poniedziałek, 5 marca 2012

Tajemnica Trójkąta Bermudzkiego: Wstęp do opracowania

 Mapa położenia największych złóż hydratu metanowego we Wszechoceanie (Źródło - USGS)

Nie mając najmniejszego pojęcia o futuryzmie Johansen prawie osiągnął tą wiedzę opisując miasto, bo zamiast mówić o jakiejś określonej strukturze czy budowli, rozwodzi się tylko nad niesamowitym wrażeniem, jakie robią olbrzymie kąty i kamienne powierzchnie – zbyt wielkie, by podlegały prawom czy właściwości tej Ziemi, świętokradcze z powodu ohydnych wizerunków i hieroglifów… Był to koszmar miasta R’lyeh, zbudowanego w niezmierzonych eonach…

Howard Philips Lovecraft – „Zew Cthulhu”


Niewielu Czytelników nie słyszało o Trójkącie Bermudzkim. Trójkąt bermudzki to legenda, mit, a jednocześnie dziennikarski evergreen – wiecznie zielona, wiecznie aktualna sensacja. To jest coś takiego, co powraca na łamy prasy w sezonie ogórkowym albo w bożonarodzeniowych/wielkanocnych wydaniach wysokonakładowych gazet i magazynów na obu półkulach.

Podobnie jak w kwestii UFO, w kwestii Trójkąta Bermudzkiego nie może być letnio – albo istnieje, albo nie istnieje – trzeciej opcji po prostu NIE MA!

Trójkątt Bermudzki zawiera się na płaszczyźnie Atlantyku pomiędzy punktami opisanymi przez miejscowości: Miami Beach na Florydzie, San Juan na Puerto Rico i Hamilton na Bermudach. Tak to wygląda w ujęciu klasycznym, bo meteorolodzy i funkcjonariusze amerykańskiej Straży Przybrzeżnej z VII Oddziału USCG z siedzibą w Miami  rozciągają obszar Trójkąta na cały basen Morza Karaibskiego, Zatoki Meksykańskiej i zachodniej części Atlantyku ograniczonego od wschodu linią łączącą przylądek Hatteras, Bermudy oraz Trynidad i Tobago. Niektórzy badacze zagadnienia rozszerzają ten obszar aż do akwenu Morza Sargassowego, a zatem do obszaru ograniczonego od wschodu 35°W, od zachodu lądem kontynentu północnoamerykańskiego, od północy 35°N i od południa 10°N.

Morze Sargassowe, to morze bez brzegów, to ogromna połać Atlantyku pokryta glonami morskimi sargaço – stąd jego nazwa. Jest to obszar stojących wód z trzech stron omywana przez gorący Prąd Zatokowy (Golfstrom) o temperaturach wahających się od +27°C aż do +32°C w Zatoce Meksykańskiej. Wody Morza Sargassowego są chłodniejsze o 3-5°C, co umożliwia rozrost alg brunatnic. Na akwenie Trójkąta Bermudzkiego znajduje się największa głębia Atlantyku  - Rów Puerto Rico o głębokości 9220 metrów. Ale nie to stanowi o osobliwości tego akwenu.

Osobliwością akwenów Trójkąta Bermudzkiego jest pewna liczba tajemniczych katastrof morskich i lotniczych, które z grubsza można podzielić na cztery kategorie:
A.   zaginięcie bez wieści statku wraz z załogą;
B.    zaginięcie bez wieści załogi ze statku (statek-widmo);
C.    zaginiecie bez wieści statków powietrznych wraz z załogą, i…
D.   …zaginięcia załóg i pasażerów statków powietrznych (tu pasowałby termin samolot-widmo???)

Charles Berlitz – amerykański pisarz i badacz osobliwości – w swych pracach  podaje listę niemal 200 przypadków tych dziwnych zdarzeń i incydentów dodając, że względu na tonie wszystkie przypadki są zgłaszane policji, USGC czy Ratownictwu Morskiemu z różnych względów – o czym dalej – liczbę tą można śmiało pomnożyć przez co najmniej trzy…!

Wbrew temu, co się powszechnie mówi, załoganci patrolowców USCG czy okrętów US Navy doskonale WIEDZĄ o istnieniu i WIERZĄ  w to, że dzieją się tam różne dziwne rzeczy, o czym przekonałem się osobiście rozmawiając z dziewczynami i chłopakami z załóg dwóch amerykańskich okrętów: USCGC Gallatin i krążownika przeciwlotniczego USS San Jacinto, które odwiedziły Gdańsk w czerwcu 1993 roku.

Na akwenach Trójkąta Bermudzkiego pojawiają się dziwne, świetliste fenomeny przypominające (i kojarzone) z UFO, latające półprzeźroczyste twory przypominające meduzy, na powierzchni wody ukazują się przedziwne „kalafiory” o średnicy co najmniej półtora kilometra, a z morza wydobywają się dźwięki „grzmotów niebieskich”, które Japończycy nazywają po swojemu uminari, podnosi się z morza tajemnicza mgła magnetyczna nie dość że świecąca, to jeszcze ogłupiająca wszystkie przyrządy nawigacyjne. W statki uderzają fale tsunami, sejsze i soliony, a fale radiowe wykonują przedziwne ewolucje zanim trafia z nadajnika do odbiornika… I nie dziwią one zbytnio ludzi z nimi obeznanych, boż występują one NA WSZYSTKICH akwenach Wszechoceanu, ale dziwi ich ZMASOWANIE na niewielkiej w sumie powierzchni morza i terenach wysp tam występujących.

Nie będę tu przypominał list katastrof morskich i lotniczych, bo są one powszechnie znane z książek Berlitza i Valentine’a, Grobickiego, Niekrasza, Znicza-Sawickiego i Mostowicza. Temat ten – tak popularny w latach 70. i 80. XX wieku jest jakby nieco zapomniany w natłoku wydarzeń i znajduje się dzisiaj na marginesie. Dlatego właśnie chcemy z dr Milošem Jesenským nieco do odkurzyć dla wchodzących w życie generacji badaczy Nieznanego.

Z tajemnicą Trójkąta Bermudzkiego prawem kaduka związano dwie inne słynne zagadki: Wydarzenie w Roswell i Eksperyment Filadelfijski. Na temat tego pierwszego pisałem już niejednokrotnie u przedstawiłem hipotezę, że był to zwyczajny humbug albo katastrofa bombowca B-29 z bombą A na pokładzie, a nie katastrofa UFO. Zaś Eksperyment Filadelfijski miał ponoć miejsce jeszcze wcześniej, bo w latach wojny – przeprowadzono go rzekomo w porcie Filadelfia, w 1943 roku. Przedmiotem eksperymentu był okręt US Navy eskortowiec USS Eldridge (DE-173), którego poddano działaniu supersilnego pola magnetycznego, w rezultacie czego okręt po prostu… znikł! Mało tego – zaczął się przemieszczać w czasie i przestrzeni. Część załogi wróciła potem doi rzeczywistości roku 1943. Część zmarła, zaś część znikła w niewyjaśnionych okolicznościach.  Wszystko to było eksperymentem mającym na celu udowodnienie Unitarnej Teorii Pola autorstwa Alberta Einsteina i wprowadzenia jej do praktycznego zastosowania – oczywiście militarnego! Eksperyment Filadelfijski pokazał, że za zniknięciami statków i samolotów w Trójkącie Bermudzkim stoją nieznane zjawiska elektryczne, magnetyczne i grawitacyjne.

Osobiście sądzę, że rzecz jest jeszcze jednym humbugiem sporządzonym przez amerykańskie służby specjalne w celu zastraszenia Niemców i… radzieckiego sojusznika! Ale to temat z innej ballady.

Co naprawdę dzieje się w trójkącie Bermudów? Rzeczywiście zachodzą tam dziwne zjawiska elektromagnetyczne i grawitacyjno-magnetyczne, co łatwo można sprawdzić przy pomocy zwyczajnego kompasu magnetycznego, który zachowuje się tam czasami bardzo dziwnie. Także ponoć sztuczne satelity Ziemi poruszają się szybciej na swych trajektoriach, kiedy przelatują nad tym obszarem kuli ziemskiej. Sugeruje to istnienie jakichś wielkich mas, a co za tym idzie silniejszego pola grawitacyjnego – czegoś na kształt księżycowego maskonu.

W Trójkącie zaobserwowano także zwiększoną aktywność UFO (vide artykuł Anny Milewskiej na początku blogu) – szczególnie nad Puerto Rico i w okolicach Gulf Breeze na Florydzie (choć ostatnio krążą słuchy, że jest to kolejny humbug made by CIA), co można wytłumaczyć obecnością baz wojskowych, amerykańskich, meksykańskich, puertorykańskich i najprawdopodobniej także kubańskich elektrowni jądrowych oraz portu kosmicznego na Cap Canaveral, FL, wraz z ośrodkami kosmicznymi w Houston, TX. To są wyjaśnienia supernaturalne, do których jeszcze należy dodać działalność Atlantydów i/albo ich techniki, Przedwiecznych Istot – o których pisał powołany tutaj H. P. Lovecraft i R. E. Howard i inni, i inne tego rodzaju.

Istnieje także wyjaśnienie naturalne tych fenomenów Trójkąta Bermudów – jest nim wylansowana na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego stulecia tzw. hipoteza hydratów metanowych. Zasadza się ona do tego, że na dużych głębokościach 4000-5000 m – a co za tym idzie – przy dużych ciśnieniach rzędu 400-500 atm/40-50 MPa, i temperaturze +4°C metan łączy się z wodą w hydrat/klatrat metanowy – CH4 · H2O oraz siarkowodoru – H2S. Z jednego litra klatratu metanowego można wydzielić 170 l gazu. Jak podaje Wikipedia, w 1992 kanał Channel 4 wyemitował film „Trójkąt Bermudzki” przedstawiający hydraty jako wyjaśnienie tajemnicy Trójkąta Bermudzkiego. Według autora ulatniający się w wyniku gwałtownego rozkładu metan miał tworzyć pianę wodno-metanową obniżając gęstość wody do bliskiej gęstości powietrza, natomiast samoloty miały spadać z powodu turbulencji. Jednak żadna stacja sejsmiczna nie zarejestrowała żadnego gwałtownego rozkładu złoża. Sam autor wycofał się ze swej teorii kilka lat po emisji filmu dochodząc do wniosku, że Trójkąt Bermudzki w istocie nie istnieje – częstotliwość wypadków w tym obszarze ma być według niego podobna do innych akwenów o podobnym natężeniu ruchu.

Obawiam się jednak, że był to poważny błąd. Pokład hydratów zalega na dnie i w osadach dennych. Każda zmiana – przede wszystkim temperatury – może doprowadzić do ulotnienia się metanu do wody. Naruszenie tej równowagi może także doprowadzić do wybuchowego uwolnienia się metanu, który uniesie się do góry powodując na powierzchni morza zjawisko „pienistego kalafiora”, na obszarze 1-2 mil kwadratowych. Biada statkowi, który wtedy znajdzie się na takim akwenie! Metan rozrzedza miliardami pęcherzyków wodę, i statek traci wyporność lecąc na dno jak kamień. I to w ułamkach sekund!

Wybuchowe uwolnienie metanu może spowodować powstanie fal tsunami, albo jeszcze gorszych solitonowych fal głębinowych, które mogą być niebezpieczne dla okrętów podwodnych – tak zginęły USS Scorpion (USS-589)[1] i USS Thresher (SSN-593).

Metan wyjaśnia także istnienie uminari – wszak zmieszany z tlenem atmosferycznym, kiedy jest jego 4,5 – 15% tworzy mieszaninę wybuchową, a powyżej 15% pali się płomieniowo. A teraz wyobraźmy sobie, że w taki skażony metanem obszar wlatuje samolot. Następuje eksplozja i samolot po prostu… znika!

Rzeczywiście, w ten sposób można wyjaśnić WIELE PRZYPADKÓW, ale nie WSZYSKIE… Częściowo winę za katastrofy lotnicze może ponosić tzw. CAT – turbulencja czystego nieba – zjawisko wodospadu powietrznego, który jest w stanie zbić lecący samolot z wysokiego pułapu do powierzchni oceanu czy nawet pod nią i to w ciągu kilku sekund… Ale nie wyjaśnia to znikania załóg statków, a tym bardziej samolotów!

A jednak wyjaśnienie istnieje, i to właśnie wyjaśnienie znikających załóg. Ma ono związek z obecnością metanu nad akwenami Trójkąta. Chodzi tutaj konkretnie o wpływ metanu na mózgi ssaków. A mianowicie stwierdzono, że niektóre węglowodory działają oszałamiająco i to mogłoby być przyczyną tego, ze delfiny i wieloryby wyrzucają się na brzeg i giną uduszone własnym ciężarem ciała, a ludzie wskakują do wody, gdzie padają ofiarą rekinów… Myślę, że to też jest jakieś wyjaśnienie.

Naprzeciwko Trójkąta Bermudzkiego, u wybrzeży Japonii znajduje się Morze Diabelskie, w którego otchłaniach odnotowano takie same zjawiska świetlne i akustyczne, jak w Trójkącie. Morze Diabelskie, a w szczególności akwen zwany Trójkątem Smoka, cieszy się równie paskudną sławą, jak Trójkąt Bermudów. Tutaj także giną statki i samoloty, a diabły porwały nawet statek badawczy, którego zadaniem było wyjaśnienie losów kilku innych statków, które zaginęły tamże – w okolicach archipelagu Bonin i Izu-Shotō rozciągniętych wzdłuż rowu oceanicznego Izu-Ogasawara, którego głębokość wynosi maksymalnie 10.340 m. I tutaj na dnie odkłada się metan. I tutaj może podnosić się metan w postaci „białych wód”, a złoża klatratów metanowych poruszonych trzęsieniem ziemi mogły wyzwolić się z dna oceanu potęgując fale tsunami. Tak najprawdopodobniej było pamiętnego dnia 11.III.2011 roku u wybrzeży Japonii! Wybuchowe uwolnienie się metanu mogło dać dodatkowego „dubla” głównej fali tsunami, lub spowodować jedną z kilku fal tsunami, które uderzyły w brzegi tego kraju. Nie pęknięcia osadów dennych, nie kumulacja czy soczewkowanie wstrząsów, ale właśnie eksplozja metanu…

Ale to jeszcze nie jest wyjaśnieniem wszystkich przypadków. Co pozostało? Ano pozostali piraci!

Oczywiście Karaiby, to tradycyjne centrum działania bukanierów, korsarzy, i innych „psów morskich”, którzy jeszcze w I połowie XX wieku byli groźni i dopiero energiczne działania rządu USA i innych z tego regionu. Nie na długo, bo w czasie obu wojen światowych pojawiły się tam niemieckie statki i U-booty, w czasie drugiej z nich w ramach Operation Paukenschlag, w trakcie której Niemcy topili amerykańskie i brytyjskie statki u wybrzeży USA od Nowego Orleanu po Halifax.

A po II Wojnie Światowej nastąpiła Zimna Wojna i… legenda Trójkąta Bermudzkiego zyskała nowy blask i ogólnoświatowy rozgłos dzięki mediom.

Ale czy tylko dzięki temu?

Po powstaniu Socjalistycznej Republiki Kuby na akwenach Trójkąta bermudzkiego pojawiły się okręty kubańskie i radzieckie. Były to w głównej mierze okręty szpiegowskie – mobilne jednostki rozpoznania radioelektronicznego. Na wody Zatoki Meksykańskiej i Morza Karaibskiego w latach 70. i 80. XX wieku wpłynęły miniaturowe okręty podwodne, wyprodukowane w ZSRR, których zadaniem była praca dla klanu Castro i jego komunistów oraz… szmugiel narkotyków z Kolumbii do USA.

Dowodem wprost na powyższe stał się proces sądowy generała Arnaldo Ochoa Sancheza – znany jako „Proces 8A”. Gen. Ochoa osądzono za przemyt narkotyków Kolumbii i Meksyku do USA, ale proces ten miał za zadanie osłonić kubańskie służby specjalne i ich moskiewskich mocodawców. Kilka lat temu przyznali to kubańscy dysydenci mieszkający w USA i niektórzy uciekinierzy z Kuby. A zatem za NEKTÓRYMI zniknięciami załóg jachtów stoi kubańskie DGI i radzieckie KGB? Ale czy za wszystkimi?

Nie. Nie, dlatego ze małe jednostki morskie gubiły załogi znacznie wcześniej, kiedy nie było jeszcze Castro. W latach 30. XX wieku FBI zlikwidowało siatki szpiegowsko-dywersyjne OGPU (KGB) i Rozwietupru (GRU) działające pod przykryciem Związku Zawodowego Robotników Rosyjskich w Ameryce, którego działacze przyznali się do zaminowania kilku amerykańskich statków kabotażowych pływających m.in. przez akweny Trójkąta Bermudzkiego, ale to jeszcze nie wyjaśnia wszystkiego… Zakładając, że powyższe wyjaśnia 75% wszystkich dziwnych wypadków, wciąż jeszcze pozostaje niewyjaśnione 25%...

PROJEKT BAŁTYK

Trójkąt Bermudzki, a sprawa polska. Także nasz Bałtyk i jego południowe sektory mają swe tajemnice i niewyjaśnione zagadki, których nie da się objaśnić działalnością wojskową Rosjan, Niemców, Polaków, Skandynawów czy Amerykanów. W roku 1999 słynny Bronisław Rzepecki rzucił pomysł powołania do życia PROJEKTU BAŁTYK, (analogicznego do PROJEKTU TATRY), którego celem było uzyskanie informacji na temat obserwacji UFO, USO i innych niezwykłych fenomenów na akwenach basenu Morza Bałtyckiego i terenach doń przyległych – a w tym:
v    Zaginięcia załóg statków morskich;
v    Uprowadzenia załóg statków przez UFO albo USO;
v    Niezwykłe katastrofy ziemskich statków wodnych i powietrznych;
v    Katastrofy UFO i USO;
v    Obserwacje i Bliskie Spotkania z UFO i USO
v    Inne tajemnicze wydarzenia mające związek z obcymi wpływami, technologiami, etc. etc.

Jak dotąd mamy kilkanaście doniesień o dziwnych wydarzeniach, które miały miejsce na akwenach Bałtyku w latach 1945-2000. Niektóre wydarzenia są o wiele ciekawsze od tych z Trójkąta Bermudzkiego czy Trójkąta Smoka.   


[1] USS Skorpion został najprawdopodobniej zatopiony salwą torpedową przez inny okręt podwodny.