środa, 3 października 2012

Podróż uczona na Hel (3)




18.IX – Śpiąca piękność

Obudziłem się o godzinie 06:30. Jak zauważyłem, jestem pierwszym na nogach, bo cała reszta pracowników naukowych i wolontariuszy przysypia do siódmej – ósmej. U mnie stare przyzwyczajenia, jeszcze z wojska.

Zapowiada się kolejny słoneczny dzień. Wiatr ustał niemal zupełnie i temperatura w nocy wyniosła +15,6˚C, a w dzień może być nawet upał. Wcześnie rano wychodzę na miasto – i tu niemiłe zaskoczenie: poczta jest czynna tylko w godzinach 09:30 – 16:30! Miasteczko jest senne, ale ma swój jakiś urok, jak Peenemünde zanim odkryli je rakietowcy od dr von Brauna i gen. Dornbergera. Wtedy też ktoś nazwał je „śpiąca piękność”... Nikt się nie spieszy, nikt nie gna na złamanie karku… 



Totalny i całkowity luz, brak pośpiechu, bo tu jeszcze jest lato, choć widać, że jest już po sezonie, ale wczoraj się przez Fokarium przewaliło jakieś 800 osób. Bardzo dużo przychodzi oglądać karmienie i trening fok.  Przy tym trzeba uważać nie tyle na foki, ile na ludzi, których bezmyślność i głupota czasami jest wprost nokautująca! Przykładem może być los foki Krysi, która zmarła wskutek zatrucia solami metali ciężkich po spożyciu niemal 700 monet (3 kg!!!). Rzeczywiście rację ma ktoś, kto napisał na stronie internetowej Fokarium, że do ludzi trzeba mieć jeszcze więcej cierpliwości, niż do dzikich zwierząt. Coś w tym jest, a przynajmniej jest wiele prawdy w stwierdzeniu, że pogłowie matołów wzrasta wprost proporcjonalnie do ogłupienia społeczeństwa po 23 latach obłędnych rządów różnych nawiedzonych pazerniaków, fanatyków religijnych i sprinterów z krótkim oddechem… Taki sam problem, jest ze śmieciami, do czego jeszcze powrócę.


Dzisiaj przez Fokarium przeszło około 600 ludzi. Po raz pierwszy widziałem, jak się podaje fokom lekarstwa – to jest bardzo ryzykowne, bo foka imieniem Agatka traktuje nas jak intruzów na jej terenie i usiłuje nas przegonić. A ma czym – jej ostre zęby lekko mogą odciachać palce… Poza tym ukąszenie może wprowadzić paskudne zakażenie – jak każdy drapieżnik, foka ma pomiędzy zębami resztki gnijącego mięsa, które zawierają trupi jad. Tak podobno zabijały tyranozaury – wystarczyło ukąszenie takiego triceratopsa, by po kilku dniach rozwinęła się infekcja i triceratops padał. Oczywiście ku uciesze tyranozaurów i innych padlinożerców…

Poza Agatką poznałem się także z małym Rowkiem – szczeniaczkiem, który został znaleziony w okolicy Rowów – wyczerpany i odwodniony, najprawdopodobniej porzucony przez matkę. W tej chwili jest wychowywany przez ekipę Fokarium. Zrobiłem mu dwa ujęcia filmowe, jak pływa sobie w basenie.



Z miłych chwil, to wymienię to, że pogadałem sobie z sympatykami fok z Zawiercia oraz z włoskiego Vado, a także pojawili się Rosjanie z Rygi, którzy podawali się za pracowników tamtejszego ZOO. Przyznaję, że ci Włosi, to bardzo sympatyczni ludzie. Zainteresowani polskimi fokami i foczkami… Marynarze z jakiegoś statku czy okrętu, który stoi w Gdańsku. Jak widać, muszę sprostować swój wcześniejszy osąd.

No i pogoda – cudownie letnia, widzimy ludzi opalających się na plaży, całkowity luz, brak pośpiechu – po prostu jeszcze lato. Lekka bryza, słońce i temperatura +25˚C. Nawet teraz, kiedy piszę te słowa jest bardzo ciepło – temperatura wynosiła +19˚C o godzinie 19:00, a o 18-tej było +20,2˚C! A do tego widzialność niemal nieograniczona. Trwaj lato, trwaj jeszcze! Ale widać, że jego złote nogi już gotują się do drogi, jakby napisał to Mistrz Konstanty…

No i na koniec do naszej drużyny dołączył Tadeusz. Chłopak w trakcie studiów weterynaryjnych. Jesteśmy teraz w szóstkę.

CDN.