piątek, 27 lipca 2012

Dramat w Trójkącie Bermudzkim


Plakat z czasów Kryzysu Kubańskiego

Płk Paweł T. Korolow


Iwan Barykin

Przed wprowadzeniem embargo na handel z Kubą, John F. Kennedy poprosił swego sekretarza o to, by mu załatwił jak największą ilość kubańskich cygar, które on lubił. Kiedy otrzymał 1200 cygar, prezydent podpisał rozkaz.
O tej nadzwyczajnej sytuacji, która miała miejsce pół wieku temu u brzegów Kuby w czasie Kryzysu Karaibskiego, autorowi artykułu opowiedział płk rez. Paweł Tichonowicz Korolew, który niedawno ukończył 95 lat.

Wkurzeni Jankesi 

We wrześniu 1961 roku nasz statek MS Fizik Wawiłow z załadowanymi do dziobowej ładowni rakietami znajdował się kilkanaście mil od Kuby na akwenie Trójkąta Bermudzkiego[1], kiedy dogoniła nas eskadra trałowców US Navy. Nie był to pierwszy tego rodzaju wyczyn Jankesów na neutralnych wodach. Ale poprzednio tak to wyglądało: nasz kapitan nie odpowiadał na ich sygnały wywoławcze: kim jesteśmy, skąd i dokąd płyniemy i z jakim ładunkiem. Na pokładzie naszego frachtowca były specjalnie rozmieszczone maszyny rolnicze, które mogli widzieć amerykańscy piloci, którzy latali nad nami na wysokości 100 m.
Ale tym razem, kiedy zbliżaliśmy się do brzegów Kuby, Amerykanom coś odbiło – otoczyli nas ciasnym kręgiem i kazali się nam zatrzymać. Nasz kapitan odpowiedział im przez radio: Wyszliśmy z Teodozji, wieziemy ładunek handlowy, idziemy swoim kursem.
Jankesa ta odpowiedź nie zadowoliła. Głupek oczywiście wiedział, że idziemy na Kubę i oczywiście nie z traktorami. Dlatego też postanowili zatrzymać nad do rewizji. Co robić, jak otoczyło nas 13 wojenniaków, a trefny towar na pokładzie i Kuba o rzut beretem? Na wszelki wypadek przygotowaliśmy się do zbrojnego oporu. Każdy z moich stu żołnierzy rozmieszczonych w ładowniach miał swoją broń, ale co mogliśmy zrobić wobec ich dział, min, torped i samolotów, które latały nad nami?
Jednak kapitan Iwan Podszebjakin stojąc na mostku z zimną krwią wydaje komendę: Nie zatrzymujemy się! Być może Jankes się przestraszy staranowania? A jeżeli nie? W części dziobowej rakiet znajduje się materiał wybuchowy, wylecimy w powietrze wraz z Amerykanami. Naradzamy się: ja – czyli dowódca ekipy transportowej, kapitan i starsi oficerowie. Podejmujemy niełatwą decyzję: przejęcie statku, odkrycie tajemnicy tego  co wieziemy, niewola – to obciach dla radzieckich marynarzy i rakietowców. Kapitan poleca sygnaliście przekazać: Nie zejdziemy z kursu, nie zawracamy, idziemy na taran…
Moskwa potwierdziła naszą decyzję, ale przy tym poleciała wykorzystać wszystkie możliwości, żeby się to zakończyło pokojowo. Obserwujemy was… - powiedzieli. Z kosmosu, czy jak? Całą parą, przeraziwszy się staranowania, flagowy minowiec robi zwrot i zachodzi nas od rufy. Gra na nerwach trwa. I naraz staje się coś niepojętego – Amerykanin zaprzestaje pościgu i uprzejmie sygnalizuje: Szczęśliwego rejsu. Bądźcie ostrożni. Macie peryskop na kursie. Patrzymy i prawda – spod wody wynurza się peryskop! Oto czym nas obserwowała Moskwa! Dziękujemy za ostrzeżenie – odpowiedział sygnalista naszego frachtowca, który dumnie wyszedł z okrążenia amerykańskiej eskadry.
N. Chruszczow pokazuje szczątki U-2 zestrzelonego nad Kubą

Silnik turboodrzutowy J49 z samolotu U-2 zestrzelonego nad Kubą na ekspozycji w muzeum w Hawanie

Zestrzelony U-2

A jak rozgrywały się wydarzenia na Kubie, kiedy ruszył zegar atomowej zagłady? Oto pamiętnikarski zapis Pawła Tichonowicza, który przeżył najbardziej napięte dni Kryzysu Karaibskiego, w których w każdej chwili mogła się zacząć III Wojna Światowa:
27 października, w sobotę, znajdowałem się na stanowisku dowodzenia dywizji (SDD) w charakterze dyżurnego operacyjnego. W powietrzu „pływały cele” – amerykańskie samoloty, ale nie mieliśmy rozkazu strzelania do nich.
O godzinie 05:45 otrzymaliśmy rozkaz: Doprowadzić wszystkie środki OPLOT do gotowości bojowej nr 1.
O godzinie 06:22 napłynął nowy rozkaz: Cele likwidować na mocy własnej decyzji.
O godzinie 06:56 w polu widzenia naszej stacji r/lok pojawił się cel – amerykański samolot rozpoznawczy U-2. Wysokość – 20-24 km. Na nasze ostrzeżenia pilot nie odpowiada. O wykryciu celu zameldowano natychmiast na główne SD i dowódcy dywizji. Na GSD w tym czasie znajdowali się zastępcy dowódcy GSWK – gen. S. I. Greczko i gen. Ł. S. Garbuz. To oni podjęli decyzję o unieszkodliwieniu amerykańskiego latającego szpiega, nie konsultując tego z Moskwą, bo nie było na to czasu.
Od dowódcy dywizji otrzymaliśmy rozkaz: Zniszczyć cel nr 33. Cel został po raz pierwszy wykryty i prowadzony przez dywizjon Iwana Gierczenowa.
O godzinie 10:19 zameldował on: Cel zniszczony! Wysokość 21.000 m, prędkość 300 m/s (1080 km/h).
Amerykański samolot zwiadowczy został zestrzelony pierwszą rakietą, którą odpalił starszy liejtnant[2] A. A. Ranienko. U-2 znikł z amerykańskich radarów, i w celu jego odnalezienia Amerykanie wysłali w powietrze kilka eskadr. Z GSD wpłynął kolejny rozkaz – Nie otwierać ognia do celów.

Kryzys minął

Nikt z nas nie myślał wtedy o reperkusjach zestrzelenia tego U-2 – wszyscy znajdowaliśmy się w stanie euforii – bezczelni Jankesi dostali po nosie! Co teraz oni przedsięwezmą? Jak stało się wiadomym nieco później, USA zamierzały w dniach 27-29 października dokonać ataku na Kubę. Przed wysadzeniem desantu planowano nalot dywanowy na wszystkie rejony dyslokacji wojsk kubańskich i radzieckich.
Ale do tego nie doszło. Nasi przywódcy i decydenci odwiedli od niej Kennedy’ego i Pentagon. III Wojna Światowa się nie zaczęła. Zestrzelony U-2 spadł w odległości 12 km od dywizjonu Gerczenowa. W czasie oględzin wraku samolotu znaleziono taśmy filmowe i zapisy magnetofonowe rozmów pilota z dowodzącym oraz także zwłoki 38-letniego majora USAF Andersona.
Kubańczycy opublikowali w gazecie „La Revolucion” następującą notatkę:
«Amerykański samolot został wyposażony w 15 podczerwonych kamer fotograficznych, z których każda była w stanie z wysokości 19-20 km sfotografować samochód i jego tablice rejestracyjne, nie mówiąc już o stanowisku ogniowym rakiet… 27 października ogniem rewolucyjnych sił zbrojnych Kuby samolot U-2 został zestrzelony…»
Przemilczeliśmy to wtedy, niech będzie tak, jak chcą Kubańczycy. Choć z drugiej strony, ten artykuł w gazecie rozwiązywał ręce Amerykanom.
Kennedy zwrócił się do narodu amerykańskiego z apelem o wykazanie męstwa. W stanie Floryda, który od kubańskich brzegów dzieli kilkadziesiąt kilometrów, zaczęła się panika. Ludzie wziąwszy tylko to, co najniezbędniejsze, zaczęli masowo wyjeżdżać na północ – na Alaskę!
Nikita S. Chruszczow zadzwonił do Kennedy’ego i nie uzgadniając tego z Castro, obiecał wywieźć nasze rakiety z Kuby. Był to jedyny sposób zapobieżenia wojnie. Amerykanie w zamian obiecali zabrać swe rakiety z Turcji i Włoch. Karaibski Kryzys był zakończony. Pożegnaliśmy Kubę i naszych przyjaciół mając nadzieję, że nigdy już stopa amerykańskiego żołnierza nie stanie na tej ziemi.
- A co byłoby, gdyby jednak Amerykanie wdarli się na wasz statek idący z rakietami na Kubę? – zadaję pytanie wprost nieco zmęczonemu Pawłowi Tichonowiczowi.
- No cóż, przyszłoby chwycić za broń i walczyć do ostatka. Mieliśmy instrukcję: zatopić statek wraz z ładunkiem i rakietami, i nie dopuścić by wpadły one w ręce Jankesom, a także żadnych innych szczegółów naszej tajnej misji.

Radziecki frachtowiec z rakietami na pokładzie płynie na Kubę

Źródło – „Tajny XX Wieka” nr 16/2012, ss.6-7
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©   


[1] Autor ma na myśli tzw. „meteorologiczny Trójkąt Bermudzki” lub Trójkąt Bermudzki wytyczony przez Johna Spencera a także Johna Godwina – obejmujące m.in. Kubę i morza ja otaczające. Klasyczny Trójkąt Bermudzki wytyczony przez Vincenta Gaddisa leży daleko od wybrzeży Kuby. 
[2] Starszy porucznik – rosyjski stopień wojskowy pomiędzy porucznikiem a kapitanem, nie mający odpowiednika w Wojsku Polskim.