sobota, 22 grudnia 2012

Godzina końca świata (5)




21 grudnia, g. 06:00 CET – ARMAGEDDON -6h12m

Wstajemy i wyglądamy na zewnątrz. Na zewnątrz mamy -11,4°C, pogodne, zimowe niebo na którym lśnią najjaśniejsze gwiazdy i planeta Wenus. Ciśnienie w nocy poleciało o prawie 10 hPa i w tej chwili mamy tylko 1006 hPa. W TV redaktorzy POLSAT-u obśmiewają oczekujących na koniec świata we Francji.

g. 07:00 CET – ARMAGEDDON -5h12m

U nas bez zmian. Jemy śniadanie i czekamy na katastrofę. JEDYNKA PR mówi o sektach millenijnych i katastroficznych, które werbują niedokształconych idiotów i wysysa z nich pieniądze, majątki i inne dobra doczesne – w końcu o to w tym biznesie chodzi…

g. 10:00 CET, ARMAGEDDON -2h12m

Upływa termin kolejnej przepowiedni. Wróciłem z miasta. Ludzie chodzą po sklepach, kupują co się da, przedświąteczna krzątanina i mają gdzieś przepowiednie Geryla-debila i innych tego rodzaju „tych-co-to-wiedzą-lepiej”. Pogoda piękna, słoneczna – wrzesień będzie złoty i pogodny! Tymczasem ja idę gotować bigos…

g. 12:12 CET (11:12 GMT) PRZESILENIE ZIMOWE, ARMAGEDDON 00h00m

No i weszliśmy w nowy baktun i nową epokę kalendarza majańskiego. Znowu przed nami jakieś 5200 lat następnego cyklu – i wszystko. Jak się odbyło? Zwyczajnie – w pięknie świecącym słońcu, przy -4,7°C na zewnątrz, w zapachu gotującego się bigosu… I tyle tego było. Chciałbym teraz widzieć minę Geryli i innych hochsztaplerów, oszustów i szarlatanów głoszących koniec świata. Uważam, że powinni oddać kasę tym, których na nią naciągnęli. Mamy zimę! Uderzyła szczególnie w Bułgarię i Turcję, które zostały zasypane śniegiem… A przed nami kolejny termin – o godzinie 19:00 CET czyli 12:00 CST – południe według czasu Jukatanu.

Niebezpieczne strefy Wszechoceanu (1-7) oraz znane Superwulkany (czerwone markery) a także niebezpieczne osuwisko na Palna de Canaria grożące spowodowaniem Megatsunami, które może uderzyć we wschodnie wybrzeża obu Ameryk... 

g. 19:00 CET (18:00 GMT, 12:00 CST) południe nad Jukatanem, ARMAGEDDON +6h48m 

Minęła dziewiętnasta. Nad Jukatanem południe, a nad Pacyfikiem, Australią i częścią Azji mamy już nowy dzień – 22 grudnia. Tylko Armageddonu nie ma, co mnie nie martwi, a martwi chyba skołowanych przez oszustów ludzi, którzy wybulili ciężkie pieniądze na żywność, wodę, broń i budowę schronów… Ciekawy jestem, czy ktoś wytoczy proces Gerylowi i innym hochsztaplerom? Bo jak na razie, to poza ostrą zimą nic nam dzisiaj nie stało. A tak zamiast końca świata mieliśmy koniec jesieni i mrozik, tak -10°C i spada. Jutro będzie koło dwudziestu na minusie – ale świat będzie nadal istniał… A świąteczny bigos – wyszedł mi mniam-mniam… mniamniosznie!

Mapa stref czasowych i rozmieszczenia punktów czasowych "końca świata"

22 grudnia, g. 07:00 CET (06:00 GMT, 24:00 CST), ARMAGEDDON +11h48m

Na Jukatanie północ i zmiana daty na 22 grudnia i znów nic się nie dzieje, bo dziać się nie może. Pogoda względna – temperatura -8,8°C – normalna zima, ciśnienie – 1012 hPa, na dworze zimowa mgła osadzająca szadź…  
Nie stwierdziłem żadnych gwałtownych zmian na Słońcu. Aktywne obszary nie zmieniają swej wielkości, niektóre już znikają bądź znikły.




Aktywność słoneczna przed i w dniu "końca świata" (NASA)

Co nam pozostaje? Czekać, aż jakieś następne świry ogłoszą kolejny koniec świata i Armageddon. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i uważam, że wypadki ostatnich dni uświadomiły ludziom, na jak kruchych podstawach opiera się ich egzystencja. I dobrze, bo w przypadku jakiegoś realnego zagrożenia – jak np. wybuch superwulkanu (a mamy aż dwa na naszym kontynencie!) będziemy wiedzieli, co robić i jak się ratować (inną rzeczą jest to, że trzeba uciekać jak najdalej). Wzrosła świadomość zagrożeń i sposobów na przeżycie. No i ludzie uświadomili sobie, że za większość z nich odpowiedzialni są oni sami – i to jest ten plus.

A zatem (nareszcie!) Wesołych Świąt!