środa, 30 maja 2012

OBSERWACJA TYPU DD/BOL NAD PŁOCKIEM




Bohaterem wydarzenia jest Pan Andrzej L. (lat 61) – mieszkaniec Płocka. Wydarzenie to miało miejsce w czasie wakacji 1966 lub 1967 roku. Pisze on:



Dokładnej daty wydarzenia nie pamiętam. Miałem wtedy 15 lub 16 lat i byłem uczniem Technikum Mechanicznego, interesowałem się elektroniką i naprawiałem lub poprawiałem wszystko, co mi wpadło w rękę, ulubione przedmioty to fizyka i chemia.



Rano, pomiędzy godziną 09:00 a 11:00 przed garażem posesji kolegi, posesja jest położona na południowym krańcu miasta, naprawiałem motocykl WFM mojego kolegi. W pewnej chwili zauważyłem ponad lasem oddalonym o około 1000 m kulę o średnicy ok. 6-7 m. Początkowo była ona koloru pomarańczowego, który stopniowo rozjaśniał się. W pierwszej chwili, gdy to zauważyłem, to pomyślałem, że widzę słońce, ale coś nie pasowało, bo za nisko i mniejsze. Powiedziałem do kolegi: „zobacz słońce, a tu co?”



W miarę jak zaczęliśmy obserwację obiekt początkowo dziwnymi ruchami jakby pływał szukając czegoś nad lasem zaczął unosić się i jednocześnie zbliżać w naszym kierunku zmieniając barwę na srebrzystą, nie błyszczącą. Miał on kształt kuli i zatrzymał się w odległości ok. 200 m na wysokości około 300 m. Obiekt sprawiał wrażenie masywnej, metalowej, matowej kuli. Nie zauważyłem okien. Wisiał w miejscu, a ja z kolegą przyglądaliśmy mu się. Z wrażenia zapomnieliśmy, że kolega miał aparat fotograficzny. Obiekt stał w miejscu, a my obserwowaliśmy go dosyć długo. Po jakimś czasie kula zaczęła nabierać wysokości i przemieszczać się w kierunku północno-wschodnim, dokładnie nad ulicę na której mieszkałem. Przed 13:00 musiałem być na obiedzie […] Nie przypominam sobie, czy rozmawialiśmy z kolegą o tym, co widzieliśmy. Poszedłem w kierunku domu i odlotu kuli […] na ulicy wielu ludzi stało i patrzyło w górę. W tym czasie kula była wysoko i miała rozmiary piłki futbolowej, stała w miejscu jakby czekając na coś, co miało nastąpić – i to coś nastąpiło.



W pewnej chwili z kierunku północnego-wschodu przyleciała do niej druga kula. Chwile posiwiały w miejscu i z dużą szybkością – o wiele szybciej niż widywane wcześniej odrzutowce – obie kule równolegle odleciały w kierunku zachodnim. Obserwację na ulicy prowadziło co najmniej 10 osób, z których jedna miała lornetkę.



Zjawisko to obserwowałem po raz pierwszy w życiu i nigdy wcześniej nie interesowałem się tym tematem. Drugiego lub najpóźniej trzeciego dnia po tym wydarzeniu przeczytałem w „Gazecie Pomorskiej” o obserwacjach tego typu obiektów nad Polską. Życie moje przeszło do codzienności – nie drążyłem tego tematu jednoczenie ciągle pamiętając o tym wydarzeniu i tak do października 1981 roku, kiedy w czasie powrotu do domu w nocy silnik mojej Syrenki zgasł, zgasły światła i wraz z żoną i dziećmi straciliśmy kilka godzin z pamięci.



Pozdrawiam – Andrzej L.



* * *



I do tego listu załączono rysunek – szkic sytuacyjny tej obserwacji.



Relacja jest interesująca o tyle, że mówi o – moim zdaniem – najbardziej tajemniczym rodzaju UFO – BOL – kulach świetlnych. Niestety, z powodu upływu czasu będzie to tylko kolejna pozycja w statystyce… - ale, jak mówią, lepiej późno niż wcale.


Interesująca jest wzmianka o missing time, które przeżyła rodzina L. w październiku 1981 roku. Jak wszyscy pamiętają, wtedy przez nasz kraj przewalała się fala obserwacji NOL-i, więc rzecz jest możliwa. Mam nadzieję, że Pan L. opisze nam także i ten incydent.