Michaił Doroszkow
Dawniej w związku z moją pracą
często jeździłem w delegacje, najczęściej pociągiem. I właśnie w czasie jednej
z takich podróży przydarzył mi się ten dziwny incydent.
W czasie jednej z takich
podróży pociągiem obudziłem się około godziny 5-tej rano. Spojrzałem w okno –
jechałem na dolnej kuszetce – i zdębiałem. W świetle wschodzącego dnia ujrzałem
zrujnowane miasto. Wrażenie było takie, jakby je właśnie zbombardowano, jak w
czasie wojny. Pośród zrujnowanych domów ujrzałem kilka samochodów wojskowych, a
przy tym starych, jakie widziałem na filmach dokumentalnych z Wojny
Ojczyźnianej. Zauważyłem także kilka czołgów T-34. W jednym miejscu
stał namiot z czerwonym krzyżem, a obok niego siedział na ławce żołnierzyk w
uniformie czerwonoarmisty z tejże II Wojny Światowej.
Doszedłem do wniosku, że tam
właśnie kręcono jakiś historyczny film o wojnie. Ale potem, kiedy już
dojechałem na miejsce przeznaczenia, to wyjaśniło się, że żadnych filmów na
tamtym miejscu nie kręcono. Co więcej, w tym czasie nasz pociąg przejeżdżał
przez duże miasto i żadnych ruin tam nie było i być nie mogło. Być może w jakiś
sposób ujrzałem to miasto w Przeszłości jak ono wyglądało w czasie wojny?
Szkoda, że wszyscy pasażerowie
w tym czasie spali i żaden z nich nie ujrzał tego widowiska. Być może to miasto
widzieli maszyniści, ale nie udało mi się do nich dotrzeć…
Moje
3 grosze
I faktycznie, maszyniści mogli coś
widzieć w tym czasie na tym odcinku szlaku kolejowego. A takie incydenty
zdarzają się także i u nas i coś takiego też przeżyłem w grudniu 1975 roku, w
czasie wyjazdu na ferie świąteczne. Jechałem wraz z nieżyjącym już kolegą Heńkiem K. z Wrocławia do Katowic, a
potem dalej już sam do Krakowa i do Jordanowa.
To było 21 albo 22-go grudnia. Wyjechaliśmy
z Wrocławia Głównego o ok. godziny 15-tej pociągiem do Opola, a potem
przesiedliśmy się do pociągu osobowego do Katowic. Niestety, nie doczytaliśmy
tego, że pociąg ten jedzie nie przez Kędzierzyn-Koźle i Gliwice ale przez
Tarnowskie Góry via Ozimek, Kolonowskie, Zawadzkie, Żędowice i Tworóg, co
uświadomił to nam konduktor! W większości szlak biegnie tam przez masywy leśne
Borów Stobrawskich.
Pociąg wlókł się nieznośnie z
niewielką prędkością. Stukot kół sprowadzał senność, i po jakimś czasie
ogarnęła nas drzemka. Jednak od czasu do czasu rzucaliśmy okiem za okno gdzie
powoli przesuwały się senne stacyjki. Gdzieś w połowie drogi pociąg znów wjechał
w las. I naraz ujrzeliśmy widok drzew zasypanych śniegiem i oświetlonych z góry
srebrzystą księżycową pełnią. Była to typowo styczniowa, wilcza pełnia.
Poczuliśmy lodowaty chłód bijący z tej oświetlonej księżycem przestrzeni, choć
na zewnątrz była temperatura nieco ponad zerem. Musiało tam być co najmniej -10°C, jak nie
niżej.
Przejechaliśmy może 2-3 km i naraz
wszystko wróciło do normy. Drzewa pociemniały, księżyc zgasł za ciemnymi
chmurami. Pociąg wtoczył się na kolejną stacyjkę i dalej już było tak jak we
Wrocławiu – ciepławo, mokro i paskudnie. Około 22-giej byliśmy w Katowicach.
Pożegnałem się z Heńkiem i wsiadłem do pociągu do Krakowa – elektrycznej
jednostki, a potem do Zakopanego z Krakowa-Płaszowa. W domu byłem około
trzeciej w nocy.
Wtedy wytłumaczyłem to sobie tym, że
być może przejechaliśmy jakąś strefę spływu chłodniejszego powietrza, jakiegoś
downburst’u i późniejszego zmrozowiska, które utrzymało śnieg na gałęziach
drzew, no ale ten księżyc? Po raz drugi ujrzałem wschodzący Srebrny Glob nad
Beskidami – był w fazie III kwadry, a zatem wtedy nie mogłem do widzieć i to koło
dziewiątej wieczorem! Czyli co? – przejechaliśmy jakąś dziurę w Czasie? A
jeżeli tak, to gdzie wiodła – w Przeszłość czy w Przyszłość? I najważniejsze –
jak zauważyła to moja siostra – co by się stało, gdyby pociąg się zatrzymał w
tej chłodnej strefie?
NB, po raz drugi spotkałem się z
podobnym zjawiskiem badając miejsce lądowania UFO w rejonie Olsztyna
k./Częstochowy i na górze Golgocie k./Spytkowic w powiecie Nowy Targ. W obu
przypadkach mieliśmy do czynienia z przesunięciem w czasie o ok. pół roku.
Niestety, nie mieliśmy możliwości ustalenia w którą stronę biegła strzałka
czasu. Czy UFO, które tam widziano było w stanie zmienić lokalnie czas i to o
kilka miesięcy do przodu lub do tyłu? Czyżby więc nasz pociąg dostał się w pole
działania sił z UFO? Być może, ale nie zauważyłem żadnego missing time, więc mogło to być jakieś inne zjawisko. Może byliśmy
przez kilka minut w jakimś równoległym świecie, w którym panowała ostra zima i
pełnia Księżyca? Pytania można mnożyć. No cóż – nasze lasy kryją jeszcze
niejedną zagadkę, która prędzej czy później się nam objawi.
Źródło – „Niewydumannyje Istorii” nr 32/2021, s. 25
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz