środa, 28 października 2015

Pożywienie bogów: sekrety długowieczności Starożytnych

Góry Al-Djabal al-Achdar - miejsce pochówku Zeusa


Wiktor Miednikow


90-letnia Francuzka Jeanne Calmane wynajęła mieszkanie 47-letniemu adwokatowi za czynsz do jej śmierci. W rezultacie tego Calmane otrzymywała pieniądze przez 30 lat i jeszcze przez dwa lata dostawała rentę od żony adwokata.

We wszystkich czasach i epokach ludzie poszukiwali eliksiru nieśmiertelności, żeby żyć długo, bardzo długo i upodobnić się do bogów (choć większość takich marzycieli nie wiedziała, czym się zająć w czasie nieskończonego życia.) Mamy przykłady ludzi, którzy żyli bardzo długo, i relacji z dawnych źródłach o takich ludziach jest niemało (tak jak Matuszael – rekordzista wśród biblijnych patriarchów – przeżył 969 lat – Rdz 5,27.) Na czym polegał sekret długowieczności naszych przodków? „Człowiek jest tym, co je” – jak mawiali Starożytni. Innymi słowy mówiąc rzeczy, które pakujemy w nasz organizm modelują i modyfikują nas – nasze ciało i umysły. I dlatego, by upodobnić się do bogów  należy spożywać „pokarm bogów”.


Iradowy wiek 


Super-długo żyjącymi ludźmi (wedle naszych miar) byli inni biblijni patriarchowie. I tak np. tylko siedem lat mniej od Matuszaela żył jego rodzony dziadek Iared/Ared/Jered. Dlatego w wiekach XVII-XIX mówiąc o wieku poczciwych staruszków używało się [w Rosji] terminu „iradowy wiek” (u nas „matuzalemowe lata” – przyp. tłum.) W ogóle, zgodnie ze Starym Testamentem, ludzie do czasu Potopu Powszechnego żyli znacznie dłużej, niż współcześni: pierwszy człowiek na Ziemi  - Adam żył 930 lat; jego syn Set – 912 lat; jego wnuk Enosz – 905 lat; jego prawnuk Kenan – 910 lat; syn Kenana – Mahalaleel – 895 lat. Wnuk Matuszaela – Noe – przeżył Powszechny Potop i umarł w wieku 950 lat. (Rdz 5,1-31)

Pen Tszu - kucharz, który przeżył 800 lat...

Na drugiej stronie Ekumeny (części świata zamieszkałej przez Ludzkość) w dawnych Chinach, potomkowie Niebieskiego Władcy także odznaczali się długowiecznością. Przekazy głoszą, że pewien człowiek o imieniu Tzian i nazwisku Ken przeżył ponad 800 lat, ale przed śmiercią powiedział, że jego życie było całkiem krótkie. A Pen Tszu z końca panowania dynastii In przeżył 767 lat, ale nie wyglądał on na starego i słabego. Ludzie gubili się w domysłach, na czym polegał sekret ich długowieczności. Niektórzy twierdzili, że przyjmował on lekarstwo z grzyba dębu korkowego; inni zaś widzieli ów sekret w sposobie prawidłowego oddychania. A w rzeczy samej Pen Tszu potrafił gotować wspaniałą zupę z bażanta. To właśnie jadło zaproponował on Niebieskiemu Władcy. Zupa tak zasmakowała bogu, że podarował on cudownemu kucharzowi 800 lat życia. Jednakże Pen Tszu tego było mało: przed śmiercią żałował on, że nie pożył sobie dowolnie długo i jego życie kończy się w samym rozkwicie. W czasie swego długiego życia Pen Tszu pochował 49 żon i dochował się 54 synów.

Ale wszystkich przelicytowali Sumerowie. Na glinianych tabliczkach państwa sumeryjskiego wyliczono długość życia tamecznych królów: Alulim królował 28.000 lat; Dumuzu – 36.000 lat, a Ibartutu – 18.000 lat!



Podzielić przez dziesięć!?


Oczywiście, trudno jest wierzyć bajkom i mitom. Przede wszystkim przytoczone tutaj cyfry wydaja się być przesadzone. No, ale jak można poddawać w wątpliwość Pismo Święte??? Dlatego też niektórzy współcześni komentatorzy Biblii uważają, że wiek biblijnych patriarchów mogli wyliczyć według dawnego egipskiego obyczaju – licząc jeden miesiąc za rok, albo według zwyczajów dawnych Żydów – dwa miesiące za rok. W ten sposób niczego dziwnego w długowieczności patriarchów nie ma. Jak się to mówi – podziel na dziesięć.

Druga wersja – wiek biblijnych patriarchów wyliczony przez Mojżesza przy pisaniu Księgi Rodzaju, to nie ich absolutny wiek, ale suma przeżytych przez nich lat, plus suma lat przeżytych przez ich potomków.
Ale dane z sumeryjskich tabliczek nie pasują do żadnej wersji. Poza tym, że rzecz idzie już nie o setki lat, ale o dziesiątki tysięcy lat! Wygląda na to, że one są prawdziwe, albo…


…bogowie wylądowali na Ziemi


A co z tego, jeżeli ludźmi w Starożytności rządzili bogowie? A dokładniej – przedstawiciele wysokorozwiniętej cywilizacji pozaziemskiej, Kosmici? Pewnego razu wylądowali na Ziemi i zaczęli ją kolonizować. To pierwsze pokolenie bogów nie spożywało zwyczajnej żywności. Oni żywili się energią Słońca, Wszechoceanu i otaczającej nas przestrzeni. A potem przy pomocy genetycznego programu stworzyli żywe organizmy po to, by żywić się ich energią i emocjami. Zgodnie z tą teorią, wszyscy jesteśmy biorobotami z wmontowaną w nas możliwością samorozwoju i samodoskonalenia. Bogowie w dawnych czasach zstępowali z niebios, kontaktowali się z ludźmi, pokazywali im jak rozniecać ogień, nauczyli ich uprawy roli i rzemiosł. I jeżeli wierzyć Genezis, wstępowali w związki ze swymi stworzonymi przez nich:

A kiedy ludzie zaczęli się mnożyć na ziemi, rodziły im się córki.  Synowie Boga, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie, jakie im się tylko podobały. Wtedy Bóg rzekł: «Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną: niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat». A w owych czasach byli na ziemi giganci; a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych czasach. (Rdz 6,1-4)

W takim kontekście, Przybysze z Kosmosu i pierwsze pokolenia ich potomków rzeczywiście mogły żyć tysiące lat.


Kamienne delikatesy i rarytasy


Następnemu pokoleniu bogów, które składało się już z „metysów”, „kreoli” i „mulatów” – czyli dzieci Przybyszów z Kosmosu i ziemskich kobiet – słonecznej energii już nie wystarczało. Mity i legendy antycznej Grecji opowiadają o tym, że bogowie olimpijscy jedli ambrozję i pili nektar. Ta żywność dawała siłę i wieczną młodość. Ale Olimpijczycy nie byli nieśmiertelnymi. I tak np. król niebios – Zeus choć przeżył długie i burzliwe życie w zdrowiu, też zmarł i pochowano go na północnym wybrzeżu afrykańskim, w górach El-Akhdar (al-Djabal al-Achdar, na wschód od miasta Bengazi, Libia – uwaga tłum.) vis-à-vis wyspy Krety. Natomiast mogiła jego ojca – boga Kronosa znajduje się na wyspie Biełyj u wybrzeży Jamału (N 73°13’37” – E 070°39’48” – przyp. tłum.).

A czym były ambrozja i nektar? Tego dokładnie nikt nie wie. Te boskie i cudowne pożywienie było trzymane w największym sekrecie przed śmiertelnymi. Legendy mówią, że ambrozję i nektar na Olimp dostarczały ptaki. Z greckich mitów nie wynika charakterystyka ambrozji i nektaru, miejsca i sposobu ich wytwarzania (wydobycia) i magazynowania. Dla współczesnej nauki, ta „boska żywność” pozostaje niewiadomą i jest takim ładnym wymysłem, fantazją.

Stalaktyty - to one właśnie stanowiły pożywienie bogów

Jednakże władcy i przywódcy narodów we wszystkich czasach podejmowali wielkie wysiłki w poszukiwaniach tych cudownych rzeczy. Także i dzisiaj, w różnych krajach przedsiębierze się naukowe ekspedycje do różnych zakątków naszej planety w celu poszukiwania zapomnianej, zagubionej wiedzy. Przeprowadzone, długoletnie poszukiwania pokazały, że legendy są częściowo prawdziwe. Bogom Olimpu przywożono ambrozję i nektar z Afryki, gdzie wydobywano je podziemnych pokładów. Podobne pokłady znajdują się w innych miejscach na naszej planecie, w tej liczbie na Antarktydzie, w Chinach, Japonii, Ameryce, na Kubie, na terytorium b. ZSRR, i in.

Dzięki uzyskanym danym z legend i mitów dowiadujemy się, że ambrozja to świetliste kryształy pośród czarnych skał. Ich kolor ma wiele odcieni w zależności od miejsca występowania. Związane to jest ze składem chemicznym samych skał.

Nektar to są narosty skalne, stalaktyty, będące naciekami gęstego, tłustego soku z ciemnych kamiennych warstw Ziemi. narosty te mają żółtawo-pomarańczowy kolor. W różnych miejscowościach mają one fioletowe i inne zabarwienie. Narastanie tych stalaktytów następuje w okresie wiosenno-letnim w czasie wydzielania soków.
Zgodnie z staroindyjską wiedzą, góry na Ziemi się rodzą, rosną, starzeją się i umierają (erodują) tak jak rośliny. Mają one swój własny system korzeniowy, dzięki której one rozrastają się na planecie i mają także swoją „strukturę genową” – system podtrzymujący życie z cyrkulowaniem w różnych kierunkach potoków energetycznych i cieczy. Góry są podobne do biologicznego organizmu. Można założyć, że w ich wnętrzu, u ich korzeni, mogą powstawać i odkładać się różne produkty ich aktywności życiowej (w tym nektar i ambrozja) cenne ze względu na swój skład chemiczny i właściwościami dla ludzi.

Ze względu na swe właściwości odżywczo-energetyczne ambrozja i nektar przeskakują wszelkie inne związki odżywcze na Ziemi. A wielowarstwowa wewnętrzna część ich aury jest silnie wyciągnięta w kierunku środka Ziemi.

Troje podczaszych bogów olimpijskich: Hebe, Endymion i Ganimedes
(obraz Patricji Watwood - "Ganymede", 1971, prywatna galeria) 

Hebe z orłem, który dostarczał bogom ambrozję i nektar na Olimp
(obraz Charlesa Picque'a - "Hebe", 1826, Museum voor Schone Kunsten, Gent, Belgia)

Także Iris, bogini tęczy i posłanka bogów zajmowała się dostarczaniem niektórych produktów na Olimp - tutaj niesie wodę ze Styksu...
(obraz Guy Heada - "Iris", 1793, Nelson Atkins Museum of Art, Kansas City, USA)

Iris była posłanką bogów, zaś jej atrybutem była tęcza...
(obraz Pierre - Narcissa Guerina - "Morfeusz i Iris", 1811, Ermitaż, St. Petersburg, Rosja)

Oczywiście bogowie olimpijscy umieli odpowiednio zmiękczać te „kamienne delikatesy”  i otrzymywać z nich smaczne i pożywne potrawy i napoje dające im siły i długowieczność. Prostym śmiertelnikom te tajemnice były niedostępne. Chociaż z drugiej strony, w Ameryce Południowej jeszcze w XX wieku żyli jubilerzy, którzy potrafili zmiękczać kamienie sposobem przekazywanym z ojca na syna, ale przygotować „pożywienia bogów” oni nie potrafili. Być może nauka w przyszłości będzie w stanie rozwiązać tą zagadkę, i odwieczne marzenie Ludzkości się spełni.


Słońcożercy


A przecież w naszych czasach istnieją „słońcożercy” – ludzie żywiący się energią Słońca. I tak np. w 2001 roku, gazeta „Times of India” opublikowała sensacyjny fakt: 64-letni mechanik o nazwisku Manek już rok obchodził się bez jadła! Przez ten czas nie zjadł ani okruszka, tylko pił przegotowaną wodę. Żywił się bezpośrednio energią Słońca… Według Maneka wszystko, czego nam trzeba by żyć bez jedzenia, to nauczyć się przyjmować czystą energię z jej pierwoźródła. Jego słowa potwierdziła cała grupa naukowców-medyków z Instytutu Wielokierunkowej Terapii przy Międzynarodowym Centrum Zdrowia  w Ahmadabadzie, Indie, a także specjaliści z Dżinistycznego (?) Towarzystwa Lekarskiego, którzy prowadzili długie obserwacje stanu zdrowia „słońcożercy”. Podobnych jemu ludzi na Ziemi są dziesiątki – jak nie setki.

"Słońcożerca" Manek z Indii

Genetyk Michaił Borodacziew tak ocenia fenomen „słońcożerców”:
- Myśloformy mają swe materialne odpowiedniki. Tacy ludzie są w stanie siłą swoich myśli stworzyć matrycową strukturę i stworzyć białkową molekułę, nawet nie zastanawiając się nad tym, jak ona jest zbudowana. Wystarczy stworzyć w swej podświadomości obraz białkowych molekuł, i w ich organizmie niedostatek białka zostanie uzupełniony dzięki istnieniu tej matrycowej struktury.


Opinie z KKK


Ave!
Przyznam, że czytając już wstęp o boskim żarciu pomyślałem, że to "Tajny XX wieka"... heh, miałem rację. Według mnie to wydawnictwo jest krypto-populistyczne i trąci czystym New Agem, aż gały wyłażą. I te tezy... matryca białkowa... kurczę, sam kiedyś taki byłem i sam wymyślałem podobne rzeczy w celu rekoceptualizacji rzeczywistości, i być może dlatego wiem, że to ślepy zaułek. (Smok Ogniotrwały)


Ciekawe. Czytajac ten artykuł odniosłem wrażenie, że coś jest na rzeczy. Oczywiście opowiastki o jadalnych stalaktytach brzmią niewiarygodnie, ale z kolei opowieści o bogach i ich ucztach - tak. No bo zauważcie: kto nosi bogom pożywienie na Olimp? Orzeł. A co jest podobne do orła w locie? Samolot! Być moze Starożytni grecy widzieli coś lecącego na Olimp i przypominajacego im orła, a co było po prostu aparatem latajacym...

Osobiście jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, w której Ziemia po Wielkiej Wojnie Bogów-Astronautów jest tak skażona, że mogą na niej żyć tylko ludzie, którzy byli przystosowani do najpodlejszych warunków życia. Zaś ci wyżej rozminięci ucieklli w góry - gdzie pędzili życie w schronach, a żywność dowozili sobie z jakichś czystych ekologicznie enklaw... Pasuje? Pasuje. 


Z biegiem czasu bogowie coraz bardziej się degenerowali, a ludzie przystosowali do nowych warunków. Wiedza bogów była także degenerowana z pokolenia na pokolenie aż stała sie religią czy gnozą rozmaitych masonów i innych tajnych stowarzyszeń. I tak właśnie być mogło. (Daniel Laskowski) 


Tekst – „Tajny XX wieka” nr 15/2015, ss. 20-21
Ilustracje: „Tajny XX wieka” i Internet
Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©