niedziela, 6 kwietnia 2014

Liliowa kula



Swietłana W. Spirina


Bardzo lubię deszcz, a jeszcze bardziej burzę. W czasie takiej pogody nigdy nie siedzę w domu. Lubiłam to także, kiedy miałam 13 lat.

Pewnego razu latem, po męczącym, 38-stopniowym upale, około godziny trzeciej po południu zaczął wiać wiatr. W powietrzu zawisł deszcz. Oczywiście wyskoczyłam na ulicę. W tym czasie byłam u babci, a w pobliżu jej zamieszkania znajdowała się wojskowa baza lotnicza, wiele cystern z paliwem do samolotów, a w pobliżu tor kolejowy. Otoczenie niezbyt ciekawe, by Cieszyc się widowiskiem Przyrody, więc zdecydowałam się na spacer po polach. To było dość daleko, ale babcia nie wiedziała, gdzie poszła jej wnuczka…

Poszłam zatem w pole, ale długo tam sobie nie pospacerowałam. Najpierw mi się wydawało, że ktoś mnie obserwuje. Jakoś nie bałam się tego! Rozejrzałam się wokół siebie i dopiero przeraziłam się: przede mną, na spotkanie, tuż nad ziemią, powoli płynęła nieduża fioletowo-niebieska kula. Ona pulsowała przypominając bijące serce.

Stałam jak wryta. Tymczasem kula przybliżyła się na niedużą odległość, a potem… weszła we mnie! Przy czym stało się to tak szybko, że nie miałam pojęcia jak to się stało. A potem ujrzałam siebie jakby z boku. Znajdowałam się w dziwnej, fioletowej przestrzeni. Obok mnie był jeszcze ktoś, jakaś Istota – jej ciało składało się z jaskrawo świecącego światła – a zewsząd dochodziły do niej białe promienie światła z fioletowymi końcami. Pamiętam jeszcze oczy tej Istoty – niebiesko-fioletowe, tak jak owa dziwna kula.

Czasami Obcy wchodzą w kontakty z ludźmi...


Ta Istota po prostu w milczeniu patrzyła na mnie, ale ja czułam, że wymieniamy się informacją. Wydawało mi się, że do mnie wpływa wiedza… Przede mną pokazało się całe moje życie: od samych narodzin i – jak to zrozumiałam – do śmierci. Na koniec Istota skierowała we mnie promienie, one wniknęły do mojego ciała i wszystko wokół dosłownie popłynęło. Usłyszałam jakieś dźwięki, ujrzałam jakieś cyfry i wiele innych rzeczy… A potem dosłownie ocknęłam się. Leżałam wciąż na tej samej polanie. Kuli obok mnie już nie było.


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 49/2013, s. 7

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©