niedziela, 26 maja 2013

UFO w cieniu rakiet (1)

Zatoka Gdańska, Pucka i Zalew Wiślany - markerami oznaczono miejsca co ciekawszych incydentów z UFO i USO/UAO


Omawiając nasze doświadczenia z UFO nad polskimi brzegami Bałtyku pominąłem w swych opowieściach dwa akweny, które zaliczają się do Morza Bałtyckiego, ale należą polskich wód śródlądowych – chodzi o akwen Zalewu Wiślanego i akwen Zalewu Szczecińskiego. Tam także pojawiał się fenomen UFO i o tym piszę w tym materiale.


---oooOooo---


Najpierw zacznę od Zalewu Wiślanego. Akwen ten od Bałtyku jest odgrodzony wąskim skrawkiem Mierzei Wiślanej, a granica państwowa z Rosją (Kaliningradskaja Obłast’) dzieli go niemal na połowę. O UFO nad tym akwenem usłyszałem we wrześniu 1985 roku, w czasie toczącej się tam dziwnej akcji poszukiwawczo-ratowniczej prowadzone przez polskie i szwedzkie służby ratownictwa morskiego za statkiem bandery szwedzkiej MV Cona lub Kona, który rzekomo uległ pożarowi i wreszcie zatonął gdzieś w okolicy Ławicy Słupskiej w dniu 7.IX.1985 roku.


Incydent ten opisałem w opracowaniu „UFO nad granicą” (Kraków 2000), więc ograniczę się do przypomnienia najważniejszych wypadków. Nadmieniam tylko, że nikt do dziś dnia nie wie, czy MV Cona istniała rzeczywiście i czy nie była jedynie „przykrywką” dla statku transportowego Nationale Volksmarine der DDR lub w ogóle STASI (sił bezpieczeństwa wewnętrznego NRD) wiozącego wypalone pręty paliwowe z elektrowni jądrowych na terenie NRD do ZSRR. Wiadomo natomiast, ze taki transport miał miejsce i wiódł on przez Bałtyk wzdłuż polskich wybrzeży. Tak czy inaczej, sprawy zatonięcia MV Cona nie wyjaśniono do dnia dzisiejszego.


A wszystko zaczęło się od alarmu podniesionego przez Strażnicę Wojsk Ochrony Pogranicza w Krynicy Morskiej, która zameldowała o zaobserwowaniu nad wodami Zalewu Wiślanego czerwonych flar (jest to optyczny odpowiednik radiowego wezwania SOS czy MAYDAY), a było to o godzinie 20:55. Oczywiście na wskazane miejsce udały się statki PRO – MV Alga i MV Tumak oraz helikopter. Nie znaleziono tam niczego.


O godzinie 21:30 była powtórka – znowu dostrzeżono czerwone flary nad wodą – tym razem w kierunku wschodnim… Znów wyszła Alga, ale bezowocnie. No, a potem rozpoczęła się trzydniowa akcja poszukiwawczo-ratownicza statku MV Cona, która zaabsorbowała jeden samolot, dwa helikoptery, sześćdziesiąt różnych statków, stacje radiolokacyjne WOP i Marynarki Wojennej – z zerowym rezultatem.

Zaintrygowała mnie sprawa tego statku dlatego, boż podobne wydarzenia miały miejsce w Trójkącie Bermudzkim czy Trójkącie Smoka, zaś wzmianka o czerwonych flarach nadawała temu dodatkowego posmaku. Zdecydowana większość obserwacji UFO nad Bałtykiem miała formę BOL – z ang.: Ball Of Light – świecąca kula i to właśnie w kolorze czerwonym bądź pomarańczowym wpadającym w czerwień. Rozmawiając z moimi kolegami oficerami z roku dowiadywałem się niejednokrotnie o meldunkach z Punktów Obserwacji Wzrokowo-Technicznej o dostrzeżonych nad morzem czerwonych światłach, spowodowanych przez nie akcjach ratunkowych i zerowych rezultatach tychże. Zacząłem w nich dostrzegać coś więcej, niż tylko fałszywe alarmy. W wielu przypadkach pewnym było, że za tymi „czerwonymi flarami” kryły się po prostu UFO! A że te oficjalnie i naukowo nie istnieją, a w książkach służby i oficjalnych raportach służbowych coś zapisać było trzeba – bo odnotowywano każdy kontakt wzrokowy czy radarowy także z NOL-ami – więc pisano: wtedy to a wtedy, tam a tam zaobserwowano czerwone flary na pozycji… - powiadomiono kogo trzeba, i stwierdzono, że nie ma tam nic. I wilk (przełożony) zadowolony i owca (podwładny) cała…!


I wszyscy byli zadowoleni – do czasu, boż dochodziło do kolizji pomiędzy niezwykłymi obiektami latającymi UFO czy podwodnymi USO/UAO na akwenie Zatoki Gdańskiej, jak np. Przypadek Szomborgów z sierpnia 1979 roku, którzy zostali zaatakowani przez czerwono świecący BOL, tuz przy granicy z ZSRR, na akwenie TU-5. Wtedy sądziliśmy, ze była to jakaś nowa radziecka bron psychologicznego oddziaływania działająca w oparciu o generator Orgona. Dzisiaj też tak myślę, tym niemniej dopuszczam także możliwość, że jednak był to UFO. Aktualnie daję jakieś 50/50, że była to „zwykła” BOL.


Dłuższy czas zastanawiałem się, co tam może być takiego, co przyciąga uwagę Obcych i dopiero w połowie 1998 roku uzyskałem odpowiedź. Rzecz w tym, że na terenach przyległych do Zalewu Wiślanego znajdują się niezbyt głębokie złoża rud uranowych. Złoża znajdują się na trójkątnym obszarze ciągnącym się od Pasłęka na południu do Krynicy Morskiej i Piasków na północy oraz Braniewa na wschodzie. Te złoża SA już udokumentowane. Poza nimi istnieje tam także obszar ze stwierdzonym zmineralizowanym uranem, który rozciąga się równoleżnikowo od Gdańska wzdłuż granicy z Rosją aż pod Suwałki!


W tym kontekście staje się jasne, dlaczego Niemcy w czasie II Wojny Światowej wybudowali w Gdyni-Babich Dołach (wtedy Gotenhafen Hexelground) potężny kompleks podziemnych bunkrów a do tego Torpedo und U-Bootwaffe Versuchenanstallt (dzisiaj słynna Torpedownia) i na dodatek supertajny poligon latających dysków V-7 we Władysławowie (Grossendorf), który podlegał SS i samemu Führerowi!


[Trzeba tu dodać, że w okolicy Gdyni znaleziono piaski monacytowe w bałtyckich piaskach plażowych, które zawierają tor (Th) – paliwo do reaktorów jądrowych – niewiele tego, ale lepsze to niż nic. Drugie miejsce, w którym w Polsce występuje monacyt, to Szklarska Poręba.]


Ale to jeszcze nie wszystko, bo na Kurszkoj Kosie pod Królewcem, w 1933 roku Niemcy dokonali pierwszej próby – zresztą udanej – z rakietą HW-2, zaś po wojnie ten poligon przejęli Rosjanie. NB, tzw. Raport z Królewca był pierwszym sygnałem dla brytyjskiego MI6 i hitlerowskich próbach z bronią rakietową.


Nie od rzeczy będzie przypomnieć, że obcy mogli być zainteresowani także składowiskami broni rakietowo-jądrowej znajdującymi się w pobliżu granicy z Polską, którą Związek Radziecki mógł wykorzystać w trakcie działań III Wojny Światowej.


[Broń taka mogła być składowana także w Gdyni i na Helu w latach 50. i 60. – czego nie jestem w stanie udowodnić, ale mając w pamięci opracowania Roberta Duvalla a przede wszystkim Roberta Hastingsa – zob. „UFO i Atom”, Tolkmicko 2010 – wiemy, że Oni szczególnie interesują się ziemskimi instalacjami nuklearnymi oraz złożami mocnych pierwiastków oraz REE i je monitorują. Stąd właśnie tak często obserwowano tam UFO i USO/UAO. Inną rzeczą jest to, że mogły to być szpiegowskie aparaty służb wywiadu i rozpoznania wojsk NATO i USA]


UFO nad akwenem Zalewu Wiślanego były widziane niejednokrotnie i to, co tu podałem to jest zaledwie wierzchołek góry lodowej i jestem pewien, że wszyscy ludzie związanie czy to pracą, życiem czy służbą z tymi obszarami naszego kraju mają niejedno do powiedzenia w tej kwestii i niejedną relację – mieliśmy okazje to zobaczyć i usłyszeć w czasie IV Ogólnopolskiego Kongresu Ufologicznego w Gdyni w pamiętnym czerwcu 1998 roku.



CDN.