środa, 23 maja 2012

CZY OBECNIE AMERYKANIE LATAJĄ W KOSMOS?





Mariusz Fryckowski



Trochę to wszystko śmieszne. I raptem okazuje się, że Amerykanie rezygnują ze swojego programu kosmicznego z wykorzystaniem floty wahadłowców. Oficjalna informacja mówi o tym, że sprzęt jest wyeksploatowany i trafi do muzeów. Cóż, jak powiedzieli, tak zrobili, jednak posłużmy kolejny raz logika i odnieśmy się do rzeczywistości.



Jak to jest, tak wielki i zamożny kraj nie dostrzega swojej szansy w kosmosie? Nie zależy mu na tym aby dobrać się do źródeł nowej energii na Księżycu, ustępuje pola Rosjanom, Chińczykom, a może nawet Eskimosom? Mało prawdopodobne, czyżby znowu gra na dezinformowanie swoich odwiecznych wrogów?



Amerykanie musza mieć niezawodny system, którym posługują się bezkarnie, odbywając loty w przestrzeni kosmicznej. Co to takiego? Czy zastosowano w produkcji tej niezwykłej maszyny niekonwencjonalny napęd i maskowanie? To możliwe, nawet pewne, tylko gdzie dokonują startów? A może diametralnie należy się przestawić mentalnie na to, że kosmodromy przeszły do lamusa?



Wiemy o tym, że w kosmosie nie obowiązują żadne normy, tam każdy robi to, co mu się podoba. Zestrzelenie satelity szpiegowskiego? Proszę bardzo, nic prostszego. Jakie kształty przybrały współczesne statki kosmiczne z USA? Może to słynne trójkąty, albo talerze? A może coś bardziej banalnego, co kojarzy się z zamaskowanym, zwykłym samolotem?



Ktoś tutaj kogoś robi w przysłowiowego konia. Głośno było o tym, że za lot amerykańskiego kosmonauty, USA musiało „wybulić” z kiesy podatnika ponad 50 milionów dolarów, które do kieszeni schowała ruska mafia. Jankes wylądował w międzynarodowej stacji na orbicie i dla niepoznaki odsiedzi tam 3miesiące. Mydlenie oczu pod publikę? Pewnie tak, a w nocy, po drugiej stronie półkuli kroi się start wprost z hangaru, bez huku, ognia i odlatujących w siną dal ceramicznych płytek osłony kadłuba?



Coś tutaj cuchnie fałszem, czyżby NASA znalazła się w impasie na korzyść US-ARMY?



* * *



Pozwolę sobie zauważyć, że NASA faktycznie znalazła się w finansowych tarapatach, o których mówi się mało i enigmatycznie. Ja słyszałem o tym w JEDYNCE PR kilka dni temu. A jak idzie o pieniądze, to możliwe jest literalnie wszystko.



Druga sprawa: prezydent Obama szumnie zapowiadał powrót Amerykanów na Księżyc i jednocześnie NASA likwiduje wahadłowce. Co to może oznaczać? Likwidacja floty wahadłowców i wielki projekt powrotu na Srebrny Glob – jak to do siebie pasuje? Nijak. A zatem albo Amerykanie pracują nad czymś nowym, albo mają już coś nowego – ot, choćby coś w rodzaju opisanego już tutaj Programu S3. Idę o zakład, że Amerykanie (i zapewne także Rosjanie i Chińczycy) opracowali jeszcze doskonalsze projekty i programy wojny w Kosmosie. Bo jest absolutnie pewnym to, ze następna wojna rozegra się przede wszystkim tam.  



Fantazja? – no nie bardzo, przecież nie zapominajmy o tym, że według najnowszych trendów panujących w sztabach wszystkich supermocarstw szanse na panowanie nad światem ma tylko ten, który będzie miał możliwość przeprowadzania operacji militarnych z Kosmosu i w Kosmosie. Tylko naiwny może sądzić, że Zimna Wojna się skończyła i że plany kosmicznych zbrojeń Wojen Gwiezdnych zostały odłożone do lamusa. Ostatni szczyt NATO pokazał to aż nadto dobitnie, bowiem Tarcza Antyrakietowa jest przede wszystkim strukturą obronną, która stanowi część właśnie programu Star Wars.



Przeniesienie wojny w przestrzeń kosmiczną stanowi kolejną haniebną czarną plamę w CV naszej cywilizacji. Nie mam żadnych złudzeń co do tego, że zbrodnicze szaleństwo Ludzkości znowu rozpęta się wśród gwiazd, a historia lubi się powtarzać tyle razy, ile jej na to pozwolimy…