wtorek, 20 sierpnia 2013

CIA potwierdza: słynna Area 51 jest prawdziwa!

Okładka książki poświęconej lotom szpiegowskim samolotów U-2 nad ZSRR i innymi krajami


Aaron Souppouris, Victor Whizzard


CIA potwierdza istnienie najgorzej strzeżonego sekretu: Area 51 istnieje naprawdę! 407-stronicowy dokument wyjaśnia, że to miejsce jest bazą dla tajnych samolotów szpiegowskich.

Po niemal 60 latach i mając negatywne konotacje w popkulturze, CIA wreszcie przyznaje, że Area 51 jest czymś realnym. Jak donosi „The Atlantic Wire”, te rewelacje pochodzą z ostatnio odtajnionych dokumentów na temat tego miejsca. 407-stronicowy dokument ukazuje Czytelnikowi badania, odkrycia i rozwój tej rządowej bazy, która była spopularyzowana w świecie jako tajne miejsce badań nad Obcymi i ich technologiami dzięki serialowi „Z Archiwum X” i filmowi „Dzień Niepodległości”.

Oczywiście dokument CIA niczego nie mówi o Obcych. Zamiast tego określa on Area 51 jako podstawę rządowego programu szpiegowskich samolotów U-2. Miejsce to było używane w czasie II Wojny Światowej jako poligon broni lotniczych przez Army Air Corps[1], i poprzednio miało ono gruntowe lotnisko. Anegdota zamieszczona w dokumentach opowiada historię o niemal zaprzepaszczonym zainteresowaniu ważnych osobistości tym programem:
Z góry to lotnisko wydaje się być pokryte płytami, ale bliższe przyjrzenie się temu pozwala na stwierdzenie, że pasy startowe są zrobione po prostu z wysuszonego gruntu pustynnego kurzu. Gdyby LeVier próbował tam wylądować na tym lotnisku, to samolot mógłby tam zaryć nosem, kiedy koła zapadłyby się w miałkiej ziemi, co mogłoby zabić wszystkich VIP-ów z Projektu U-2.

Proponowana nazwa brzmiała „Paradise Ranch”[2], ale popkultura chciała inaczej.

Mapka stanu Newada z zaznaczonym terenem Groom Lake i Area 51

Jedno z pierwszych zdjęć Area 51

Schemat lotów szpiegowskich CIA w ramach operacji Soft Touch w sierpniu 1957 roku

Ale dlaczego akurat Area 51?[3] Nie było żadnej nazwy dla tego miejsca, ale wzięto ją ze schematu na mapie największego poligonu w Newadzie – Nevada Test Site. Po tym, jak prezydent D. Eisenhower zaaprobował dodanie tego pustkowia do poligonu, wybrano dlań nazwę „Paradise Ranch”, ale nigdy jej nie używano.

Odtajnione dokumenty są pierwszymi rządowymi dokumentami dotyczącymi bazy lotniczej w Area 51 – chociaż wspominano o niej w innych rządowych dokumentach, to odnośniki do tej bazy były redagowane z dokumentów wywiadu dotyczących większego poligonu  Nevada Test Site już odtajnionych.


Reportaż z The Atlantic Wire, z 18.VIII.2013 roku


Rząd USA potwierdza istnienie Area 51, ale bez Obcych Rezydentów. Są tam tylko najnowocześniejsze samoloty szpiegowskie![4]

Archiwum Bezpieczeństwa Narodowego/AP

Ostatnio odtajnione dokumenty, będące w posiadaniu Archiwum Bezpieczeństwa Narodowego na Uniwersytecie im. George’a Waszyngtona wydają się na pierwszy rzut oka potwierdzać istnienie Area 51. Na setkach stron znajduje się opis powstania poligonu w Newadzie, gdzie przez dziesięciolecia znajdowała się także baza dla tajnych samolotów szpiegowskich. Jednakże w dokumentach tych nie ma żadnych wzmianek o Obcych.

Projekt zaczął się skromnie. W czasach przed-dronowych w jakieś 10 lat po zakończeniu II Wojny Światowej, prezydent Eisenhower podpisał projekt mający na celu zbudowanie załogowych, wysokościowych samolotów o dalekim zasięgu, które byłyby w stanie fotografować odległe cele. Pracując wspólnie USAF i Lockheed opracowali samolot, który mógł nosić kamery o wysokiej rozdzielczości i samolot ten nazwano U-2. Dlaczego U-2?
Zdecydowano, że nie mogą typu tego samolotu określić jako bombowiec, myśliwiec, transporter – i oni nie chcieli, by ktokolwiek orientował się, że ta maszyna służy do rozpoznania, tak więc [oficerowie USAF] Geary i Culbertson zadecydowali, że będzie to umieszczone w typie użytecznych[5] samolotów. A że w tym czasie były dwa użyteczne typy samolotów: U-1 i U-3, tak więc samolot rozpoznawczy Lockheed CL-282 dostał wolne oznaczenie U-2.
Kolejnym krokiem było znalezienie miejsca, w którym mogłyby się odbywać próby tych ultra-sekretnych samolotów.  W dniu 12.IV.1955 roku, funkcjonariusz CIA Richard Bissell i płk Osmund Ritland (starszy oficer USAF ze sztabu Projektu) lecieli nad Newadą wraz z pracownikiem Lockheeda Kellym Johnsonem małym samolotem Beechraft  pilotowanym przez szefa pilotów doświadczalnych Lockheeda Tony’ego LeViera. Zobaczyli oni coś, co przypominało pas startowy na słonej płaszczyźnie znanej jako Groom Lake, w pobliżu północno-wschodniego rogu terenu doświadczalnego należącego do Komisji Energii Atomowej (AEC)[6]. Po naradzie o możliwości lądowania na starym pasie, LeVier zniżył samolot w kierunku dna jeziora, i cała czwórka wyjrzała z niego zbadać stary pas. Ta baza była wykorzystywana w czasie II Wojny Światowej jako poligon strzelecki przez pilotów AAC. Z powietrza ten pas wydawał się być wyłożony płytami, ale z mniejszej wysokości okazało się, że to były płyty takyrowej ziemi i miękki grunt, a pas nie nadawał się do użytku. Gdyby LeVier próbował na nim wylądować, to samolot zaryłby nosem w ziemi, a jego pasażerowie – czołowe postaci Projektu U-2 - zostaliby zabici lub ciężko ranni. […]







Samolot SR-71 Blackbird

Archiwum Bezpieczeństwa Narodowego zarysowuje także inne nowe rewelacje z tych dokumentów, a oto nowe szczegóły:
Ponad trzy strony (ss. 153-157) mówią o brytyjskim udziale w Programie U-2. Autorzy wskazują na to, że prezydent Dwight Eisenhower widział brytyjski udział „jako sposób na zdezorientowanie Sowietów i jako też sponsorowanie tych szczególnych przelotów” i także rozszerza ryzyko wpadki.
Raport (ss. 231-233) o operacjach U-2 z Indii, w latach 1962-1967, spowodowanych przez wojnę chińsko-indyjską w 1962 roku.
Raport (ss. 222-230 i dalsze) o amerykańskich – sponsorowanych przez chińskich nacjonalistów[7] – operacjach U-2, w tym tabele z ilością przelotów i misjach peryferyjnych misjach każdego roku.
Zbiór zawiera także notatkę mówiącą o najsłynniejszym locie U-2 z dnia 1.V.1960 roku, kpt. pil. Francisa Gary Powersa, który skończył się, kiedy jego samolot został zestrzelony przez radziecki pocisk ziemia-powietrze. W innym dokumencie mówi się o starcie Powersa z lotniska w pakistańskim mieście Peshawar.


Moje 3 grosze


To wszystko brzmi bardzo fajnie i nawet przekonująco. Jednak w tej beczce miodu – wszak CIA coś odtajniła (!!!) jest łyżka dziegciu. Dla mnie jest to akademicki, wręcz kliniczny przykład na goebbelsowską ściemę, która mija się o włos z prawdą.

CIA odtajniła. No, to brzmi ekstra! Proszę! – panowie z CIA w swej dobroci pokazali światu, co znajduje się w najbardziej tajemniczym kącie USA. Ale co CIA tak naprawdę odtajniła? To, co od lat było tajemnicą Poliszynela i wiedzieli o tym wszyscy, że w tej bazie testuje się najnowocześniejsze konstrukcje lotnicze i samoloty szpiegowskie? To też wiedział każdy jako tako rozgarnięty „badacz”, więc co to za odtajnienie? Żadne.  

Nie ma dokumentów o pobycie Obcych w Groom Lake. Nie ma i nie będzie, bo jeżeli nawet Obcy tam się w ogóle znajdowali czy znajdują (w co wątpię), to dlaczego nie dali Amerykanom przepisu na Ich najnowocześniejsze technologie kosmiczne, a wciąż wciskają im coś, co u Nich nie używa się już może od tysiącleci? No, chyba że Obcy postępują z Amerykanami jak oni z Polakami i wciskają im najgorsze barachło, z przeterminowaną gwarancją i bez off-set’u

Podsumowując – nie ma się z czego cieszyć. CIA rzuciła nieco żeru dziennikarskim hienom i to wszystko. A co do Obcych i Ich kontaktom z rządem USA, to żaden dokument (o ile w ogóle istnieją) nie ujrzy światła dziennego. Mogę tu tylko zacytować Hermana Zdzisława Scheuringaistnieją archiwa tajne, niedostępne profanom, których tajemnice nigdy nie tracą na aktualności. Bo tak właśnie jest, a jak ktoś ma wątpliwości, to niech przypomni sobie tzw. „katastrofę” w Gibraltarze. To jest właśnie taki bardzo dobry przykład na powyższe.         


Przekład z j. angielskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©




[1] AAC - lotnictwo wojsk lądowych. W siłach zbrojnych USA każdy rodzaj wojsk ma na stanie swe własne samoloty i helikoptery. 
[2] Dosł.: „Rajskie Ranczo”.
[3] Obszar.
[5] W j. ang.: utility.
[6] W tym czasie AEC była organizacją mającą właściwie nieograniczone uprawnienia i prerogatywy.
[7] Chodzi o Chińczyków od Czang Kai-szeka