czwartek, 4 września 2014

Przeklęty raj na atolu Palmyra

Lokalizacja atolu Palmyra na mapie Pacyfiku


Brent Swancer


Istnieje wiele miejsc na świecie, które są pełne zjawisk paranormalnych, w których przeklęte lub dziwne rzeczy się dzieją. Domy, budynki a nawet drogi czy mosty są narażone na działanie przekleństw czy paranormalnych sił, ale cała wyspa? Czy cała wyspa może być przeklęta? Jedna z najbardziej idyllicznych wysp, wyspiarski raj Północnego Pacyfiku znana ze swej piękności – ale jeszcze bardziej z tego, że jest to miejsce przeklęte i nawiedzane przez Zło.

Chociaż mówi się o niej wyspa, to w rzeczywistości jest to atol, czyli pierścień uformowany przez koralowce rosnące wokół basenu czy kaldery po wulkanie. Atol Palmyra znajduje się w strefie równikowej Północnego Pacyfiku, znajdującego się około 1000 mn/~1852 km na południe od Wysp Hawajskich i znajduje się w połowie drogi pomiędzy Hawajami a Amerykańskim Samoa, na 05°53” N - 162°05’ W. Jest to odległe miejsce, bez stałych mieszkańców, nietknięte przez cywilizację i porośnięte bardzo gęstą roślinnością. Sam atol mierzy około półtorej szerokości i półtorej mili długości. Ten niewielki w sumie atol ma wielką różnorodność życia i jest domem dla wielu gatunków korali z systemu rafowego.

Jak długo Palmyra może brzmieć jako idealny raj wyspiarski, gdzie można pojechać i przybyć z każdego zakątka świata, jednakże mimo swego nieziemskiego piękna, to o Palmyrze mówi się, że jest ona złym miejscem i idealnym miejscem dla nadnaturalnych wydarzeń, dziwnych tajemnic i niewyjaśnionych incydentów.

Nawet odkrycie tej wyspy jest otoczone aurą czegoś paranormalnego. Atol został odkryty w 1789 roku, przez amerykańskiego kapitana Edmonda Fanninga, który właśnie był na trasie do Azji na pokładzie swego brygu Betsy. Historia mówi, że Fanning obudził się kilka razy w ciągu nocy z wrażeniem, że stanie się coś złego i nieuniknionego. Z narastającym niepokojem płynącym ze swej psychiki wreszcie wyszedł na pokład i ujrzał niebezpieczną rafę przed dziobem, co pozwoliło mu uniknąć katastrofy. Rafa ta znajdowała się po północnej stronie atolu Palmyra. Fanning zapisał to odkrycie w dzienniku pokładowym, ale z braku możliwości powiadomienia w odpowiednim czasie, inny kapitan o nazwisku Swale został uznany za jego odkrywcę, kiedy jego statek Palmyra wpakował się na rafy w 1802 roku. Od tej pory atol nosi nazwę statku Swale’a.



Krajobrazy Palmyry


Atol Palmyra


Po odkryciu atolu, Palmyra szybko zyskała złą sławę jako miejsca dziwnego i groźnego. Przechodzące statki meldowały o pokazywaniu się tajemniczych świateł-widm na tej całkowicie niezamieszkałej wyspie, a o otaczającym go morzu mówiło się jako o kolebce wyjątkowo żarłocznych i niebezpiecznych rekinów i tajemniczych potworów morskich. Niebezpieczne rafy wokół Palmyry są notorycznym wrakowiskiem. Ci, którzy uniknęli tragicznego losu mówili potem, że rafy pokazywały się w miejscach, gdzie ich nigdy przedtem nie było. Mówiło się o nich jak o jakiejś czującej, myślącej i złośliwej rzeczy.

Tajemniczych opowieści o wrakach na atolu i śmierci na nim jest mnóstwo. Jeden z takich wypadków miał miejsce w 1870 roku, kiedy amerykański statek Angel rozbił się na jednej z raf Palmyry. Grupie ocalałych udało się przedostać do atolu, ale nie zdołali przeżyć. Gdy inny statek pojawił się na krótki postój, to znaleziono ciała załogi Angela porozrzucane na wyspie. Wszyscy oni zostali brutalnie zabici, ale dokładne przyczyny i sprawcy tej zbrodni pozostają nieznani.

Jednym, z najsłynniejszych palmirskich wraków jest hiszpański statek piracki Esperanza, który został zmiażdżony przez rafę tej wyspy, kiedy miał on w ładowniach duże ilości złota i srebra zabranych z inkaskich kopalni w Peru. Rozbitkowie usiłowali załadować część skarbu na tratwy i przetransportować na wyspę. Po niemal rocznym pobycie na Palmyrze, bez żadnej pomocy, rozbitkowie zakopali ich skarb i podjęli desperacka próbę ucieczki z wyspy na tratwach. O większości z nich nie było żadnych wieści, tylko jeden jedyny rozbitek został uratowany przez statek wielorybniczy, ale umarł na zapalenie płuc i nie powiedział, gdzie dokładnie ukryto ten skarb. Te ukryte złoto i srebro dawnych Inków spoczywa gdzieś na Palmyrze do dziś dnia.

Rozbitkowie, którzy dopłynęli do brzegów Palmyry i mieszkali na niej dostatecznie długo opowiadali historie o tym, że tamtejsze lasy są legowiskiem tajemniczych, mrocznych bestii, które widzieli poprzez liście drzew, kiedy drzewa wydawały się szeptać i trzeszczeć w niezwykły sposób. Morze wokół i laguna wyspy wcale nie były bardziej przyjazne. Morskie stworzenia tam zamieszkujące były najczęściej trujące, zaś wody były patrolowane przez wyjątkowo żarłoczne i agresywne rekiny. Wielu z tych, którzy przeżyli katastrofę zostali zaatakowani przez rekiny zanim udało się im dopłynąć do wyspy, a mówi się, że także brodzenie w lagunie było niebezpiecznym.


Uczucie zagrożenia


Ci, którzy dopłynęli do plaży mówili także o tym, że ogarniało ich nieprzezwyciężone uczucie strachu i złe przeczucia przez cały czas. W powietrzu unosi się cały czas jakieś przeczucie nieuniknionego losu, które narasta w miarę pobytu na wyspie. To właśnie uczucie jest raportowane przez wszystkich, którzy tam przeżyli, także w czasach współczesnych. Pewien jachtmen, który prowadził badania geologiczne wyspy, miał to do powiedzenia na temat Palmyry:
Ta wyspa jest nadzwyczaj przerażającym miejscem. To jest wrogie miejsce. Zapisałem w moim dzienniku: „Palmyra to świat znajdujący się poza czasem, miejscem gdzie nawet gnije winyl. Nie widziałem nigdzie gnijącego winylu gdziekolwiek indziej. Palmyra zawsze będzie samą dla siebie, nigdy dla człowieka. To jest bardzo zapomniane miejsce.”

Zgodnie z innym jachtsmenem – Richardem Taylorem – który spędził tam pewien czas w 1977 roku – tak wyglądał tam pobyt:
Miałem złe przeczucie co do tej wyspy. To było więcej, niż fakt, ze ta wyspa należy do wysp nawiedzonych. A nawet więcej. Wygląda na to, że to jest najbardziej nieprzyjazne miejsce. Byłem na wielu atolach, ale Palmyra jest inna. Nie mogę przysiąc, ale to nie była wyspa, która by mnie radowała. Sądzę, że ludzie mieli tam trudności na tej wyspie.

I jeszcze jeden człowiek morza, który spędził na Palmyrze kilka tygodni pisze tak:
Jest coś definitywnie złego na tamtym miejscu. Miałem cały czas uczucie, że nie należę do tego świata, do tej wyspy. Miałem nieodparte wrażenie, że ta wyspa mnie wprost nie chce – tak to odczuwałem. Czułem się zagrożony przez cały czas, a w miarę upływu dni to uczucie narastało i zmuszało mnie do opuszczenia wyspy, bowiem mogło mi się tam przydarzyć coś złego.


Znikły bez śladu


Na dodatek – jakby tego było mało – w okolicy Palmyry zdarzały się notorycznie zaginięcia statków bez wieści, i tam zdarzały się przykłady statków wchodzących na wody atolu, o których już nigdy nie usłyszano. Inne statki, jak statki wielorybnicze w 1855 roku wpadły na rafy otaczające atol, a późniejsze dochodzenie nie ujawniło szczątków wraków i rozbitków, tak jakby wyspa je literalnie pochłonęła.

W czasie II Wojny Światowej, na Palmyrze znajdowała się amerykańska baza morska oraz jako lotnisko dla samolotów bombardujących Japończyków. US Navy często uzywała wyspy jako stacji paliw dla dalekich patroli lotniczych oraz tankowania okrętów podwodnych. Także w czasie wojny, personel floty doświadczał działania tajemniczych sił działających na atolu. Mówi się, że wielu żołnierzy stacjonujących na wyspie łatwo ulegało niewytłumaczonemu i tajemniczemu, zupełnie irracjonalnemu uczuciu strachu i zagrożenia. To ostre uczucie niewytłumaczalnego strachu było tak przytłaczające, że personel domagał się jego ewakuacji z tej wyspy. Jeszcze inni byli podatni na nagłe wybuchy agresji i stwierdzono, że dochodziło tam do bójek czy nawet zabójstw. Jeszcze inni żołnierze mieli napady paniki czy wręcz skłonności autodestrukcyjnych, bowiem stwierdzono kilka samobójstw w tajemniczych okolicznościach.

Na dodatek do tej fali strachu i agresji pomiędzy mężczyznami, którzy tam przebywali, miały tam miejsce i inne dziwne wydarzenia. W jednym przypadku samolot patrolowy spadł na wyspę ciągnąc za sobą smugę dymu. Drużyna ratowniczo-gaśnicza udała się na miejsce, gdzie – jak uważano – spadł ten samolot, ale niczego nie znalazła. Przeszukano cała wyspę, ale nie znaleziono ani samolotu, ani jego załogi – nawet żadnego kawałka metalu czy śrubki! Jeden z dowodzących akcją oficerów określił to tak: „jakby wypadli poza krawędź Ziemi”.


Inne incydenty


Innym razem samolot wystartował i w tajemniczy sposób zmienił kierunek lotu na wysokości kilkuset stóp poleciał na południe, zamiast lecieć na północ. Było to w czasie pogodnego dnia, w pełnym słońcu, z doświadczona załogą, i nikt nie potrafił zrozumieć, co właściwie się stało. Samolot leciał ignorując wszelkie sygnały z wyspy i nikt go już później nie zobaczył. Zaś inna maszyna w czasie rutynowego lądowania naraz bez żadnego powodu runęła do oceanu. Załogantów pożarły rekiny, zanim zdołano ich uratować. Były oficer USN, który stacjonował na Palmyrze w latach 1942-44 ma to do powiedzenia teraz:
To była cholernie pechowa wyspa. Chłopaki z Pacyfiku mówią o przekleństwie Palmyry.   

Po II Wojnie Światowej Palmyra pozostała niezamieszkałą i dlatego nie ma żadnych relacji o dziwnych zjawiskach tam występujących. Jednakże najbardziej niesławny incydent zdarzył się w 1974 roku, kiedy popełniono tam podwójne morderstwo na małżeństwie, które odwiedziło wyspę. Ta zbrodnia jest niezmiernie dziwna i tajemnicza, i pozostaje nierozwiązaną zagadką do dziś dnia.

Ta historia zaczęła się od małżeństwa 43-letniego Malcolma „Mac” Grahama III i jego 43-letniej żony Eleanor LaVerne-Graham, którą mąż nazywał Muff. Oboje mieli romantyczną naturę i wybrali się swoją łodzią SY Sea Wind dookoła świata. Mac powiedział Muff, że zamierza zatrzymać się na wyspie zwanej Palmyra i pomieszkać dwa lata, a potem kontynuować podróż. Zanim zbadaniem Palmyry, Muff została ostrzeżona o ciemnej historii wyspy i oświadczyła Macowi, że nie chce tam płynąć. Jednak Mac był uparty i dopiął swego – Muff zgodziła się tam jechać na dwa lata. Oboje wypłynęli 24.VI.1974 roku z Hilo Radio Bay na Hawajach z prowiantem na kilka lat. I nigdy nie wrócili.


Druga para


W międzyczasie, inna para – Buck Walker i Stephanie Stears mieli swe własne plany odnośnie wizyty na Palmyrze. Buck miał kłopoty z prawem od lat za handel narkotykami. Zdecydował się on zabranie swej dziewczyny Stearns i uciec przed prawem na bezludną wyspę Palmyrę, gdzie mogliby przeczekać parę lat i powrócić potem do cywilizacji. Oni spędzali czas na naprawie starej łodzi i wypłynęli na ocean 1.VI.1974 roku z Kauai, HI, wraz ze swymi trzema psami. Mieli kłopoty w czasie podróży. Najpierw się zagubili na oceanie i mieli problem z brakiem żywności. Wreszcie para dopłynęła do Palmyry niemal bez jedzenia, a ich psy były zagłodzone. Dopłynąwszy na miejsce z niezadowoleniem stwierdzili, że wyspa jest już zajęta przez wielu ludzi, którzy tak jak oni opuścili cywilizację.

Grahamowie także mieli niejakie problemy na drodze do swego wymarzonego raju. Najpierw natrafili na sztorm, który omal nie zatopił ich łodzi, ale dzięki znajomości żeglarstwa Mac i jego żona dopłynęli do Palmyry w dniu 1.VII.1974 roku. Podobnie jak Buck Walker – Mac Graham był rozczarowany i zdumiony tym, co zastał na wyspie – wieloma ludźmi obozującymi na podobno „bezludnej wyspie”, próbując się zbliżyć do nich. I właśnie wtedy spotkali oni Walkera i Stearns.

Powiedzieć, że Mac i Buck nie zapałali do siebie sympatią jest nieporozumieniem. Ci dwaj natychmiast się znienawidzili, a sytuacje pogarszały kłótnie o psy Bucka, które były agresywne i stanowiły zagrożenie dla ludzi na wyspie. Poza tym dziwne właściwości wyspy sprawiały, że każdy nienawidził każdego. Ludzie byli skłonni do awantur pod byle pretekstem i spory mogły wybuchnąć w każdej chwili. Zła atmosfera zawsze będąca w powietrzu wyspy nigdy nie znikała…

Ta nieprzerwana agresja nie pomagała w sytuacji Bucka i Maca. W sierpniu 1974 roku, kipiąca w nich nienawiść osiągnęła masę krytyczną. Muff obawiała się Walkera i błagała Maca, by przerwał pobyt na wyspie, ale Mac uparł się by zostać. Mac wciąż czekał aż się wszyscy wyniosą z wyspy tak że wkrótce pozostali na niej Mac z Muff i Buck ze Stearns. I to stało się przyczyną śmiertelnego błędu.

W kilka miesięcy później, przyjaciele Grahamów zaniepokoili się, kiedy kontakt radiowy z małżeństwem się urwał i nie można z nimi się było do nich dowołać. Przyjaciel rodziny poleciał nad wyspę, by zobaczyć co tam się stało. Pilot, meteorolog Martin Vitousek zrobił kilka nalotów nad wyspę i zameldował, że jest ona całkowicie pusta i bezludna. Nie było tam żadnego śladu człowieka i ani śladu po łodzi Grahamów – SY Sea Wind. Wyglądało na to, jakby nigdy ich tam nie było. Władze zostały powiadomione o zaginionej parze i w październiku 1974 roku Buck Walker i Stephanie Stearns zostali aresztowani po zadokowaniu w Ala Wai Harbor, HI, w łodzi, która dokładnie przypominała zaginioną łódź Grahamów. Kiedy udowodniono, że był to SY Sea Wind, szemrana parka została oskarżona o kradzież łodzi. Jednakowoż wciąż niczego nie było wiadomo o losach samych Grahamów. Była to tajemnica, którą nikt nie był w stanie ugryźć po upływie 6 lat.

Pacyficzny raj na Palmyrze

Palmyra w czasie wojny

Tamtejsze rekiny należą do najagresywniejszych we Wszechoceanie!

Jakie złe siły działają w tym rajskim zakątku...?


Kolejna tajemnica


W 1981 roku, kolejna para jachtsmenów z RPA – Sharon i Robert Jordan zatrzymali się na Palmyrze na przedłużony pobyt. Po przybyciu na Palmyrę, Jordanowie znaleźli starą chatę w dżungli, który okazał się być miejscem dokonania mordu na Grahamach. Właśnie tam na stole leżał cały plik wycinków z gazet, wszystkie poświęcone tajemniczemu zniknięciu Grahamów. Nie było wiadomo, kto pozostawił te wycinki pośrodku dżungli na odległej wyspie, co było oczywiście straszne. Sharon Jordan potem powiedziała, że od chwili, w której znalazła te wycinki, miała wrażenie, że to właśnie ona znajdzie tutaj te zagubione zwłoki. I to przeczucie się sprawdziło.

W kilka dni później, Sharon szła wzdłuż plaży na odcinku Palmyry znanym jako Strawn Island, kiedy szła przez winnicę znalazła metalowy kontener z czasów II Wojny Światowej, który morze wyrzuciło na brzeg w czasie sztormu. Niemal tuż przy nim, najwidoczniej jakby wypadły z niego, znajdowała się czaszka, kupka kości i damski zegarek – który jak później ustalono – należał do Muff Graham. Znalezisko to otaczała mgła tajemnicy, bowiem było to niezwykłym, że Sharon właśnie tam szła, kiedy kontener podniósł się z dna, gdzie się znajdował przez tyle lat i właśnie morze wyrzuciło go na plaże dokładnie w chwili, gdy ona tam przechodziła. Dokładnie w tym samym czasie. To staje sie jeszcze bardziej zdumiewające i straszne, kiedy – jak stwierdzili to eksperci – kości zostałyby wypłukane z powrotem do morza w czasie przypływu, który miał nastąpić w czasie następnych 20 minut.
[Oznacza to, że ktoś czy coś celowo wyrzuciło z laguny ten pojemnik dokładnie wtedy, kiedy Sharon przechodziła obok plażą! – uwaga tłum.]


Nadal zaginiony


Badanie doczesnych szczątków wykazało, że Muff nie żyła od 7 lat i została zamordowana, a jej ciało usunięto w dość makabryczny sposób. Najpierw została ona zastrzelona lub pobita na śmierć, następnie jej ciało zostało sfragmentowane i najprawdopodobniej przy pomocy palnika acetylenowego, a następnie zapakowane do kontenera, który następnie wrzucono do laguny, gdzie spoczywał na jej dnie przez tyle lat. Tajemnica staje się jeszcze głębszą, odkąd stało się niejasne dlaczego ciężki, metalowy pojemnik wypłynął z dna laguny, na którym leżał przez 6 lat. Na dodatek nie wiadomo jak to się stało, że drut, którym zabezpieczono kontener przed otwarciem i normalnie byłby bardzo trudnym do zdjęcia, zszedł był sam z siebie i został znaleziony obok kontenera zachowując dokładnie taki sam kształt, jakby był owiniętym wokół zamknięcia.
[Innymi słowy mówiąc – ktoś czy coś zdjęło to zabezpieczenie nie uszkadzając go! – uwaga tłum.]      

Znalezienie ciała Muff wystarczyło do aresztowania Stephanie Stearns i Bucka Walkera, i oskarżenie ich o morderstwo. Walker, który odsiadywał karę za kradzież łodzi został tym razem skazany na dożywocie. Stearns została uniewinniona z braku dowodów wskazujących na jej bezpośredni udział w tym przestępstwie. Wywnioskowano, że Grahamów zamordowano w ich łodzi, którą następnie skradziono. Nikogo więcej nie skazano za to morderstwo. Ciała Maca Grahama nie odnaleziono i miejsce, w którym się ono znajduje pozostaje tajemnicą do dziś dnia. Kiedy władze poszukiwały zwłok Maca, Walker wydał zdumiewające, złowieszcze i szydercze oświadczenie: A szukajcie sobie, szukajcie. Nigdy go nie znajdziecie. Chociaż Mac Graham bez wątpienia nie żyje, to nadal jest uznawany za zaginionego.


Tajemnica bez końca


Tajemnice otaczające tą sprawę nie mają zakończenia. W czasie procesu, jednym ze świadków był Tom Wolfe – jachtmen przebywający na wyspie wraz z Walkerem, Stearns i Grahamami i mieszkający tam. Wolfe oświadczył, że na miesiąc przed procesem spacerował sobie plażą nad Pudget Sound, WA, niedaleko jego domu. Poprzedniego dnia był tam sztorm i morze wyrzuciło mnóstwo rzeczy na brzeg. Tam właśnie pomiędzy wieloma bezużytecznymi przedmiotami, Wolfe zauważył tekturową pocztową tubę. Zaciekawiony co ta tuba robi na plaży, otworzył ją i w jej wnętrzu znalazł trzy kopie dokładnej mapy Palmyry. Było to zdumiewające znalezisko, które zdaje się wykraczać poza zwykły zbieg okoliczności i znajduje się w strefie nadprzyrodzonej synchroniczności. Mówi Wolfe:
Znalezienie tej przeklętej mapy jest przerażające (i) choć nie jestem typem bojaźliwego faceta, to muszę przyznać, że przeżyłem szok. To wyglądało tak, jakby Palmyra dosięgła mnie i dotknęła swymi mackami z odległości 3000 mil.

Straszna historia, nieprawdaż? Być może straszniejsze są nawet historie sugerujące, że Muff Graham miała pewnego rodzaju psychiczną wizję swego losu.  Jedno z takich przeczuć miał także Wolfe, kiedy wysyłał listy pożegnalne do rodziny i przyjaciół. W jednym ze swych listów Muff stwierdziła, że Palmyra jest „zła”.  To wyszło na światło dzienne później, że Muff była odwiedzana przez spirytystkę, która ja ostrzegała, że w czasie podróży stanie się im coś strasznego. Na dodatek, ich przyjaciel powiedział później, że kiedyś Muff rozpłakała się przed wyjazdem w ich podróż z Macem i wyraziła pewność, że z niej już nie wróci. Przyjaciel ten wyjaśnił, że kiedy Muff żegnała się z nimi przed podróżą na Palmyrę, to miała minę kogoś, kto mówi żegnajcie na zawsze…

Buck Walker został zwolniony warunkowo w 2007 roku i  napisał coś w rodzaju dziwnego sprawozdania, w którym twierdził, że zabił Maca w samoobronie. Walker twierdził, że miał romans z Muff, po którym Mac wpadł we wściekłość, zabił swoją żonę a potem przyszedł do Bucka. Walker twierdził, ze nie miał innego wyjścia jak zabić Maca, którego on opisał jako bezwzględnego, szalonego mordercę. Buck Walker zmarł w 2010 roku, tak więc już się nie dowiemy, jak prawdziwa jest jego wersja wydarzeń sprzed lat.

Prawdopodobne podwójne morderstwo na Macu i Muff Graham i śmierć ich zabójcy wcale nie zakończyło klątwy Palmyry. Od lat od czasu do czasu krążą słuchy o tajemniczych wydarzeniach na atolu. W 1987 roku, statek rybacki zaalarmował Straż Przybrzeżną, że zaobserwował dryfujący jacht nieopodal Palmyry. Rozpoznanie lotnicze stwierdziło, że jacht jest opuszczony, zaś jego maszty i żagle są połamane i podarte. Po wejściu na pokład, funkcjonariusze znaleźli resztki szkieletu jachtmena pana Manninga Edwarda. Nie określono przyczyny jego śmierci i to pozostaje nadal tajemnicą…

W 1977 roku, inny jacht przybył na wyspę na krótki pobyt jak się wydaje został opanowany przez jakiś dziwnych ludzi wyznających jakiś dziwny kult, których opisano jako „hippisów”. Hippisi zagrozili gościom użyciem przemocy, więc jacht szybko odpłynął z wyspy. W czasie kolejnej wizycie na Palmyrze nie znaleziono żadnych dowodów i śladów kultu hippisów, jak to opisano, i żadnych innych ludzi tego pokroju.
[Autentyczni hippisi żyli i działali zgodnie z hasłem Make Love Not War!, zatem trudno przypuścić, by mogli się zachowywać agresywnie w stosunku do kogokolwiek i atakować przybyszów. Zapewne byli to piraci lub szmuglerzy, a nie hippisi czy dzieci kwiaty… – uwaga tłum.]


Zbieżność czy reguła?


Jego bohaterem jest niejaki Graham Hughes i czworo członków jego rodziny płynący na Hawaje z San Diego, CA, w 1989 roku na pokładzie swego jachtu SY Sea Dreamer. W czasie rejsu jacht został zepchnięty z kursu i wylądował na Palmyrze. Rodzina zatrzymała się tam na krótko, zanim znów puściła się na ocean i następnie… znikła z powierzchni Ziemi. intensywne poszukiwania rodziny na trasie z Palmyry na Hawaje nie przyniosły nawet żadnego śladu wskazujących na to, jaki los ich spotkał. I tu rzecz ciekawa: pierwsze imię tego człowieka brzmiało Graham, tak jak nazwisko zamordowanego w 1974 roku Maca Grahama. Obaj pochodzili z San Diego. Nawet nazwy ich jachtów były podobne: Sea Wind i Sea Dreamer. Przypadek to czy złowroga synchronizacja?

Krąży wiele teorii na temat tego, co się dzieje na atolu Palmyra. Niektórzy mówią, że jest on nawiedzony przez dusze marynarzy z rozbitych statków na tamtejszych rafach dawno temu. Inni sądzą, że jest to ląd, gdzie tylko jeden krok dzieli od równoległego wymiaru, cieniutka membrana dzieląca nas od całkowicie nieznanej rzeczywistości. Jeszcze inni twierdzą, że Palmyra jest czymś całkowicie różnym, jakąś żywą istotą z własną ciemną wolą i mocą.

Aktualnie nie ma żadnej ludności osiadłej na Palmyrze. Jedynymi znanymi stałymi mieszkańcami są naukowcy od klimatu, którzy czasami stacjonują na atolu. W swej przeważającej części, Palmyra przypomina spokojną, piękną, rajską wyspę schowaną przed resztą świata. Jednakże ten wygląd jest zwodniczy. Znając paskudną historię wyspy trudno jest oglądać jej pocztówkową urodę i czuć czające się na niej zło. Może to i lepiej, że Palmyra pozostaje niezamieszkałą i ma złą sławę niebezpiecznego miejsca, które leży gdzieś poza naszym zrozumieniem i być może nawet naszą rzeczywistością. I być może miał rację ten żeglarz, który powiedział, że Palmyra zawsze należała do siebie, nigdy do człowieka


Moje 3 grosze


A jednak wydaje mi się, że istnieje jakieś wyjaśnienie dla tych wszystkich fenomenów Palmyry. Zacznę od tego, że podobne rzeczy obserwuje się na znanej z opowieści o piratach i pirackich skarbach Isla del Coco/Cocos Island - Wyspie Kokosowej – należącej do Kostaryki. Tam też ludzi – szczególnie w nocy – opanowuje często nieuzasadniony strach. Także zwierzęta. Pisze o tym Aleksander Grobicki w książce pt. „Skarby na dnie mórz”. Podobne fenomeny odnotowano na wyspach należących do archipelagu Hebrydów i na Islandii. We wszystkich przypadkach odnotowano obecność Innych – zwanych duchami, elfami, Ukrytymi Ludźmi, itd. Czy nie chodzi tutaj o istoty żyjące w światach równoległych, albo po prostu we Wszechoceanie, które nie życzą sobie ludzkiej obecności na swych terenach/akwenach?

Znany już nam Albert Rosales sądzi, że być może znajdują się tam siedliska Syren lub Wodnych Ludzi – i ja przychylam się do tego stanowiska. Zwróćmy uwagę na to, że dowody w sprawie zabójstwa Grahamów zawsze pochodziły z oceanu, jakby podrzucane przez kogoś, kto zamieszkuje w jego wodach... A dlaczegóżby nie?                      



Przekład z j. angielskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©