środa, 21 stycznia 2015

Zabajkalskie bagienko



Siergiej A. Piszczulin z Szełopugina, Zabajkalski Kraj


Jest w naszym kraju miejscowość, którą nazywają Szamanką. Tam znajduje się bagienko. Z pozoru wygląda jak małe śródleśne jeziorko, jakieś 10 m średnicy. Wydawałoby się, że niczego w nim osobliwego nie ma, takich tysiące mamy na Zabajkalu. Ale to tak się wydaje na pierwszy rzut oka!

Kiedy zbliża się wieczór, to do tego bagna zbliżać się było straszno – jego dno wyglądało jak krater – przy czym jego głębokość była niezmierzona. Miejscowi chłopi rzucili tam trzydziestometrowy sznur z obciążeniem – dna nie dosięgli, bo obciążenie sznura nie osłabło. Woda w bagnie zawsze była biaława, być może wapienna i bardzo zimna. Nie było w niej żadnych zwierzątek i żyjątek, tylko jej powierzchnia była pokryta jakąś dziwną buro-zieloną roślinnością. Od czasu do czasu, Bóg wie z jakiej głębiny, wylatywały długie łańcuszki baniek jakiegoś bezwonnego gazu.

Nie byłem tam wiele lat. Od tego czasu z młodnika wyrosły drzewa, a wszystkie kępy porosły olchami, dlatego też długo krążyłem, zanim nie trafiłem na to fantastyczne bagienko. Przyznaję, że będąc tam samemu czułem się nieswojo. Nie opuszczało mnie uczucie, że ktoś mnie intensywnie obserwuje.

Postałem na brzegu jeziorka, obszedłem je dookoła, sfotografowałem ze wszystkich stron. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, jaka niespodzianka czeka mnie w domu! Kiedy zacząłem przeglądać zdjęcia, to okazało się że na wszystkich ośmiu zdjęciach bagienka, zrobionych z różnych ujęć, znajduje się ciemna plama, podobne do kłębu czarnego dymu. Wyglądało to tak, jakby znajdował się on na wysokości 3 m nad wodą, dokładnie nad środkiem tego niezwykłego zbiornika wodnego. Zobaczcie sami…


Tekst i zdjęcie – „Tajny XX wieka” nr 33/2014, s.24

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©