Jezioro Łabynkyr - widok ogólny
Wiktor Swietłanin
Potwór z Loch
Ness jest znany także dzięki nagraniu video zrobionemu przez inż. T. Dinsdale’a. eksperci przyznali, że
zapis jest autentyczny i 15-metrowe stworzenie poruszało się w jeziorze z
prędkością 10 km/h.
Jezioro Łabynkyr
znajduje się w Ojmiakońskim Rejonie na wschodzie Jakucji (N 62°29’53,60” – E 143°36’20,39”, 1053 m n.p.m., wg GoogleEarth
– przyp. tłum.) Od setek lat tutaj z pokolenia na
pokolenie przekazywana jest legenda o istnieniu w jeziorze ogromnego
zwierzęcia, którego miejscowi nazywają Łabynkyrskim Diabłem. Według ich
opowieści, pewnego razu ów potwór wybrał się na brzeg i pogonił za rybakiem,
póki tenże nie umarł na zawał serca. A za drugim razem „diabeł” wysunął z wody
swój łeb jednym machnięciem szczęk pożarł płynącego psa…
[Polecam Czytelnikowi
bardzo ciekawe opowiadanie Jeremieja
Parnowa & Michaiła Jemcewa pt. „Bunt trzydziestu trylionów” ze zbiorku
„W pogoni za wężem morskim” (Warszawa 1967), w którym w sposób fabularny
opisano te wydarzenia. Zob. także Leszek
Kleczkowski & Sławomir Pikuła – „Poczet potworów letnich” (Warszawa
1985) – uwaga tłum.]
Znikająca wyspa
Ludzie
przychodzą tutaj tylko na polowanie albo łowienie ryb – tym bardziej, że
odległość do najbliższej osady Tomtor wynosi 105 km! Samo jezioro znajduje się na wysokości
1020 m n.p.m. i jest rozciągnięte na 14 km z północy na południe. Szerokość
tego prostokątnego kształtu jeziora jest mniej więcej jednakowa i wynosi 4 km,
zaś głębokość powyżej 50 m. Średnia temperatura wody dochodzi do +9°C, zaś w
warstwach przydennych od +1 do +1,5°C, jednakże bez względu na tak niską
temperaturę wody, jezioro zamarza anomalnie powoli – kiedy po powierzchni
sąsiednich jezior można jeździć ciężarówkami, na Łabynkyrze pojawia się cienka
warstwa przybrzeżnego lodu.
Na jeziorze
znajdują się trzy wyspy. Jedna z nich, o średnicy około 30 m, zgodnie z opowieściami
miejscowych, od czasu do czasu znika pod wodą – a do tego poziom wody w
jeziorze wcale się nie zmienia. Badacze zakładają, że to jest skutek optycznego
złudzenia – tzw. „zimnego mirażu”.
[Podobne zjawisko było
najprawdopodobniej odpowiedzialne za katastrofę słynnego RMS Titanica.
Góra lodowa, na którą wpadł, znajdowała się w strefie mirażu i wyszła z niej
dopiero w odległości ok. 600 m przed dziobem Titanica. Oczywiście nie
można już było wykonać manewru przeciwkolizyjnego, ze względu na dużą bezwładność
statku i małą płetwę sterową, a który pędził z prędkością co najmniej 22 kts/40,74
km/h, i skończyło się to katastrofą… - uwaga tłum.]
Jakuccy rybacy
wyjaśniają, że w zimowym czasie na powierzchni lodu samorzutnie pojawiają się
duże płonie (połynie – zwane „diabelskimi oknami” –
przyp. aut.) a wraz z nimi można było zaobserwować ślady
jakichś dużych zwierząt. Ponadto na jeziorze zawsze są miejsca, gdzie lód jest
cienki i łatwo się łamie nawet w czasie mrozów na -60°C!
Domniemany potwór z jeziora Łabynkyr i jego potencjalne ofiary - renifery
Gdzie przepadły renifery?
Opisy potwora
wedle naocznych świadków są zgodne: to jest ogromne, ciemnoszare zwierzę z dużą
głową, że rozstaw oczu nie jest mniejszy niż szerokość tradycyjnych miejscowych
tratw zrobionych z 10 pni czy bali drzewnych. Dane o tych potwornych rozmiarach
częściowo się potwierdziły , kiedy to miejscowy mieszkaniec Piotr Winokurow w końcu lat 50.,
znalazł na brzegu szczękę nieznanego zwierzęcia
z zębami. Całkowita długość kości wynosiła 1,5 m!
Ofiarami polowań
potwora są nie tylko psy, ale także i renifery. Zadziwiające zdarzenie miało
miejsce, kiedy to jeden z Jakutów postanowił uwiązać renifery do sterczącego z
ziemi palika. Wyszedł on na brzeg rozpalić ognisko i naraz usłyszał silny
trzask – palik zatoczył się, lód pękał i coś wielkiego i ciemnego wciągnęło
renifery w głębinę.
Jeziora Łabynkyr i Worota z orbity (GoogleEarth)
W sąsiadującym z
Łabynkyrem jeziorze Worota (N 62°24’25,94” – E 144°07’48,74”, 1234 m n.p.m. –
przyp. tłum.) także niejednokrotnie obserwowano pojawienie się gigantycznego
zwierzęcia. Być może oba jeziora są połączone pod ziemią jakimś kanałem i
widziano jedno i to samo stworzenie? (To jest
wykluczone ze względu na różną wysokość obu jezior nad poziomem morza, która to
różnica wynosi prawie 200 m – przyp. tłum.)
Opowieści geologów
W dniu
14.XII.1958 roku, o „północnych potworach” opowiadała gazeta „Mołodież
Jakutii”. W latach 60., w magazynie „Wokrug świeta” został wydrukowany artykuł
biologa Igora Akimuszkina, gdzie
pomiędzy innymi „rówieśnikami” szkockiej Nessie znalazł się także i
„Łabynkyrski czort”. A w 1961 roku, ten sam magazyn opublikował fragmenty
dzienników naczelnika geologicznej ekspedycji W. Twierdochliebowa, gdzie także potwierdza on istnienie jakiegoś
dużego zwierzęcia, ale nie w jeziorze Łabynkyr, ale w sąsiednim jeziorze
Worota. W dniu 30.VII.1953 roku W. Twierdochliebow i geolog W. Baszkatow widzieli w jeziorze jakieś
pływające stworzenie. Ono płynęło po łuku: najpierw wzdłuż brzegu, a potem w
kierunku obserwatorów. Nad wodą unosiła się ciemnoszara jakby głowa, na której
widać było dwie jaśniejsze symetryczne plamy, podobne do oczu. Geolodzy
widzieli tylko część tego zwierzęcia, ale według ich relacji pod wodą widać
było jego masywne ciało. Potwór poruszał się ciężkimi skokami już to wynurzając
się z wody, już to nurkując w niej.
W odległości 100
m od brzegu, zwierzą stanęło i zanurkowało znikając pod wodą. Nie udało się go
sfotografować – ale, według geologów, miejscowi mieli rację: rozstaw oczu u
tego zwierzęcia faktycznie nie był mniejszy niż szerokość tratwy z 10 bierwion.
Prawdę powiedziawszy, bierwiona w Jakucji są niezbyt grube, tak że 10 bierwion
w tratwie mierzy jakieś 1,2 – 1,5 m.
W latach 60. i 70.,
na Łabynkyrze przebywało jeszcze kilka ekspedycji grup turystycznych, ale
„Łabynkyrskiego czorta” nie udało się im zobaczyć ani znaleźć jego ślady.
Zainteresowanie potworem z jeziora przygasło na czas jakiś.
Śmierć „obserwatorów jeziora”
Przez te
wszystkie lata jedynym stałym mieszkańcem na brzegach jeziora był niejaki Ałjams – na wpółobłąkany były zesłaniec
trockistowski, który po odsiedzeniu swego wyroku nie chciał powrócić do
cywilizacji. Ałjams łowił ryby i wymieniał je u rzadko tam bywających pilotów
helikopterów na produkty i wódkę – i opowiadał im historie o potworze żyjącym w
Łabynkyrze. Według jego słów „Czort” w każde księżycowe noce, przy pełni
Księżyca, pożerał okup, który dawał mu Ałjams.
W 1993 roku
Ałjams poważnie zachorował i przypadkowi rybacy zabrali go do szpitala. Przyszedłszy
do siebie, odludek krzyczał, że nie wolno było go wywozić znad Łabynkyru, i że
dlatego on teraz na pewno umrze. I śmierć rzeczywiście nastąpiła – zaś Ałjamsa
wywieziono z powrotem na brzeg jeziora.
Po nim
nieformalnym „gospodarzem Łabynkyru” został Josif Dobrykin – Rosjanin – który nazywał siebie „jakuckim
księciem”. Jakuci słuchali go bez szemrania (to on określał
komu, ile i gdzie wolno było łowić na jeziorze – przyp. aut.) Pewnego dnia Dobrykin gdzieś zniknął. Jego zniknięcie powiązano
z zamieszkującym jezioro potworem i jak w czeskim filmie - nikt niczego na ten
temat powiedzieć nie mógł.
Ale dziwne
okoliczności śmierci dwóch „obserwatorów” jeziora doprowadziły do wysłania tam
kolejnej ichtiologicznej ekspedycji, zorganizowanej w 1999 roku. W czasie jej
trwania, w wody jeziora niejednokrotnie wchodzili nurkowie – i za każdym razem,
według ich słów, widzieli oni coś wielkiego płynącego przejrzystej wodzie.
Badacze znaleźli
pod lustrem wody jakieś podwodno-podziemne konstrukcje podobne do szybów i
sztolni, które być może łączyły Łabynkyr z sąsiednimi jeziorami.
W jednym miejscu
na brzegu znaleziono niepojęte ślady. Ichtiolodzy zwrócili uwagę na lodowe
narosty (stalagmity – przyp. aut.) – ślady wody,
która ściekła z ciała stworzenia, które wypełzło na brzeg. (Coś takiego jest możliwe, kiedy temperatura powietrza spada
poniżej -40°C, kiedy to woda spadając z ciała zwierzęcia zamarza już w
powietrzu i zamienia się w lód w momencie dotknięcia zimnego podłoża – przyp.
tłum.) Sądząc po pasie stalagmitów, szerokość ciała zwierzęcia wynosiła
ok. 1,5 m, ono wybrało się na brzeg, a potem wróciło z powrotem do wody.
Jeszcze jednym
rezultatem ekspedycji było zniknięcie bez śladu (w
dosłownym tego słowa znaczeniu – na śniegu nie pozostały żadne ślady – przyp.
aut.) psa łajki, którego uwiązano nieopodal płoni.
Jaszczury czy mamuty?
W 2012 roku rosyjskim
naukowcom przy pomocy sonaru ultradźwiękowego udało się namierzyć w jeziorze
kilka dużych obiektów podwodnych, które nie były ławicami ryb. Według danych
aparatury, długość takiego obiektu wynosiła jakieś 7-8 m.
Jeszcze jedna
ekspedycja płetwonurków w lutym 2013 roku zakończyła się sportową sensacją:
kierownik ekipy Dimitrij Sziller
wykonał rekordowe zanurzenie na 20 m, które pretenduje do wpisu do „Księgi
rekordów Guinessa”. W tym czasie temperatura otaczającego ich powietrza sięgała
-46°C, a temperatura wody +2°C. W takich surowych warunkach jeszcze nikt nie
nurkował.
Ale to jeszcze
nie wszystko! Przy pomocy telesondy udało sie odkryć na dnie jeziora szkielet
jakiegoś wielkiego zwierzęcia. W dniu 4.II.2013 roku o tym doniosły rosyjskie i
inne media, w tym angielski „Daily Mail”.
Nurkowie nie
byli w stanie podnieść szkieletu na powierzchnię, ale przeprowadzili dokładne
badania radiometryczne. Według uzyskanych danych, długość szkieletu wynosiła 33
ft/~10 m – i sądząc po czasie przebywania w wodzie, tutejszy potwór pojawił się
na świecie wcześniej niż Nessie!
Ostatnie zdjęcie potwora z Łabynkyru
Co to było
takiego: ryba, płaz czy dawny gad? Tutaj poglądy uczonych się rozbiegały.
Jako że jezioro
długo nie zamarza, prawdopodobnie wygląda hipoteza, ze jest ono podgrzewane
przez wody termalne. Być może gdzieś pod wodą mogą być miejsca z temperaturą
umożliwiającą życie zwierząt ciepłokrwistych. Być może nawet mamutów. No
przecież wedle udokumentowanych świadectw, oddziały atamana Jermaka Timofiejewicza spotykały w syberyjskich lasach ogromne włochate
słonie. Przy przejściu na półwodny tryb życia – podobnie jak foki – mogłyby one
przetrwać w tutejszych mrozach.
Druga hipoteza:
jeziorne potwory to cudem ocalałe plezjozaury (tak jak szkocka Nessie – przyp.
aut.) Od czasu do czasu, jakichś dzikich zakątkach planety znajdują zwierzęta,
które uważane były za dawno wymarłe – i można założyć, że tym akwenie
przetrwała jakaś forma wielkich gadów.
Tekst i
ilustracje – „Tajny XX wieka”, nr 40/2015, ss.34-35
Przekład z j.
rosyjskiego - ©Robert K. Leśniakiewicz