czwartek, 11 października 2012

Podróż uczona na Hel (11)




26.IX – Cienie w głębinach i chemtrails

Wydaje się, że pogoda się znów wyrobiła – noc była pochmurna, ale za to ranek słoneczny i jasny. Temperatura podniosła się do +14˚C o godzinie 06:00.

O godzinie 06:37 obserwowałem samolot lecący z północy na południe. Mimo tego, że leciał wysoko to widać było wyraźnie smugę kondensacyjną za nim i słychać było (pomimo wiatru) odgłos pracy jego silników. To mnie utwierdza w przekonaniu, że poprzednio widziałem jednak coś nietypowego…

Tymczasem Pan Bednarz doniósł mi o tym, że antyekologiczne lobby zamierza – uwaga! – uregulować rzekę Białkę! No cóż – pomyleńców nie brakuje, ale ponoć przewodzi temu znany na Podhalu oszust i hochsztapler. Na szczęście już zawiązują się grupy obrony Białki przed zakusami tych chciwych pomyleńców. Niestety, po raz któryś górale potwierdzają czarną legendę o ich głupocie i pazerności – podpuszczeni przez niegodnych ludzi podcinają gałąź na której sami siedzą usiłując za wszelką cenę zlikwidować Tatrzański PN, Babiogórski PN i inne rezerwaty Przyrody nie rozumiejąc, a raczej nie chcąc zrozumieć, że istnienie tych obszarów chronionych jest warunkiem sine qua non tego, że przyjadą do nich turyści i górale z tego będą mieli dutki. Bo prawdziwi turyści są dzisiaj spragnieni dzikiej i wolnej Przyrody, a nie zabetonowanych rzek i wyrąbywanych lasów, do którego to stanu dążą tacy pseudo-górale, czy pewna góralka (a raczej pseudo-góralka) z długim rodowodem – klerykalna, antyekologiczna, pazerna harpia, która domaga się likwidacji TPN z maniakalnym uporem Żyda ogłupiałego na widok pieniędzy, bo w końcu tylko o nie tutaj chodzi. W ich ciasnych łepetynach nie może się pomieścić, że turyści przestaną przyjeżdżać, a górale będą mieli wała i skończy się im prosperity, którą turyści im zapewniali przez tyle lat. Ten proces już się zaczyna, bo do Zakopanego i okolic przestają przyjeżdżać Polacy zrażeni wyśrubowanymi do niemożliwości cenami, chamstwem miejscowych i kiepską jakością usług.



Dzisiaj rano zaobserwowałem także przemieszczający się po wodach Zatoki okręt podwodny, który popłynął na Zatokę Gdańską. Anakonda’12 trwa i ten OP bierze w nich udział, bo widziałem dzisiaj także helikopter i jakiś samolot w barwach ochronnych – być może zwiadowczy czy ZOP. Nasze foki też pływają w głębi wodnej jak cienie. Są niemożliwe – pływają do góry nogami i posuwają się zupełnie bezszelestnie – na powierzchni zdradza je tylko ruch wody i to wtedy, kiedy nurkują. Foka potrafi wynurzyć się bezszelestnie, jak widmo. I to jest w nich niesamowite…



Mieliśmy dzisiaj w Fokarium celebrytę – aktora Pana Sławomira Orzechowskiego (biskup z „Ojca Mateusza”). Okazuje się, że jest to bardzo sympatyczny facet. Przyjechał do Fokarium z żoną i dzieckiem. Złożył podpis do księgi pamiątkowej i obejrzał wszystko, co tylko było do obejrzenia i pojechał.

Dzisiaj mieliśmy także pożegnanie jednej z pracownic Fokarium, która kończyła swój kontrakt, jutro wyjeżdża Kasia, a pojutrze Tadeusz. Niestety – rok akademicki ma swoje prawa i kończymy wolontariat we czworo. Porobiliśmy sobie masę zdjęć na tle wieczornej zorzy i nieba, na którym srebrzyły się smugi kondensacyjne.





No właśnie - contrails. Zastanawiam się nad tym, komu jest potrzebna bajeczka o chemtrails i czemu ma służyć. Z teorii wojny psychologicznej wiem, że nie ma lepszej przykrywki jednej tajemnicy, jak druga jeszcze większa tajemnica, co jest oczywiste. Wszak na tej samej zasadzie działa bajeczka o ufokatastrofie pod Roswell. Chemtrails są oczywistą przykrywką, którą widzi każdy. Pytanie zasadnicze brzmi – co mają przykryć opowiastki o chemtrails? Czy chodzi o odwrócenie uwagi ludzi i skierowanie jej na (o)błędne tory urojeń na temat wszechświatowych manipulacji psy-chemicznych NWO – co notabene  przewidział Stanisław Lem w swym „Kongresie futurologicznym”? – a jeżeli odwrócenie, to od czego? Od UFO? A może – a raczej na pewno – od najzupełniej ziemskich pojazdów latających w celach wojskowych, szpiegowskich czy doświadczalnych.[1] Idiotów, a szczególnie tych pożytecznych[2], na świecie nigdy nie brakowało i wystarczyło podrzucić im odpowiednio spreparowaną, chwytliwą i medialnie atrakcyjną prasową story, by w nią uwierzyli – ba! – zaczęli tworzyć wokół niej swe własne konfabulacje. I o to w tym biznesie chodzi, ludzie oglądają się i psioczą na chemtrails, a tymczasem nad ich głowami i kompletnie bezczelnie latają sobie maszyny latające kolejnej generacji z ultracichym napędem i nie pozostawiające żadnych śladów w powietrzu.  Bzdura rodzi bzdurę, aż cała sprawa zostanie utopiona i pogrzebana na amen w potopie bełkotu coraz bardziej nawiedzonych i zakręconych oszołomów. Tak właśnie było i jest nadal z ufologią. Ufologia stała się workiem, do którego władowano wszystko, czego nie dało się wytłumaczyć – od zakazanej archeologii do zakazanej zoologii, a do tego dołączono duchowość – cokolwiek to znaczy, religijne brednie i New Age. I wszystko stało się niestrawne. O, jakąż miał rację Bronisław Rzepecki pisząc o upadku ufologii, którą teraz uprawia się jak buraki…! Chapeau bas Panie Bronisławie!





CDN.



[1] Ostatnio pojawiła się kolejna teoria głosząca, że chemtrails to nic innego, jak próba „załatania” dziury ozonowej. Do sprawy tej ustosunkuję się w następnych materiałach na tym blogu.
[2] „Pożyteczny idiota” to osoba, która głosi poglądy zbieżne z poglądami reprezentowanymi przez swojskie reżymy czy obcych okupantów, ale nie będąca na ich usługach. Służby specjalne – szczególnie CIA – posługiwały się nimi w czasie Zimnej Wojny w celu erozji systemów politycznych potencjalnie wrogich USA, jak to miało miejsce np. w Polsce.