piątek, 18 października 2024

Rakietowe dziedzictwo III Rzeszy (3)

 


Tajemnica incydentu w Roswell (NM)

 

Rzecz jasna, niektórzy Czytelnicy mieli okazję czytać o tych nieszczęśliwych wypadkach w technice rakietowej, które zdarzyły się rakietowcom w czasie jej tworzenia. Wybuchy, awarie, śmierci… 

Ale to były tylko kwiatuszki, zaś owoce będą, kiedy dojdzie do lotów kosmicznych!

Żeby nie odejść za daleko od tego tragicznego tematu, opowiem Czytelnikowi o pewnym wydarzeniu, które miało miejsce w 1947 roku na pustyni amerykańskiego stanu Nowy Meksyk. Wprawdzie rzecz będzie o katastrofie, ale nie ziemskiej rakiety, ale jakiegoś „pozaziemskiego statku kosmicznego”, który rozbił się w czasie lądowania na Ziemi. W literaturze ufologicznej ta ufokatastrofa nazywa się katastrofą w Roswell.  Co do jej wiarygodności to spiera się o nią wielu specjalistów, jednakże są i tacy, którzy święcie wierzą w jej prawdziwość i że od dawna weszliśmy w kontakt z Obcym Rozumem i nasze sukcesy w technice rakietowej osiągnęliśmy właśnie dzięki Nim. I to właśnie dzięki takim kontaktom z Nimi zawdzięczamy takie cuda techniki jak tranzystory, lasery, noktowizory, itd.

Od razu powiem, że nie należę do tych, którzy wierzą w istnienie UFO. Tym niemniej przytoczę tutaj tą wersję wydarzeń, która krąży wśród ufologów. I zrobię to dlatego, że – po pierwsze – natura tego wydarzenia nie została jeszcze wyjaśniona, bo oznacza iż można tłumaczyć ją dowolnie, zaś po drugie – to jest bardzo ciekawe [wydarzenie]. Mam nadzieję, że Czytelnicy nie będą mi mieli tego za złe. A jak komu niewygodnie czytać o „pozaplanetarnych sztuczkach”, to może to po prostu opuścić…

I tak, w dniu 2.VII.1947 roku, mieszkańcy niewielkiego miasta Roswell stali się świadkami niezwykłego wydarzenia: nad ich głowami przeleciał z ogromną prędkością świetlisty obiekt. W odległości 120 km na północny-zachód od miasta NOL wpadł w burzę i najwidoczniej – uderzył weń piorun – w rezultacie czego on eksplodował.

Uszkodzony obiekt ostro zmienił kierunek swego lotu i – przelatując jeszcze 250 km – spadł w rejonie San Antonio Plateau na zachód od miasta Soccoro. Rankiem odnalazła go grupa studentów archeologów pracujących nieopodal. W tymże rejonie znaleziono ciała jakichś człekopodobnych stworzeń.

Wedle relacji „naocznych świadków”, obiekt który spadł, przypominał okrągły kształtem aparat latający o średnicy ok. 9 m, którego jedna krawędź była ostro poharatana, zaś jednostka silnikowa bardzo uszkodzona przez wybuch. Znalezione zwłoki Obcych miały duże głowy bez włosów, z wpadniętymi oczami i z otworami na usta, nos i uszy. Palce rąk i nóg były nieproporcjonalnie długie. Sądząc z wyglądu byli to mężczyźni.

Wojskowi otoczyli miejsce katastrofy i polecili wszystkim wyjść z niego, zabraniając mówić o tym, co zaszło. Odłamki dyskolotu zostały dokładnie zebrane i odwiezione ciupasem do Wright-Patterson AFB (OH) w celu dalszego zbadania. Natomiast wrak dyskoplanu wraz z ciałami Obcych zostały przewiezione do Edwards AFB (CA).  

Zasłonę milczenia jako pierwsi naruszyli sami wojskowi. Już w tydzień po katastrofie, miejscowe gazety opublikowały sensacyjną wieść, powołując się na słowa por. Houta z 509. Skrzydła Lotnictwa Bombowego stacjonującego w Roswell. Wedle jego słów, w ręce wojskowych wpadł uszkodzony dyskoplan jawnie pozaziemskiego pochodzenia.   

Dalsze publikacje w miejscowej prasie wstrzymali agenci FBI, zaś oficerów z bazy lotniczej przeniesiono do innych baz USAF tak, aby nie mieli żadnej możliwości podzielenia się ze sobą żadnymi informacjami na ten temat. Ale sensację podchwyciły większe media USA, a za nimi przeczytali ją czytelnicy z innych krajów. Tak więc nie udało się stłumić pogłosek, na naprędce zwołanej konferencji prasowej przedstawiciel Pentagonu oznajmił, że w pobliżu Soccoro spadła sonda meteo i wszystko, co udało się znaleźć, to są jej szczątki. Dla podkreślenia prawdziwości tej wersji, zademonstrowano kawałki zwykłej sondy meteo Raven z radiolokacyjnym odbijaczem kątowym z folii.

Ale oficjalne oświadczenia mało kogo uspokajały i słuchy o ufokatastrofie zaczęły się szybko rozprzestrzeniać obrastając w coraz to nowsze detale.

Na temat Incydentu w Roswell spory trwają do dziś dnia. Dla ufologów stał się on najjaskrawszym przykładem na istnienie latających talerzy. Wedle ich danych, problem pozaplanetarnego wtargnięcia był poruszony w amerykańskim rządzie, skutkiem czego stała się tajna operacja pod kryptonimem Majestic-12, której celem było zebranie jak największej ilości informacji i Nieznanych Obiektach Latających i analiza tychże pod kątem wykorzystania w celach wojskowych.

Czy taka operacja była przeprowadzona czy nie – tego nie wiadomo. Ale oficjalni i nieoficjalni przedstawiciele rządu USA w następnych latach próbowali niejednokrotnie dać jakieś wyjaśnienie tego, co zaszło w Roswell. Najczęściej usiłowali przypisać ten fenomen nieudanemu wystrzeleniu rakiety V-2 z poligonu White Sands. Przy czym wskazywano na to, że znalezione trupy Istot z Kosmosu były niczym innym jak zwłokami doświadczalnych małpek, które umieszczano w tych rakietach.

Owszem, takie wyjaśnienie jest w pełni prawdopodobne. Tym bardziej, że wiele pojawień się UFO jest związane z strzelaniami rakietowymi. Bywało, że ostatnie stopnie rakiet brano za latające talerze.

Jednak gwoli sprawiedliwości to wyjaśnienie nie zawsze jest prawdziwe, bo:

I° – rakiety w tamtych latach wystrzeliwano tylko w dziennej porze doby. A to w celu ułatwienia sobie obserwacji ich lotów.

II° – zgodnie z danymi historyków, starty rakiet V-2 miały miejsce w dniach 15 maja i 10 lipca, a w dniu 2 lipca żadnego startu rakiety nie było!

III° - zgodnie z danymi tychże historyków, z małpkami Amerykanie zaczęli eksperymentować w dopiero 1948 roku.

A zatem czy można się zgodzić z takim rakietowym wyjaśnieniem wydarzeń w Roswell?

Istnieje pogląd, że Amerykanie eksperymentowali z zagarniętymi niemieckimi dyskoplanami V-7, ale na ten temat jest bardzo mało informacji, by wypowiedzieć się autorytatywnie. Tak więc Incydent w Roswell jak był tak i pozostanie zagadką jak nie na zawsze.

I jeszcze jeden przyczynek do tego incydentu. Ufolodzy uważają, że ta ufokatastrofa stanowi jakąś podpowiedź ze strony Obcych dla naszej cywilizacji, która pozwoli Ludzkości na wyjście na nowe rubieże technicznego rozwoju. Przy czym ta podpowiedź była wygłoszona w 1947 roku tylko do supermocarstw po II Wojnie Światowej. Do tego czasu Obcy rozważali, komu się objawić. Istnieje wersja, że katastrofa w Nowym Meksyku tak znana jak ufokatastrofa w Rosji pod Archangielskiem została specjalnie podegrana w celu dania Ziemianom do rąk nowoczesne technologie. W zasadzie ta hipoteza brzmi logicznie. Ale dla mnie brzmi nieprawdopodobnie. Ludzkość baz żadnych podpowiadań jest w stanie zrobić o wiele więcej. Prawdę powiedziawszy – żyć po ludzku jeszcze się nie nauczyła… Niestety!

Pozwól Czytelniku, że na tym postawię kropkę i powrócę do zasadniczego tematu realnej historii rakiet i Ludzkości z jej trudnościami, awariami i katastrofami. Już nie będę musiał pisać „podobno”, bo będę pisał o tym, co wiem a nie o tym, w co nie wierzę.

 

Moje 3 grosze

 

W zasadzie zgadzam się z Autorem co do pierwszej i drugiej części rozdziału. Natomiast co do trzeciej, to widzę w niej jakieś dziwne nieścisłości. Być może winę ponosi niedoinformowanie czy wprost „poprawki” wniesione przez KGB i cenzurę Gławlitu do materiałów z Zachodu. Tak czy owak, wydarzenia w Roswell są od czasu do czasu przypominane przez różnych „odkrywców”, którzy wnoszą już to jakieś filmy (jak Santilli) już to wywlekani są nowi świadkowie, którzy widzieli i to i owo. Osobiście jestem zdania, że Roswell to taki ufologiczny evergreen, na którym od czasu do czasu ktoś robi kasę, i to niezłą.

Uważam, że faktycznie – coś tam się stać mogło, ale nie była to ufokatastrofa ale rozbił się samolot bombowy Boeing B-29 Superfortess z bombą atomową na pokładzie. Stąd właśnie dziwne zachowanie się USAF, które nałożyło na to wydarzenie „czapę”.

Inną możliwością jest to, że mógł to być rzeczywiście UFO z przesłaniem dla Ludzkości. Opisałem to w opracowaniu „UFO i Czas”, do którego kieruję zainteresowanych.

Tak czy inaczej, zgadzam się z Autorem – wydarzenia w Roswell pozostaną zagadką przez długi czas.   

 

Przekład z rosyjskiego - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz