sobota, 19 października 2013

Nierozwiązane zagadki przeszłości



Marcin Kołodziej


        Nasza historia pełna jest tajemnic. Co kilka lat światem naukowym wstrząsają kolejne sensacyjne odkrycia, które naruszają ustalony przez akademickich uczonych porządek. Wiele z tych znalezisk jest tak sensacyjnych, że aż trudno uwierzyć, że naprawdę istnieją.

      

        A jednak istnieją. Są sfotografowane, zmierzone, opisane. Ale, z ich klasyfikacją jest już większy problem. Bo cóż mają uczynić naukowcy z odciskami ludzkich butów i stóp odnajdywanych w tych samych warstwach geologicznych, w których odciśnięte są ślady… dinozaurów? A przecież, wedle obecnego stanu wiedzy, człowiek rozumny pojawił się pond 60 mln lat po wyginięciu olbrzymich gadów!  Sarkofagi i groby zawierały szczątki nie tylko ludzi i zwierząt. Archeolodzy w ciągu ostatnich 200 lat natrafili na szczątki istot, o których wspominały jedynie legendy i mity. To istoty, które naukowcy pominęli, ustalając chronologię dziejów Ziemi.  Nasi przodkowie byli o wiele bardziej rozwinięci niż nam się wydaje, m.in. kreślili precyzyjne mapy, zaznaczając na nich obszary odkryte dopiero tysiące lat później; metodami przemysłowymi odlewali przedmioty z metalu odkrywane w warstwach sprzed… setek milionów lat.


Czy ludzie żyli w czasach dinozaurów?


        Co myśleć o znaleziskach, które wywracają do góry nogami wszystko to, co głosi oficjalna nauka? Nauka, którą wpaja się dzieciom już w szkołach podstawowych? Jej zdaniem niemożliwym jest, aby człowiek rozumny żył w tej samej epoce, co olbrzymie gady! Czyżby? Skoro homo sapiens pojawił się ok. 2 mln lat temu, a więc ponad 60 mln po wymarciu dinozaurów, to w takim razie, kto przedstawił na ścianie kanionu Havasupai (USA)… dokładnie odwzorowanego tyranozaura? Do kogo należy odcisk buta w kanionie Fisher (Nevada) odciśnięty w warstwie sprzed 280 – 195 mln lat? Na tym nie koniec prehistorycznych niespodzianek: w Paluxy River niedaleko Glen Rose (Teksas) odnajdywane są odciski ludzkich butów i stóp oraz stóp dinozaurów w tych samych warstwach geologicznych. Kto zostawił te odciski?


Giganci i karły


        A w owych czasach byli na Ziemi giganci” – czytamy w Księdze Rodzaju. Stare przekazy z różnych zakątków świata często przytaczają opisy olbrzymów. Spokojnie moglibyśmy włożyć je między bajki, gdyby nie to, że od 200 lat odkrywa się liczne szczątki olbrzymów. Koło Breyton (Tennessee) uczeni w litej skale dostrzegli ślady sześciopalczastych stóp o pięcie szerokiej na 25 cm. Istocie tej towarzyszył ogromny koń z odpowiednio wielkimi podkowami. W 1833 r. w Lampock Rancho (Kalifornia) żołnierze wykopali szkielet hominidy mierzącego 4 m długości. Obok niego leżała olbrzymia kamienna siekiera i porfiry pokryte symbolami, których nie udało się odszyfrować. Po przebadaniu szczątek okazało się, że stworzenie to miało po dwa rzędy zębów w dolnej i górnej szczęce. W 1891 r. w Crittenden (Arizona) robotnicy natrafili na sarkofag, w którym spoczywał szkielet 4 – metrowej istoty z sześciopalczastymi stopami. Gdzie są olbrzymy, tam i można spotkać… karły. Najsłynniejszym znaleziskiem była mumia karła mierzącego 35 cm wzrostu, pochowanego w sarkofagu, odkrytym przypadkowo przez dwóch poszukiwaczy złota w wąwozie u stóp Pedro Mountains (Wyoming). Nie były to jednak zwłoki dziecka, lecz osobnika w wieku ok. 60 lat.


Co wiedzieli starożytni?


        Współcześni uczeni są zgodni, że ludzie starożytni byli zarówno doskonałymi obserwatorami niebios, jak i wprawnymi architektami czy kompetentnymi medykami o znajomości innych gałęzi wiedzy nie wspominając. Do naszych czasów przetrwało wiele dzieł będących owocami intelektualnych osiągnięć naszych przodków. Jednak wydaje się, że te swoiste pomniki przeszłości bledną w konfrontacji z artefaktami opisanymi poniżej:

Mapa sprzed co najmniej 10000 lat sporządzona… z powietrza?


Ktoś w zamierzchłej przeszłości musiał znać geografię całej kuli ziemskiej, bo z niezwykłą precyzją nakreślił mapy, na których zaznaczył m.in. wschodnie wybrzeża obu Ameryk, o których oficjalnie świat dowiedział się dzięki Kolumbowi, kilka obecnie zatopionych wysp na Morzu Śródziemnym, a przede wszystkim Antarktydę, połączoną cyplem z południowoamerykańskim kontynentem. To poważna przesłanka by uznać, iż mapy te mają przynajmniej 10000 lat. Kreśląc swoją mapę w 1513 r., admirał osmańskiej floty Piri Reis zapewne korzystał z późniejszych kopii oryginalnych map, które wedle obowiązujących dogmatów nie powinny w ogóle istnieć. Mało tego, kiedy w latach 50. XX w. naukowcy wzięli mapę Piri Reisa pod lupę, stwierdzili, iż jest sporządzona z precyzją porównywaną do… współczesnych zdjęć lotniczych Warto dopowiedzieć, że mapa Piri Reisa nie jest jedynym portolanem, który przetrwał do naszych czasów.


Ślady pradawnej techniki?


Niespodzianek prehistorycznych ciąg dalszy.  Komu z ortodoksyjnych uczonych przez głowę może przejść myśl, że miliony lat temu (!) ktoś metodą przemysłową wytwarzał precyzyjne przedmioty odlane z metalu? w 1934 r. w London (Teksas) spacerująca wraz z rodziną Emma Hahn dostrzegła niedaleko Llano Uplift skałę, z której sterczał drewniany kawałek. Nie kryli zdumienia, kiedy odkryli weń młotek, zlany w skałę pochodzącą - zdaniem Carla Baugha, dyrektora muzeum w Glen Rose, w którym znajduje się znalezisko – z kredy (140 – 65 mln lat). Zagadkowy przedmiot jest długi na 15 cm, a w przekroju mierzy 3 cm. Metalowa część składa się głównie z żelaza, a także chloru i siarki. Jest idealnie czysty i nie ma pęcherzy, zaś drewniany trzonek jest wewnątrz częściowo zwęglony, natomiast dolny koniec wydaje się odpiłowany; w 1961 r. trójka zbieraczy kamieni, M. Mikesell, W. Lane i V. Maxey znalazła w Coso Mountains (Kalifornia) przedmiot, który omyłkowo uznała za druzę, jakich poszukiwali. Następnego dnia Mikesell z trudem przepiłował znalezisko diamentową piłą, mając nadzieje do spodziewanych w środku kryształów. Zamiast nich dojrzał tajemniczy przedmiot o cylindrycznym kształcie, przypominający świecę zapłonową. Był otoczony miedzianymi pierścieniami, z jego środka wystawał metalowy sztyfcik wykazujący właściwości magnetyczne. „Wyrób z Coso” jest wytworem technicznym i mogły przebiegać w nim procesy elektryczne. Problemem jednak jest wiek artefaktu: 0,5 mln lat.


Tajemnica spirali zza Uralu


Ziemska gleba kryje w sobie naprawdę niezwykłe tajemnice. Przed jedną z nich na początku lat 90. stanęli rosyjscy geolodzy poszukujący złota. Jednak, zamiast cennego kruszcu, którego uczeni szukali na brzegach rzek Nerady, Kozimu i Balbanju, w ich ręce wpadały niezwykłe drobinki w kształcie spirali. Niektóre z nich były tak małe, że ledwie dostrzegalne ludzkim okiem. Najczęściej wykonane z miedzi, a także z niezwykle rzadkich metali, jak wolfram czy molibden. Kolejne lata przynosiły informacje o kolejnych odkryciach tych zagadkowych mikrostruktur. Najbardziej zagadkowe jest to, że natrafiano na nie w warstwach, których wiek ocenia się na min. 20 – 318 tysięcy lat. Badania przeprowadzone w rosyjskich laboratoriach w zasadzie wykluczyły ewentualność, by były to odpady  pochodzące z kosmodromu Bajkonur czy z pojazdów startujących z tego ośrodka.


Asferyczne[1] soczewki sprzed tysiąca lat?


      Okazuje się, że niektóre z odkryć, jakich – w naszym mniemaniu – dokonano w czasach współczesnych, miały miejsce dawno temu, co  potwierdza tezę, że nasi przodkowie mieli o wiele większe pojęcie na temat zjawisk przyrodniczych niż nam się wydaje. W tym przypadku chodzi o znajomość zasad załamania światła. Zdaniem O. Schmidta i dwóch recenzentów jego pracy dyplomowej K. H. Wilmsa i B. Lingenbacha z Wyższej Szkoły Technicznej w Aalen, przedmioty znalezione na szwedzkiej wyspie Gotlandia to asferyczne soczewki sporządzone z kryształu górskiego, których wiek ocenili na ponad 1000 lat. Wilms, który natknął się na owe zagadkowe przedmioty w trakcie przygotowywania materiałów na potrzeby planowanej wystawy poświęconej optyce, postanowił przyjrzeć im się bliżej. Wyniki jego analiz okazały się niemałym zaskoczeniem: w niektórych egzemplarzach jakość odtwarzanego obrazu była tak wysoka, że ręcznie wykonane przez wiekami soczewki mogą się mierzyć z soczewkami wykonanymi w czasach współczesnych metodą komputerowego sterowania numerycznego. Na pytanie, kto mógł sporządzić tak precyzyjne przedmioty, wyżej wymienieni spekulują, że ich twórcami byli Bizantyjczycy, a wikingowie mogli je sprowadzić na Gotlandię w trakcie wielu wypraw, jakie odbywali w tamtych czasach. Trudno jednak ostatecznie zweryfikować ich hipotezę, zważywszy na fakt, że przed tysiącem lat kryształ górski był obrabiany prawie wszędzie. Nie sposób też ustalić, czy soczewki te są dziełami oryginalnymi, czy też ich twórcy nie korzystali z jeszcze wcześniejszych odkryć, o których – w chwili obecnej – nie mamy pojęcia, a które zapewne kryją się w mrokach dziejów.


Opisanie wszystkich historycznych „anomalii” zajęłoby bez wątpienia tysiące stron. Wyżej wymienione przykłady stanowią jedynie drobniutki element w arcyskomplikowanej układance i mocno gmatwają naszą historię, której „porządek” archeolodzy przez ostatnie 200 lat układali z mozołem, twierdząc, że jest spójna. Powyższe znaleziska zadają kłam naukowym ustaleniom i każą spojrzeć na nasze dzieje z zupełnie innej perspektywy. Pytanie brzmi: czy ortodoksyjni uczeni są na to przygotowani?


Literatura:


Erich von Daniken - Przesłania i znaki z Kosmosu. Warszawa 2002.

Erich von Daniken - Znaki z przeszłości. Warszawa 1998.

Luc Burgin - Tajne archiwa archeologii, Warszawa 1998.

Tenże, Nowe zagadki archeologii. Warszawa 2003.

Viktor Farkas - Zagadkowe rzeczywistości, Warszawa 1999.




[1] Asferyczne – różnią się od stosowanej od wieków jednostajnej,  sferycznej krzywizny kuli, przez co wytwarzają szczególnie ostry obraz.