czwartek, 27 kwietnia 2023

Co spadło w Zamościu?

 


 

W dniu 24.IV.2023 roku, mieszkańcy Zamościa k./Bydgoszczy zaobserwowali spadek jakiegoś dziwnego obiektu w okoliczne lasy. Teren został zabezpieczony przez wojsko i służby specjalne. Ludzie obawiali się powtórki wydarzeń z Przewodowa, które miały miejsce w dniu 15.XI.2022 roku, a która to rakieta została wystrzelona ze strony ukraińskiej. Jak dotąd wiadomo tylko że był to bez- lub pustołowicowy pocisk rakietowy klasy powietrze-ziemia z rosyjskimi napisami. 






  Poniżej podaję zapis rozmowy z Leszkiem Ostoją-Owsianym, który przybliżył mi tą sprawę:

 



L.O-O.: Ciekawa sprawa więc pozwoliłem sobie podesłać. Miłego dnia Robercie

R.L.: Dzięki!

L.O-O.: https://www.facebook.com/paranormalnapolska/posts/...

R.L.: To może być fragment kosmozłomu albo rzeczywiście - pocisku rakietowego. Obstawiam obie te możliwości.

Być może Ruscy puścili nam jakiś pusto- lub bezgłowicowy pocisk rakietowy MRBM z Kaliningradu na postrach i/albo po to, by obserwować reakcje polskich służb.

L.O-O.: Powiedz mi czy pocisk po wystrzeleniu może mieć taki kształt jak na tych zdjęciach? kosmozłom ? Być może choć nagranie z kamery drona pokazuje tor lotu w miarę równoległy do ziemi co mi nie pasowałoby na złom z orbity, ale wszystko możliwe. https://pomorska.pl/w-lesie-pod-bydgoszcza-znaleziono-niezidentyfikowany-obiekt-wojskowy-trwaja-poszukiwania-szczatkow-pocisku-zdjecia...

no chyba że są to dwie różne sprawy

R.L.: Mamy za mało danych, by móc coś powiedzieć konkretnego...

L.O-O.: Trza się przyglądać. Miłego dnia.

R.L.: Być może jest to drugi element tej samej operacji… Nawzajem! Będziemy śledzić.

Skoro to leciało z v = Ma 0,534, to musiało mieć niezłą "jazdę". Może być to jakiś odłamek satelity, który wleciał do atmosfery po stycznej do jej powierzchni. Czy może to była jakaś ufokatastrofa à la Roswell czy Aztec albo Laredo lub Gdynia?

L.O-O.: Mówią że to nasza zabawka

R.L.: Hmmm... tylko na ile to jest wiarygodne? Polko mówił coś o rosyjskich napisach...

L.O-O.: Tak by było im na rękę ale też byłby blamaż, przeleciałoby toto przez pół Polski i nikt nic nie widział?

R.L.: Wiesz, co mi to przypomina? Wydarzenia ze stycznia 1993 roku w Jerzmanowicach. Tam też cosik spadło... I na dodatek nikt nic nie wie.

 










A najciekawsze jest to, że nie mogłem zamieścić tej info, bowiem pojawiał się komunikat głoszący, że… plik zawiera zainfekowany adres internetowy. Miałem problemy z jego zapisaniem – czyżby ingerowały nasze Wojska Cyfrowe – jak w powieściach Stanisława Lema?

Rozmowa z Marcinem Kołodziejem: 

M.K.: To może być dron, pocisk, kosmozłom... cokolwiek. Sęk w tym, że chyba tam wojsko już przyjechało, więc sprawa została utajniona.

Za kilka dni dowiemy się,, że do nic takiego, chyba że niezależni dziennikarze wyniuchają coś niepokojącego.

R.L.: Jak w Jerzmanowicach...

M.K.: Sęk w tym, że jak zero ch… się tym zajął, to prędko się nie dowiemy, a może to coś naszego czyli natowskiego. Efekt szkoleń czy testów polowych.

R.L.: W Jerzmanowicach spadła bomba E, których potem używano w Kosowie.

M.K.: Czyli żaden bolid kosmiczny?

R.L.: Żaden. Potem te bomby spadły na Belgrad.