wtorek, 1 stycznia 2013

Św. Graal: Czy tego szukał Hitler na Kaukazie? (1)


Elbrus


Borys Szarow

26 lipca 1882 roku, w Bayreuth miała miejsce premiera ostatniej części napisanej przez Richarda Wagnera opery „Parsifal”. Kompozytor uważał operę za ceremonię religijną i zabronił widzom jej oklaskiwania.

Elbrus – to dwuwierzchołkowy stratowulkan na Kaukazie – jest on najwyższym szczytem Rosji (zachodni szczyt – 5642, wschodni – 5621). Jego ostatni wybuch miał miejsce w 50 r. n.e.

Cała historia hitlerowskich Niemiec jest literalnie wypełniona okultystycznymi tajemnicami i mistycznymi mrzonkami jej kierownictwa. Zdając sobie sprawę w głębi duszy z tego, że nie mieszkają w największym i najbogatszym kraju, który ma rzucić sobie do stóp cały świat, z maniakalnym uporem postanowili zmienić losy Ludzkości. Te obłędne żądze władzy nad światem i ludźmi przy niemożności spełnienia ich, spowodowały rozwój nauk okultystycznych, wiarę w siłę magicznych artefaktów i nadzieję na cudowne interwencje nadprzyrodzonych sił wyższych. W praktyce przełożyło się to na bardzo kosztowne ekspedycje do Tybetu, Południowej Ameryki i na Kaukaz oraz do Indii. Historia dawnych Germanów została także doposażona w magiczne pierwiastki, które w XX wieku padły na podatną glebę bezrozumności niemiecko-nazistowskich wodzów.


Kopia w rękach, szlaban na rozumie


Jeszcze w 1912 roku przyszły Führer germańskiej nacji zwyczajnie znalazł się w dziale skarbów Habsburgów na zamku Hofburg w Wiedniu. Tam on ujrzał Włócznię Przeznaczenia alias Włócznię Longinusa i usłyszał jej piękną legendę od przewodnika. W różnych okresach dzięki Włóczni Przeznaczenia bizantyjski imperator Justynian, Karol Wielki i Fryderyk Barbarossa prowadzili wielkie i zwycięskie wojny z sąsiednimi krajami. Do pełni szczęścia brakowało im tylko kielicha św. Graala, który gwarantowałby im na dodatek nieśmiertelność.

Grot włóczni Longinusa...

...i św. Graal (Dante Gabriel Rosseti)

Ale zakon Templariuszy – chroniący Graala – został rozgromiony przez francuskiego króla Filipa IV Pięknego, a jego skarby znikły bez śladu. Ich prześladowcom dostały się pieniądze, ziemia, zamki, ale ANI JEDNEJ RELIKWII! Rycerzy Świątyni prześladowano niemal w całej Europie, ale wielu z nich udało się umknąć śmierci. (Ostatnie badania słowackiego historyka dr Miloša Jesenský’ego wykazują, że Templariusze w XIII wieku zostali osiedleni na Słowacji, gdzie służyli królom węgierskim aż do XVI wieku i mieli się całkiem dobrze, na co istnieją dokumenty oraz legendy i podania, które zawarł on w swych pracach. Poza tym wielu Templariuszy po kasacie Zakonu Świątyni w roku 1312 przeszło do Zakonu Szpitala N.M.P. Domu Niemieckiego w Jerozolimie czyli Krzyżaków, w tym także na ziemiach polskich  – uwaga tłum.) Kierownictwo Zakonu znalazło się w rękach Filipa Pięknego, ale z niższych rangą Rycerzy Świątyni nie udało się wyaresztować. Przedstawiciele świeckiej władzy usiłowali przeniknąć tajemnicę ukrycia św. Graala, ale nie udało im się to, zaś sam artefakt znikł bez śladu.

...Templariusze - strażnicy św. Graala...

Ale za to Lanca Przeznaczenia była pod ręką – na terytorium sąsiedniej Austrii. Sam Hitler przyznawał, że jak tylko zobaczył artefakt, to od razu poczuł z nim niezwykle silną więź i stwierdził, że był to przełomowy moment w jego życiu. Już później, kiedy doszedł on do pełni władzy w Niemczech, Führer swym pierwszym dekretem zrabował skarby Habsburgów. Wprawdzie nie mógł on zabrać tych wszystkich rzeczy do Niemiec, ale zabezpieczył je inaczej.

W połowie lat 30., sytuacja się zmieniła. W 1934 roku Hitler spróbował dokonać przewrotu w Austrii – nie udało mu się to. Jednakże w 1938 roku, pod groźbą wejścia i przy pomocy miejscowych faszystów, rząd Austrii upadł. Hitler dostał w swe ręce grot Włóczni Przeznaczenia i od razy wywiózł go do Norymbergi, do kościoła p. w. św. Katarzyny, o czym oznajmił narodowi niemieckiemu w przemówieniu radiowym, iż „wypełnił on najważniejszą misję swego życia”.

No i pozostałe europejskie państwa zaczęły padać pod ciosami Rzeszy jedno po drugim, jak domki z kart: Czechosłowacja, Polska, Dania, Norwegia, Jugosławia, Grecja, Francja… W krótkim czasie Niemcy rozpostarły się na takim terytorium, o jakim nawet nie śniło się antycznym imperatorom.

I bez tego, dowartościowany mistycznymi teoriami Hitler uważał, że powinien mieć kielich Graala, skoro już Włócznia Longinusa okazała swoją moc. Wtedy jego władza nad światem byłaby całkowita.

No i stronników w tym temacie Hitler miał wielu. W 1938 roku skromne zbiory niemieckich – a właściwie germańskich – starożytności, które zorganizował historyk-awanturnik Herman Wirth, zostały przekształcone w potężny instytut naukowy Ahnenerbe (właściwie: Studiengesellschaft für Geistesurgeschichte‚ Deutsches Ahnenerbe e.V. czyli  Towarzystwo Badawcze nad Pradziejami Spuścizny Duchowej, Niemieckie Dziedzictwo Przodków – przyp. tłum.) będącego pod kuratela najwyższych funkcjonariuszy SS. (Byli to dowódca SS i policji SS-Reichsführer Heinrich Himmler oraz minister rolnictwa i żywności SS-Obergruppenführer Richard Walter Darré – przyp. tłum.)

Poza próbami otrzymania złota z wód Renu, próby dotarcia do Szamballi i prób wykorzystania telepatii do celów łączności wojskowej, instytut ten otrzymał także zadanie poszukiwania św. Graala.


Widma Asgardu


Dokąd mogli uciekać Templariusze strzegący św. Graala? W Europie była to Portugalia, Aragonia i Cypr, gdzie prześladowania ich były stosunkowo najlżejsze i nie ścigały ich sądy kościelne. Szczególnie Cypr był prawdziwą cytadelą Braci Świątyni, gdzie stanowili oni kwiat rycerstwa. I to właśnie ta wersja wydarzeń owładnęła poszukiwaczami św. Graala z lekkiej ręki Jeana de Mayer – francuskiego rycerza i pisarza z XVI wieku.

...i podpalacze świata, którym marzyły się 1000-letnie rządy nad Ludzkością...

Ale na Cyprze nie znaleziono nawet śladów św. Graala – tak w Średniowieczu, jak i później. W kraje islamskie Templariusze wywieźć go nie mogli. Do wrogo do nich nastawionych krajów Europy – też nie. Zatem mistycy spojrzeli na kraje zamieszkałe przez chrześcijańskie narody Kaukazu: Gruzję i Armenię zamieszkałe przez niewielkie górskie plemiona. Do towarzystwa stronników tej hipotezy należał niemiecki uczony – etnograf i historyk – Blumenbach, który żył w XIX wieku. To on jako pierwszy nazwał białą (europejską czy indoeuropejską) rasę kaukaską i właśnie na Kaukazie umieścił on kolebkę aryjskich narodów.

Znane jest niezbyt pozytywne nastawienie hitlerowskich wodzów do chrześcijaństwa, bowiem bardziej ich interesował ich starogermański (skandynawski) kult Odyna. Ale bogowie ci nie lądują z niebios – oni mają, jak wiadomo, swoją ojczyznę, ziemię, rodzinę i ich ziemska droga. Historycy z Ahnenerbe umieścili kraj ojczysty Odyna – Asgard – na Kaukazie. Poza tym jeszcze antyczni mistycy uważali grzbiet górski Kaukazu za jakąś oś, która dzieli zamieszkałe ziemia na obszary Dobra i Zła.

Osobne miejsce w teoriach uczonych mężów z Ahnenerbe zajmował najwyższy punkt w górach Kaukazu – Elbrus. Uważano ją za świętą górę Ariów, skrywającej historyczną tajemnicę władzy i mogącej wesprzeć ambicje zdobywców. W czasie istnienia ZSRR i III Rzeszy, Kaukaz był zdeptany przez Niemców wzdłuż i w poprzek. Do pewnego czasu władze to tolerowały, ale pod koniec lat 30., wojska NKWD obsadziły niektóre obszary Przyelbrusia, o czym zachowało się wiele opowieści i relacji wśród tamecznych pasterzy. Kremlowscy pragmatycy wyciągnęli z tego wniosek, że Niemcy poszukują tam ropy naftowej i innych kopalin. Wszak wiadomo, że na Północnym Kaukazie i na Zakaukaziu przed wojną wydobywało się 90% radzieckiej ropy. Jeżeli zaś idzie o germańskich bogów, to Kremla ta sprawa nie interesowała.

Jednakże niemieccy historycy w czasie tych wycieczek nie poszukiwali drogocennych metali, węgla czy ropy naftowej. Oni poszukiwali przede wszystkim jakichś aryjskich śladów zakładając, że do tej pory one się tam znajdują, gdzie narodziła się rasa aryjska – na Kaukazie.

CDN.