wtorek, 4 października 2011

Kometa Jelenina: zamaskowany statek Kosmitów?






Konstantin Kariełow

Sensacja! „Kometa Eelenina ‘wiezie’ ze sobą obcą cywilizację!” „Kometa wywoła na Ziemi naturalne katastrofy!” „Za kometą lecą na nas kosmiczni najeźdźcy!” „Rosjanie szykują się do przyjęcia Gości z Kosmosu!” – takie to właśnie nagłówki pojawiały się na pierwszych stronach czasopism ufologicznych w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Co to za kometa i jakie niespodzianki wiezie ze sobą? Spróbujemy się zorientować.

Dziwna orbita

Kometa Jelenina otrzymała numer porządkowy C/2010 X1, a została ona odkryta przez pracownika Instytutu Matematyki Stosowanej im. Kiełdysza – Leonida Jelenina w 2010 roku. Wyliczona średnica jej jądra wynosi jakieś 3 – 4  km, zaś długość gazowego warkocza – około 900.000 km.

Co w tej komecie jest takiego niezwykłego? Hiszpańscy uczeni twierdzą, że jej orbita bezustannie zmienia swe charakterystyki, a na dodatek w kwietniu br. w ciągu tylko dwóch dni średnica jej głowy powiększyła się do 30 km. Poza tym na zdjęciach obok komety znajdowały się dwa inne obiekty, lecące jakby w jej „kilwaterze”, jak dwa krążowniki lecące za flagowym pancernikiem. Te dwa obiekty swą jednorodnością, jednakowością i konfiguracją lotu naprowadziły uczonych na myśl, że są one sztucznego pochodzenia.

W tym samym okresie czasu pojawiły się doniesienia o tym, że jesienią br. kometa przeleci bardzo blisko naszej planety – w odległości pięciokrotnie mniejszej, niż odległość z Ziemi do Księżyca – czyli jakieś 76.880 km od niej, i Amerykanie z Rosjanami w oczekiwaniu na Kosmitów szykują tysiące tajnych schronów przeciwatomowych. Jedna z najbardziej dziwacznych teorii ostatnich dni jest ta stwierdzająca, że podczas perygeum komety dojdzie do trzydniowego zaćmienia Słońca. Na niektórych zagranicznych forach rozważa się to jako pełnoprawną teorię.

Kogoś szczególnie przeraził indeks „X” w oznakowaniu tej komety, ktoś inny powiązał jej przelot z przybyciem w pobliże Ziemi planety Nibiru… - krótko mówiąc, katastrofa nieunikniona, a władze jak zwykle, wszystko utajniają i ukrywają.

To tylko głupia sensacja

Sam Jelenin twierdzi, że wszystko to są zwykłe brednie. Nowe komety odkrywane są przez astronomów niemalże na kopy w każdym roku, i kometa ta nie przedstawia sobą niczego niezwykłego. Indeks „X” w jej oznaczeniu zgodnie z przepisami MUA otrzymała ona dlatego, że w kalendarzu astronomicznym pierwsza połowa grudnia nosi takie właśnie oznaczenie – gdyby odkryto ją w drugiej połowie grudnia, jej oznaczenie byłoby „Y”. I to wszystko!

Statki Kosmitów lecące w warkoczu komety, według Jelenina powstały na zdjęciach w następujący sposób: ruch kamery fotograficznej nadążającej za ruchem sfery niebieskiej spowodował, że obrazy gwiazd rozciągnęły się w paski, no i w ten sposób powstały dwa „cylindry” czy dwie „eskadry” pojazdów UFO. Jest to zwykły efekt fotograficzny, a nie pojazdy kosmiczne.

Co do przybycia Gości z Kosmosu na Ziemię, to – owszem, kometa przejdzie w sąsiedztwie orbity Merkurego, to jest dość blisko nas. Ale nie jest to powód do paniki. Należy zauważyć tutaj, że dwa miesiące wcześniej, w dniu 15 sierpnia 2011 roku, kometa Honda – Mrkosa – Pajduszakowej przeleciała w odległości jeszcze mniejszej, niż kometa Jelenina, i ten fakt jakoś nikogo nie podniecał!

A co z budową tysięcy schronów przeciwatomowych? Wyjrzyjmy przez okna i popatrzmy: czy w sąsiedztwie waszego domu budują coś dziwnego, nieznanego i wielkiego w największej tajemnicy, co przypomina przeciwatomowy bunkier? Przede wszystkim skoro coś takiego budują, to musi się to trzymać zadanych parametrów. Takiej budowy nie da się ukryć!

Mówiąc krótko – kolejna data końca świata to 16 października 2011 roku – będzie to przybycie komety Jelenina z „towarzyszami podróży”. A zatem czekamy, witamy i … wyznaczamy kolejną datę końca świata!    

Od tłumacza

Do tego należy dołączyć kilka moich uwag, a zatem po pierwsze: nie ma czegoś takiego, jak kometa Elenina. Jest kometa Jelenina. Nazwisko odkrywcy tej komety piszę się przez rosyjską literę E (je) a nie Э (e) – dlatego Jelenin, a nie Elenin. 

Po drugie: w roku 1994 Międzynarodowa Unia Astronomiczna przyjęła nowy sposób oznaczania komet. Obecnie kometom nadaje się oznaczenie pochodzące od roku jej odkrycia, litery oznaczającej połówkę miesiąca dla daty odkrycia oraz kolejnego numeru dla wszystkich komet odkrytych w ciągu tego okresu. Podobny system przyjęto wcześniej dla planetoid. Czwarta kometa odkryta w drugiej połowie lutego 2006 r. otrzymuje w ten sposób oznaczenie 2006 D4. Wprowadzono też specjalne przedrostki oznaczające typ komety:
P/ – kometa okresowa,
C/ – kometa nieokresowa,
X/ – kometa, dla której nie udało się określić dokładnej orbity,
D/ – zagubiona kometa lub taka, która uległa zniszczeniu,
A/ – kometa, która potem okazała się innym obiektem (planetoidą, planetą karłowatą, itp.)

Po trzecie: UFO lecące w „kilwaterze” komety to mogą być także – jak to określają Rosjanie – „poputczyki” komety. Słowo „poputczyk” znaczy tyle, co towarzysz podróży. Zjawisko rozpadu komet na mniejsze części jest niczym nieznanym i obserwowano je niejednokrotnie. W czerwcu 1908 roku taki „poputczyk” mógł spaść w syberyjskiej tajdze jako Tunguskie Ciało Kosmiczne powodują dewastację 2500 km² lasu. I one właśnie mogą stanowić realne zagrożenie, a nie grawitacyjny wpływ komet, który jest minimalny, ale jakże efektowny dla gazetowych proroków zagłady!

Takie „poputczyki” obserwowano w czasie przelotu komety C/1995 O1 Hale-Bopp w 1995 roku, co spowodowało masowe samobójstwo kilkudziesięciu oszołomów z sekty Heaven’s Gate, którzy widzieli w nich statki kosmiczne Pozaziemian. Jak podaje Wikipedia:

W pracy teoretycznej z roku 1999 argumentowano, że emisja gazów i pyłów z jądra Komety Hale'a-Boppa może być całkowicie wyjaśniona przy założeniu, iż wokół jądra krąży drugi składnik. Według tej pracy większy fragment miałby ok. 70 km, a mniejszy ok. 30 km średnicy. Obiegałyby one wspólny środek masy w czasie trzech dób, znajdując się w odległości 180 km od siebie. Astronomowie nie mieli i nie mają do dziś żadnych dowodów w postaci zdjęć, na których widać byłoby dwa osobne jądra komety, bądź choćby warkocze. Choć rozpady komet to zjawiska częste i obserwowane, to w tym przypadku nie było na to dowodów. Układ dwóch wzajemnie się obiegających jąder kometarnych byłby niezwykle mało stabilny – mógłby być zdestabilizowany w pobliżu Słońca lub jakiejś planety w wyniku oddziaływania grawitacyjnego.

Otóż nieprawda – zdjęcia te zostały zrobione m.in. w OA Skalnate Pleso na Słowacji, a w przypadku wyrwania się z pola grawitacyjnego komety ci „towarzysze podróży” staną się samodzielnymi asteroidami krążącymi już po swych własnych orbitach. To właśnie te fragmenty jądra członkowie Heaven’s Gate wzięli za statki kosmiczne Ufiastych, z fatalnym dla siebie skutkiem… 

No i to byłoby na tyle. A na razie czekajmy na 16 października, mam nadzieję, że to będzie ładny, jesienny dzień...

Źródło – „Tajny XX wieka” nr 29/2011, s.3.

Przekład z j. rosyjskiego i komentarz –
Robert K. Leśniakiewicz ©