czwartek, 28 czerwca 2012

Krwawa hrabina Elżbieta Batory (1)




Miloš Jesenský, Robert K. Leśniakiewicz



Po prawej stronie Wagu, pomiędzy Čachticami a Viszńovým na grzbiecie Małych Karpat wznoszą się ruiny Čachtického Hradu. Pierwsza pisemna wzmianka o nim pojawiła się w roku 1276, kiedy to należał on do królewskich twierdz pogranicznych. Jego dwie wieże stoją jak nagrobkowe pomniki. To właśnie tutaj złowroga pani zamku – Elżbieta Batory (1560-1614) okrutnie zamęczyła setki młodych dziewcząt. Krwawe dzieło Elżbiety Batory jest znane, ale nie do końca wyjaśnione. Najczęściej się mówi, że była ona największą zbrodniarką w dziejach Ludzkości, o czym świadczą zapisy w „Księdze Rekordów” Guinessa. Przypisuje się jej 650 zamordowanych dziewcząt, bo mordowała ona tylko kobiety i w sposób wyjątkowo okrutny. Przed zadaniem im śmierci poddawała je najbardziej wyrafinowanym torturom, które zadawała swym ofiarom własnoręcznie. W podziemiach zamku uprawiała kanibalskie orgie. Kąpała się we krwi i piła ją. Zębami wyrywała mięso z ciał jeszcze żywych ofiar. Z tego też względu i biorąc pod uwagę jej niesłychane okrucieństwo znano ją pod mianem „hrabina Drakula”.



Diablica w ciele anioła



Kobieta, która nie tylko w historii Słowacji zasłużyła na miano Krwawej Pani urodziła się w dniu 7 sierpnia 1560 roku w jednym z najznamienitszych węgierskich rodów. Jej rodzicami byli Jerzy Batory z eczedskiej linii rodu i Anna Batory z somolyoowskiej linii rodu. Większość Batorych z obu linii charakteryzowały dewiacje psychiczne. Większość z nich miała odchylenia i inklinacje ku samolubstwu, pysze, tyranii, zmysłowości i dewiacji seksualnej. Pewnym symptomem degeneracji rodu były właśnie owe dewiacje psychiczne i ród ów wkrótce wygasł.



Jej wujem był król Polski – Stefan Batory (1533-1586), a wnuk Gabriel Batory był księciem Siedmiogrodu. Narodziła się ona w czasie, kiedy jadało się rękami, w czasie wojen z Turkami, powstań, wypalonych wiosek i całych krain, wojen religijnych, tortur i mąk. W kraju tułało się mnóstwo sierot, których rodzice zginęli z rąk Turków.



Elżbieta wyszła za mąż w wieku 15 lat, a na jej weselu było 4500 osób. Jej mąż Ferenc (Frantisek) Nádaszdy (1555-1604), był głównodowodzącym węgierskich wojsk – a poza tym srogim i surowym mężczyzną, którego bali się Turcy. Nazywali go Kara-beg. Po bitwie potrafił tańczyć z trupami zabitych Turków, a ich odcięte głowy rzucał wysoko w powietrze... Takie to były okrutne czasy!



Ze swym małżonkiem Elżbieta miała pięcioro dzieci: Annę, Katarzynę i Pawła, natomiast Urszula i Andrzej zmarli w młodym wieku. Torturowanie i mordowanie dziewcząt przypada na lata 1585-1610. Narzędziami tortur były płonące świece, rozpalone żelazo, żelazne kolce, które wbijała w ciało dziewczyn, polewanie wodą na mrozie. Nie zawsze zabijała. Świadkowie twierdzili, że widzieli dziewczęta tak popalone, że nie mogli ich zidentyfikować do końca. Torturami szczególnie uświęcała nie tylko Boże Narodzenie (palatyn Thurzo aresztował ją właśnie przy torturowaniu po Bożym Narodzeniu), ale także ślub i wesele swej córki, w czasie których uroczystości zmarły dwie niemieckie służące. Trupy ofiar chowano różnie – już to na cmentarzu, już to w polu. Raz zakopano je tam niestarannie, ze szczątki ofiar rozwlekły po okolicy bezpańskie psy. Jej pomocnicy przed sądem podawali różne liczby ofiar – od 37 do 50 zamęczonych dziewcząt. Tymczasem według listy, którą znaleziono w rzeczach Elżbiety, było co najmniej 650 ofiar.



W roku 1609, czachcicki proboszcz publicznie oskarżył hrabinę o zabijanie dziewcząt. Mnożyły się oskarżenia i skargi, które wreszcie dotarły do Wiednia, gdzie znajdował się jej pałac. Wreszcie dotarły do cesarza, który zlecił palatynowi Jerzemu hr. Thurzovi rozpoczęcie śledztwa. Rozpoczęło się ono jeszcze przed jej aresztowaniem na gorącym uczynku w Czachcicach, po którym została uwięziona w miejskim kasztelu. Wstępne dochodzenie rozpoczęto w marcu 1610 roku. Świadków z ramienia palatyna przesłuchiwali Mojżisz Ciraky i Andrej z Keresztury. Ogółem przesłuchano 52 osoby – w tym kasztelan, ochmistrz, kat, felczer i inne osoby, które związane były z jej zamkiem i majątkiem. Musieli zdobyć się na nielichą odwagę – ich pracodawczyni była wciąż na wolności. Niektórzy niczego nie widzieli i nie słyszeli. Zeznania i nazwiska świadków zostały zapisane i złożone do archiwów.



W podziemiach Czachcickiego Zamku



Abyśmy sobie wyrobili choćby przybliżoną rekonstrukcję tego, co przeżywały ofiary Elżbiety Batory, przedstawimy cytaty z książki Tomasza Bednarika pt. „Krvava grofka”, która jest wierną rekonstrukcją jednej z jej zbrodni przedstawioną na podstawie zachowanych archiwów. Będziemy świadkami tego, jak Elżbieta przy pomocy swych pomocnic i gnana żądzą zadawania cierpień uśmiercała dziewczęta, które często dostawały się do niej na służbę, niejednokrotnie zwabione perspektywą dostania od niej nowej sukni czy płaszcza:



„Większość z ich ofiar do tego czasu rekrutowała się niezbyt rozwiniętych wiejskich dziewuch, które źle wykonywały zlecone im prace: czyszczenie skrzyń i mebli, niedokończone robótki, krzywo wiązały sznurki na spódnicach, czy wreszcie niedokładnie wyprały odzież” – pisze  Tomasz Bednarik. – „Śmierć zadawano powoli i okrutnie. Darvulia schodziła do podziemnych pomieszczeń i wybierała te dziewczęta, które wyglądały na najlepiej odżywione i najbardziej zdrowe. Popychała je przed sobą po słabo oświetlonych schodach i korytarzach i wganiała je do sali, gdzie czekała na nie ich pani. Następnie Ilona Jó i jej pomocnice zajmowały się rozpalaniem ognia, przygotowaniem narzędzi tortur i „żelaznej dziewicy”, czemu przyglądała się Elżbieta Batory siedząc w swym bogato zdobionym fotelu.”



Możemy sobie wyobrazić grozę tej sceny poprzedzającej straszne zbrodnie. Z dziewcząt zdzierano odzież i nagie, z rozpuszczonymi włosami musiały stać nieruchomo przy ścianach. Trzęsły się ze strachu i przerażone patrzyły na czynności swych dręczycielek. Nie ma się co dziwić, bo większość z nich nie miała 18 lat...



„Wreszcie zaczęły się tortury” – kontynuuje Tomasz Bednarik – „Najpierw Dorko związała im ręce na plecach, a potem wraz z Iloną Jó okładały je biczem, którego razy zostawiały na skórze ofiar krwawe wybroczyny. Czasami do bicia brała się i sama hrabina. Kiedy ciała dziewcząt były już spuchnięte od razów, Dorko brała ostrą brzytwę i zadawała im tu i ówdzie cięte rany. Po ciałach dziewcząt zaczęły spływać strużki krwi. Kiedy ofiary mdlały, Ilona Jó wylewała na ich głowy wiadra lodowatej wody. Następnie podchodziła Darvulia, która pogłębiała rany nożem. Wszędzie tryskała krew. Ściekała po posadzce, ściekała po kamiennych murach i na szaty spoglądającej na to widowisko hrabiny. Czasami, kiedy irytowały ją lub męczyły krzyki bólu i przerażenia, hrabina kazała zaszywać ofiarom usta, by ich nie musiała słuchać.”



Pewna poczucia bezkarności, „hrabina Dracula” w piwnicach i komnatach swych pałaców uprawiała swe krwawe rytuały coraz częściej.



O torturach i „żelaznej dziewicy”



W opowieściach o Elżbiecie Batory często wspomina się o „żelaznej dziewicy” (zwanej także „dziewicą norymberską”), narzędziu tortur, którym Elżbieta często się posługiwała. Podobna, tylko że drewniana istniała w Trencinie. Mówi o niej spis inwentarza z 1678 roku. Było to wyjątkowo okrutne narzędzie do zadawania tortur i śmierci – metalowa figur postaci kobiecej, która mechanicznie się zamykała. Wkładało się do niej skazańca i zamykało górną część figury, w której były żelazne ostrza, które przebijały jego ciało.



W zeznaniach pojawiły się informacje o okrutnych zbrodniach i torturowaniu. Jeden ze świadków zeznał, że zbite do krwi dziewczęta były potem cięte brzytwą, a następnie wrzucane do zimnej wody, gdzie umierały. Inny przekazał informacje o zabitych dwóch dziewczynach przy drodze z Sarvaru do Czachtic. Kasztelan z Sarvaru opowiadał o 175 martwych dziewczynach, które wynieśli z zamku. Nie potrafił powiedzieć jednak, co było bezpośrednią przyczyną ich śmierci. Inny mieszkaniec Sarvaru zeznał o trzech dziewczynach pochowanych w jednej trumnie. Kolejny świadek zeznał, że słyszał o tym, iż zamęczono kilka dziewcząt, m.in. młode dziewczyny ze szlacheckich rodzin – zakłuto je nożami i przypalaniu rozżarzonym żelazem, o wkładaniu rozżarzonego pręta żelaznego do genitaliów, po czym ofiary umierały w straszliwych cierpieniach. Horror wyziera także z wypowiedzi następnego świadka, który opisał kolejne zbrodnie i tortury. Elżbieta woziła trupy dwóch zamęczonych dziewczyn przez trzy dni w swoim powozie, zanim znalazła dogodne miejsce do ich pochowania. Świadek ten twierdził, ze dowiedział się od domowego personelu o ponad 200 zamęczonych dziewczętach. Drugi kasztelan zamku w Sarvarze oszacował ilość ofiar pomiędzy 200 a 300!



Palatyn Thurzo przybył do Czachtic wieczorem, 29 grudnia 1610 roku. Wieś była zawalona śniegiem. Już od dwóch miesięcy był zaznajomiony z rezultatami pierwszego śledztwa. Thurzo znalazł w czasie rewizji martwą dziewczynę, a druga po krwawych zabawach swej pani właśnie umierała. Były tam także i inne dziewczęta już związane i oczekujące na swój okrutny los. Zbrodniarka pojechała do czachtickiego zamku, gdzie miała dokonać swego żywota. Jej współpracowniczki przewieziono pod eskortą do Bytczy, gdzie czekały je tortury, sąd i egzekucja.



CDN.