poniedziałek, 17 kwietnia 2023

Rękopis Voynicha: nowe hipotezy, stary problem?

 


Monika Kuncova

 

Tajemniczy rękopis opiera się nawet sztucznej inteligencji

 

Kryptografowie z NSA, programiści, językoznawcy, amatorscy badacze… Ci wszyscy połamali zęby na tajemniczym średniowiecznym rękopisie, który być może pochodzi z Czech.

A chodzi o tajemniczy Rękopis Voynicha napisany nieznanym pismem i w nieznanym języku. A co dopiero ilustracje! Z poniekąd naiwnych obrazków wychodzi coś, czego nie rozumiemy: przedziwnie wyglądające rośliny, z których większość nie istnieje. Nagie kobiety w basenach kąpielowych przypominających ludzkie organy. Znaki Zodiaku. Złożone diagramy astrologiczne…

Tajemniczy rękopis zainspirował Dana Browna do napisania bestselleru „Zaginiony symbol” (2009). To właśnie wokół niego toczy się trzyodcinkowy serial TV pt. „Zagubiona brama” Arnošta Vašíčka. Czy chodzi w nim o mapę pokazującą drogę do świata alternatywnego, ukrytą w sercu Pragi? Czy jest to herbarz zakazanych roślin? A może podręcznik średniowiecznych procedur balneologicznych? Jak dotąd próby zdeszyfrowania tego liczącego sobie 600 lat rękopisu spełzły na niczym. Nie poradziła sobie z nim nawet współczesna technika obliczeniowa.

 

Mapa do alternatywnego wszechświata? Herbarz zakazanych roślin? A może instrukcja procedur balneologicznych?

 

Tom o rozmiarach 23,5 x 16,2 cm jest napisany na pergaminie gęsim piórem i pięciobarwnymi atramentami. Ma on 240 stron, ale wedle paginacji było ich początkowo 272. Zachowana część jest w doskonałym stanie, nie ma żadnych śladów uszkodzeń ogniem, wodą czy starością. Czy to oznacza, że brakujące strony ktoś celowo wyrwał? Jeśli tak, to dlaczego? – pyta badacz Arnošt Vašíček w książce pt. „Niezłamany szyfr”.

Zanim wstąpimy do wiru teorii i hipotez, podejdźmy do rękopisy jak małe dzieci – bez znajomości słów. Co mamy na obrazkach? Manuskrypt złożony jest z kilku działów: botaniczny, astrologiczny, balneologiczny, kosmologiczny i farmaceutyczny.

Część wstępna na pierwszy rzut oka przypomina herbarz czyli zielnik. Zawiera ona 131 całostronicowych rysunków roślin, które jakby były z innego wszechświata – są one bardziej alegoryczne niż botaniczne. Ówczesne herbarze mają dokładniejsze ilustracje i mają o wiele większy zakres. A zatem jest to wybór? Ale jaki?

Redaktor naczelny strony internetowej Botany.czLadislav Hoskovec domniemywa, że jest to tajny spis zakazanych roślin. W średniowiecznych kodeksach znajdowały się opisy roślin bajkowych, nierealnych, całkowicie zmyślonych. A o leczniczych i lekarskich wiedziano doskonale i o ich właściwościach leczniczych. Te rośliny (z Rękopisu) nie mogły się nigdzie oficjalnie pojawić, a ich nazw nie mogło się nigdzie wysłowić – argumentuje on. Jest zatem możliwe, że autor tekstu nigdy tych roślin nie widział na własne oczy. Albo umyślnie zdeformował ich kształt znanych roślin, by utrudnić ich identyfikację.

 

Sztuczne baseny wodne o dziwnych kształtach, połączone złożonym systemem rur przypominające organy ciała człowieka

 

Po roślinach następuje sekcja astrologiczna , co nie jest wcale takie dziwne: średniowieczna medycyna przy leczeniu często korzystała z horoskopów. Bardziej zagadkową jest kolejna część Rękopisu, która przypomina balneologiczny prospekt. Zawiera ona sztuczne zbiorniki wodne o dziwnych kształtach, połączonych złożonym systemem rur i uzupełniony o dziwnego kształtu urządzenia techniczne. Baseny przypominają trochę organy naszego ciała i uzupełnione są one tętnicami i żyłami. Nie jest to jednak przypadkowe, że w łaźni nie znajdziecie obrazka ani jednego mężczyzny.  Są tam tylko nagie kobiety, często w ciąży. Odpoczywają w wodzie, stoją pod rurami z cieknącą wodą, wkładają ręce do otworów w rurach, z których tryska woda albo para. Czy może jest to jakiś rodzaj promieniowania? Czy chodzi o fontanny młodości, które zapewniają urodę, zdrowie, długowieczność czy nawet nieśmiertelność? spekuluje Arnošt Vašiček.

Wyjaśnienie może być daleko prostsze: zioła, astrologia, ciąże, baseny, recepty… W czasach, kiedy medycyna postępowała na granicy legalności i „czarodziejstwa”, to właśnie na tej gorącej granicy były procedury kąpieli dla kobiet, szczególnie w okresie ciąży: właśnie wedle Kościoła to wszystko spoczywało w rękach bożych! I to właśnie dlatego, z obawy przed Świętą Inkwizycją Rękopis ten jest napisany tajnym językiem.

Po części „kąpielowej” następuje krótka część kosmologiczna z opracowanymi rysunkami. Pomiędzy dziwnymi strukturami można znaleźć nieprzypadkowe miniatury budowli: minarety z kopułami czy średniowieczne miasto otoczone murami, zdobne typowo dla Renesansu. Ale co oznaczają same te rysunki? Czy są to obrazki z mikroświata? Kosmiczne galaktyki? Mapy pozaziemskie? W tym przypadku mamy więcej hipotez niż samych rysunków.

Rękopis zawiera dział farmaceutyczny: 237 mniejszych ilustracji ukazuje części roślin – korzenie, liście, kwiaty i w każdym razie utworzone dawki, które się zachowały. Na to wskazuje formatowanie tekstu podobne do recepty – krótkie odsyłacze okraszone kwiatami czy gwiazdami.









Język aniołów diabelskie pismo?

 

Odkrywca Rękopisu, amerykański antykwariusz Wilfrid Michael Voynich wierzył w to, że jest on dziełem średniowiecznego filozofa Rogera Bacona, który eksperymentował ze zjawiskami optycznymi. Wszak kilka ilustracji ukazuje widok uzyskany przez mikroskop. Czy inspirował je mikroświat widziany przez połączone ze sobą szkła powiększające?

Dalszym kandydatem na autora Rękopisu jest rudolfiński alchemik Edward Kelley. Ten charyzmatyczny szarlatan i oszust rozmawiał ponoć z aniołami w ich własnym języku – enocheńskim, który jako medium przekładał swemu koledze dr. Johnowi Dee. Współpraca ta się skończyła, kiedy anielskie głosy zanikły, kiedy magowie wymienili się małżonkami… (???) Czy jest więc Rękopis oczywistą fałszywką bez realnej zawartości, który wykonał oszust i hochsztapler Kelley?

I jeszcze à propos trzeciego przypuszczenia: obrazki są nieco naiwne, jakby rysowało je utalentowane dziecko. Trzeba by na to… Leonarda da Vinci, kiedy był jeszcze małym chłopcem. Na końcu Rękopisu zaszyfrował datę swego narodzenia: w horoskopie Barana a w nim znajduje się piętnaście kobiet trzymających gwiazdy – symbol narodzin. A Leonardo urodził się 15 kwietnia 1452 roku.

 

Nie znajdziecie obrazka mężczyzny. Tylko nagie kobiety, często w ciąży…

 

Wszystkie tu wymienione teorie zburzyła metoda datowania radionuklidem węgla 14C. Ta w roku 2009 ustanowiła z prawdopodobieństwem 95%, że Rękopis powstał pomiędzy rokiem 1404 a 1438. Wtedy Bacon nie żył już od co najmniej stu lat, a dwaj pozostali się jeszcze nie narodzili. Oszust Kelley też ma alibi. Jednakże… metoda radiowęglowa daje także szersze ramy czasowe – od XIII do aż XVI wieku i to z prawdopodobieństwem 85%.

Nie powiedziała nam za dużo analiza spektograficzna: owszem, potwierdziła, że Rękopis został napisany dębowym atramentem. Barwy otrzymano dzięki pigmentom takim jak: azuryt - Cu3(CO3)2(OH)2 (niebieska), żelazo – Fe (czerwona i brązowa) i hematyt - Fe2O3, α-Fe2O3 (ochra), a zatem materiały odpowiadające XV i XVI stuleciu. Nie powie niczego i ten fakt, kto był właścicielem Rękopisu? Pod światłem UV na pierwszej stronie został znaleziony podpis Jacobj à Tepence wskazującego na Jacoba Horčické’ego z Tepence – osobistego lekarza cesarza Rudolfa II i opiekuna jego ogrodu botanicznego. Ten jednak żył na przełomie XVI i XVII wieku, tak więc szło o wpis właściciela książki, a nie o autora.

 

Najprawdopodobniej to nie jest szyfr

 

Pierwszym udokumentowanym właścicielem Rękopisu był Jiři Bareš alias Georgius Barschius, kolega Horčické’ego z Klementina. Nie przydał mu się do niczego, a tylko bezużytecznie zabierał mu miejsce w bibliotece. Nie emocjonował się nim ani niemiecki uczony o. Athanasius Kircher SJ, za którego pośrednictwem Rękopis znalazł się w Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie. Tam leżał w zapomnieniu aż do 1912 roku, kiedy nabył go już tu wymieniony Wilfrid Voynich. Po jego śmierci Rękopis przejęła jego małżonka, aż po dwukrotnej zmianie właścicieli – osób prywatnych – trafił on wreszcie do skarbca Uniwersytetu Yale.

Główny problem polega na tym, że Rękopis jest napisany nie tyle w nieznanym języku, ale nieznanym pismem. Wiemy tylko, że ma on 35.000 słów, czyta się od lewej do prawej (jak u nas), a pismo jest utworzone z 20-30 znaków. Szyfr to czy nieznany język?

Większość badaczy skłania się do tego drugiego. Wzorce słów odpowiadają językom. Dzielenie słów jest podobne do łaciny czy angielszczyzną, ale ich struktura jest podobna do języków semickich. Zastosowane tam dyftongi (podwójne zgłoski) mogłyby być typowe dla języka staroczeskiego, co wyłącza wielką ilość krótkich słów. 

Przeciwko teoriom o szyfrach mówi i fakt, że Rękopis trzyma się Prawa Zipfa: Pierwotnie prawo to zostało sformułowane dla języków naturalnych, w których zaobserwowano, że gdy na podstawie ich korpusów językowych ustali się wykaz wyrazów ułożonych w malejącym porządku częstotliwości ich występowania, to ranga (numer porządkowy) wyrazu jest odwrotnie proporcjonalna do częstotliwości, zatem iloczyn częstotliwości i rangi powinien być wielkością stałą. Przykładowo: w korpusie Browna dla języka angielskiego w wersji amerykańskiej, najczęściej występujące słowo „the” stanowi aż 7% wszystkich słów, drugie w kolejności „of” stanowi 3,5%, trzecie „a” 1,75%, zaś pierwsze 135 słów składa się na 50% objętości całego korpusu.

Matematycznie można to wyrazić w formie równania:

 

r x f = const.

 

- gdzie r jest to ranga wyrazu w tekście lub grupie tekstów, a f częstotliwość jego występowania.

W odpowiednio obszernych korpusach językowych wartość stałej jest charakterystyczna dla danego języka, a prawo jest spełnione niemal doskonale dla pierwszych, najczęściej występujących 200-300 słów. W poszczególnych tekstach zależy ona natomiast od stylu i tematyki. Porównanie rozkładu Zipfa obliczonego dla korpusu języka z rozkładem dla danego tekstu pozwala na ocenę stylu autora i jego zrozumiałość przez przeciętnego czytelnika. Im bardziej rozkład dla analizowanego tekstu jest zgodny z rozkładem ogólnym dla języka, w którym go napisano, tym jest on bardziej zrozumiały dla większości osób posługujących się na co dzień tym językiem. (Wikipedia)

A zatem częstotliwość pojawiania się jednakowych słów tworzy krzywą opadającą, co jest typowe dla języków naturalnych a niemożliwe u większości szyfrów. Wszakże na tym Rękopisie połamał sobie zęby sławny matematyk i kryptograf Alan Turing, który złamał nazistowski kod Enigmy. (Po raz pierwszy szyfrogramy zakodowane przy pomocy Enigmy udało się rozszyfrować polskim kryptologom w grudniu 1932 [lub styczniu 1933] w Pałacu Saskim w Warszawie, mieszczącym siedzibę Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Praca Polaków: mjr Franciszka Pokornego, kpt. Maksymiliana Ciężkiego, inż. Antoniego Pallutha oraz uzdolnionych młodych matematyków: Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego pozwoliły na dalsze wysiłki nad dekodowaniem szyfrów stale unowocześnianych maszyn Enigma najpierw w Polsce, a po wybuchu II wojny światowej we Francji i Wielkiej Brytanii. Do wybuchu wojny pracę kryptologów wydatnie wspierali inżynierowie z Wytwórni Radiotechnicznej „AVA” którzy konstruowali sobowtóry „Enigmy” oraz urządzenia i narzędzia pomocnicze do dekryptażu. Turing jedynie zastosował do łamania szyfrów maszynę cyfrową czyli pierwotny komputer - Wikipedia)

Nie dali sobie rady ani specjaliści z National Security Agency, którzy Rękopis w latach 60. XX wieku przepisali do postaci kodu komputerowego i próbowali złamać przy pomocy oprogramowania Kerberos.

 

Intermezzo z Nowego Świata

 

W amerykańskim specjalistycznym czasopiśmie „Herbal-Gram” wyszedł w roku 2014 artykuł botanika Arthura Tuckera i informatyka Rexforda Talberta. Są oni przeświadczeni, że w Rękopisie zidentyfikowali 51 południowoamerykańskich roślin m.in. polne bratki (Viola arvensis), opuncje (Opuntia) czy męczennice (Passiflora), zauważyli także iż w składzie chemicznym atramentu znajdował się chilijski minerał atakamit - Cu2Cl(OH)3.

Natomiast na jednym z rysunków znaleźli niebieski kryształ boelitu (odmiana azurytu) występujący w Meksyku. Wychodzi więc na to, że Rękopis został napisany z Mezoameryki i napisał go około roku 1565 syn azteckiego szlachcica wykształconego przez franciszkanów i to w dialekcie języka nahuatl. Tą ciekawą hipotezę będzie bardzo trudno zweryfikować, bowiem chodzi o język martwy.

Dalszą teorię opublikował dwa lata temu lingwista Gerard Cheschire w specjalistycznym czasopiśmie „Romance Studies”. Według niej, chodzi o zbiór rad udzielonych królowej Marii Kastylijskiej. Powstał on na wysepce koło Ischii i napisały go siostry dominikanki zapomnianą już protoromańszczyzną, która była hipotetycznym językiem będącym podstawą dla wszystkich dzisiejszych języków romańskich.

 

Język protoromański nie istnieje…

 

Społeczność akademicka odniosła się do tego niezbyt poważnie. - Przepraszam ludzie, ale język protoromański nie istnieje. Jest to tylko aspirujący, samosię nakręcający wymysł, który wciąż powraca – tweetowała amerykańska historyczka Lisa Fagin-Davis.

Za najbardziej prawdopodobną aktualnie uchodzi teoria, że Rękopis był napisany w jakimś naturalnym języku, ale sztucznym, fonetycznym pismem. Temu odpowiada i najnowsze odkrycie dokonane przez Laboratorium Sztucznej Inteligencji w Albercie. Za pomocą algorytmicznego deszyfrowania komputerowi lingwiści porównali 400 języków i doszli do wniosku, że może chodzić o wizualnie zakodowany język hebrajski. Spróbowali zatem załadować część do translatora Google i ku ich wielkiemu zdumieniu otrzymali wynik, który wyrażał sens: Dała zalecenia księciu, panu domu, mnie i ludowi. Na przykładzie tego doświadczenia można zacząć współpracę ze specjalistami od języka starohebrajskiego.

 

Roger Bacon

Edward Kelley

Karel Dudek


Ślady prowadzą do Czech?

 

A może wszystko jest inaczej?  Jestem przeświadczona o tym, że jeżeli ktoś kiedyś odczyta ten Rękopis Voynicha, to będzie Czech. Nie tylko dlatego, że być może to Czech ów Rękopis napisał, ale także i z tego powodu, że międzynarodowa organizacja loteryjna testuje swe nowe typy gier właśnie u nas. A zatem jak Czesi nie wynajdą sposobu na rozkodowanie tego Rękopisu, to już nikt – napisała Jitka Lenkova w studium do czeskiego wydania faksimile Rękopisu w 2012 roku.

Według zagadkologa Arnošta Vašíčka autorem Rękopisu jest Angelo z Florencji, nadworny lekarz cesarza Karola IV i jego syna Wacława IV. A może także członek tajnego mistycznego bractwa Sad Bai, którego członkowie przybyli z Indii do Czech, gdzie na granicy dwóch światów założyli miasto Praga. Bramą wejściową do świata alternatywnego ma być rotunda św. Krzyża. Kto widział w TV trylogię „Zagubiona brama”, ten wie… (NB, rotunda ta przypomina mi konstrukcje wzniesione przez nazistów we Wrocławiu, których przeznaczenie jest niejasne. Jedni twierdzą, że były to reaktory jądrowe inni, że były to cyklotrony, jeszcze inni, że były to bramy do innego czasu czy innego świata. Faktem jest, że naziści szukali dróg wiodących do królestwa Ariów i mitycznej Szamballi-Agharty… Dróg tych nie znaleźli, ale energię atomową – tak. I nawet ją zastosowali – o czym pisałem już w tym blogu.)

Zainteresowanie publiczności wzbudziła także amatorska hazardzistka Irena Hanzíková. Według niej, Rękopis jest prywatnym dziennikiem trydenckiego biskupa Jerzego III z Lichtensteinu, a chodzi tutaj o „Księgę życia”, w której opisuje on pojednanie z Bogiem. Tekst był napisany w języku staroczeskim i zakodowany w sposób ciągły nie zmieniającym się szyfrem. Nigdy jednak nie pokusiła się o próbę jego zdeszyfrowania.

Wielokrotnie pojawiają się pytania, jeżeli to, co deszyfrowała jest trasnskrypcją albo transliteracją? Czy to zapis ówczesnego języka? Przekład do współczesnego czeskiego? Wydaje się, że Irena Hanzíková tych pojęć po prostu nie rozróżnia – skonstatowała uniwersytecka znawczyni języka staroczeskiego prof. Hana Borovská w wywiadzie dla Goscha TV.

Nie zmienia to w niczym faktu, że pani Hanzíková zebrała od drobnych darczyńców ponad ¾ mln koron. Jednakże w lutym tego roku graczka zwróciła wszystkie pieniądze darczyńcom. Nieważna jest wielkość darów, ale powstałe zainteresowanie tematem – powiedział reżyser Igor Chaun, założyciel Goscha TV.

Także badacz Karel Dudek wierzy w to, że chodzi o zaszyfrowany język staroczeski. W książce „Ślad wiedzie do Czech” prezentuje pomysł, że Rękopis jest dziełem Jiří’ego Hanče z Limuz (Georg Handsh von Limuz), osobistego lekarza arcyksięcia Ferdynanda II Tyrolskiego. Dysponuję rękopisem Hančego z Biblioteki Narodowej w Wiedniu: pociągnięcia, pochylenie pisma, a i także niektóre znaki dokładnie odpowiadają tym z Rękopisu. Myślę, że chodzi o lekarską i alchemiczną księgę połączoną z dziennikiem – powiedział on dla „Magazynu”.

Według niej w Rękopisie pokazany jest tytoń, który został zawieziony na nasz kontynent dopiero po odkryciu Ameryki w 1492 roku, czy kielisznik wydmowy (Calystegia soldanella), która działa jako roślina lecznicza – diuretyk. Analiza zielonych pigmentów znalazła na kilku stronach atakamit, a ten – owszem – mógł się znaleźć w Europie dopiero po zdobyciu Chile przez Hiszpanów. Domniemywam przeto, że pergaminy pochodzące z XV wieku, leżały przez dziesiątki lat w jakimś lamusie. Zapisane zostały one w latach 1550 – 1570 – twierdzi badacz.

A więc znów jesteśmy na początku… Skoro pergaminy powstały wcześniej niż zapisy na nich, to wróci do gry nie tylko Jakub Horčicky, ale także Bacon, da Vinci, Kelly… I tak Rękopis, który wywołał takie poruszenie po 600 latach zachowuje nadal swe tajemnice.

 

Moje 3 grosze

 

Sprawa zagadkowego Rękopisu Voynicha zaprząta wielu ludzi, którzy widzą w nim już to genialne oszustwo już to czyjś niesamowity żart albo posłanie od Kosmitów. Osobiście widzę w tym posłanie od mieszkańców legendarnej Atlantydy. Będzie ono trudne (ale nie niemożliwe) do odczytania, ale można by pójść tym tropem analizując wszystkie antyczne języki z obu stron Atlantyku.

Podobnie rzecz się ma z analizą porównawczą rysunków. Należy szukać podobieństwa do istniejących roślin i innych istot. Tak już nawiasem, to do grona badaczy Rękopisu na pewno należał także dr John Dee zwany Deviusem, który był jedną z najciekawszych postaci Średniowiecza i to on, a nie Kelley zasługuje na miano uczonego i badacza. 

Zastanawiam się, czy Rękopis nie wpadł w pole widzenia nazistowskich fanatyków z organizacji Thule i/czy Ahnenerbe – wszak stanowiłby on coś, co oni kochali – tajemniczy rękopis, który zostałby okrzyknięty jako dzieło Ariów, no i wskazałby Himmlerowi drogę do Agharty…

Pozostała jeszcze zagadka wyrwanych stronic – ciekaw jestem, co tam musiało się znajdować! Musiało to być coś, co stanowiło wstrząs dla któregoś z posiadaczy czy badaczy Rękopisu. Może było tam coś kojarzonego z „siłami nieczystymi” i dlatego zostało usunięte z i tak już podpadającego Rękopisu… Być może jeszcze są w jakiejś bibliotece i pokrywają się kurzem na półkach czy w pancernych safesach służb, a zatem szukać trzeba – może na nich znajduje się klucz szyfru – kto wie?

 

Opinia specjalisty

 

Mam jeszcze jedno przypomnienie wieku pisma. Rękopis jest prosto z drukarki. Nie jest odcięty, tylko przepisany. To czysta karta. Jest napisane atramentem kwietniowym. Ma to tę wadę, że czcionka nie podnosi się zaraz po napisaniu, a dopiero w kilka sekund. Sól żelaza musi utlenić się w powietrzu, aby czcionka zrobiła się brązowa. Myślę, że nie da się napisać czystej kartki, jeśli od razu nie widzę czcionki. Jest jednak rozwiązanie. Substancja chemiczna z drzewa kamforowego. Nazwa pochodzi od meksykańskiego stanu Campeche, gdzie rośnie. Czeski Common Kreven es. Po dodaniu czcionka natychmiast powstanie. Ale jest tu problem, jak z atakamitem. Meksyk został podbity przez Corteza dopiero w XVI wieku. Dopiero wtedy ta substancja dotarła do Europy i została użyta. (Karel Dudek)


Źródło: „Pravo”, kwiecień 2023 r, ss. 29-33

Zdjęcia:

·        Yale University

·        Milan Mileček – „Pravo”

Przekład z czeskiego: ©R.K.F. Sas – Leśniakiewicz