Ciąg dalszy sprawy zaginięcia ARA „San Juan”
Pani Liliana Nuñez-Orellana
podesłała mi cały plik artykułów ze „Sputnika”, w których pisze się o rosyjskim
udziale w akcji poszukiwawczo-ratowniczej argentyńskiego okrętu podwodnego ARA San
Juan, który znikł w niewyjaśnionych okolicznościach w Oceanie
Atlantyckim w listopadzie 2017 roku. A oto i te materiały:
2.I.2018 r.
Argentyńska marynarka
wojenna wskazuje, że Rosja nie podała daty rezygnacji z poszukiwania łodzi
podwodnej
Buenos Aires - Argentyńska marynarka ogłosiła, że
nie ma informacji na temat terminu współpracy Rosji w poszukiwaniu okrętu
podwodnego San Juan, który zniknął 15 listopada po tym, jak krewni 44
członków załogi oświadczyli, że będą prosić prezydenta Rosji Władimira Putina, aby nie wycofywał
pomocy - donosi lokalna prasa.
- Oficjalnie nie mamy
żadnego terminu na międzynarodową współpracę z Federacją Rosyjską, rozważa się
alternatywę, kiedy ostatecznie międzynarodowa współpraca zostanie wycofana,
która w pewnym momencie dobiegnie końca - powiedział rzecznik argentyńskich sił zbrojnych Enrique Balbi dla radia Milenium,
według gazety „La Nación”.
Krewni poprosili prezydenta Argentyny, Mauricio Macri, aby porozmawiał ze
swoim rosyjskim odpowiednikiem, aby ten kraj nadal pomagał Argentyńczykom
poprzez statek RV Jantar i ROV Pantera Plus.
Matka członka załogi Ricardo Gabriel Alfaro Rodríguez, pani Luisa Rodríguez, pokazała rosyjską flagę, aby wyrazić jej uznanie
dla tego kraju i zażądała, aby poszukiwania nie zostały porzucone.
- Niech Macri i Putin
przemówią, prosimy my, krewni 44 osób, które trzeba uratować" - powiedziała pani
Rodriguez, i poinformowała, że oficjalne podziękowania dla Rosji znajdą
odzwierciedlenie w notatce Ministerstwa Spraw Zagranicznych - podaje „La Nación”.
* * *
Rosyjski statek RV Jantar zaprzestanie poszukiwań
argentyńskiego okrętu podwodnego
Buenos Aires - Rosyjski statek Jantar zrezygnuje z
poszukiwania argentyńskiego okrętu podwodnego, który zniknął 15 listopada z 44
członkami załogi, a marynarka wojenna poinformowała krewnych o tych, którzy znajdowali
się na okręcie - poinformowały lokalne media.
- Powiedziano nam, że
(RV Jantar) idzie do Urugwaju, a
następnie do Buenos Aires, ale już nie wraca do obszaru poszukiwań - powiedziała Malvinas Vallejos, siostra podoficera Celso Oscara Vallejosa, jednego z
zaginionych członków załogi – wg portalu „Todo Noticias”.
Statek rosyjski ma we wtorek dotrzeć do portu
Montevideo, aby zatankować i pozostać tam do piątku 6-tego, zgodnie z
informacjami opublikowanymi na stronie internetowej Administracji Krajowego
Portu Urugwaju. RV Jantar był ostatnim statkiem, który wciąż był częścią międzynarodowej
operacji poszukiwawczej; obecnie tylko okręt ARA Islas Argentinas
pozostaje w obszarze operacji.
6 grudnia statek oceanograficzny Jantar
rozpoczął inspekcję dna morskiego za pomocą zaawansowanych technologicznie
czujników w obszarze poszukiwań.
* * *
13.I.2018 r.
Rosyjski admirał: Jest
konieczne kontynuowanie poszukiwań ARA San
Juan
Okręt podwodny ARA San Juan nie mógł
całkowicie zniknąć, nawet jeśli padł ofiarą potężnej eksplozji, dlatego
rosyjscy ratownicy muszą nadal szukać fragmentów statku, aby móc dostarczyć
Argentynie szczątki członków załogi, powiedział „Sputnikowi” admirał rosyjskiej
marynarki wojennej Władimir Wałujew.
Według byłego dowódcy Floty Bałtyckiej - podobno
siła wybuchu była równa 300 kilogramom TNT, siły zdolnej do zniszczenia okrętu
podwodnego. W tym samym czasie nie mogło zniknąć bez śladu, ponieważ kadłub
okrętu nigdy nie rozpada się na małe kawałki i tylko niszczeje w większych fragmentach.
Wojsko podkreśliło, że eksplozja miała miejsce w
komorze torpedowej, w tym przypadku
wybuchła część z sześciu wyrzutni torpedowych 533 milimetrów plus dwa tuziny
torped. Wyjaśnił, że jest prawdopodobne, że rufa statku podwodnego przetrwała
eksplozję.
* * *
28.I.2018 r.
Sędzia argentyński
zbiera zeznania o zniknięciu łodzi podwodnej San Juan
BUENOS AIRES - Sędzia śledczy prowadzący śledztwo w
sprawie zniknięcia argentyńskiego okrętu podwodnego San Juan, Marta Yánez, zaczęła przesłuchiwać
dwóch członków załogi okrętu.
- Jesteśmy tuż przed
złożeniem zeznania - powiedział nam prawnik Luis
Tagliapietra, powód w sprawie i ojciec jednego z 44 członków załogi łodzi
podwodnej, który zniknął wraz z nim 15 listopada na wodach
południowoatlantyckich. Pierwszymi, którzy pojawili się w sądzie w Caleta Olivia w prowincji Santa Cruz (na
południu), byli podwodniacy Gabriel
Viana i Humberto René Vilte.
Tych dwóch mężczyzn zeszło z okrętu w Ushuaia na południowym krańcu Argentyny,
zanim San Juan wyruszył w podróż do Mar del Plata, dnia 13 listopada,
położonego 400 kilometrów na południe od argentyńskiej stolicy.
Sędzia będzie kontynuował do 30 stycznia,
przesłuchując audytorów Marynarki Wojennej, a 1 lutego przyjdzie kolej na kmdr Enrique Balbi, rzecznika sił morskich.
* * *
Dowódca Argentyńskiej
Marynarki Wojennej zostaje zwolniony
Władze argentyńskie uważają, że zmiana stanowiska
Srura była spowodowana sprawami wewnętrznymi, które utrzymywał z Lópezem Mazzeo lub ustaleniem
odpowiedzialności w jego podwładnych.
Źródła wojskowe, z którymi się konsultował „Clarín”,
stwierdzają, że Srur wezwał Lopeza Mazzeo i poprosił go o powiadomienie
streszczenia w obecności wyższych oficerów, a Lopez Mazzeo zrobił to. Zawieszenie
Lopez Mazzeo spowodowało, że następnego dnia inni kontradmirałowie złożyli
swoje rezygnacje. Później Srur unieważnił wyżej wymienione podsumowanie, ale
nie odrzucił hipotezy o „poważnych anomaliach” na zatopionym okręcie.
* * *
26.III.2018 r.
Buenos Aires - Argentyński adwokat Luis Tagliapietra, powód w sprawie
badającej, co stało się z zaginionym okrętem podwodnym ARA San Juan, złożył skargę
przeciwko ministrowi obrony Oscarowi
Aguadowi.
- Skarga trafiła na
wokandę w Sądzie nr 9 pod przewodnictwem sędziego Luisa Rodrigueza - poinformował „Sputnika”, prawnik i ojciec jednego
z 44 załogantów łodzi podwodnej, która zaginęła 15 listopada, oskarżający
Oscara Aguada o zbrodnie porzucenia osoby, zatajenie prawdy, naruszenie
obowiązków funkcjonariusza publicznego i zdradę ojczyzny.
Adwokat oskarża ministra o zbrodnię porzucenia osób,
ponieważ wiedział o statusie okrętu podwodnego, po raporcie z audytu ogólnego
Marynarki Wojennej z grudnia 2016 r. - ujawnił skarżący. W dokumencie tym,
wysłanym do Ministerstwa Obrony pisze on, że:
- …okręt
podwodny został zatrzymany w suchym doku w celu naprawy, między innymi luków
- powiedział skarżący. Jako posiadacz udziałów Aguad znał kolejność operacji na
okręcie, a także ostatnią misję przypisaną do okrętu, którą sam autoryzował.
Wkrótce po zniknięciu argentyńskiego okrętu
podwodnego, w listopadzie 2017 r. Ówczesny dowódca marynarki wojennej kraju, Marcelo Srur, poinformował prezydenta Mauricio Macri, że okręt był w stanie poruszać się. Jednak 7
grudnia Srur podpisał dokument, zgodnie z którym okręt podwodny przedstawił serię poważnych anomalii. Za pomocą tego
dokumentu Srur zawiesił dowódcę Floty i zastępcę ds. rekrutacji i szkolenia, Luisa Lopeza Mazzeo, który mógł
zastąpić Srura w 2018 roku, oraz dowódcę sił podwodnych, Claudio Villamide - według argentyńskiego dziennika „Clarín”.
* * *
Kwiecień 2018
Rosyjski statek oceanograficzny RV Jantar
zrezygnował z poszukiwań argentyńskiego okrętu podwodnego ARA San
Juan, który zniknął w wodach Oceanu Atlantyckiego w listopadzie 2017 r.
- Zatopiony okręt można
znaleźć tylko przez przypadek - powiedział były dowódca Floty Bałtyckiej
„Sputnikowi” - admirał Władimir Wałujew.
- Nie ma już żadnych
możliwości, nie ma żadnych wskazówek co do tego, gdzie na dnie oceanu znajdują
się pozostałości łodzi podwodnej ARA San Juan, możliwe, że nigdy nie zostaną
znalezione -
powiedział „Sputnikowi” ten wojskowy wysokiego stopnia. - Jeśli my nie możemy go znaleźć za pomocą najbardziej zaawansowanych
narzędzi technologicznych, jest jeszcze mniej prawdopodobne, że Argentyna
będzie w stanie to zrobić. Teraz ARA San
Juan można znaleźć tylko przez przypadek. Nikt nie jest w stanie
przewidzieć, kiedy to wydarzenie będzie miało miejsce - powiedział rosyjski
admirał.
Adm. Wałujew zaproponował: ustalić symboliczne miejsce zatonięcia, ogłosić to jako miejsce pamięci
i oddać wojskowe honory zmarłym marynarzom z ARA San Juan, składając im kwiaty
na morzu.
Moje 3 grosze
W tej całej sprawie
zadziwiające jest to, że tak wielkie poszukiwania na stosunkowo niewielkim
akwenie nie przyniosły żadnych rezultatów. Wygląda na to, że ARA San
Juan literalnie rozpuścił się w wodzie Atlantyku. No bo gdyby rozerwała
go eksplozja, to jakieś jego szczątki wypłynęłyby na powierzchnię i zostały
znalezione. Tym bardziej gdyby eksplodowały dwa tuziny torped, które znajdowały
się na jego pokładzie. Poza tym odgłos eksplozji na pewno byłby silniejszy. Być
może był to przypadek podobny do katastrofy SSGN K-141 Kursk z sierpnia
2000 roku, ale obraz katastrofy byłby nieco inny…
Być może doszło do wybuchu
wodoru, który uwolnił się z baterii akumulatorów. To jest bardziej
prawdopodobne i byłoby podobne do wypadku jaki przydarzył się chińskiemu okrętowi
O-361,
o którym już pisałem poprzednio. Przypomina to także katastrofę radzieckiego
SSGN K-278
Komsomolec z kwietnia 1989 roku.
Jak na razie możemy gdybać,
bo nikt nie znalazł wraku tego okrętu. Prawdy dowiemy się, kiedy znajdziemy
wrak albo… cały okręt unoszący się w morskiej toni. Tak zatem możemy tylko
czekać i stawiać hipotezy.
Opinie z KKK i IOH
Hej!
Artykuł bardzo ciekawy i obszerny. Pozwolę sobie
jednak na garść komentarzy i sprostowań.
Napisałeś: A zatem zagadka pozostaje zagadką. Z
drugiej jednak strony taki okręt, to nie szpilka: masa metalu powinna dawać
jakieś odchylenia pola magnetycznego, które przecież można namierzyć z
powierzchni oceanu. Znana jest pozycja okrętu, więc drogą ekstrapolacji można
by go znaleźć na dnie.
To jednak nie takie proste.
1) Magnetometr ma ograniczoną głębokość wykrywania.
Nie podaje się jej oficjalnie, jednak są to dziesiątki, może setki metrów,
niemal na pewno nie kilometry. Sądząc z zalinkowanych materiałów rejon gdzie
nastąpiła katastrofa to granica szelfu kontynentalnego. Jeśli okręt zatonął po
stronie kontynentalnej, to faktycznie głębokość tam jest relatywnie niewielka,
w granicach 200 m ale raczej kilkadziesiąt. Natomiast jeśli stało się to po stronie
oceanicznej, to dno opada tam dosyć stromo do głębokości kilku kilometrów. W
tej sytuacji wykorzystanie magnetometru może się okazać bezcelowe.
2) Magnetometr ma też niewielki zasięg w poziomie. W
praktyce walki z okrętami podwodnymi stosuje się go do precyzyjnej lokalizacji
okrętu wykrytego innymi metodami (np. bojami hydroakustycznymi). W zasadzie by
wykryć nim cel trzeba przejść bezpośrednio nad nim. A obszar do przeszukania
jest jednak ogromny.
Napisałeś: którzy zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach.
Co ciekawe – okręt został odnaleziony i odholowany do bazy! Jak podały media,
śmierć 70 marynarzy z chińskiego okrętu podwodnego jest w dalszym ciągu
niewyjaśniona i wypadek ten bada specjalna rządowa komisja. Przyczyną ich
śmierci były „problemy mechaniczne” – jak enigmatycznie podała agencja Xinhua.
Mówi się, że załoga zatruła się albo gazem trującym, albo czadem powstałym w
wyniku pożaru na pokładzie.
Jeden z podstawowych schematów katastrofy takiego
okrętu jest zalanie chrap w czasie marszu na głębokości peryskopowej na
Dieslach. W U-Bootach zawór zwrotny zamykał się oczywiście, nie dopuszczając do
zassania wody do silników, ale w tym momencie silniki zaczynały pobierać
powietrze z wnętrza okrętu (na współczesnych okrętach są do tego specjalne zbiorniki
wyrównawcze). Następował gwałtowny spadek ciśnienia połączony z wyrzutem spalin
do wnętrza okrętu. Jeśli trwało to dłużej niż kilka sekund, następowała utrata
przytomności załogi i niekontrolowany okręt opadał na dno lub na głębokość na
której został zgnieciony. Dość dramatyczny opis takiego wypadku na ORP WiIk
można znaleźć w książce B.Romanowskiego "Torpeda w celu". Wilk nie
miał co prawda chrap, ale w wyniku splotu błędów załogi i niekorzystnych
okoliczności w czasie zanurzenia alarmowego "udało się" zamknąć właz
i uszczelnić okręt, bez wyłączenia Diesli. No i efekt był taki właśnie
dramatyczny, część ludzi straciła przytomność, inni cierpieli okropny ból
wskutek skoku ciśnienia, sternik zdołał wynurzyć okręt ale nie tak łatwo było
otworzyć zassany właz, ostatecznie jednak Diesla udało się wyłączyć i
rozszczelnić i przewietrzyć okręt zanim doszło do tragedii.
Możliwe są też oczywiście inne przyczyny takiej
katastrofy, o których tam pisałeś - wybuch, pożar, wydzielenie się trujących
gazów z akumulatorów. Stosunkowo nowoczesny S-42 zapewne miał już nowoczesny
system powietrzny z tym zbiornikiem wyrównawczym i nie było problemu z
zabieraniem powietrza z wnętrza okrętu przez silnik w takich sytuacjach zalania
chrap. Ale tan chiński okręt, kto wie.
Napisałeś: Ciekawym jest to, że na tego typu
okrętach podwodnych znajduje się 9 oficerów i 46 marynarzy – a zatem 55 osób
załogi – kim zatem było pozostałych 15 osób na pokładzie O-361? Czyżby
powtórzyła się historia z 1968 roku i świat znów stanął na krawędzi wojny
jądrowej???
Ja bym aż tak nie dramatyzował. Niekiedy w rejsy
szkoleniowe, związane np. z opanowaniem nowo zainstalowanej aparatury zabiera
się dodatkowy personel - kursantów, instruktorów, techników od owej aparatury
itp.
Napisałeś: porwanie.html, ale – podobnie jak O-361 –
dryfował na pewnej głębokości po śmierci załogi. Prądy zniosły go być może na
środek Atlantyku albo w kierunku lądu i teraz znajduje się na jakiejś
płyciźnie, albo na południowoatlantyckim abysalu.
Co do tego dryfowania to ja jednak jestem bardzo
sceptyczny. Może kilkadziesiąt minut - kilka godzin by sobie podryfował, albo
coś w tym stylu. Chyba że po śmierci załogi nadal pracowały silniki
elektryczne, no to wtedy do wyczerpania baterii okręt przeszedłby maksymalnie
460 mil (nie jest powiedziane że miał pełne akumulatory) czyli 850 km. Żeby
unosić się pod wodą na stałej głębokości, okręt musiałby mieć idealnie zerową
pływalność czyli być idealnie zabalastowany na dokładnie taką samą gęstość jak
otaczająca go woda. A przecież ona się zmienia, tak jak napisałeś, są ciepłe i
zimne prądy, wody o różnym zasoleniu a więc różnej gęstości, więc praktycznie
uzyskanie tego byłoby bardzo żmudne (nieustanne korekty) a przypadkowe
zdarzenie - bardzo mało prawdopodobne. W praktyce okręt balastuje się lekko na
minus (tak by przypadkiem nie wyskoczył na powierzchnię) a stałą głębokość
utrzymuje dzięki pracy napędu i odpowiedniemu wychyleniu sterów głębokości.
Praktycznie więc pozbawiony napędu okręt zatonąłby po prostu. Pozdrawiam (Speedy)
Teksty są ciekawe i wnoszą jakieś nowe propozycje.
Osobiście najbardziej pasuje mi hipoteza porwania przez terrorystów albo
przemytników narkotyków. Myślę, że taka możliwość została uwzględniona przez
władze - w końcu sprawny okręt podwodny w rękach przestępców to nie byle jakie
zagrożenie! Dla mnie to wspaniały temat na kolejne opowiadanie łotrzykowskie! (Daniel Laskowski)
Źródła:
Przekład z hiszpańskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz