Od pewnego czasu śledzę prasę
naukową i witryny internetowe, gdzie od czasu do czasu przewijają się
informacje na temat zagadkowego obiektu, meteorytu ponoć, który spadł w
okolicach Nowej Gwinei nie tak dawno temu. „The Space Academy” tak pisze o
obiekcie pozaukładowym nr 2:
Drugi
międzygwiezdny gość przybył do Układu Słonecznego – tym razem astronomowie
wiedzą, skąd przybył
Kiedy w 2017 roku A/2017 U1 - 1I/‘Oumuamua przeleciał
przez Układ Słoneczny to nikt nie wiedział, skąd on przybył. Z drugiej strony, astronomowie sądzą, że wiedzą skąd
przyleciała do nas kometa C/2019 Q4
Borisov - 2I/Borysow. Astronomowie znaleźli obiekt spoza Systemu
Słonecznego, który przelatywał przezeń po raz drugi w historii. Ale uczeni
sądzą, że dowiedzieli się, skąd on przyleciał do nas tym razem.
Kometa międzygwiezdna została po
raz pierwszy dostrzeżona przez Giennadija
Borysowa, astronoma-amatora na Krymie, który używał własnego teleskopu do
obserwacji nieba. Kiedy go znalazł, obiekt był pierwszym międzygwiezdnym
gościem znalezionym od 2017 r., kiedy długi ‘Oumuamua przemknął obok naszego
słonecznego sąsiedztwa. W publikacji grupa polskich astronomów odkryła, w jaki
sposób ta nowa kometa, zwana Kometą 2I/Borisov lub (we wcześniejszych opisach) C/2019
Q4, dostała się do studni grawitacyjnej naszego Słońca. I ta ścieżka prowadzi z
powrotem do Krugera 60, który jest
układem dwóch czerwonych karłów oddalonych o 13,15 lat świetlnych.
Naukowcy odkryli, że kometa
Borysow minęła w odległości zaledwie 5,7 lat świetlnych (ly) od centrum Krugera
60, 1 milion lat temu. Oznacza to, że poruszała się z prędkością zaledwie 2,13 mps
(3,43 km/s).
Z ludzkiego punktu widzenia jest
to szybkość — mniej więcej taka, jak X-43A Scramjet, który jest jednym z
najszybszych samolotów, jakie kiedykolwiek stworzono. Ale z powodu grawitacji
Słońca X-43A Scramjet nie może opuścić naszego Układu Słonecznego. A
naukowcy odkryli, że jeśli kometa poruszała się tak wolno i znajdowała się nie
dalej niż 6 lat świetlnych od Krugera 60, to nie tylko przechodziła przez nią.
Myśleli, że najprawdopodobniej pochodzi z tego układu gwiezdnego. Kometa
Borysow krążyła wokół tych gwiazd w taki sam sposób, w jaki komety w naszym
systemie krążą wokół naszego.
A
zatem Kruger 60?
Ye
Quanzhi, astronom i ekspert od komet z University of Maryland, który
nie był częścią tego projektu, powiedział „Live Science”, że dowody łączące
kometę 2I/Borisov z Kruger 60 są bardzo mocne w oparciu o to, co wiemy do tej
pory.
Jeśli masz kometę z innego układu gwiezdnego i chcesz dowiedzieć
się, skąd ona pochodzi, musisz sprawdzić dwie rzeczy – powiedział. Po pierwsze,
czy ta kometa była blisko układu planetarnego? Ponieważ jeśli nadchodzi
stamtąd, jego trajektoria musi przebiegać przez miejsce, w którym znajduje się
ten system.
Chociaż odległość między nową
kometą a Krugerem, wynosząca 5,7 ly, wydaje się większa niż „mała przerwa”
(jest ponad 357.000 razy większa niż odległość między Ziemią a Słońcem - AU),
jest wystarczająco blisko, aby można ją było uznać za „małą” dla tego rodzaju
obliczeń, mówi.
„Po drugie”, kontynuował Ye, „komety są zwykle wyrzucane z
układu planetarnego, gdy ich grawitacja oddziałuje z głównymi planetami tego
układu”.
W naszym Układzie Słonecznym
mogłoby to wyglądać tak, jakby Jowisz łapał spadającą kometę, wysyłał ją na
krótką, częściową orbitę, a następnie wyrzucał w przestrzeń między gwiazdami.
„Ta prędkość wyrzucania może być tak dużą” - powiedział Ye. „Nie
może być nieskończona, ponieważ planety mają określoną masę”, a to, jak mocno
planeta może rzucić kometę w pustkę, zależy od jej masy. Powiedział również:
„Jowisz jest dość duży, ale nie możesz mieć planety 100 razy większej od
Jowisza, ponieważ wtedy byłaby to gwiazda”.
Ye mówi, że ten próg masy
ogranicza szybkość, z jaką komety mogą poruszać się w przestrzeni między
gwiazdami. A jeśli ich oszacowania trajektorii komety są prawidłowe, autorzy
tego badania wykazali, że kometa 2I/Borisov przeleciała wystarczająco blisko
Krugera 60 pod względem prędkości i odległości, aby sugerować, że pochodziła
stamtąd.
Ye powiedział: „Badanie komet międzygwiezdnych jest ekscytujące,
ponieważ daje nam rzadką szansę na badanie innych układów słonecznych za pomocą
tych samych narzędzi, których używamy do badania własnego”.
Astronomowie mogą patrzeć na
kometę 2I/Borisov przez teleskopy, które mogą dostarczyć im informacji o powierzchni
komety. Mogą dowiedzieć się, czy zachowuje się tak, jak komety w naszym
Układzie Słonecznym (jak dotąd), czy też robi coś dziwnego, jak ‘Oumuamua. To
cały obszar badań, który normalnie nie jest możliwy w przypadku odległych
układów słonecznych, gdzie małe obiekty pojawiają się jedynie – jeśli w ogóle –
jako słabe, odbarwione cienie na ich słońcach.
Dzięki tym badaniom wszystko,
czego dowiemy się o komecie Borysow, może nas nauczyć czegoś o Kruger 60,
pobliskim układzie gwiezdnym, w którym nie znaleziono jeszcze żadnych
egzoplanet. Z drugiej strony wydaje się, że ‘Oumuamua przybyła z kierunku
jasnej gwiazdy Vega (α Lutni), ale astronomowie z Laboratorium Napędu
Odrzutowego NASA sądzą, że pochodzi z nowego układu gwiezdnego, chociaż nie
wiedzą z którego. Jeśli te wyniki są prawdziwe, kometa Borysow będzie pierwszym
obiektem z innego systemu gwiezdnego, który został wyśledzony z powrotem do
swojego systemu macierzystego.
Ale ludzie, którzy przeprowadzili
badania, byli ostrożni, mówiąc, że te wyniki nie są jeszcze dowodem.
Astronomowie wciąż zbierają informacje o trajektorii komety 2I/Borisov w
kosmosie. Więcej informacji może wykazać, że pierwotna trajektoria była błędna
i że kometa przybyła z innego miejsca.
Artykuł, który próbuje dowiedzieć
się, skąd pochodzi kometa, nie został jeszcze zrecenzowany przez innych
naukowców, ale jest dostępny na serwerze preprint
arXiv.
To byłoby na razie na tyle
odnośnie drugiego obiektu pozaukładowego. A jednak okazało się, że jest jeszcze
trzeci i czwarty – i to w zasięgu naszych rąk! Chodzi o meteoryt oznaczony jako
IM1[1],
który spadł parę lat temu do Pacyfiku. A oto ten materiał Aleksandra Kowala:
IM1
uderzył w taflę Pacyfiku, żeby go zbadać, ekspedycja musi zanurzyć się na
głębokość 1,7 kilometra
Zdaniem badacza z Uniwersytetu
Harvarda w wodach Oceanu Spokojnego, na głębokości niecałych dwóch kilometrów,
mogą spoczywać szczątki statku należącego do obcej cywilizacji.
Avi
Loeb
to postać równie wybitna, co kontrowersyjna. Z jednej strony nie można mu
bowiem odmówić naukowych osiągnięć, lecz z drugiej nietrudno odnieść wrażenie,
że jego zamiłowanie do pozostawania w świetle reflektorów — jak na
przedstawiciela świata nauki — jest zaskakująco duże. Mimo wszystko, dotychczas
zebrane informacje pozwalają sądzić, iż coś faktycznie może być na rzeczy.
Loeb już nie pierwszy raz
wypowiada się na temat życia pozaziemskiego i jego potencjalnej obecności w
Układzie Słonecznym. Jeśli pamiętacie historię tajemniczego obiektu
międzygwiezdnego, znanego jako ‘Oumuamua, to warto podkreślić, iż
przedstawiciel Uniwersytetu Harvarda był jednym z propagatorów teorii, w myśl
której pozasłoneczny gość był w rzeczywistości sondą wysłaną przez obcych. Miał
na to wskazywać między innymi nietypowy kształt tego obiektu oraz sposób jego
poruszania.
Trzy lata wcześniej doszło do
nawet bliższego kontaktu, ponieważ 9 stycznia 2014 roku nad Oceanem Spokojnym
doszło do eksplozji tajemniczego meteorytu. Nazwany IM1, znalazł się w centrum
zainteresowania Loeba, który w 2021 roku postanowił uruchomić projekt Galileo.
W jego ramach prowadzone są działania mające na celu uwiecznianie UFO w
wysokiej rozdzielczości.
Domniemany
statek obcych miał wpaść do wód Oceanu Spokojnego w styczniu 2014 roku
Teraz natomiast naukowiec próbuje
zrozumieć, skąd przyleciał do nas IM1 oraz czym w ogóle był. Obiekt ten uderzył
w taflę Pacyfiku z gigantyczną prędkością i okazał się twardszy aniżeli
wszystkie inne meteoryty opisane w ramach katalogu Center for Near Earth Object
Studies prowadzonego przez NASA. Na ile jednak prawdziwe mogą być twierdzenia o
tym, że IM1 był w rzeczywistości sondą wystrzeloną przed miliardami lat przez
zaawansowaną obcą cywilizację?
Dzięki przybliżonej lokalizacji,
w której tajemniczy obiekt wpadł do wód Oceanu Spokojnego badacze wiedzą, gdzie
powinni rozpocząć poszukiwania. Planowana ekspedycja może pochłonąć nawet 1,5
miliona dolarów i ma zostać rozpoczęta z terenów Papui Nowej Gwinei. Szacowana
głębokość, na której mogły spocząć szczątki pozaziemskiego gościa to nawet 1,7
kilometra.
Jednym z ostatnich przełomów w
realizowanym przedsięwzięciu było znalezienie osobliwych sferuli. Takie
niewielkich rozmiarów kulki mogą powstawać właśnie za sprawą uderzeń
meteorytów. Ich gwałtowne eksplozje prowadzą do realizacji takiego scenariusza,
a szczególną uwagę wzbudza w tym przypadku fakt, że sferule z Pacyfiku mają
bardzo nietypowy skład. Co jest w nim takiego zadziwiającego? Chodzi przede
wszystkim o brak niklu. Namierzono natomiast żelazo, magnez i tytan. Do wydania
ostatecznego werdyktu w tej sprawie będzie potrzebne przeprowadzenie
dokładniejszych analiz. Te mają wykorzystywać technikę spektrometrii mas, za
sprawą której możliwa powinna być identyfikacja składników sferuli z niemal
100-procentową pewnością.
Moje
3 grosze
Czwarty pozasłoneczny obiekt ponoć
spadł w okolicach Portugalii i być może też zostanie wydobyty. Oczywiście
miejmy nadzieję, że nie skończy się to jakąś katastrofą, jak to było z
nieszczęsnym DSV Titan…
Onegdaj rzuciłem propozycję, by
poszukać meteorytów w hałdach kopalnianych, założę się, że znalazłby się
niejeden i to pozaukładowy. Tak samo może być ze sferulami – w materiale
kopalnianym może być ich do bólu! Nie wiem, czy ktoś się tym zainteresował… Znając
Polaków, to nikt, bo przecież naszym „uczonym” trzeba wszystko podsunąć pod
nos, ale komu się chce grzebać w hałdach? Gdyby przeprowadzić takie
systematyczne poszukiwania na całym świecie, to takich „gości” z kosmosu
znaleziono by o wiele, wiele więcej!
Czy były to statki kosmiczne
Obcych? – raczej nie, a jeżeli nawet, to mogły być jakieś sondy Bracewella. Wysyłanie
w Kosmos automatów zwiadowczych ma większy sens, niż żywych przedstawicieli
cywilizacji. Żywe istoty są niepowtarzalne, natomiast robotów można wytworzyć
każdą ilość. I to jest ta przewaga automatycznej astronautyki nad normalną
astronautyką. Póki nie znajdziemy sposobu na „bezkarne” pokonywanie przestrzeni
Kosmosu, będziemy wysyłać roboty – bo to i bezpieczniej i taniej. A rachunek
ekonomiczny obowiązuje zarówno na Ziemi jak i w najdalszej galaktyce…
Źródła:
·
https://www.focus.pl/artykul/statek-obcych-szczatki-w-pacyfiku-1m1
Przekład z angielskiego - ©R.K.F. Sas - Leśniakiewicz