Wiktor Bumagin
„Sprawa ołowianych masek” jest tu
w Rosji niezwykle mało znana, ale dla Brazylijczyków jest czymś w rodzaju
klasyki narodowej ufologii. Tak nazywają śledztwo w sprawie okoliczności
śmierci radiotechników Manuela Pereiry
da Cruz i Miguela Jose Viany,
których ciała odkryto 20 sierpnia 1966 roku na wzgórzu Vinten w pobliżu miasta
Niteroi. Zwłoki miały na sobie ołowiane maski w kształcie dużych okularów
przeciwsłonecznych i krótki liścik o dość dziwnej treści. W dochodzeniu nigdy
nie udało się ustalić przyczyny ich śmierci, uznano jednak, że nie było to
samobójstwo. Sprawa wywołała szerokie oburzenie w społeczeństwie brazylijskim,
między innymi dlatego, że wieczorem w wieczór śmierci Manuela i Miguela nad
wzgórzem widziano UFO. Zainteresowanie tą wieloletnią tragedią trwa do dziś.
Żadnych
śladów przemocy
Obie ofiary poważnie interesowały
się ufologią i innymi zjawiskami paranormalnymi. W połączeniu z okolicznościami
sprawy dało to dziennikarzom podstawy do twierdzenia, że radiotechnicy
stali się ofiarami pewnego rodzaju eksperymentu.
Wszystko zaczęło się, gdy wieczorem 20 sierpnia 1966 roku osiemnastoletni Jorge da Costa Alves powiedział policji
w Niteroi, że podczas puszczania latawca na zboczach wzgórza Vinten natknął się
na dwa ciała mężczyzn. Następnego ranka policja udała się we wskazane miejsce i
rzeczywiście znalazła dwa ciała już dotknięte rozkładem, które zidentyfikowano
jako Manuela Pereira da Cruz, który w chwili śmierci miał 32 lata, i Miguela
Jose Viana (34 lata). . Oboje pracowali jako technicy radiowi na przedmieściach
Rio de Janeiro, zwanym Campos dos Goytacazis.
Zmarli wyglądali, jakby szli na
jakieś ważne spotkanie. Mieli na sobie garnitury biznesowe i wodoodporne
płaszcze przeciwdeszczowe, a na ich ciałach nie było widać żadnych śladów
przemocy. Zwłoki leżały na posłaniu z liści pociętych nożycami ogrodowymi lub
nożem, których jednak nigdy nie odnaleziono. Obok ciał leżała torba z dwoma
ręcznikami, pusta butelka po wodzie mineralnej, chusteczka z inicjałami „MAS”
oraz notatnik, w którym wśród nazw podzespołów radiowych znaleźliśmy notatkę,
która w tłumaczeniu: brzmiało mniej więcej tak:
16.30
– bądź [w] wyznaczonym miejscu.
18.30
– połknij kapsułkę, po wystąpieniu [efektu] zabezpiecz metale, poczekaj na
sygnał maski.
Niejasne było, o jaki rodzaj
„kapsuły” chodziło, podobnie jak znaczenie notatki jako całości; ale
najwyraźniej wspomniała o tych samych ołowianych maskach, które były na
twarzach zmarłych. Maski te wykonali w prowizorycznych warunkach swojego
warsztatu do naprawy sprzętu AGD z blachy ołowianej. Najwyraźniej miały chronić
przed promieniowaniem.
Doktor Astor Pereira de Melo przeprowadził sekcję zwłok i stwierdził, że
nie znalazł żadnych oznak gwałtownej śmierci. Jak również oznaki zatrucia,
uszkodzenia popromiennego lub innych zmian patologicznych w narządach
wewnętrznych. Jedyne, co jest nieco sprzeczne, to informacje dotyczące badań
toksykologicznych.
Jest
więcej dziwnych rzeczy
Czego udało się dowiedzieć w toku
śledztwa? We wtorek 16 sierpnia Manuel Pereira da Cruz powiedział żonie, że
wybiera się z partnerem do Sao Paulo w celu zakupu komponentów radiowych.
Następnego ranka radiotechnicy wyruszyli, zabierając ze sobą około 2,3 miliona
cruzeiro, co stanowiło wówczas równowartość około 1000 dolarów amerykańskich.
17 sierpnia o godzinie 14:30 ich autobus przyjechał na dworzec autobusowy w
Niteroi, który w rzeczywistości jest prawie dziesięć razy bliżej Rio de Janeiro
niż Sao Paulo. Okazuje się, że Manuel i Miguel chcieli zyskać czas na coś, o
czym nie chcieli informować bliskich. Po przybyciu na miejsce kupili w jednym
ze sklepów w Niteroi wodoodporne płaszcze przeciwdeszczowe, co nie wywołało
wśród śledczych większego zaskoczenia, gdyż pogoda w tamtych dniach była
wyjątkowo deszczowa. Następnie przyjaciele kupili w barze butelkę wody
mineralnej, obiecując kelnerce, że wkrótce wróci i zwróci pustą butelkę, co
pozwoliło na stwierdzenie, że nie planowali popełnić samobójstwa. Kelnerka zauważyła
jednak, że Manuel jest wyraźnie zdenerwowany i co chwila zerkał na zegarek.
Ostatni raz widziano żywych
radiotechników z Campos dos Goytacazis tego wieczoru w pobliżu wzgórza Vinten.
Według zeznań miejscowego stróża, w jeepie widział dwie osoby podobne do
Manuela i Miguela oraz dwóch innych mężczyzn, których policji nigdy nie udało
się odnaleźć. Niedaleko wzgórza zatrzymał się jeep, radiotechnicy wysiedli z
niego i ruszyli w górę po zboczu, aż zniknęli z pola widzenia.
Jak się później okazało, ich zwłoki
odnalazł 18 sierpnia inny nastolatek o nazwisku Paulo Cordeiro Azevedo dos Santos, w tym samym wieku co Jorge da Costa Alves. O swoim odkryciu
powiadomił także policję, jednak śledztwo rozpoczęło się dopiero dwa dni
później, kiedy złożono drugą skargę. Sugerowano, że stało się tak dlatego, że
18-tego policjanci postanowili przywłaszczyć sobie znalezione przy zmarłych
pieniądze.
Potem stopniowo zaczynają się
dziać coraz dziwniejsze rzeczy. W trakcie śledztwa policja przesłuchała
niejakiego Elcio Correię Gomeza,
którego widziano wcześniej przeprowadzającego niebezpieczne eksperymenty
wspólnie z Manuelem i Miguelem. Jeden z tych eksperymentów doprowadził do
silnej eksplozji na plaży Atafona. Nie znaleziono jednak żadnych dowodów na
udział Elsio w „sprawie ołowianej maski”.
Przesłuchano także wdowę Manuelę i siostrę Miguelę, z których zeznań wynika, że obie
ofiary interesowały się nie tylko pseudonauką i spirytyzmem, ale także były członkami pewnego tajnego stowarzyszenia, którego członkowie
próbowali nawiązać kontakt z istotami z innego świata i obcych cywilizacji. Ponadto w ich
warsztacie znaleziono książkę na temat „spirytyzmu naukowego”, w której jedna z
ofiar podkreślała zdania zawierające słowa „jasny blask” i „maski”. Według
siostry Miguela, jej brat także mówił o jakiejś „tajnej misji”, w której
zamierza wziąć udział. Podobne zeznania złożyła wdowa Manuela – powiedziała, że
na kilka
dni przed śmiercią jej mąż wspomniał o pewnej „teście końcowym”, po którym okaże się, czy jego wiara w nieznane była uzasadniona, czy nie.
Ponadto ofiary zostały oskarżone
o wspieranie działalności pirackiej stacji radiowej na terenie Gliceriu.
Policja dowiedziała się, że Manuel i Miguel uczestniczyli kiedyś w kursach
organizowanych przez firmę Philips Electronics w Sao Paulo. Mogliby tam zdobyć
kwalifikacje wystarczające do zbudowania radiostacji i pracy przy niej, ale i
tak nie mieliby wystarczającej wiedzy, aby prowadzić poważne eksperymenty
naukowe.
Ze względu na duże
zainteresowanie sprawą opinii publicznej, 25 sierpnia 1967 r. dokonano
ekshumacji i ponownego zbadania ciał ofiar. Jednak ponownie nie znaleziono
żadnych śladów gwałtownej śmierci. Śledztwo w tej sprawie zostało ostatecznie
zakończone w 1969 roku. Obecnie maski, od których wzięła się nazwa, przechowywane
są w Muzeum Policji w Rio de Janeiro.
Hipotezy
i wersje są zwyczajne i fantastyczne
Na samym początku śledztwa
popularna była wersja, że radiotechnicy zginęli od pioruna – wszak
wieczorem 17 sierpnia 1966 roku w okolicach Niteroi padał deszcz i burze, a będąc
na większych wysokościach, a nawet z metalowymi przedmiotami na ciele, przy
takiej pogodzie jest to bardzo niebezpieczne. Biegły przeprowadzający sekcję
zwłok kategorycznie obalił tę wersję. Według innej popularnej wersji ktoś
nieznany mógł wykorzystać naiwność Manuela i Miguela, zapraszając ich do
wzięcia udziału w „ciekawym eksperymencie”, podając im kapsułki z trucizną, a
następnie kradnąc im pieniądze. W praktyce jest to jedyne racjonalne
wyjaśnienie tego, co się wydarzyło, jednak nie ma bezpośrednich dowodów
przemawiających za tą wersją. Ponownie nie wiadomo, ile pieniędzy radiotechnicy
mieli w chwili śmierci po wszystkich wydatkach w Niteroi i czy pieniądze te
zostały zdefraudowane przez policję 18 sierpnia po zeznaniach Paulo Cordeiro
Azevedo dos Santosa.
Wydarzenia w tej sprawie miały
miejsce w czasie powszechnej fascynacji ufologią i innymi zjawiskami
paranormalnymi w Brazylii, nic więc dziwnego, że zaproponowano wiele
fantastycznych wyjaśnień tego, co się wydarzyło. I tak słynny ezoteryk Oscar Gonzales Quevedo w wywiadzie dla
gazety „O Globo” powiedział, że „kapsułki” mogą zawierać substancję
wprowadzającą w trans i pomagającą osiągnąć przeczulicę – stan zwiększonej
wrażliwości na bodźce różnych zmysłów. Ołowiane maski były z kolei niezbędne do
ochrony „trzeciego oka” przed promieniowaniem z „światów równoległych”.
Ezoteryk podkreślał, że sukces w takich praktykach wymaga długotrwałych ćwiczeń
i doskonałej sprawności fizycznej, której zmarły zdawał się nie posiadać.
Po nagłośnieniu sprawy w mediach
niejaka Gracinda Barbosa di Soza skontaktowała się z policją, która
stwierdziła, że wieczorem 17 sierpnia wraz z trójką dzieci
jechała swoim samochodem w pobliżu Vinten Hill. Jej siedmioletnia córka
zauważyła nad szczytem wzgórza dziwny obiekt w kształcie jajka, koloru
pomarańczowego. Według Gracindy UFO było otoczone wielobarwnym pierścieniem
ognia, z którego emanowały niebieskie promienie we wszystkich kierunkach.
Wracając do domu, opowiedziała mężowi o tym, co widziała, a on od razu udał się
na miejsce obserwacji, gdzie jednak nie zauważył niczego niezwykłego. Później
kilku kolejnych naocznych świadków powiedziało władzom, że oni również
zaobserwowali dziwne zjawiska atmosferyczne w tym samym miejscu i czasie.
Ponadto istnieją dowody na to, że podobny obiekt zaobserwowano na niebie nad
Niteroi 16 marca 1966 roku o godzinie 21:15 na wysokości około 30 metrów. Nie
wiadomo, na ile wszystkie te zeznania są wiarygodne, ale wzbudziły one spore
zainteresowanie brazylijskich środowisk ufologicznych.
Następnie dowiedziała się o
incydencie podobnym do „sprawy ołowianej maski”, który miał miejsce cztery lata
przed opisanymi wydarzeniami. W 1962 roku na wzgórzu Cruzeiro znaleziono ciało
technika telewizyjnego znanego jako Hermes.
Na miejscu jego śmierci odkryto maskę podobną do tej, którą zrobili dla siebie
Manuel i Miguel. Nie udało się także ustalić przyczyny śmierci Hermesa, jednak
gdy wyszło na jaw, że na kilka dni przed śmiercią zażywał on jakieś „tabletki”,
sprawę uznano za samobójstwo. Dlatego nie zyskało szerokiego rozgłosu. Co
ciekawe, mistrz telewizyjny, który zmarł na wzgórzu Cruzeiro, wierzył w
zdolność ludzkiego mózgu do odbierania programów telewizyjnych bez dodatkowego
sprzętu, ale nie wiadomo, czy miało to coś wspólnego z przyczynami jego śmierci.
Warto wspomnieć, że w 1980 roku
Vinten Hill odwiedził słynny amerykański ufolog Jacques Vallée, który zwrócił uwagę na fakt, że teren wokół
miejsca, w którym znaleziono zwłoki Manuela i Miguela, wyglądał jak spalony.
Sceptycy tłumaczyli to jednak stwierdzeniem, że policja, próbując zatamować
rozkład ciał, oblała je i ziemię wokół nich dużą ilością formaldehydu, co
spowodowało śmierć całej roślinności. Zatem zagadka śmierci ludzi w ołowianych
maskach na wzgórzu Vinten nadal pozostaje zagadką.
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Sas - Leśniakiewicz