sobota, 17 sierpnia 2024

Choroby tropikalne w Polsce

 


Wciąż powiększający się efekt globalnego ocieplenia – EGO przynosi różne skutki, a to topnienie lodowców, a to porażenia termiczne, a to oparzenia słonecznym ultrafioletem… jednym słowem EGO nie jest tak idylliczne, jakby się to komu wydawało. W samej tylko Europie corocznie umiera kilka tysięcy osób z przegrzania czy porażenia słonecznego.

Podwyższenie temperatury powietrza, wody i lądu owocuje także różnymi skutkami biologicznymi: jedne gatunki giną wskutek rwania się łańcuchów pokarmowych, inne zmieniają swoje menu i jakoś wegetują. Rośliny zmieniają zasięg swego występowania. Zwierzęta lądowe i morskie migrują na wyższe szerokości geograficzne. Mamy w Polsce inwazyjne ślimaki i owady. Ostatnio walenie prowadzą intensywne rozpoznanie basenu Morza Bałtyckiego, bowiem ten akwen jest jeszcze w miarę chłodny, ale ubogi i zatruty – nic dobrego ich tam nie czeka.

No i wreszcie infekcje bakteryjne i wirusowe. Jeszcze na początku lat 90-tych ubiegłego stulecia ostrzegałem przed zawleczeniem do Polski (i w ogóle Europy) chorób, o których u nas prawie zapomniano: błonica, czerwonka, cholera, dżuma dymieniczna, gruźlica, syfilis, tryper czy nawet ospa czarna, która przechowała się w zapadłych kątach Azji Centralnej na terytoriach byłych republik ZSRR. Nasza odporność zbiorowa na ospę czarną skończyła się parę lat temu, a nowych szczepień nie przeprowadza się, bo uznano, że ospa czarna została pokonana. Jak się okazuje – przedwcześnie. Poza ospą czarną najbardziej niebezpieczną jest gruźlica, bowiem wywołujące ją patogeny wykształciły odporność na antybiotyki i właściwie nie ma jej czym leczyć…

Pamiętam, jak po operetkowym puczu Jazowa-Kriuczkowa-Janajewa w sierpniu 1991 roku w Moskwie, wystosowałem memo w sprawie możliwości zawleczenia do Polski przez „migrantów” z krajów b. ZSRR tych właśnie groźnych infekcji. Z tego, co wiem – poszło do Warszawy i… słuch po nim zaginął. Oczywiście poszedł ad kosz jak wszystkie dokumenty tego rodzaju, bowiem w tym czasie panowało idiotyczne przekonanie, że trzeba utrzymywać kontakty z obywatelami WNP, żeby wiedzieli, jak się żyje u nas. Tak właśnie powiedział nam (red. Zalewskiemu i mnie) pewien minister spraw zagranicznych z tych czasów. Oczywiście jak każdą głupotę naszych rządów, zostało to wykorzystane przez tameczne służby przeciwko Polsce. Pokłosie tego mamy teraz, kiedy nasze służby (zdziesiątkowane przez Macierewicza) odkrywają coraz to innych „śpiochów” i „nielegałów”, co już jest atoli inną sprawą.

Od paru lat obserwuję transfer chorób subtropikalnych i tropikalnych do naszych krajów. Pojawiły się u nas takie infekcje jak denga, gorączka Zachodniego Nilu czy mniej szkodliwe infekcje, o których się nie mówi. Do tego grypopodobne COVID-19 czy odzwierzęce grypy, które od czasu do czasu dziesiątkują populacje zwierząt w naszym kraju. Godzi się wspomnieć infekcję AFS i związaną z tym masakrę dzików, które uciekają do miast, gdzie czują się względnie bezpiecznie.

Ale to jeszcze nic, bowiem w strefie równikowej czają się gorączki krwotoczne w rodzaju ebola, które cechują się letalnością powyżej 90%! Na ten temat mówił dziś (16.VIII) na antenie PR1 Główny Inspektor Sanitarny dr Paweł Grzesiowski. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego, co by się działo, gdyby to przybyło do nas – a przybyć może wraz z nieproszonymi gośćmi z Afryki. Przy naszej niewydolnej, niedofinansowanej i zadłużonej służbie zdrowia ebola zebrałaby u nas krwawe żniwo! Zabraknie nam 92 mld PLN na służbę zdrowia – i to jest wariant optymistyczny!

W DR Konga pojawił się paskudny wirus małpiej ospy – mpox. Na razie nie został zawleczony do Europy, ale to tylko kwestia czasu. Migranci przywloką go na pewno, to jest oczywiste. Jak na razie występuje on w Burundi, Mali i Kenii. Odnotowano już jeden przypadek w Szwecji. Ogółem choruje 17.000 osób, zmarło już kilkanaście.

Indie. W tym kraju pojawiła się tzw. bakteria New Delhi - NDM. Aktualnie mamy już 10 przypadków w Polsce (dane z dnia 5.VIII), oczywiście ktoś to zawlókł z Indii, bo same nie mogły pokonać taki kawał drogi. Problem polega na tym, że jest to tzw. superodporna bakteria Klebsiella pneumoniae NDM (New Delhi) w szpitalach w Poznaniu i Warszawie. Bakteria New Delhi to niedawno odkryta superbakteria, która jest oporna na praktycznie wszystkie antybiotyki. Placówki medyczne wprowadziły pierwsze ograniczenia.

Tymczasem w Strefie Gazy wróciła po 25 latach ponoć wyeliminowana choroba Heine – Medina wywoływana przez wirusa polio, co podało WHO. Polio pojawia się zawsze tam, gdzie dochodzi do klęsk humanitarnych.

W USA pojawiła się odmiana grypy SARS CoV-2 FLiRT, równie niebezpieczna jak COVID. Oczywiście u nas nie ma nad tym żadnej kontroli. Dawniej przyjezdnych wysyłało się do kwarantanny – dziś jest to niemożliwe. Szczególnie dotyczy to „migrantów” koczujących w przygranicznych lasach. Już wyobrażam sobie ten wrzask, jaki podnieśliby różni „aktywiści” i im podobne oszołomy bredzący jakieś androny o prawach człowieka. Owszem prawa człowieka są dla ludzi, a nie dla band rozwydrzonych „migrantów” i „uciekinierów”, którym zachciało się łatwego życia w UE i którzy łamią wszystkie prawa, byle tylko postawić na swoim. To nie są ludzie ubodzy – wszak sam koszt przerzutu 5 – 10 tys. USD to kupa kasy. I dlatego przerzut ludzi przez granice to dzisiaj dochodowy biznes – nawet kilka tysięcy dolarów czy euro od łebka, więc nie dziwię się temu, że tym wszystkim „bojownikom” o „prawa człowieka” tak zależy na tym, by na granicy było niespokojnie. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze i to niemałe.

Gdyby – czego nie daj nam Panie Boże – w Polsce wybuchła jakaś epidemia czy epizootia, to będą jej winni ci, którzy przemycą jej nosicieli na terytorium kraju i to ich w pierwszym rzędzie należy wziąć za pysk. Nawet jeżeli mają immunitety. A wszystkim innym przypominam: LEPIEJ ZAPOBIEGAĆ NIŻ LECZYĆ!

Tylko kto się do tego stosuje w tym chorym kraju?