Brent Swancer
Od czasu do czasu w
specjalistycznej prasie i Internecie pojawiają się artykuły na temat obserwacji
i Bliskich Spotkań z UFO czy jak teraz się mówi UAO w amerykańskich bazach
lotniczych w których składowana jest broń jądrowa. W moim blogu znajdują się
raporty Roberta Duvalla i Roberta Hastingsa na temat takich
wydarzeń w takich miejscach jak Minot AFB (ND), Malmstrom AFB (MT) i innych na
terytorium USA, a szczególnie na polach startowych i silosach ICBM. Niektóre z
nich zostały ujęte w naszej książce na temat katastrof nuklearnych.[1] Znane są przypadki
wyłączania i deazktywacji pocisków rakietowych, co czyniło je czasowo
niezdatnymi do użytku. Ten artykuł jest kolejnym z cyklu mówiących o
interakcjach pomiędzy Obcymi i ziemskimi instalacjami nuklearnymi, a oto ten
materiał:
Od dawna pojawiają się bardzo
niepokojące doniesienia o niezidentyfikowanych fenomenach powietrznych (UAP)
zachodzących wokół obiektów jądrowych, w tym elektrowni jądrowych i tych, w
których znajdują się rakiety balistyczne, a niektóre z nich są bardziej
niepokojące niż inne. W latach 1947-1994 Loring AFB była instalacją Sił Powietrznych
Stanów Zjednoczonych – USAF, zlokalizowaną w północno-wschodnim Maine,
niedaleko Limestone i Caribou w hrabstwie Aroostook. Przez dziesięciolecia
służby była jedną z największych baz Dowództwa Strategicznego Sił Powietrznych
USA - SAC, a podczas Zimnej Wojny, która trwała od 1947 do 1991 roku, jej
lokalizacja była niezwykle ważna, ponieważ była najbliżej położonym punktem w
kontynentalnej części USA do Europy. Z tego powodu stała się w tym czasie
niezbędnym elementem krajowego systemu ostrzegania nuklearnego, który był w
stanie szybko reagować na nadchodzące zagrożenie ze strony Związku Radzieckiego
i odpowiadać za pomocą dwóch eskadr: latających tankowców KC-135 i bombowców B-52H,
jak i broni nuklearnej tam zmagazynowanej. W czasach Zimnej Wojny, która trwała
większość jej istnienia, była to niezwykle ważna i wrażliwa instalacja o
niezwykle dużej wartości strategicznej. Z tego powodu dziwna seria wydarzeń i
niezidentyfikowanych obiektów na niebie wokół bazy w najciemniejszych dniach
zimnej wojny budziła natychmiastowy i krytyczny niepokój.
Nieznany
samolot
Wieczór 27 października 1975 roku
rozpoczął się jak zwykle dla pracowników ochrony w bazie i wszystko przebiegało
spokojnie do około godziny 20:00 EST, kiedy to bardzo szybko zrobiło się dość
dziwnie. Na północnym obwodzie bazy lotnik patrolujący składowisko broni Loring
AFB zauważył na niebie niezidentyfikowany samolot z czerwonym światłem
nawigacyjnym i białym światłem stroboskopowym powoli zbliżający się do obwodu
bazy na wysokości od 150-300 stóp/~50-100 m. Sam dziwny obiekt nie był wyraźnie
widoczny, ale unosił się wokół obwodu w sposób bardzo podobny do helikoptera,
podskakując i falując, i wydawał się wykazywać szczególnie intensywne
zainteresowanie obszarem przechowywania broni jądrowej, bardzo bezpiecznym i
wrażliwym obszarem, w którym niezidentyfikowane statki powietrzne
jakiegokolwiek rodzaju absolutnie nie były mile widziane. W odpowiedzi na nagłe
wtargnięcie wysłano helikoptery wojskowe w celu zbadania i próby nawiązania
kontaktu z intruzem, ale wszelkie próby nawiązania kontaktu radiowego spotykały
się z ciszą, a dokładnej natury tajemniczego samolotu nie można było ustalić,
jedynie miał bardzo jasny stroboskop i mógł unosić się w powietrzu.
Baza została postawiona w stan
najwyższej gotowości, a już przestraszony personel wychwycił sygnał radarowy
innego podobnego niezidentyfikowanego obiektu około 10-13 mil/16-20,8 km na
wschód od ich pozycji. Próbowano nawiązać kontakt z tym samolotem, zarówno na
kanałach cywilnych, jak i wojskowych, ale on również nie reagował. Dziwni
goście najwyraźniej dziwnie krążyli wokół swoich niezbadanych spraw przez pełne
40 minut, zanim ten w pobliżu bazy odleciał w kierunku Kanady, a drugi nagle
zniknął z radaru, pozostawiając bazę w stanie wysokiej gotowości i chaosu.
Biorąc pod uwagę, że Loring mieściła się broń nuklearna i samoloty do
dostarczania tej broni, a także jej strategiczne znaczenie, uznano to za
szokujące i śmiałe wtargnięcie jak uderzenie w twarz, baza tętniła teraz
aktywnością jak sprowokowany ul pszczół, a przełożeni zastanawiali się, co
dalej. Nawet gdy szukali odpowiedzi i robili wszystko, co w ich mocy, aby
zabezpieczyć bazę i nie dopuścić, aby historia trafiła do wiadomości, okazało
się, że to nie koniec.
Ponowne
odwiedziny
Następnego wieczoru, 28
października, nad bazą pojawił się inny dziwny obiekt. Po raz pierwszy
zaobserwowano to o godz. 19:45 i także unosił się nad terenem, poruszając się nad
pasem startowym i w pobliżu magazynu broni jądrowej, na którym wyłączył
światła. Po raz kolejny wysłano helikoptery do walki, ale nie były w stanie
nawiązać kontaktu ani zidentyfikować, jaki to typ statku. Co jeszcze
dziwniejsze, świadkowie na ziemi, którzy widzieli tajemniczy statek, opisali go
jako pomarańczowo-czerwony obiekt w kształcie wydłużonej piłki nożnej, bez
okien i widocznych drzwi, a także bez widocznych śmigieł lub innego układu
napędowego i całkowicie cichy. Co ciekawe, wysłane helikoptery nie mogły wykryć
dziwnego intruza i często znikał on z radaru. W tamtym czasie obiekt wydawał
się pojawiać i znikać z pola widzenia, zwykle z pewnej odległości i opisywany
jako zachowujący się bardzo podobnie do helikoptera, ale jedną z bardziej
spektakularnych relacji o obiekcie dokonali dwaj świadkowie na ziemi, którzy
widzieli go z bliska i podali relację, która wcale nie przypominała obserwacji helikoptera.
Relacja ta jest opowiedziana w książce badaczy UFO Barry’ego Greenwooda i Lawrence’a
Fawcetta, zatytułowanej „Clear Intent: The Government Coverup of the UFO Experience”,
w której podana jest ta relacja:
Świadkowie:
sierż. Steven Eichner, szef załogi
bombowca B-52, wraz z sierż. R. Jones i innymi członkami załogi.
Jones zauważył czerwono-pomarańczowy obiekt nad runwayem. Wydawało się, że
znajduje się po drugiej stronie pasa startowego, gdzie znajdował się magazyn
broni. Dla Eichnera i Jonesa obiekt wyglądał jak rozciągnięta piłka nożna.
Unosił się w powietrzu, gdy wszyscy członkowie załogi patrzyli z podziwem. Na
ich oczach obiekt zgasił światła i zniknął, ale wkrótce pojawił się ponownie
nad północnym krańcem pasa startowego, poruszając się nierównymi ruchami.
Zatrzymał się i zawisł. Eichner i reszta załogi wskoczyli do ciężarówki i
zaczęli jechać w kierunku obiektu. Idąc wzdłuż Oklahoma Avenue (graniczącej z pasem
startowym), skręcili w lewo w drogę prowadzącą do magazynu broni. Gdy wykonali
skręt, zauważyli obiekt około 300 stóp przed sobą. Wydawało się, że znajduje
się około pięciu stóp nad ziemią i unosi się bez ruchu i hałasu. Obiekt miał
czerwono-pomarańczowy kolor i miał około czterech długości samochodu. Eichner
opisał to, co zobaczył dalej:
„Obiekt
wyglądał, jakby wszystkie kolory zlewały się ze sobą, jakbyś patrzył na scenę
pustyni. Widzisz fale ciepła unoszące się z dna pustyni. Oto, co widziałem.
Były te fale przed obiektem i wszystkie kolory zlewały się ze sobą. Obiekt był
solidny i nie słyszeliśmy z niego żadnego hałasu.”
Nie widzieli żadnych drzwi ani
okien na obiekcie, ani żadnych śmigieł ani silników, które utrzymywałyby obiekt
w powietrzu. Nagle baza ożyła. Syreny zaczęły wyć. Eichner widział liczne
niebieskie światła na pojazdach żandarmerii jadących z dużą prędkością wzdłuż
linii lotu i pasa startowego w kierunku magazynu broni. Jones odwrócił się i
powiedział do załogi: Lepiej wynośmy się
stąd! Natychmiast to zrobili. MP nie próbowała ich zatrzymać. Interesowali
się obiektem nad składowiskiem, a nie ciężarówką, która znajdowała się na
obszarze zastrzeżonym. Załoga odwiozła ciężarówkę z powrotem na jej pierwotne
miejsce i stamtąd obserwowała. Scena w obszarze przechowywania broni była
chaotyczna, z niebieskimi światłami wirującymi wokół, a promienie reflektorów
pojazdów świecące we wszystkich kierunkach. Obiekt wyłączył swe światła i
zniknął, i tej nocy nie można go było zobaczyć znowu.
Obiekt pojawiał się tylko
sporadycznie na radarze, gdy okrążał obszar składowiska nuklearnego przez
prawie godzinę, zanim odleciał w noc. Wysłano ostrzeżenie, że nieznany samolot
spenetrował przestrzeń powietrzną bazy i obszar składowania nuklearnego, ale
pełne przeszukanie obszaru nie ujawniło żadnych dowodów na to, czym był lub
gdzie się udał. Incydenty te trwały przez kilka następnych nocy i chociaż USAF
nalegały, by oficjalnie nazywać je „niezidentyfikowanymi helikopterami”,
niektórzy świadkowie nie byli tego tacy pewni. Chociaż niektórzy świadkowie
sprawiali wrażenie, jakby wierzyli, że widzieli helikopter, inne opisy wydawały
się przeczyć temu wyjaśnieniu. Niektórzy świadkowie opisali świecący obiekt w
kształcie cygara, który potrafił wykonywać ostre skręty, nagłe pionowe spadki i
wzniesienia, nagłe gwałtowne przyspieszenie i akrobacje w powietrzu
przekraczające możliwości helikoptera, a fakt, że bardzo często opisywano go
jako całkowicie cichy, nie wydawał się pasować do teorii helikoptera. Stało się
również coraz bardziej oczywiste, że prawdopodobnie istnieje więcej niż jedna z
tych rzeczy i że zgłoszone różnice w wyglądzie wskazywały, że mogły to być
różne rodzaje statków.
UFO
na radarach
Pomimo nalegań rządu, że były to
prawdopodobne helikoptery, personel bazy powszechnie nazywał je UFO, a wielu
twierdziło, że obiekty te dokonywały na niebie niemożliwych wyczynów. Podczas
tych upiornych wizyt operatorzy radarów widzieli obiekty tylko po to, by je
ponownie zgubić, a kilka razy startowały myśliwce tylko po to, by przybywać na
miejsce i nic nie widzieć, nawet gdy personel naziemny mówił, że są tuż nad
nimi. Przez większość czasu wydawało się, że obiektów nie można zaobserwować,
aby radar mógł się namierzyć, pozostawiając pilotom polowanie na obiekty w
oparciu o słowne wskazówki dotyczące lokalizacji i nigdy niczego nie widząc. Ta
pozorna niezdolność pilotów do uzyskania wizualnego potwierdzenia ich istnienia
jest naprawdę dziwna, ponieważ wszystkie te misje okazują się być pościgami za
niczym, a jeden starszy chorąży Bernard
Poulin ze 112. kompanii medycznej Gwardii Narodowej Stanu Maine powiedział
o tym tak:
Cóż,
w każdym razie polowaliśmy i nic nie widzieliśmy. Znowu dzwonili i mówili, że
słyszą to w jakimś miejscu, a my tam pojedziemy, ale nie mogliśmy tego
zobaczyć. Następnie zamykaliśmy się i czekaliśmy na następny telefon. I to
trwało kilka nocy. To znowu był wczesny wieczór lub wczesny ranek. Pamiętam, że
drugiej nocy misji radar coś wykrył, ale okazało się, że był to stratotankowiec
KC-135 powracający zza oceanu.
Mogliśmy zejść naprawdę nisko tam, gdzie mówili, że jest i włączyć nasze
światło poszukiwawcze i omiatać obszar światłem, ale nigdy nie widzieliśmy
statku. Po zakończeniu akcji omówiliśmy naszą misję. MP były bardzo
zaniepokojone tym, co się dzieje i czy byliśmy w stanie cokolwiek zobaczyć.
Utrzymywali się tam przez cały czas, wiesz, to są dość wrażliwe miejsca i muszą
wiedzieć, co się do cholery dzieje. Kiedy przybyli do bazy, „czapa” bezpieczeństwa
była tak szczelnie nałożona, że obaj piloci mogli zadzwonić do swoich żon tylko
raz, aby powiedzieć, że są na
misji. Podczas spotkania z Chapmanem
Poulin przypomniał dowódcę, mówiąc: „Musimy
ukrywać fakt, że ktoś był w stanie przeniknąć do składu bomb i wokół niego, a
my nie wiemy, co się dzieje. Musimy dowiedzieć się, co się dzieje i zapobiec
ponownemu wydarzeniu”.
Śledztwo
USAF
Pojawiają się inne doniesienia o
tym trzymaniu w tajemnicy i o rządzie, który chce wszystko ukrywać. Personel
zgłaszał się na przesłuchanie po obserwacjach i w sposób jednoznaczny
powiedziano im, aby nie rozmawiano z nikim o tym, co widzieli, lub
rozpowszechniał historię, że są to helikoptery zza kanadyjskiej granicy, które
ich terroryzują. Podjęto wielkie wysiłki, aby wszystko to nie znalazło się w
prasie, ale i tak zaczęło to trafiać do wiadomości w wielkim stylu. Przez cały
czas USAF upierały się, że to wszystko jest dziełem helikopterów, chociaż
niechętnie przyznali, że nie wiedzą na pewno i oficjalnie uznano to za
„nieznane”. Pełne śledztwo przeprowadzone przez siły powietrzne nie mogło
znaleźć konkretnej przyczyny obserwacji, a kiedy zjawiska nagle ustały 31 października,
byli bardziej niż szczęśliwi, mogąc spróbować zamieść to wszystko pod dywan i
odwrócić uwagę publiczności od incydentu. Co ciekawe, w tym samym przedziale
czasowym kilka innych nuklearnych instalacji wojskowych w Stanach Zjednoczonych
doświadczyło podobnych dziwacznych incydentów z udziałem NOL-i nawiedzających
ich przestrzeń powietrzną, co pokazuje, że zjawisko to wykraczało poza samą
Loring AFB.
Chociaż USAF próbowały
zdystansować się od incydentu w Loring i innych podobnych incydentów w innych
bazach, nie zapomniały o tym setki świadków, którzy widzieli to zjawisko na
własne oczy, oraz liczni badacze UFO, którzy je ścigali. Co tu się działo?
Wydaje się oczywiste, że coś nieautoryzowanego robiło wypady do obiektu i
wykazywało zainteresowanie miejscem przechowywania broni jądrowej, w tym
procesie wstrząsając Siłami Powietrznymi aż do najwyższych poziomów struktury
dowodzenia wojsk USA, ale co to było? Czy to były helikoptery, jak wydaje się,
że wojsko chce, abyśmy w to wierzyli? Czy był to może jakiś eksperymentalny
samolot, albo od rządu USA testującego naszą reakcję na te wtargnięcia, albo od
jakiegoś obcego mocarstwa, być może nawet Sowietów? A może było to coś innego,
być może goście z innego świata? We wszystkich przypadkach musimy się zastanawiać,
czego chcieli, dlaczego zagrozili temu obiektowi i dokąd poszli. Stało się to
bardzo dobrze udokumentowanym i opisanym przypadkiem, ale pomimo dokładnych
badań nad tym wszystkim, niewiele wiadomo na pewno poza tym, że coś bardzo
dziwnego wydarzyło się w Loring AFB w tym tygodniu w 1975 roku.
Moje 3 grosze
Polecam artykuły
poświęcone powyższemu tematowi:
·
https://wszechocean.blogspot.com/2014/03/ufo-nad-nuklearnym-poligonem-na-saharze.html
·
https://wszechocean.blogspot.com/2011/12/sprawa-002h-jeszcze-o-ufo-w-czarnobylu_03.html
·
https://wszechocean.blogspot.com/2011/06/incydent-z-ufo-na-polu-startowym-icbm.html
·
https://wszechocean.blogspot.com/2013/08/ufo-bron-nuklearna-historyczne-badania.html
·
https://wszechocean.blogspot.com/2013/08/ufo-bron-nuklearna-historyczne-badania_12.html
Przekład z angielskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz