sobota, 18 maja 2013

Ślady podmorskich cywilizacji






Artiem Płatonow


Dwie trzecie powierzchni naszej planety pokryte są wodą. Bez względu na to, że wody na ciele niebieskim, nie wiedzieć czemu nazwanym Ziemią, mamy wiele i jest ona pod ręką, to tym niemniej stanowi ona dla nas agresywne, nieznane i niebezpieczne środowisko – niemal tak samo jak Kosmos. Dlatego artykuł ten, opublikowany na łamach „NLO” nr 25(613)/2009, jest tak właśnie interesujący, bowiem traktuje on o pewnym nieoczekiwanym aspekcie tego faktu.

Kiedy tylko człowiek wyszedł ze swej kolebki Matki Ziemi, to zorientował się że jest mu źle żyć samemu we Wszechświecie. Dziwne powietrzne i kosmiczne fenomeny znane jako UFO, które obserwował on od samego początku swego czasu, zrodziły teorię o istnieniu życia pozaziemskiego. Zaczęliśmy zatem poszukiwać naszych Rozumnych Braci nie na naszej planecie, ale w dalekim Kosmosie, a także w równoległych światach zapominając o tym, że obok nas, dosłownie o krok być może znajduje się cywilizacja, która nie tylko nas dogoniła w swoim rozwoju, ale i przegoniła. Tylko ta hipoteza objaśnia bez reszty wszelkie tajemnicze „kręgi” i „młyńce” kręcące się pod wodą, a także zaobserwowane fakty poruszania się w morskiej toni jakichś nieznanych nam aparatów pływających – USO.

Ludzie-ryby w historii

Aleksander Siergiejewicz Puszkin (1799-1837), kiedy wydawał swoją znaną „Bajkę o carze Sałtanie” nawet nie podejrzewał, jak bardzo zbliżył się do rzeczywistości. O istotach-amfibiach pokrytych łuską i obdarzonych rozumem mówią legendy wszystkich dawnych cywilizacji, że wspomnę choćby o naszych Rusałkach. A oto, co pisze o nich słynny babiloński kronikarz, kapłan i mag Berossos (III w. p.n.e.): „Całe jego ciało (rozumnej morskiej istoty imieniem Oannes [Oannesz]) było podobne do ciała ryby. Pod rybią głową znajdowała się druga – ludzka, a niżej nogi, jak u człowieka. Kiedy słońce zaszło, istota ta także odchodziła w morze, jakby zamierzała nocować w głębinach, jakby był płazem. W dzień Oannes rozmawiał z ludźmi. On dał im podstawy wszelkich sztuk i nauk. Nauczył ich czytania i pisania.”

Na starych babilońskich i asyryjskich reliefach, które ocalały do dnia dzisiejszego, możemy podziwiać rodaków Oannesa, którzy są ludźmi-rybami. Zgodnie z legendami sumeryjskimi, istoty te nauczyły ludzi budownictwa, rolnictwa, nauk i przede wszystkim astronomii…

Na terytorium współczesnej Boliwii znajdują się ruiny dawnego miasta Tiahuanaco. W tych ruinach, poza innymi osobliwościami, znaleziono wyciosaną z czerwonego piaskowca figurę o wysokości 1,8 metra. Wyobraża ona humanoidalną istotę – człowieka z wielkimi, rybimi oczami i wargami. W prawej ręce trzyma ona nóż z falistym ostrzem, zaś w lewej ręce książkę. Od pasa w dół figura pokryta jest ornamentem w kształcie rybich łusek. Aby to podkreślić jeszcze bardziej, rzeźbiarz nadał łuskom wygląd stylizowanych rybich łebków.

Jeszcze jeden kamienny idol, wyciosany z szarego kamienia, także przedstawia człowieka-rybę: poniżej pasa jego „odzież” także jest pokryta rybią łuską. W rękach także trzyma dwa dziwne przedmioty – w lewej coś na kształt książki, z której wysuwa się jakaś rozdwojona rękojeść, w prawej – jakiś cylindryczny przedmiot zwężający się pośrodku. Wygląda na to, że rzeźbiarze przedstawiają dwie istoty: Choolla (Chulla) i Umantua, którzy zgodnie z podaniami, zamieszkiwali pobliskie jezioro [Titicaca lub Popo] i nauczali miejscowych Indian uprawy ziemi oraz czytania i pisania.

Na zakończenie chciałoby się powiedzieć, że najdawniejsze teksty opowiadają o istnieniu potężnego narodu Danawów, których populacja wynosi trzy miliardy istot.

A co mówi nauka?

No, a jak te hipotetyczne podwodne istoty były wstanie zaadaptować się do oddychania rozpuszczonym w wodzie powietrzem? To dla nich nie był problem- wszak wiadomo, że w składzie chemicznym wody znajduje się 89% tlenu, a w atmosferze tylko 21%. Tak więc oddychać w wodzie można, jak i samą wodą, by wydobyć z niej tlen niezbędny do pracy naszych płuc. Możliwy jest też sposób kombinowany – jak u morskich węży na ten przykład.

Przejrzyjmy najciekawsze i najważniejsze odkrycia na tym polu. W roku 1976, amerykańska kompania Aquatic Corporation odkupiła od amerykańskich biochemików prawa do prac nad „biochemicznymi skrzelami”, które pozwalają na wydobywanie z morskiej wody tlenu w niej zawartego. Według ich obliczeń, takie „skrzela” o długości 3 m i szerokości 1 m powinny zabezpieczyć tlen do oddychania dla 150 ludzi!

Druga amerykańska korporacja General Electric jeszcze wcześniej, bo w latach 60. opatentowała oryginalny sposób przebywania w toni wodnej, który opracował Walter Rabb, który wymyślił przeźroczystą folię pozwalająca na wydzielania z wody rozpuszczonego w niej powietrza. Dzięki ten niezwykłej folii można by zbudować podwodne, autonomiczne pomieszczenia, w których panowałaby normalna atmosfera bogata w tlen.

- No dobrze – powie uważny Czytelnik – tutaj jest mowa o urządzeniach, które umożliwiają oddychanie powietrzem bądź tlenem pod wodą, podobnie jak w przypadku akwalungu. A czy można stać się klasycznym Ichtianderem?[1] Okazuje się, że można!

W XX wieku uczeni radzieccy przeprowadzali eksperymenty w dziedzinie oddychania tlenem rozpuszczonym w wodzie, bezpośrednio oddychając wodą wzbogacona w tlen! Okazało się w ich trakcie, że nie tylko zwierzęta, ale także i ludzie nie odczuwają żadnego dyskomfortu dzięki zmianie reżimu oddychania. Amerykańscy uczeni z Centrum Medycyny w Duke University przeprowadzili także taki eksperyment i dowiedli, że człowiek może oddychać specjalnie przygotowanym roztworem wody obydwoma płucami, a nie jednym, jak to było w próbach radzieckich uczonych.

Jeżeli wierzyć statystyce, to większość ludzi tonie nie dlatego, że ich płuca wypełniają się wodą, ale dlatego, że działa reakcja obronna organizmu. Wystarczy, że kropla wody wpadnie do klatki wakuoli płuc, a mechanizm obronny doprowadza do zaciśnięcia krtani w celu nie wpuszczenia do nich wody. Tak więc, by człowiek mógł oddychać wodą, należy obejść to zabezpieczenie.

I co ciekawe, to zabezpieczenie odznacza się jedną właściwością – nie mają jego noworodki [co jest oczywistym, bowiem przebywają zanurzone w wodach płodowych i mechanizm ten nie ma sensu w tym środowisku]. Ponadto stwierdzono, że typowo „ziemne” stworzenia wychowywane razem z „ziemnowodnymi” jak np. kocięta i króliczęta hodowane z nutriami oraz kurczęta hodowane razem z kaczętami, pływały w wodzie nie gorzej od swych przybranych rodziców, nawet jak już dorosły. Czy oznaczałoby to, że człowiek jest bardziej wodnym stworzeniem, niż się to nam wydaje?   

Prawda, sprawa swobodnego przebywania pod wodą bez specjalnych przyrządów ma jednak swe rafy – problemy wynikające z konieczności wydalania z organizmu dwutlenku węgla. Tak jak gęstość wody przewyższa gęstość powietrza 36 razy, to do oddychania wodą należy użyć 60 razy większej siły, niż do oddychania powietrzem. Pierwsi zrozumieli to uczeni z uniwersytetu w Leyden, którzy zanurzyli myszy laboratoryjne w akwarium wypełnionym specjalnym roztworem wodnym, wzbogaconym w tlen. Myszy po chwili panicznego strachu uspokoiły się i przez całe doby oddychały wodą pociesznie próbując chodzić po dnie akwarium, jak to robiły na lądzie. Ale po upływie pewnego czasu ich siły się wyczerpały (bowiem pobór energii na oddychanie był znacznie większy, niż zazwyczaj) i gryzonie jeden po drugim umarły wskutek zatrucia dwutlenkiem węgla.

I jeszcze jeden problem – temperatura wody. Ona nie zawsze bywa komfortową dla człowieka. Ciepło właściwe wody powoduje szybkie wychłodzenie całego organizmu i wyrównanie temperatur jego i otaczającej go wody. Ale jak się wyjaśniło, człowiek może zaadaptować się i do tego. I tak w środku lat 30. XX wieku pewien bezdomny Francuz imieniem Francis przeżył na dnie rzeki Sekwany koło Paryża kilka miesięcy. Oddychał on przez rurkę, której wylot utrzymywał się nad powierzchnią wody przy pomocy spławika. Francis wynurzał się na powierzchnię wody raz na dobę, by złapać pływającego po wodzie ptaka, którego następnie zjadał na surowo. Zginął on wskutek nieszczęśliwego wypadku, a nie wskutek przechłodzenia organizmu.

No i do czasu, kiedy na badania hydrosfery Ziemi będzie wydawało się mniej pieniędzy, niż na badania kosmiczne, zagadka hipotetycznej podwodnej cywilizacji pozostanie nadal zagadką…

Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©               



[1] Bohater powieści fantastyczno-naukowej Dymitra Bielkina pod tym samym tytułem.