IX.
Kolejny pokaz śmierci i masakry
Przerażający przegląd śmierci i masakrowania trwały. W 1910 r. prasa doniosła o śmierci dwóch turystów w Tatrach.[1] Byli to młodzi ludzie, którzy nie docenili trudności terenu na Rysach i przypłacili to własnym życiem: Nieszczęśni nawet nie wiedzieli, w jakim niebezpieczeństwie są. Zapewne już po pierwszych krokach, bez czekanów i doświadczenia, ślizgali się i zjeżdżali z szaloną prędkością, uderzając w ściany żlebu. [2]
W czerwcu 1911 roku zginęła w Tatrach Zachodnich dwójka doświadczonych niemieckich wspinaczy, o czym tak czytamy w Księdze Wypraw Ratunkowych: Zarówno Ludwik Kozicziński, jak i Karol Jenne zginęli na miejscu, kiedy spadli z północnej ściany Ostrego Rohacza z wysokości 400 metrów. Ciało Koziczińskiego było strzaskane i potłuczone, podobnie jak Jenny: lewa noga była całkowicie oderwana, wnętrzności i mózg wypadły. [3]
W sierpniu 1910 roku zginęli dwaj Czesi na północnym stoku
Rysów:
Prędkość
ich upadku była tak wielka, że wypadli ze żlebu i stoczyli się jeszcze
kilkadziesiąt metrów, zanim drogi im nie zagrodził blok skalny wielki jak
góralska chałupa i tam się zatrzymali. Leżeli bezwładnie jeden obok
drugiego, patrząc w niebo jamkami pustych oczu, które im wypadły, tak jakby
ułożyli sie do snu.[4]