czwartek, 31 maja 2012

Jeden powód więcej, by obawiać się plaż: znaleziono zwłoki Syreny






Neil Genzlinger



Jakbyśmy nie mieli mało istot, którymi mielibyśmy sobie zaprzątać głowy. Na całym świecie ludzie rozglądają się za Wielką Stopą (Bigfoot), uganiają się za duchami, rozglądają się za Kosmitami. A teraz będziemy musieli do tego dopisać Syreny.



Wreszcie weźmiemy tą informację „Znaleziono zwłoki Syreny” na serio. Nie powinniśmy tego robić. Wyświetlony w sobotni wieczór na kanale Animal Planet film jest częścią Tygodnia Potworów – fikcyjną historią opartą na faktach i zrobionym na film dokumentalny. Jeżeli Czytelnik zna te podstawowe zasady, to będzie to oglądał tak, jak ogląda się horror „The Blair Witch Project”.



Film ten został zrobiony przez Charlie Foleya zaczyna się od realnego faktu iż podejrzewa się okręty US Navy używających systemów sonarowych powodują ucieczkę wielorybów na brzegi. Przy okazji odnotowano podwodne dźwięki znane jako Bloop, które zapisano w Oceanie Spokojnym w 1997 roku.



Stąd też w filmie „Mermaids” pokazano dwóch znanych uczonych, którzy chcą nam ukazać i opowiedzieć o tajnych rządowych dochodzeniach, których celem jest udowodnienie kwestii istnienia Syren. Twierdzą oni, że waleniowate nie są jedynymi istotami wyrzucającymi się na brzeg; dwóch chłopców ze stanu Waszyngton sfilmowali coś jeszcze przy pomocy kamery w telefonie komórkowym, zanim władze namierzyły ich i zmusiły do milczenia. Także resztki znalezione we wnętrznościach rekina złapanego w Południowej Afryce były zdecydowanie syrenokształtne.



Ekspert używający tych szczątków do rekonstrukcji Syreny, która – niestety – nie jest tak piękna jak Ariel z filmu Disneya i nie ma jej rozwianych, długich, rudych włosów. Ale publiczność nie jest w stanie spotkać się z tym modelem, ponieważ jest on – jak zazwyczaj w takich przypadkach - utajniony.



- Mam poczucie, jakbym był bohaterem z książek Orwella – Paul, jeden z uczonych mówi z żalem – to był Wielki Brat, oni dokładnie skopiowali tą historię. To stworzenie nie powinno istnieć.



Pan Foley znajduje sposób do przekazania nam hipotezy w rodzaju tej o ekspansji wodnych małp, która zakłada, że ewolucja człowieka rozdzieliła się na dwie fazy: jedna z nich pozostała na lądzie, druga poszła szukać szczęścia we Wszechoceanie. I – oczywiście – hipoteza o realności istnienia Syren ma swe poparcie w kulturowych odniesieniach przez stulecia.

- Greccy żeglarze opisywali je – mówi narrator w filmie – podobnie jak Wikingowie, podobnie jak Chińczycy w czasie swych długich okresów eksploracji Wszechoceanu. Zapisy o spotkaniach z nimi znajdują się w średniowiecznych manuskryptach i nawet w XIX wieku



A zatem obserwujmy nasze plaże w czasie letnich wakacji, i to mimo tego, ze ćwiczenia z sonarami wypłoszyły je stąd.      








* * *



Istnienie we Wszechoceanie naszej planety równoległej rozumnej rasy wcale by mnie nie zdziwiło. Wszak pokrywa on niemal ¾ powierzchni planety – a dokładniej to 361 mln km2, zaś jego objętość wynosi 1,3 Em3, czyli 1,3 x 1018 m3 roztworu wodnego różnych soli i innych związków chemicznych. Jest to największe środowisko istot żywych na planecie, a zatem dlaczegóżby nie miał rozwinąć się w nim Rozum?



Hipoteza dwóch równoległych gatunków (hipoteza wodnej małpy) ma swój sens, ale czy było? - trudno powiedzieć. Na razie nie ma dowodów ewolucyjnych na korzyść tej hipotezy.  Dlatego uważam, że jest jeszcze jedna możliwość, a mianowicie – Syreny zostały wyhodowane na drodze manipulacji genetycznych w czasie panowania którejś z poprzednich cywilizacji (Atlantyda, Atlantyka), które – uwaga! – pragnęły opanować Wszechocean. Nie bez kozery Platon pisał, że Atlantyda była poświęcona bogowi mórz – Posejdonowi! Atlantydzi, jako wyspiarze, siłą rzeczy byli zainteresowani podbojem Błękitnego Kontynentu i co za tym idzie – wszelkimi środkami do tego celu prowadzącego… Oczywiście jest to tylko hipoteza i nic więcej.



Ale przypomnij sobie Czytelniku mitologię grecką czy w ogóle mitologię Egiptu, Asyrii, Babilonu, Chin, Indii, Japonii, czy obu Ameryk. Występują w nich istoty stanowiące hybrydy ludzi i różnych zwierząt – co widać szczególnie w Egipcie. Czyż nie były to istoty wyhodowanie sztucznie do realizacji różnych celów swych twórców? Czy Atlantydzi postawili nie na rozwój technologii jądrowych (bo energii geotermicznej mieli po dziurki w nosie), ale na rozwój biotechnologii? Czemużby nie? Dlatego nie musieli niczego wydobywać i dlatego nie ma po nich śladów działalności górniczej. Dopiero pod koniec zaczęli rozglądać się za rudami uranu – stąd właśnie ślady wydobycia tychże rud w Gabonie, w USA i w paru innych miejscach świata…



Myślę, że warto by się było zastanowić nad takim ujęciem tajemnicy Atlantydy i jej mieszkańców.         

Przekład z j. angielskiego –

Robert K. Leśniakiewicz ©