poniedziałek, 9 grudnia 2013

TAJEMNICA RZEKI PAD


- Czy nie uważa pan, że pierwszym celem istot podwodnych byłoby opanowanie lądów? - ot, choćby w skafandrach wypełnionych wodą?...
Stanisław Lem – „Niezwyciężony”



Ten materiał nie powstałby wcale, gdyby nie moja znajomość z włoskim ufologiem i bibliotekarzem Uniwersytetu w Mediolanie Alfredo Lissonim z Peschiera Borromeo oraz dr Sebastiano di Gennaro z Sta. Maria Maddalena di Rovigo, który jest szefem grupy ufologicznej USAC Centro di Studi Ufologico.

Mottem dla tego rozdziału jest cytat z „Niezwyciężonego” Stanisława Lema. Jest on o tyle na miejscu, że stawia niezwykle ważkie pytanie dla naszego problemu: co zrobiłyby hipotetyczne istoty podwodne, gdyby istniały na Ziemi i stanowiły alternatywną do naszej, cywilizację na naszej planecie? Odpowiedź na to pytanie leży być może nad brzegami Padu czyli Po - najdłuższej rzeki Italii.



Dziwne ślady na piasku



O co tu chodzi? Otóż w latach 1987-1990, włoscy badacze stanęli w obliczu niezwykłej zagadki. Rybacy, plażowicze, farmerzy i mieszkańcy miejscowości w dolnym biegu rzeki Po znajdywali na jej piaszczystych brzegach i łachach dziwne ślady upłetwionych stóp o długości 45-60 cm, pozostawionych jakby przez duże zwierzęta (???) przypominające wyglądem jaszczury. Czyżby były to jakieś reperkusje rodem z „Parku jurajskiego” Stevena Spielberga i Michela Crightona? Być może, ale wtedy jeszcze nie śnił im się scenariusz tego filmu, a zatem co to było?

Badania włoskich ufologów wykazały, że nie mogły to być ślady dinozaurów, a to z tego prostego powodu, że ślad dinozaura nie mógłby być radioaktywnym... Niewiele tego było, bo zaledwie 10-15 μR/h ponad promieniowanie naturalnego tła Ziemi, ale zawsze. I nie da się tego wytłumaczyć jedynie efektem skażenia powstałego w wyniku eksplozji w Czarnobylskiej EJ w kwietniu 1986 roku i opadu promieniotwórczego powstałego w jej wyniku. Zresztą dziwnym byłoby, gdyby ślady powstawały tylko tam, gdzie znajdowały się „gorące plamy” poczarnobylskiego fall-out’u... - nieprawdaż?

I Alfredo Lissoni i dr Sebastiano di Gennaro są zdania, że były to ślady pozostawione przez „ludzi-jaszczury” - zwanych z angielska „lizzardmen”, którzy penetrują Ziemią przy pomocy pojazdów znanych u nas jako UFO i USO...

Przyznaję się bez bicia - myśl nie pozbawiona uroku. O ile dobrze pamiętam, to po raz pierwszy o rozumnych jaszczurach pisał czeski pisarz Karel Čapek w katastroficznej powieści pt. „Inwazja jaszczurów” („Valká s mlaků), gdzie rozumne gady opanowują Ziemię. Podobne pomysły mieli realizatorzy filmu science-fiction pt. „Z jak Zwycięstwo” i jeszcze kilku innych utworów tego typu. Kanadyjscy - a potem także i amerykańscy uczeni - stworzyli model „rozwojowy” rozumnego dinozaura - Dinozauroida - który   e w e n t u a l n i e   mógłby zastąpić Homo sapiens sapiens na Ziemi...



Nie tylko we Włoszech...


Owe hipotetyczne Dinozauroidy pokazywały się także na bagnach Florydy, Luizjany i Georgii w Stanach Zjednoczonych. Wszędzie tam znajdowano dziwne ślady podobne do tych, które znajdowano we Włoszech. Ale czy   t y l k o   hipotetyczne Dinozauroidy mogłyby ewentualnie pozostawiać takie ślady? Oczywiście nie - bo wystarczy człowiek, który włożyłby na stopy odpowiednio ukształtowane płetwy i mamy ślady Dinozauroida jak się patrzy! Proszę zwrócić uwagę na to,  g d z i e   te ślady znajdowano poza Italią. Były to południowe i wschodnie wybrzeża USA - czyli dokładnie tam, gdzie operowały radzieckie midgety z Kuby, a ponadto statki i motorówki oraz inne „drobnoustroje” karteli narkotykowych z Calí i Medellin w Kolumbii.

Czy kartele narkotykowe mogły współpracować z radzieckimi służbami specjalnymi w rodzaju GRU czy KGB? Ależ oczywiście! Wszak kartele miały interesy zbieżne z tymi dwoma instytucjami, a jak dowodzi Afera Iran-Contras płk CIA Olivera „Ollie” Northa zyski z handlu z kartelami narkotykowymi czerpała także Ameryka. Business is business, keep it well - time’s money and money’s freedom - jak mawiają Amerykanie. W sytuacji panującej w Ameryce Południowej i Środkowej w warunkach mega-korupcji i totalnej hiper-biurokracji możliwy jest każdy przekręt i każda nielegalna machinacja finansowa - kwestią jest tylko pytanie: ile i za ile? Oporni szybko - wedle amerykańskiego powiedzenia - push up the daisies... - czyli mówiąc po polsku - wąchają kwiatki od spodu... Niemal tak samo, jak u nas. No cóż, wedle stawu grobla - CIA wiedziała o radzieckiej i kubańskiej działalności wspierającej kartele kolumbijskie, ale sama miała z tego konkretne korzyści, więc nie interweniowała. Z kolei DEA i FBI były zainteresowane w tym, by narkotykowa ruletka kręciła się na Karaibach, bo to uzasadniało ogromne subwencje finansowe, które rząd USA przeznaczał na walkę z plagą narkomanii.

Kartele narkotykowe to mafia, a gdzie mafia tam polityka. Faktu tego w Polsce nie dostrzegano, nie chciano dostrzec i zrobiono wszystko, by go nie dostrzegać w latach 1989-1998, dopiero zuchwałe i bezczelne zabójstwo Komendanta Głównego Policji gen. Marka Papały otworzyło oczy polskim politykom na problem przestępczości zorganizowanej w kraju. Politycy zdali sobie sprawę z tego, że następnym kandydatem do oberwania kulką w głowę mogą być oni sami. Opamiętanie z tej euro-euforii, na fali której doprowadzono do kilku wyjątkowo głupich posunięć - m.in. zniesienie kary śmierci i złagodzenie kodeksu karnego - przyszło niestety zbyt późno. Kolejne polskie rządy i parlamenty ogłupione skutecznie proeuropejskim kursem wytkniętym przez krótkowzrocznych i pazernych polityków z tzw. „demokratycznej opozycji”, co do których idealnie pasuje określenie NSZZ - Nareszcie Sami Zostaniemy Złodziejami, boją się podjąć skutecznych kroków w walce ze strukturami przestępczości zorganizowanej w Polsce. Jedynym środkiem odstraszającym jest nie tyle wprowadzenie kary śmierci, ale   p o z b a w i e n i e   wszelkich korzyści płynących z podjęcia i prowadzenia przestępczego procederu delikwenta i jego rodziny oraz tych, z którymi delikwent był powiązany w trakcie swej przestępczej działalności. Ale na to trzeba odwagi. No i czystych rąk w rządzie i parlamencie. Dlatego też wszystkie te rady pozostają w sferze pobożnych życzeń...



„Lizzardmen” versus mafia?...


A co z odkryciami w dolinie Padu? - zapyta ktoś. Jeżeli za tymi dziwnymi śladami stoi mafia, camorra, Cosa Nostra, ‘Ndrangheta czy jeszcze coś innego plus radzieckie i amerykańskie spec-służby, to sprawa staje się absolutnie jasna - wszystko to jest jedną wielką mistyfikacją, boż nie ma lepszego sposobu na ukrycie sekretu, niż przykrycie go jeszcze większą tajemnicą, a zatem dokładnie tak, jak miało to miejsce w przypadku incydentu nad Maury Island czy w Roswell...

Tak samo, jak było w Saint George Triangle na akwenie Zatoki Meksykańskiej. Ginęły tam jachty, łodzie i inna „drobnica”, które to zniknięcia zwalano na rozpościerający się w pobliżu Trójkąt Bermudzki. Dzięki wzmożonej aktywności CIA, FBI, DEA i USCG z jednej strony, a meksykańskimi Federales[1] z drugiej, udało się ustalić, że tajemnicze zniknięcia mają związek z działalnością narkotykowych karteli z Ameryki Środkowej i Południowej. Kartele te opanowały wkrótce całe Karaiby i Trójkąt Bermudzki oraz komunistyczną Kubę, na co dowodem miał być proces gen. Arnaldo Ochoa Sancheza zwanego procesem 8A. Tego ostatniego oskarżono o współpracę z Kartelem Medellin, osadzono i stracono. A może chodziło tak naprawdę o to, że generał wiedział za dużo na temat powiązań kubańskiego rządu - a właściwie DGI[2] i jego kremlowskich mocodawców - z kartelami narkotykowymi Kolumbii i innych bananowych (a może raczej kokainowych) republik?

We Włoszech sytuacja wyglądała podobnie - skorumpowani politycy, słaba policja, chore promafijne prawo i spenetrowanie kraju przez sowieckie służby specjalne, działające dzięki silnej Włoskiej Partii Komunistycznej, lewaccy terroryści spod znaku Brigade Rosso z jednej strony i faszystowskie bojówki z drugiej. Jednym słowem kraj, w którym mógłby wyjść każdy taki „numer”, kto chciałby go wykonać.

No bo co to takiego wypalić kilka kręgów w trawie palnikami acetylenowymi, spopielić zwłoki kota, odcisnąć kilka płetwiastych śladów w piasku plaży czy na gliniastym brzegu i posypać je lekko radioaktywnym proszkiem, który można łatwo nabyć u pracowników elektrowni jądrowych, a potem dać w łapę ubogim rybakom czy mieszkańcom nadrzecznych slumsów kilka tysięcy lirów (czy teraz euro), by rozpowiadali niestworzone historie o UFO i USO w Padzie... I niech całe przedsięwzięcie kosztuje mafię 1.000 USD, to na takiej „maskirowce” zarobi ona kilkaset tysięcy marek czy dolarów. Mafiosi nie są tępymi durniami, jakich zrobili z nich reżyserzy włoskich i amerykańskich filmów sensacyjno-kryminalnych. To są ludzie myślący perspektywicznie - a to jest cecha, której brakuje polskim politykom, dla których jedynym celem politycznym jest dorwanie się do koryta i „nachapanie” się ile wlezie - oni myślą w kategoriach globalnych i dzięki temu potrafią „chapać” przez całe dziesięciolecia... Wiedzą zatem, że informacje od rybaków dotrą wkrótce do ufologów i uczonych, którzy z kolei podniosą rwetes w mediach. Potem sprawą zajmie się SISCI oraz SISMI[3] i służby wywiadowcze NATO. I o to właśnie chodzi. Wszyscy będą tropili Dinozauroidów, część będzie pro, większość contra, a tymczasem do Włoch - które stanowią „miękkie podbrzusze” Unii Europejskiej - będą napływały tony narkotyków, nielegalnych imigrantów z Europy Wschodniej, Azji i Afryki i Bóg jeden wie, co tam jeszcze.

Smutne to i niesmaczne zarazem, że ufologię i kryptozoologię, te dwie największe przygody naszego czasu sprostytuowano do   t a k i c h   celów... 

Dlatego właśnie żywię głęboki wstręt do polityki i polityków, a szczególnie tych, którzy obiecują „głębokie” i „skuteczne” reformy, a potem okazuje się, że miały one na celu jedynie podreperowanie kont bankowych tychże polityków. Tak samo, jak nie wierzę w żadne programy rządowe niekonwencjonalnych badań, którymi kierują naukowcy, a szczególnie akademicy. To jest dokładnie taki sam szwindel, jak obietnice przedwyborcze liderów różnych partii i partyjek...



Andrzej Lepper i „la piovra”



Sprawa Andrzeja Leppera, człowieka, który wprost powiedział w Sejmie to, o czym ludzie szeptali po kątach, sprawiła wiele hałasu i stała się sensacją dnia. Jednakże szybko znikła z łamów prasy, kiedy zaczęto doszukiwać się jakiegoś racjonalnego jądra w tych - rzekomo paranoicznych - wypowiedziach ex-wicemarszałka Sejmu... Czyżby jednak miał on rację twierdząc, że polscy gangsterzy współpracowali z Usamą ben-Ladenem i jego al-Quaedą? Każdy polski polityk na fali lizusowskiego proamerykańskiego i proeuropejskiego uniesienia zaraz krzyknie, że to potwarz! Ale powoli, powoli...

W 1994 roku, polskie służby celne zatrzymały na polsko-białoruskiej granicy trzy super-transporty po 2.500 kg haszyszu każdy. Ekspertyza wykazała, że był to afgański haszysz (tzw. czarny). Nie muszę chyba przypominać o tym, że trasa z Afganistanu biegnie przez kraje byłego ZSRR. Jakoś nie słyszałem, by znaleziono adresata tej przesyłki w III Najjaśniejszej, bo musiał on stać bardzo, ale to bardzo wysoko  w hierarchii państwowej, że w końcu ukręcono łeb całej sprawie...

Patrząc na to wszystko z tej perspektywy, wcale nie dziwią mnie oskarżenia rzucane przez posła Leppera, bo idę o zakład, że hasz szedł przez Polskę i dalej na Zachód, a pieniądze z jego sprzedaży były transferowane drobnymi sumami do osób prywatnych w Iranie, Iraku, Palestynie, Pakistanie, Afganistanie, Omanie, ZEA, Malezji, Indonezji, Arabii Saudyjskiej, Jemenu i innych krajach arabskich oraz krajach byłej SFRJ, byłego ZSRR, Bułgarii i Turcji... - skąd z powrotem - już dokładnie „wyprane” szły na konta amerykańskich i zachodnioeuropejskich ekspozytur al-Quaedy. Mechanizm prosty i nadzwyczaj skuteczny, któremu nie podołają nawet najlepsze komputery bankowe USA i UE. Dzięki chciwości i głupocie, cywilizacja kupczyków i dealerów - jak mawia Piotr Listkiewicz - sama sobie ukręciła powróz na szyję w postaci la piovry - ośmiornicy w ciele nawet nie mafii, ale najskuteczniejszej organizacji terrorystycznej od czasów Starca z Gór - al-Kaidy. A początki jej działalności w Europie lokują się mniej więcej w czasie, kiedy na włoskich brzegach pojawiły się ślady dziwnych Dinozauroidów...

Dlatego nie potępię Andrzeja Leppera, bo chociaż część jego oskarżeń jest kuriozalna, to jednak w wielu przypadkach ma on rację. Ale przegra, bo po pierwsze: nikt nie jest prorokiem we własnym kraju, a po drugie: w Polsce nie ma nieprzekupnych sędziów i prokuratorów, a że każdy chce żyć, więc prawdy o jego oskarżeniach nie dowiemy się za naszego życia...  


* * *


No i niestety miałem rację – Andrzej Lepper został zamordowany przez „seryjnego samobójcę” w dniu 4.VIII.2011 roku. Ta tajemnicza śmierć może być w bardzo bliskim związku z tym, co głosił za życia. Komuś bardzo na tym zależało, by go uciszyć. A przecież śmiano się z niego i jego opowieści o Talibach w Klewkach. No i okazało się, że w Polsce jednak były tajne więzienia CIA. I parę innych rzeczy też.

Mafia (w sensie ugrupowań przestępczo-politycznych) jak na razie ma się doskonale i coraz lepiej. Wprawdzie Włosi wypowiedzieli jej wojnę, ale jak na razie z mizernymi efektami. Za kościelną mafię, która rozbuchała sięga rządów Jana PawłaII, zabiera się aktualny papież Franciszek. Niestety, nie rokuję mu powodzenia, bowiem niewiele wskóra wskutek oporu w łonie Kościoła katolickiego ze strony zdeprawowanych kardynałów i biskupów, a może skończyć jak Jan Paweł I – od kuli zamachowca czy przedawkowania leków. Finanse były zawsze newralgicznym punktem Kościoła…

Co do Dinozauroidów znad rzeki Pad, sprawa jakoś dziwnie przycichła i czasami jest wzmiankowana gdzieś w kuluarach zjazdów ufologicznych czy krypto zoologicznych. Czego to dowodzi? – ano tego, że była to jedynie sensacja dnia, która szybko przemija...   




[1] Popularna nazwa meksykańskiej policji federalnej stanowiącej odpowiednik amerykańskiej FBI.
[2] Kubański odpowiednik radzieckiego KGB.
[3] SISCI - włoski wywiad cywilny, SISMI - włoski wywiad wojskowy.