środa, 20 września 2023

Chemtrail czy contrail? – oto jest pytanie!

 


Kilka dni temu furorę na FB zrobił krótki filmik ukazujący jak samolot przestaje zrzucać chemtrail. Polecił mi go Jurek Ostoja-Owsiany, który skomentował to krótko – wyłączono opryskiwacze i smuga znikła… Ale czy na pewno tak było?

Samolot – z daleka wyglądający jak normalny Boeing 737 – leci pozostawiając za sobą smugi – dwie smugi z dwóch silników odrzutowych. W pewnym momencie obie smugi urywają się i samolot leci dalej nie emitując tych smug. Wielbiciele STD od razu stawiają sprawę jasno: smugi znikły, bo wyłączono urządzenia do oprysków. Niestety, czym nas spryskiwano – o tym historia milczy, ale na pewno czymś paskudnym, od czego człowiek starzeje się, choruje i umiera. Koniec, kropka, punkt.

Ale nie akurat w tym przypadku. Jestem przekonany, że mamy tutaj do czynienia z wejściem samolotu w strefę tzw. komina – słupa ciepłego, lżejszego powietrza, przemieszczającego się do góry od nagrzanego słońcem gruntu. Takie kominy wykorzystywane są w szybownictwie do „wyrabiania” wysokości. Szybowce są unoszone w górę nawet na duże wysokości, gdzie kominy rozpraszają się w chłodniejszej atmosferze…

Czegoś takiego doświadczyłem w czerwcu 1977 roku na wrocławskim  poligonie WSOWZmech, gdzie było zrzutowisko spadochroniarzy. Wyskoczyłem z samolotu ze spadochronem SD-1M na tzw. „wędkę” i z grupą kolegów zacząłem opadać w dół z wysokości kilometra. Naraz zobaczyłem coś bardzo dziwnego – otóż poczułem silny prąd nagrzanego powietrza, który zaczął mnie unosić do góry! Trwało to czas jakiś i udało się nam wyjść z tego komina i po ok. 10 minutach wylądowałem wśród kolegów.






Podobnie w opisywanym przypadku: samolot leciał w masie chłodnego i wilgotnego powietrza. W takim powietrzu zawsze wytrąca się para wodna z gazów spalinowych silników odrzutowych czy turboodrzutowych. Im chłodniejsze i im bardziej wilgotne powietrze, tym jest jaśniejsza i dłuższa.

Przeciwnie jest w masie ciepłego i suchego powietrza, jaki znajduje się w kominie. Właśnie dlatego smuga kondensacyjna zanika – jak było w opisywanym przypadku. Gdyby to była chemtrail, to nie znikłaby ona w ciepłym powietrzu… Tak więc w tym konkretnym przypadku nie ma mowy o chemtrail. Co wcale nie znaczy, że ich nie ma!

Tworzenie i zasiewanie chmur ma głęboki sens w odmianie wojny hybrydowej – wojnie meteorologicznej, gdzie jako broń wykorzystuje się manipulacje pogodą. I tu się całkowicie zgadzam z Leszkiem Ostoją-Owsianym. Próby takie, jak na razie w małej skali, miały miejsce m.in. w Wietnamie. Rzecz i cały problem w tym, że takie głębokie i drastyczne ingerencje człowieka w Naturę zawsze odbijają się niekorzystnie dla człowieka. Natura zawsze sobie poradzi, człowiek jest od Niej uzależniony i dlatego zawsze obrywa po głowie… Ale dużym chłopcom w mundurkach marzą się wielkie podboje i dyndały na piersiach, więc wszelkie głosy rozsądku będą skutecznie tłumione. Jak zwykle.