Spartak S. Bildusznikow
Przeczytałem historię Jewgienija Mosołowa „Fantomy centrum
biznesu” i przypomniało mi się podobne zdarzenie z mojego życia.
Nocna
praca
W 1977 roku, po odbyciu służby
wojskowej wstąpiłem na wydział przygotowawczy MGU – Moskiewskiego Uniwersytetu
Państwowego – i przyjąłem pracę nocnego stróża w tymże uniwersytecie. Grafik
służb był przyjazny dla studenta: cała noc od 20-tej do 8-mej rano. Pensja – 90
rubli na miesiąc + stypendium 40 rubli wystarczyło mi na wszystkie moje
potrzeby...
Rankiem, po zmianie bez
problemu zdążałem na zajęcia. Dyżury przypadały w różnych obiektach, z których
najlepszym było Muzeum Nauk o Ziemi na 27. piętrze budynku MGU. Kiedy wszyscy
wychodzili, można było zamknąć drzwi wejściowe i nawet pospać – tam znajdowały
się miękkie, skórzane kanapy.
Ale zazwyczaj nie spałem wiele
zajmując się czym innym.
Dziwne
hałasy
Pewnego razu zastąpiłem stróża
z Laboratorium Sztucznego Klimatu. Około godziny 9-tej wieczorem przyszła
sprzątaczka i zdała mi klucze. Powiedziała, że poza nią nikogo nie było i że
wszędzie zgasiła światła.
Zamknąwszy za nią wejściowe
drzwi zasiadłem nad podręcznikami. Nikt mi nie przeszkadzał i nie zawracał
głowy. Zajęty czytaniem początkowo nie zwróciłem uwagi na hałas dobiegający z
drugiego piętra. Dokładnie słychać było kroki, plusk wody, szuranie szczotki –
tak jakby ktoś tam mył podłogę. Poszedłem na drugie piętro – hałasy się
skończyły. Masywne drzwi z szklanymi okienkami były zamknięte, światło
zgaszone. Zrobiło mi się nieprzyjemnie i nie zdecydowałem się na otwarcie
drzwi.
Pusty
korytarz
Zszedłszy z powrotem znów
zabrałem się za podręczniki. Po jakiejś godzinie hałasy zaczęły się znowu. Tym
razem wziąłem trzonek od łopaty, która nie wiedzieć po co stała w laboratorium,
pognałem na drugie piętro. Przezwyciężając strach otworzyłem drzwi i
krzyknąłem:
- Kto tam?
Namacałem na ścianie włącznik zapaliłem
światło i ujrzałem długi, pusty korytarz. Kiedy wypadło mi po raz drugi
dyżurować w tym obiekcie, to opowiedziałem sprzątaczce o nocnych hałasach i
zapytałem, jak długo ona tam pracuje.
Okazało się, że pracowała tam
przez 15 lat pewna staruszka, która umarła miesiąc temu właśnie w tym budynku
na atak serca. Na jej ciało natknął się nocny ochroniarz, który wszedł na 2.
piętro, zaniepokojony jej długą nieobecnością. Jak widać widmo sprzątaczki nie
dawał i mnie spokoju.
Źródło – „Niewydumannyje
Istorii”, nr 39/2021, s. 24
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F.
Leśniakiewicz