piątek, 22 lutego 2013

BIBLIJNY PARK JURAJSKI (1)




Borys Szarow

Megalodon – kopalny rekin, który żył na Ziemi 25 – 1,5 MA temu. Całkowita długość zębów megalodona wynosi 180 mm. Zęby żadnego rekina nie mają takiej długości… Tyrannosaurus rex – dinozaur żyjący około 68 MA temu był jednym z największych zwierząt lądowych, które istniały na Ziemi. Jego kły sięgały długości 300 mm.

Biblię nie bez kozery nazywają Księgą Ksiąg. Dla ludzi wierzących jest ona święta. Dla ludzi twórczych jest ona natchnieniem. Niektórzy twierdzą, że cała światowa literatura i historia, a także kino, teatr i sztuka, bazuje na historiach biblijnych, i ci wszyscy pisarze, malarze, rzeźbiarze, i inni niczego nowego nie wymyślili. Wiele ciekawych rzeczy znaleźli w Biblii historycy. Są w niej także i techniczne zagadki. Ale niemniej ciekawe są biblijne zwierzęta. Spróbujemy się zorientować, czym był biblijny behemot z lewiatanem, które pojawia się w czasie Sądu Ostatecznego? Czy biblijny wąż z ogrodu Eden miała nogi? W brzuchu jakiej ryby ukrył się prorok Jonasz?


A ja widziałem behemota w ZOO…


Któż nie pamięta tej kwestii młodego słuchacza Akademii im. Suworowa z filmu „Oficerowie”? (reż. Władimir Rogowoj, 1971) Gruboskórni mieszkańcy afrykańskich rzek są naprawdę zabawni. Pooglądać je w ZOO, to autentyczna atrakcja dla dzieciaków. Ale mało kto wie, że w Naturze te zwierzęta są bardzo niebezpieczne: broniąc swego terytorium są w stanie zadusić i zmiażdżyć każdego naruszyciela – od człowieka do słonia. Każdego roku w Afryce wskutek ataku hipopotamów ginie więcej ludzi niż od ataków krokodyli!



Poza tym samo słowo behemot w stosunku do masywnych mieszkańców rzek Afryki, weszło do obiegu dopiero w XIX wieku i tylko w Rosji. Przeszło ono z niemieckiego i francuskiego, ale hipopotamy zostały nazwane tak tylko przez Rosjan. Europejczycy nazywali behemotami każde duże, gruboskórne zwierzę. Ale kiedy tylko zoolodzy opisali i nazwali to zwierzę – Hipopotamus amphibius, przyjęła się doń nazwa hipopotam. A zatem w Europie behemot spotyka się tylko w Biblii.

W Piśmie Świętym behemot to straszliwe zwierzę. Uosobienie strachu i sił ciemności. Nogi jego podobne do kolumn, kiedy idzie, ziemia się trzęsie, a ryk podobny do ryku tysięcy mosiężnych trąb. We wczesnym Średniowieczu słowo behemot było używane wymiennie ze słowem skotina (nie mylić ze słowem skatina – bydło – przyp. tłum.) oznaczającym coś ogromnego, wrogiego, przerażającego i przewyższającego wielkością wszystko, co znamy. (Zob. Hi 40,15-19 – przyp. tłum.)

Czy był to według autorów biblijnych tekstów, znany nam wszystkim hipopotam? Dawni Żydzi doskonale znali te ogromne zwierzęta, które choć wielkie, to jednak dawały się oswoić ludziom. Faraonowie egipscy za punkt honoru uznawali posiadanie w swych parkach słoni, nosorożców i hipopotamów właśnie. Ponadto myśliwi z plemion podbitych przez Egipt, wyprawiali się do samego serce Afryki w celu przywiezienia żywych zwierząt z tych wymienionych powyżej gatunków. Tak więc wielkiego strachu te behemoty wywołać nie mogły.

A jednak w wioskach Centralnej Afryki miejscowi artyści pokażą wam i nawet sprzedadzą gliniane figurki bardzo przypominające sylwetką rekonstrukcję stegozaura – Stegosaurus stenops, S. armatus (najpopularniejszy i najwcześniej odkryty) i S. longispinus oraz S. ungulatus. No a przecież biblijny behemot jest bardzo podobny do stegozaura właśnie – nieprawdaż?

Wychodzi na to, że pamięć o zwierzętach wymarłych miliony lat temu, na długo przed pojawieniem się człowieka, jakimś sposobem uchroniła się u plemion żyjących poza cywilizacją. Jest to absolutnie nieprawdopodobne, jeżeli się nie założy, że współcześni pierwszych autorów tekstów biblijnych rzeczywiście zetknęli się z cudem ocalałymi pozostałościami dinozaurów. (Podobnie rzecz się ma w przypadku południowoamerykańskich tajemniczych artefaktów, tzw. kamieni z Ica i figurek z Acambaro, wśród których są wyobrażenia różnych dinozaurów – przyp. tłum) I kto wie, czy w dżunglach nie spacerują sobie ocalałe jakimś sposobem stegozaury?

Zacytuję taki przykład. Na niektórych antycznych egipskich i żydowskich wyobrażeniach znajduje się narysowana dziwna ryba, zawsze brzuchem do góry. Jednakże antyczni Żydzi i Egipcjanie dbali o realizm swoich obrazów z Natury, ale takich ryb ichtiologia w ogóle nie znała. Niektórzy archeologowie stworzyli ad hoc hipotezę: dawni malarze z jakiegoś powodu zaczęli rysować chore ryby, pokazując nam tym samym jakąś ekologiczną katastrofę. Inni mówili o tym – jakieś wymysły, malarska fikcja, czy błąd. Ale w końcu lat 60. podobną rybkę wyłowiono w środkowym biegu Nilu – i okazało się, że ona zawsze pływa brzuchem do góry – ot, taka jej natura! 



Śladami megalodona


W Biblii figuruje jeszcze jeden odpowiednik behemota – wieloryb, w brzuchu którego przez trzy dni ukrywał się prorok Jonasz, którego wyrzucono ze statku w czasie sztormu do morza jako przebłagalną ofiarę. (Zob. Jon 1,3-16; 2,1-11 – przyp. tłum.) Nie dziwcie się, bowiem ssaki waleniokształtne powstały około 60 MA temu od parzystokopytnych, kiedy to wybrały sobie wodny sposób życia. Jeżeli zestawimy ze sobą rozmiary człowieka – 1,75 m i płetwala błękitnego – 33 m, to ta historia wcale nie będzie już taka nieprawdopodobna. Jednakże taka oczywista analogia nie jest adekwatna – wszystkie tego rodzaju wieloryby należą do podrzędu fiszbinowców. One żywią się planktonem i tak duży obiekt jak człowiek po prostu nie może zostać połknięty, bowiem wieloryby te mają bardzo ciasny przełyk, w którym zmieścić się może jedynie śledź. Tak więc człowiek nie może się dostać do jego żołądka za filtrującymi plankton fiszbinami…

Zębate wieloryby (delfiny, orki) są o wiele mniejsze i nie mogą połknąć człowieka w całości. Jest to fizyczna niemożliwość. Oczywiście poza kaszalotem – w jego przypadku mógłby on połknąć człowieka w całości. Niestety – przez trzy dni Jonasz by tam nie mógł przeżyć, bo kaszaloty mają bardzo stężone soki żołądkowe i są one w stanie dać radę gumie czy neoprenowi, a co dopiero ludzkiej skórze. Tylko że przypadków ataku czy chociażby dobrowolnego przybliżenia się kaszalota do człowieka nie stwierdzono.



A zatem może był to gigantyczny rekin? Najwięksi przedstawiciele tego gatunku niejednokrotnie przewyższają człowieka swymi rozmiarami. Żołądek u tych ryb łatwo się rozciąga, a niektóre gatunki mają zwyczaj czyścić żołądek metodą nausealną, czyli mówiąc prościej – wyrzucania jego zawartości przez paszczę. Dla legendy Jonasza dwa dodatkowe punkty – najpierw rekin połknął go przez pomyłkę, a potem zwrócił jako coś niestrawnego.

No, ale największe gatunki: rekin wielorybi (Rhicodon typus) – do 20 m długości – ogromna i wielkogęba ryba, żywi się tak jak wieloryby – planktonem, a obiekt większy od śledzia nie przechodzi mu przez przełyk. Żarłacze biały (Carcharodon carcharias) i tygrysi (Galeocerdo cuvier) i kilka gatunków pomniejszych nie omieszkają połakomić się na ludzkie mięso i Jonasza mogłyby pożreć. Ale one najpierw pożywienie rozgryzają, a potem połykają mniejsze kawałki. No i po trzech dniach przebywania w żołądku rekina Jonasz przedstawiałby sobą raczej opłakany widok… Stężenie kwasu solnego (HCl) w żołądku tych ryb sięga 3% i dzięki temu pożywienie jest bardzo szybko trawione, więc zostałby on tam szybko strawiony.



Co prawda dzisiejsze rekiny miały jeszcze większych pobratymców. To megalodony (Carcharodon megalodon), które pojawiły się około 30 MA temu i wymarły około 1,5 MA temu. (Niektórzy uczeni twierdzą, że megalodony pojawiły się daleko wcześniej, bo już pod koniec mezozoiku – przyp. tłum.) Osiągały one długość do 30 m, a jeden ze znalezionych zębów tego rekina miał 18 cm długości! Taka bestia jest w stanie połknąć każdego bez rozgryzania, zaś system pokarmowy u dawnych ryb nie był tak skomplikowany jak u współczesnych rekinów. Być może Jonasz został połknięty przez tego mieszkańca morskich głębin? Ale najszybciej przeczekanie sztormu we wnętrznościach wieloryba – to jest nic więcej, niż alegoria… (Pomijając już kwestię powietrza, którym Jonasz musiałby oddychać i to przez trzy dni, a także zmian ciśnienia hydrostatycznego, wszak niektóre zwierzęta morskie nurkują bardzo głęboko, tak więc Jonasza poza brakiem powietrza i nadmiarem kwasu solnego zabiłaby także choroba kesonowa… - uwaga tłum.)

CDN.