O wężach morskich i
innych potworach z wód Wszechoceanu wypisano morze atramentu. Relacje o
spotkaniu tych stworzeń pojawiły się jeszcze przed czasami Homera, a zatem od dawien dawna. Niedawno wydawało się, że
rozwiązanie tej zagadki jest już tuż tuż. Tajemnicę tą zaatakowało rodzeństwo Céline i Fabien Cousteau – wnuki
słynnego komendanta Jacquesa Cousteau
– którzy w poszukiwaniu tego węża morskiego udali się do Belize, a dokładniej
do słynnej Blue Hole - Niebieskiej Dziury.
Blue Hole jest to
przedziwna studnia o głębokości 122 m, położona u brzegów wyspy Lighthouse Reef
na N 17°18’57” – W 087°32’05”, w odległości ok. 80 km od miasta stołecznego
Belize City, na wschodniej stronie półwyspu Jukatan. Wedle uczonych jest to
studnia krasowa – na jej ścianach widoczne są stalaktyty i stalagmity wapienne,
co oznacza, że kiedyś znajdowały się one nad powierzchnią wody. To oczywiste,
bowiem po skończeniu się epok lodowcowych poziom Wszechoceanu podniósł się co
najmniej o 30 m i zalał te formacje naciekowe. Wikipedia pisze o niej tak:
Okolona turkusowym morzem i pierścieniem żywej rafy,
ciemnogranatowa Great Blue Hole w rzeczywistości jest głęboką podwodną studnią
o głębokości 124 metrów i szerokości 300 m. Zrąb studni zaczyna się na ok. 20
metrach.
Podczas epoki lodowcowej była to ogromna jaskinia,
która znajdowała się powyżej poziomu morza i była częścią kompleksu podwodnych
jaskiń. Gdy lód topniał, poziom morza podniósł się ponad 91 m. Prawdopodobnie w
wyniku trzęsienia ziemi i pod wpływem ciśnienia wody pokrywa systemu
jaskiniowego załamała się i tak utworzył się lej krasowy, który znamy do dziś.
Prawie pionowe ściany opadają na głębokość mniej
więcej 35 metrów, gdzie studnia się rozszerza w ogromną salę z wielkimi
stalaktytami, niektóre mają długość aż 15 m. Dno sali znajduje się na
głębokości 124 m. Turyści nurkują zwykle do stropu sali – na głębokość około 35
m.
Podwodna widoczność przekracza 60 metrów.
Przejrzyste wody wokół pierścienia rafy świetnie się nadają do nurkowania z
rurką. Można się tam udać na całodniową wyprawę, które są organizowane z Belize
City, z wyspy Ambergris Caye lub Long Caye.
W Great Blue Hole można spotkać ryby rafowe,
barakudy oraz różne gatunki rekinów (jak np. żarłacz tępogłowy).[1]
Wikipedia nie mówi nic o
zamieszkujących tam innych stworzeniach niż barrakudy i rekiny, a trzeba nam
wiedzieć, że w legendach miejskich miejscowych rybaków, entuzjastów nurkowania
i innych ludzi związanych z morzem występuje jakieś ogromne stworzenie i
długości kilkudziesięciu (!!!) metrów i przerażającym wyglądzie węża morskiego
z opisów średniowiecznych kosmografów europejskich. Kolor jego skóry jest
zielony i ma świecące czerwienią oczy. Jednakże jak dotąd nikomu nie udało się
go złapać czy choćby sfilmować czy sfotografować. Sporządzono tylko jeden
rysunek przez świadka, ale ów wąż morski bardzo przypomina znaną nam rybę, o
czym niżej.
O istnieniu jakiegoś tajemniczego
stworzenia w Blue Hole świadczą tajemnicze ryby nieznanego gatunku znalezione w
jaskini oraz wyraźnie odciśnięte na spągu (dnie) głównej sali dziwne zapętlone
ślady. Posądzano o to ryby zwane wstęgorami królewskimi (Regalecus glesne), których długość sięga do 8-17 m zaś masa ciała
do 272 kg. Ryby te występują na głębokościach 20-1000 m, czasami zjawiają się
na powierzchni. To właśnie jego widział i narysował później świadek spotkania z
wężem morskim. Jeszcze à propos ryb, to w Blue Hole znaleziono dziwną rybę
stanowiącą jakby hybrydę dwóch gatunków o wyraźnie ciemnej, niemal czarnej
skórze i dużych oczach, co stanowi przesłankę, że ryba ta pochodziła ze strefy
eufotycznej – czyli z głębokości poniżej 300 m, gdzie światło słoneczne już nie
dobiega. Ale Blue Hole liczy sobie tylko 124 m głębokości, a zatem ryba ta nie
mogła zamieszkiwać tej studni! Skąd ona się tam wzięła – oto pytanie i to jak
na razie bez odpowiedzi. A ja stawiam pytanie dość adekwatne do znanych faktów:
czy Blue Hole są wrotami do Świata Zaginionego?
Sądzę, że odpowiedź istnieje i to
pozytywna. W tym celu musimy się cofnąć w czasie o 65 mln lat – do czasu
zwanego przełomem czy granicą Kreda/Paleogen – K/Pg. Pewnego dnia, w Ziemię w
okolicach półwyspu Jukatan wyrżnęła asteroida o średnicy 10 km, która
spowodowała koniec świata dinozaurów. Pozostał po niej ogromny astroblem
Chicxulub, astroblem Silver Pit i krater meteorytowy na Ukrainie, bowiem takie
kamloty nie latają solo, ale całymi eskadrami…
Impakt asteroidy Chicxulub
spowodował powstanie wokół astroblemu całego pierścienia studni krasowych
zwanych cenotes. Astroblem Chicxulub
znajduje się dokładnie po drugiej stronie Półwyspu Jukatańskiego, w odległości
ok. 500 km od Blue Hole. Takich cenotes
na Jukatanie jest mnóstwo i wszystkie mają jakiś związek z wydarzeniami z
okresu K/Pg. Uderzenie takiego kamlota mogło spowodować – i na pewno
spowodowało – mnóstwo pęknięć w pokładach i ławicach kredy z koralowców, do
których dostała się woda z zamieszkującymi w niej stworzeniami. Siatka szczelin
sięgnęła głęboko i szeroko w skorupę ziemską, co mogło utworzyć lokalną oazę
życia w głębinach Ziemi – coś w rodzaju karaibskiej Szamballi albo Świata Zaginionego, gdzie uchowały
się węże morskie, ryby pancerne i może nawet gigantyczne rekiny – Megalodony…
Nie sądzę, by dostały się tam
ichtiozaury i plezjozaury czy inne gady morskie, bo oddychają powietrzem
atmosferycznym, ale ryby nie miałyby z tym problemu… A zatem to coś, co zabiło
dinozaury, jednocześnie stworzyło enklawę życia w oceanicznym podziemiu. I to
życie poszło swoją drogą, niezależnie od życia na powierzchni Ziemi i we
Wszechoceanie.