czwartek, 24 sierpnia 2023

Jezioro martwej wody

 


 

Ksenia Ładkina

 

Ta historia wydarzyła się 10 lat temu (w 2008 r.). Opowiedział mi ją mój przyjaciel o imieniu Aleksiej, który zajmował się fotografią amatorską, a szczególnie lubił fotografować leśne pejzaże. Pewnego razu w poszukiwaniu kolejnych widoków do fotografowania, on znalazł się w niewielkiej syberyjskiej wiosce wśród tajgi.

 

Wezwanie pomocy

 

Jak głosiła miejscowa legenda, niedaleko od wsi znajduje się  jezioro z martwą wodą. Miejscowi wieśniacy obchodzili go bokiem. Mówiło się, że Martwe jezioro od czasu do czasu przyciąga do siebie dusze, zaś ludzie, którzy przychodzą do niego – giną. Do tego ciał nieszczęśników nigdy nie odnaleziono…

Miejscowi od razu uprzedzili Aleksieja: w pobliżu jeziora słychać od czasu do czasu plusk wody i krzyki, jakby dziewczynka albo dziecko tonęło i wzywało pomocy.

- W takim przypadku nie wolno iść na pomoc. Żaden normalny człowiek tam nie pójdzie. Ono właśnie w ten sposób oszukuje następnego wędrowca – uprzedził go jeden ze staruszków.

A na dodatek opowiedział, że zagubionym w tamecznych lasach grzybiarzom nierzadko ukazuje się staruszka i jeżeli ktoś zapyta się ją o drogę, to skierowuje pechowca do martwego, przeklętego jeziora.

 

Twarze w wodzie

 

Pewien dziadek pozwoliwszy Aleksowi przemieszkać parę dni u siebie w domu, podzielił się z nim historią o tym, jak to pewnego razu znalazł się tuż obok Martwego jeziora. Zaczynało już zmierzchać i od strony wody usłyszał on kobiecy krzyk. Dziadek z początku myślał, że mu się przesłyszało. Ale krzyk się powtórzył – kobieta tonęła i wzywała pomocy. Dziadek pobiegł w kierunku jeziora poprzez drzewa, ale po czasie oprzytomniał, przypomniał sobie, że jezioro tak przywołuje ofiary do siebie… Spojrzał z oddali na wodną gładź – była gładka jak powierzchnia zwierciadła. Nikt tam nie tonął, nawet nie kąpał się. Dziadek przeżegnał się i z całych sił biegł ku domowi, odmawiając wszystkie znane mu modlitwy. Ale postanowił wyjść na pobliski chełm[1], by spojrzeć na to wszystko z góry. Wspiął się na ten chełm, a tam… Cicho, powierzchnia jeziora gładka jak zwierciadło, ale spod wody patrzyło nań kilkaset ludzkich twarzy…

 

Zachciało mu się kąpieli

 

No i oczywiście Aleksowi zachciało się sfilmować to jezioro swoją kamerą. Stwierdził on, że obok niego trawa była żółta i wyschnięta (a w innych miejscach zielona!) i nie słyszy żadnych dźwięków tylko martwa, przerażająca cisza. Aleks zrobił dwa zdjęcia i naraz odczuł nieprzemożoną chęć do kąpieli.

Zapomniawszy o ostrzeżeniach wszedł do wody. Woda była ciepła i przyjemna. Ale wystarczyło odejść od brzegu na kilka kroków, a dno nagle się obrywało w dół, a woda stawała się lodowata. Nogi Aleksieja zaczęły się ślizgać, a prąd wody znosił go na głęboki środek jeziora.

Naraz Aleksieja oświeciło – w takim jeziorze NIE MOŻE być prądów wodnych! Zrobiło mu się nieswojo. Próbował zawołać na pomoc, ale zdał sobie sprawę, że nikt go nie usłyszy, a jeżeli nawet to pomny na legendę jeziora nie przyjdzie z pomocą. Według sów Aleksa, miał on paskudne wrażenie, że nie jest tam sam, i że ktoś ściąga go na głębinę.

 

Pomogła modlitwa

 

Jakim sposobem mój znajomy wydostał się z wody, tego nie pamięta. Staruszek, u którego się zatrzymał na te parę dni opowiadał potem, że Aleks przyszedł całkiem mokry co oznacza, że kąpał się w ubraniu i z aparatem fotograficznym na szyi. Zdążył opowiedzieć dziadkowi, że kąpał się w jeziorze i zasnął wyzuty z sił. Spał on niemal całą dobę, jego sen był ciężki i bardzo gwałtowny z jakimiś okropnymi koszmarami. Obudził się pod wieczór następnego dnia i stwierdził, że dziadek sprowadził popa z miejscowej cerkwi. Ten zaś przez całą noc czytał nad nim modlitwy pragnąć wygonić z chłopca siły nieczyste. Na szczęście mu się to udało…

 

Źródło – „Tajny XX wieka” nr 21/2018, s. 24

Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Sas – Leśniakiewicz


[1] Z ros.: kopulaste wzgórze przypominające hełm.