Zlokalizowano superwulkan na
Alasce! Jego wybuch zaburzy funkcjonowanie świata.
Geofizycy
odkryli istnienie superwulkanu pod archipelagiem Aleutów
Archipelag Aleutów obejmuje
łańcuch wysp rozciągających się od wybrzeża Alaski aż po Kamczatkę.
Administracyjnie należące do stanu Alaska Aleuty były obiektem badań
geofizyków, którzy zlokalizowali w tym regionie drzemiący superwulkan mogący
wybuchnąć. Eksplozja byłaby wówczas być tak duża, że zagroziłaby normalnemu
funkcjonowaniu cywilizacji ludzkiej.
Aleuty są łańcuchem wysp
wulkanicznych położonych w sąsiedztwie Rowu Aleuckiego. Rozciągający się
łukowato archipelag stał się obiektem badań geofizyków z Amerykańskiej Służby
Geologicznej.
Wyniki badań przyniosły
interesujące wiadomości. Naukowcy zasugerowali tezę, że łańcuch Aleutów jest
tak naprawdę pozostałością po ogromnej kalderze dawnego superwulkanu, który
obecnie pozostaje uśpiony.
John Power z Obserwatorium
Wulkanów Alaski powiedział, że ponowny wybuch superwulkanu byłby z taką mocą,
że zagroziłby wielu ludziom zamieszkującym ten obszar oraz zaburzyłby
funkcjonowanie cywilizacji na całym świecie.
Odkryto
superwulkan na Alasce. Gdzie się dokładnie znajduje?
Jakich metod badawczych użyli
geofizycy z USA, aby postawić tak odważną tezę? Poza mapowaniem dna morskiego
zastosowali również metodę rejestracji mikrotrzęsień ziemi za pomocą
sejsmometrów.
Pomiary zostały zebrane dokładnie
z wulkanów Herbert, Carlisle, Cleveland, Tana, Uliaga i Kagamil. Obecnie
najbardziej aktywny z nich jest Cleveland. Wszystkie stożki znajdują się blisko
siebie. Jak się okazuje, szczyty wymienionych aleuckich wulkanów układają się w
kształt pierścienia.
Podczas mapowania dna morskiego w
tym rejonie stwierdzono obecność niewielkich grzbietów o wysokości 130 metrów
tworzących strukturę kaldery.
Geofizycy uspokajają, że odkrycie
superwulkanu nie musi oznaczać, że wkrótce dojdzie do wybuchu. Jego
identyfikacja przede wszystkim ma służyć większemu zrozumieniu procesów
wulkanicznych zachodzących na terenie Aleutów
Naukowcy wciąż są na początkowym
etapie badań. Dopiero kolejne miesiące przyniosą więcej informacji na temat
drzemiącego pod powierzchnią oceanu aleuckiego superwulkanu.
Moje
3 grosze
Nie dziwi fakt znajdowania się
superwulkanicznej struktury na dnie morskim – wszak Islandia, Azory, Hawaje czy
Galapagos znajdują się właśnie na szczytach pióropuszy gorąca z wnętrza Ziemi,
które wypychają te wyspy ponad poziom lustra wody. Być może, w przyszłości ten
superwulkan się obudzi i da głos… Aleuty należą do Ognistego Pierścienia
Pacyficznego, więc wulkany tam nie nowina i obawiam się, że może to być
fałszywy alarm.
Kaldery wulkaniczne powstają wskutek
erupcji i opróżnienia komór magmowych – a są one gigantyczne, dość wspomnieć,
że erupcja superwulkanu Toba na Sumatrze wyrzuciła w atmosferę 2500 km³
pylistej tefry, co omal nie doprowadziło do zagłady pierwszych grup Hominis
sapientis 74.000 lat temu. Podobnie jak erupcje wulkanów Krakatau w 1883 roku, oceniana
na VEI 6 i Katmai na Alasce w 1912 r., jednakże erupcja ta miała indeks
zaledwie VEI 3.
Aleuty są wulkanicznym archipelagiem
znajdującym się w miejscy napierania na siebie dwóch płyt tektonicznych:
Północnoamerykańskiej i Pacyficznej. Ta ostatnia wsuwa się pod Płytę
Północnoamerykańską i dzięki temu właśnie na krawędzi Płyty
Północnoamerykańskiej znajduje się łańcuch wulkanów. Być może opisywana kaldera
była kiedyś superwulkanem, który eksplodował miliony lat temu, a dzisiaj jest
już tylko wspomnieniem dawnej świetności o średnicy 30 km… Większą kalderę mamy
pod Krzeszowicami. A zatem nie powinniśmy się martwić – magma ma ujście i nie
powinna się gromadzić pod tymi wyspami. Martwmy się superwulkanami w Europie –
Campi Flegrei, Laacher See i na Therze. Ich wybuchy mogą zagrozić cywilizacji
europejskiej i obrócić nasz kontynent w perzynę.