W dniu 24.IV.2023 roku, mieszkańcy Zamościa k./Bydgoszczy zaobserwowali spadek jakiegoś dziwnego obiektu w okoliczne lasy. Teren został zabezpieczony przez wojsko i służby specjalne. Ludzie obawiali się powtórki wydarzeń z Przewodowa, które miały miejsce w dniu 15.XI.2022 roku, a która to rakieta została wystrzelona ze strony ukraińskiej. Jak dotąd wiadomo tylko że był to bez- lub pustołowicowy pocisk rakietowy klasy powietrze-ziemia z rosyjskimi napisami.
Poniżej podaję zapis rozmowy z Leszkiem Ostoją-Owsianym, który przybliżył mi tą sprawę:
L.O-O.: Ciekawa
sprawa więc pozwoliłem sobie podesłać. Miłego dnia Robercie
R.L.: Dzięki!
L.O-O.:
https://www.facebook.com/paranormalnapolska/posts/...
R.L.: To może
być fragment kosmozłomu albo rzeczywiście - pocisku rakietowego. Obstawiam obie
te możliwości.
Być może Ruscy puścili nam jakiś
pusto- lub bezgłowicowy pocisk rakietowy MRBM z Kaliningradu na postrach i/albo
po to, by obserwować reakcje polskich służb.
L.O-O.: Powiedz
mi czy pocisk po wystrzeleniu może mieć taki kształt jak na tych zdjęciach? kosmozłom
? Być może choć nagranie z kamery drona pokazuje tor lotu w miarę równoległy do
ziemi co mi nie pasowałoby na złom z orbity, ale wszystko możliwe. https://pomorska.pl/w-lesie-pod-bydgoszcza-znaleziono-niezidentyfikowany-obiekt-wojskowy-trwaja-poszukiwania-szczatkow-pocisku-zdjecia...
no chyba że są to dwie różne
sprawy
R.L.: Mamy za
mało danych, by móc coś powiedzieć konkretnego...
L.O-O.: Trza się
przyglądać. Miłego dnia.
R.L.: Być może
jest to drugi element tej samej operacji… Nawzajem! Będziemy śledzić.
Skoro to leciało z v = Ma 0,534,
to musiało mieć niezłą "jazdę". Może być to jakiś odłamek satelity,
który wleciał do atmosfery po stycznej do jej powierzchni. Czy może to była
jakaś ufokatastrofa à la Roswell czy Aztec albo Laredo lub Gdynia?
L.O-O.: Mówią że
to nasza zabawka
R.L.: Hmmm...
tylko na ile to jest wiarygodne? Polko mówił coś o rosyjskich napisach...
L.O-O.: Tak by
było im na rękę ale też byłby blamaż, przeleciałoby toto przez pół Polski i
nikt nic nie widział?
R.L.: Wiesz,
co mi to przypomina? Wydarzenia ze stycznia 1993 roku w Jerzmanowicach. Tam też
cosik spadło... I na dodatek nikt nic nie wie.
A najciekawsze jest to, że nie mogłem zamieścić tej info, bowiem pojawiał się komunikat głoszący, że… plik zawiera zainfekowany adres internetowy. Miałem problemy z jego zapisaniem – czyżby ingerowały nasze Wojska Cyfrowe – jak w powieściach Stanisława Lema?
Rozmowa z Marcinem Kołodziejem:
M.K.: To może
być dron, pocisk, kosmozłom... cokolwiek. Sęk w tym, że chyba tam wojsko już
przyjechało, więc sprawa została utajniona.
Za kilka dni dowiemy się,, że do
nic takiego, chyba że niezależni dziennikarze wyniuchają coś niepokojącego.
R.L.: Jak w
Jerzmanowicach...
M.K.: Sęk w
tym, że jak zero ch… się tym zajął, to prędko się nie dowiemy, a może to coś
naszego czyli natowskiego. Efekt szkoleń czy testów polowych.
R.L.: W
Jerzmanowicach spadła bomba E, których potem używano w Kosowie.
M.K.: Czyli
żaden bolid kosmiczny?
R.L.: Żaden. Potem te bomby spadły na Belgrad.