niedziela, 24 listopada 2013

KTO ZAMORDOWAŁ J.F.K.?

J. F. Kennedy - 35. prezydent USA


Dnia 22 listopada 2003 roku mija okrągła 40. rocznica najsłynniejszego mordu politycznego świata. Tego właśnie dnia, cztery dziesięciolecia temu zamordowano 35. prezydenta USA – Johna Fitzgeralda Kennedy’ego (1917-1963). Zagadka tej zbrodni nie została nigdy rozwiązana, mimo wysiłków policji, FBI, Secret Service i innych agend rządowych Stanów Zjednoczonych.

Niejednokrotnie zastanawiałem się, kto miał powody, by zabić prezydenta supermocarstwa i w miarę czytania obfitej lektury przedmiotu doszedłem do wniosku, że lista potencjalnych zabójców jest długa, a nawet bardzo długa. Wreszcie podzieliłem ich na grupy i wyszło mi, że JFK mógł być zamordowany przez:
1.      KGB na rozkaz Nikity Siergiejewicza Chruszczowa (1894-1971) za upokorzenie jego i Związku Radzieckiego przed całym światem w czasie kryzysu kubańskiego w 1962 roku;
2.    Jak wyżej za kryzys berliński w 1961 roku;
3.    DGI na rozkaz Fidela Castro za to samo, co w pkt. 1.
4.    Jak wyżej za nieudaną inwazję w Zatoce Świń;
5.     Emigranci kubańscy za zdradę w Zatoce Świń;
6.    CIA za inwazję w Zatoce Świń i kilka innych nieudanych akcji przeciwko Castro;
7.     FBI na rozkaz jego szefa Edgara Hoovera (1895-1972), który obawiał się zdjęcia ze stanowiska za swe błędy.
8.    US Army za ukręcenie łba kilku „czarnym projektom” – pomysł rodem z Archiwum X, ale też realny, gdyż szło o ogromne pieniądze;
9.    Mafia, Cosa Nostra i inne grupy przestępcze, które wsparły Kennedy’ego, a który potem nie wywiązał się z danych obietnic – sytuacja przypomina dokładnie to, co ma teraz miejsce na Litwie. Czyżby prezydenta Paksasa też czekała kulka od rosyjskiej mafii???
10.       Zdradzony mąż, czy kochanek jednej w licznych kochanek Kennedy’ego. Może nawet kilku, którzy się sprzysięgli przeciwko uwodzicielowi. Wszak Kennedy był znanym kobieciarzem...
11.   Prokomunistyczny ekstremista w rodzaju Lee Harveya Oswalda, którego oskarżono o to morderstwo, ale wszystko wskazuje na to, że był on tylko kozłem ofiarnym;
12. Osobnik niezrównoważony psychicznie, który pragnął zaistnieć medialnie – takich w USA zawsze było, jest i będzie pod dostatkiem;
13. Ochrona osobista JFK z różnych względów;
14. Wietnamscy komuniści za rozpoczęcie interwencji w Wietnamie w 1961 roku;
15.  Członek klanu Trujillo za zamach na prezydenta Dominikany L. Trujillo (?-1961), za którym to zamachem stała CIA;
16. Richard Milhous Nixon (1913-1994) z zemsty za przegrane wybory;
17.  Lyndon Baines Johnson (1908-1973) z żądzy władzy...
18. Nieznana osoba z nieznanych motywów.

Lista jak widać jest długa. Im dłużej nad nią się zastanawiałem, to tym dłużej wychodziło mi na to, że brakuje w niej jeszcze jednego elementu:

19. Pierwsza Dama Ameryki za liczne romanse JFK z innymi kobietami...

W tym czasie Pierwszą Damą była Jacqueline Bouvier-Kennedy a potem także i Onassis. Zastanawia mnie to, że nikt nie wysunął tej hipotezy. A powinien. JFK był dziwkarzem pierwszej wody, co stanowiło tajemnicę poliszynela. W tej niecnej działalności pomagał mu prokurator generalny Stanów Zjednoczonych, jego młodszy brat Robert Francis Kennedy (1925-1968), który również został zamordowany w niejasnych okolicznościach przez niejakiego Sirhana B. Sirhana w dniu 5 czerwca 1968 roku.

Zleceniodawcą lub zabójcą JFK mógł być rzeczywiście ktoś z wymienionych w pkt. 1-18. Być może nawet – a jest to hipoteza całkiem nieźle broniąca się – mogło być kilku, niezależnie od siebie działających – zabójców! Co na to wskazuje? Przede wszystkim analiza samego zamachu, w czasie którego – jak pokazał to Bogusław Wołoszański w swych programach z cyklu „Sensacje XX wieku” -  strzelano do JFK z czterech różnych miejsc co najmniej 5-krotnie. To pewnik, bo udowadnia to analiza ścieżek dźwiękowych filmów nakręconych przez liczne ekipy TV i filmowców-amatorów. Strzelano przy tym z różnej broni i różną amunicją. Można sobie zatem wyobrazić, że strzelali np. L. H. Oswald, snajper z mafii czy Cosa Nostry i snajperzy z US Army. Albo zdradzony mąż. Albo mordercy wynajęci przez KGB czy DGI. W tym dniu, w Dallas zogniskowały się dwa a może trzy spiski, których cel był jeden – sam JFK we własnej osobie...

A może było inaczej? Może działał ktoś, kto stał od samego początku poza wszelkim podejrzeniem? Ktoś, kto jednak miał potężny motyw, by zemścić się na niewiernym mężu, który przez tyle lat systematycznie zdradzał i upokarzał kobietę, z którą dzielił życie...

Tym kimś była Jackie Kennedy. Oczywiście to nie ona zamordowała JFK, ale mógł to zrobić ktoś z jej rodziny, przyjaciół czy znajomych. Popatrzmy na zastanawiający ciąg gwałtownych wydarzeń – najpierw umiera w do dziś niewyjaśnionych okolicznościach kochanica JFK – bożyszcze milionów mężczyzn na całym świecie, bogini seksu Ameryki lat 50. XX wieku – Marylin Monroe, a właściwie Norma Jane Baker vel Mortenson (1926-1962). Podobno przedawkowała środki nasenne. No cóż – barbiturany popijane alkoholem stanowią silnie działającą truciznę. A trucizna rzadko stanowi męską broń. Sztylet, kastet, pałka, rewolwer tak – ale nie trucizna. Trucizną zazwyczaj posługują się kobiety... Trudno sobie wyobrazić, że morderca zakradł się do willi MM i najpierw nakarmił ją na siłę pigułkami, a potem wlał jej do gardła whisky. To nie ta metoda i nie ten morderca. Tu raczej obyło się bez przemocy – rzekłbym – elegancko...

Nie to, co z JFK. Ten umierał postrzelony trzema kulami. I od razu zaczęła się koronkowa akcja zacierania śladów i tropów wiodących do zbrodniarzy. Aresztowano Oswalda, którego potem zastrzelił Jack Ruby vel Rubinstein, który z kolei zmarł na raka płuc już w więzieniu. To tak, jak w powieściach Alistaira McLeana prawdziwy morderca zatrzaskuje kolejne drzwi mogące prowadzić do odkrycia prawdy, zabijając wszystkich świadków. To była naprawdę benedyktyńska robota! I nadzwyczaj skuteczna, bo wyeliminowano wszystkich, którzy mogli mieć związek z zabójstwem JFK, poza – oczywiście – osobą głównego zleceniodawcy.

Po JFK śmierć dosięga jego powiernika i pomocnika – brata Roberta. Zabił go jakiś psychopata, podatny na sugestię hipnotyczną – jak twierdzi powołany już tutaj Bogusław Wołoszański. I znowu motywem mogłaby być zemsta. Za co? – najprawdopodobniej za jego wcześniejsze brudne sprawki...

Nie ma co żałować obu braciszków, bo obaj byli siebie warci. Żal mi Jackie, która musiała przeżyć z nimi autentyczne piekło – będąc na zewnątrz Pierwszą Damą Ameryki, była jednocześnie zdradzana i poniżana przez swego męża-kobieciarza. I jeżeli to ona (lub ktoś z jej otoczenia – może sam Arystoteles Onassis???) stoi za tym zabójstwem, to wcale, ale to wcale się jej nie dziwię. Potrafię ją zrozumieć.

Jak więc widzimy,   n i e   m a   żadnej klątwy Kennedych – to, co ich spotkało, sami sobie napytali mieszając politykę ze swoją prywatą, (skądś to znamy!?). To, co tu napisałem, jest tylko hipotezą, ale być może tak właśnie – jak sądzę - należy patrzeć na tą zagadkę historii ubiegłego wieku.

Tak nawiasem mówiąc, to przypomina mi to dość dokładnie dziwne śmierci członków rodziny cesarza Franciszka Józefa, którego żona Sissi i syn – arcyksiążę Rudolf[1] zginęli z rąk zamachowców w niewyjaśnionych do końca okolicznościach. Podobnie jak w Ameryce, także i tutaj przyczyną mogła być urażona duma i zwyczajna zemsta... Jak w antycznej tragedii. Pod tym względem nic się nie zmieniło, ani na jotę. Ludzie i ich emocje nic się nie zmieniły o czasów Arystofanesa i Sofoklesa czy Homera...



[1] Drugi syn – arcyksiążę Ferdynand też zginął z rąk zamachowców w Sarajewie, co stało się casus belli I Wojny Światowej...