piątek, 19 kwietnia 2024

Największy sekret XX wieku

 


Wiktor Bumagin

 

W latach 1901-1904 Anglik Robert F. Scott przeprowadził swoją pierwszą wyprawę na Antarktydę. Eksplorował morze i lodowiec Rossa, zebrał obszerny materiał na temat geologii, flory i fauny oraz minerałów. Wyprawa podjęła także próbę penetracji głębi lądu. Podczas wypadu 40-50 kilometrów od wybrzeża Scott odkrył dużą skałę, na szczycie której znajdowała się dobrze wykonana dziura, starannie zamaskowana wyciętymi grubymi płytami lodu. Zaskoczeni tym, co zobaczyli, Scott i jego towarzysze odsunęli kilka płyt, po czym zobaczyli schody ze stalowych rur prowadzące w dół. Zdumienie Brytyjczyków rosło z każdą minutą. Długo wahali się, czy zejść na dół, ale w końcu podjęli ryzyko.

Na głębokości ponad 40 metrów odkryto pomieszczenia, w których nieznane osoby wyposażyły ​​bazę żywnościową w produkty mięsne, a w specjalnych pojemnikach leżała starannie złożona ocieplana odzież. Podczas dokładnych oględzin nieoczekiwanie znaleziono na jednej z kurtek naszytą metkę z napisem Artel krawiecki Jekaterynburga Elisey Matveev. Po obejrzeniu wszystkich ubrań Scott zdał sobie sprawę, że wszystkie metki zostały starannie odcięte, aby zachować incognito prawdziwych właścicieli. Jednak pozostawioną przez czyjeś zaniedbanie naklejkę i, co najważniejsze, napis z niej, Scott wpisał do swoich dokumentów.

Przybywając na kontynent, podróżnicy przez długi czas nie odważyli się opowiedzieć opinii publicznej o tajemniczej piwnicy, czyli krypcie, wyposażonej przez Rosjan na lodowatej pustyni; ale w swoim raporcie z prac wyprawy Scott szczegółowo opowiedział o znalezisku. Wkrótce materiały, które przekazał Brytyjskiemu Towarzystwu Geograficznemu, zniknęły. Co więcej, jego ostrożni towarzysze, nieustannie przesłuchiwani, wzruszali ramionami, twierdząc, że to wszystko to nic innego jak fikcja, legenda dla tych, którzy są zbyt ciekawi. Najwyraźniej dokumenty te zostały skradzione przez szpiegów tajnych służb Imperium Rosyjskiego.

Antarktyda, jak wiadomo, została odkryta w styczniu 1820 roku przez rosyjską wyprawę F. F. Bellingshausena i M. P. Łazariewa na żaglowcach Wostok i Mirny. W latach 1831–1833 angielski nawigator J. Biscoe opłynął Szósty Kontynent. W latach 1838–1842 zorganizowano trzy wyprawy do wybrzeży Antarktydy: francuską, amerykańską i angielską. Nowy statek pojawił się u wybrzeży lodowego kontynentu dopiero w 1873 roku. Wynikało to w dużej mierze z faktu, że podczas pierwszych wypraw żeglarze zetknęli się z tajemniczymi, nieznanymi dotąd zjawiskami na skrajnych południowych szerokościach geograficznych. Możliwe jednak, że Rosjanie nie przerwali badań na Antarktydzie.

Już na początku XX wieku szef wywiadu osobistego cesarza Mikołaja II, hrabia A.G. Kankrin, wraz z wiceadmirałem S.O. Makarowem, po przestudiowaniu wcześniej tajnego dokumentu Bellingshausen, sporządził notatkę naukową dla imperatora. Był właśnie w drodze do swojego kuzyna, cesarza niemieckiego Wilhelma II. Kuzyni wzięli udział w przeglądzie okrętów floty niemieckiej, a także okrętów rosyjskich, które przybyły z przyjacielską wizytą.

Po uroczystościach i wspólnej paradzie obu flot bracia królewscy przeszli na emeryturę, a cesarz Imperium Rosyjskiego zaproponował cesarzowi współpracę we wspólnej eksploracji Szóstego Kontynentu. Wilhelm II dokładnie przestudiował projekt wspólnej eksploracji lądu i budowy obiektów na Antarktydzie, po czym się zgodził na to. Jak pisze Olga Greig w swojej książce „Sekretna Antarktyda”, to historyczne porozumienie między obydwoma monarchami zapoczątkowało wzajemną współpracę w rozwoju Antarktydy. Współpraca, która nie ustała pomimo wszystkich trudności XX wieku. Nie zostało to przerwane nawet wtedy, gdy do władzy w Rosji doszli bolszewicy, a w Niemczech Führer. Nawet II wojna światowa nie zakłóciła tych relacji. To właśnie jest główna tajemnica XX wieku.

Sami Niemcy po raz pierwszy wyposażyli wyprawę na wybrzeża Antarktydy pod koniec XIX wieku, wysyłając tam statek Valdivia. Klęska Niemiec w I wojnie światowej na kilka lat wstrzymała wyprawy na lodowy kontynent. Ale już w 1925 roku przybył tam niemiecki statek Meteor. Dziesięć lat później Niemcy pojawili się ponownie na Antarktydzie. W 1938 roku lotnictwo niemieckie włączyło się w rozwój badań Szóstego Kontynentu. To właśnie wtedy niemieckie samoloty co 25 kilometrów zrzucały na Ziemię Królowej Maud metalowe tabliczki ogłaszające, że jest to własność Rzeszy zwana Nową Szwabią. Latem tego samego roku na wybrzeżu utworzono bazę Horsta Wessela, którą niemieccy polarnicy z szacunkiem nazywali Stacja Martina Bormanna, ponieważ towarzyszący im SS-Obergruppenführer spędzał dużo czasu na zamarzniętym brzegu morza.

Minie jeszcze trochę czasu, a Grossadmiral Dönitz powie: Moje okręty podwodne odkryły prawdziwy ziemski raj. Stworzyliśmy tam dla Führera fortecę nie do zdobycia, w której wyrośnie przyszła rasa „podziemnych Aryjczyków”. Na terenie Ziemi Królowej Maud odkryto system gigantycznych poziomych i pionowych jaskiń, galerii i tuneli, połączonych w ogromne miasto, w którym znajdował się życiodajny ozon, z jakim badacze nigdy wcześniej nie zetknęli się. Wszystko wskazuje na to, że konstrukcje te nie zostały wykonane rękami ludzkimi i były pochodzenia pozaziemskiego.[1]

Istnieją informacje, że admirał Byrd miał wówczas okazję odwiedzić ściśle tajną bazę na Antarktydzie i porozmawiać tam z generałem-pułkownikiem Luftwaffe Ernstem Udetem, który w 1941 roku został przywieziony na lodowy kontynent czterosilnikowym sowieckim bombowcem TB-7/Pe-8, na czele którego siedział wybitny stalinowski as Aleksander Gołowanow. Wymawiając angielskie słowa z lekkim akcentem, Udet nakazał zaskoczonemu admirałowi przekazać wiadomość rządowi amerykańskiemu. Niemiecki generał zażądał, aby Ameryka: ...zaprzestała testów atomowych i prób penetracji Antarktydy. W przeciwnym razie zaatakujemy terytorium USA bombami atomowymi i zniszczymy je.

Antarktyjczycy – mieszkańcy kolonii radziecko-niemieckiej – po opanowaniu pozaziemskich energii osiągnęli 100% funkcjonowanie mózgu. Byrd był wówczas zdumiony, że mężczyzna, który się przed nim pojawił, nie był ubrany w futro, ale wyszedł w niebieskim, przylegającym do ciała ubiorze, bez nakrycia głowy. I to pomimo tego, że wokół było aż  75°C na minusie. A wszystko dzięki temu, że ludzie, którzy w kontakcie ze światem równoległym przeszli zmiany psychofizjologiczne, zaczynają żyć w innych wymiarach. Mieszkańcy Antarktyki zaczęli myśleć innymi kategoriami. To w szczególności wyjaśnia, dlaczego w okresie najcięższej wojny między Niemcami a Związkiem Radzieckim niemieccy i radzieccy specjaliści na Antarktydzie nie odczuwali wobec siebie najmniejszej wrogości. Ich główną potrzebą było rozpowszechnianie unikalnej wiedzy dla dobra ludzkości. A Amerykanom udało się wówczas podpisać z nimi porozumienie w sprawie wymiany niemieckich technologii na amerykańskie surowce z gwarancjami wzajemnej nienaruszalności.

Według niektórych raportów tajemnicza kolonia antarktyczna nadal istnieje. Amerykanie w tajemnicy pomagają utrzymać jego istnienie, a sami w pełni korzystają z technologii opracowanych przez Antarktydę. Korzenie tych technologii sięgają gdzieś w równoległych światach, w przestrzeni pozaziemskiej...

Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Sas – Leśniakiewicz



[1] Wedle innej wersji zaprezentowanej naszej w książce „Wunderland: Pozaziemskie technologie w III Rzeszy”, chodziło o Ziemię Peary’ego na Grenlandii, gdzie miała powstać tajna kwatera Hitlera.