czwartek, 29 listopada 2018

Pechowa mumia: artefakt, który doprowadził do zatonięcia „Titanica”




Stefan Andrews


Wydaje się, że istnieje wiele nawiedzonych artefaktów, które odkryto i usunięto z ich grobów starożytnego Egiptu, a także istnieje wiele mitów i legend o zatonięciu RMS Titanic i być może niektóre z nich są ze sobą powiązane – w tym ta o mumii, która zatopiła statek marzeń.

Oczywiście mumia sama nie zatopiła Titanica. Manifesty, listy ładunkowe i konosamenty celne nic nie mówią o jakiejkolwiek mumii na pokładzie statku, a także żaden z ocalonych nie mówił, że dzielił miejsce w szalupie ratunkowej z mumią. Pechowa Mumia jest powszechnie znana i znajduje się w posiadaniu British Museum, i bez wątpienia pozostawała bezpieczna w magazynach muzealnych w czasie pierwszej i ostatniej zarazem podróży Titanica przez Atlantyk. Ale dlaczego jej historia była tak szeroko rozpowszechnioną?

Pechowa Mumia została przywieziona z Egiptu do Wielkiej Brytanii w czasie ostatniej dekady XIX wieku. Dziwny artefakt, który jest tylko drewniano-gipsową mumią na desce (najprawdopodobniej z wewnętrznej pokrywy trumny) i nie zawiera żadnej mumii, jest pokryty inskrypcjami hieroglificznymi, które sugerują, że jej właścicielem ongi była wysoka kapłanka boga Amona Ra. Od czasu jej odkrycia w latach 80. XIX wieku, artefakt jest otulony całunem tajemnicy.
- Widać na nim wyobrażoną twarz kobiety o dziwnej piękności, ale i o zimnej złośliwości wyrazu twarzy.  – napisały o niej ówczesne gazety.

Historie o nawiedzeniu nabrały tempa, gdy tylko artefakt został zakupiony przez amatorskiego archeologa Thomasa Douglasa Murraya. Zdobył ją, w całkiem dobrym stanie, po zawarciu transakcji w Egipcie. Kilka dni później, gdy Murray strzelał do kaczek w pewnym miejscu w Dolnym Nilu, tuż przed wyruszeniem w powrotną podróż do Europy, doznał wypadku z bronią, kończąc na zranionym ramieniu. Zanim udało mu się zastosować odpowiednie leczenie, stan jego ręki znacznie się pogorszył i stracił ją do amputacji. Stąd stał się pierwszą „ofiarą” mumii.

Inni członkowie ekspedycji Murraya do Egiptu prawdopodobnie nie uniknęli nieszczęścia. Jak stwierdza Montague Summers, po przeprowadzeniu dogłębnych badań na temat czarownic, wampirów i magii na początku XX wieku:
- Dwoje służących, którzy zajmowali się sprawą mumii, być może bez wystarczającego szacunku, oboje zmarli w ciągu dwunastu miesięcy, podczas gdy znacznie szybszy los wyprzedził trzecią, która zrobiła z niej jakieś niewybredne dowcipy.

Według wszystkich opowieści, nieszczęście nastąpiło prawie u każdego, kto wszedł w kontakt z tablicą mumii od momentu jej przybycia do Europy. Tak jest w przypadku pani Warwick Hunt. Otrzymała artefakt jako prezent i od momentu, gdy cenny przedmiot znalazł schronienie pod jej dachem, pani Hunt przeszła przez poważne straty finansowe. Ostatecznie stała się tą osobą, która przekazała mumię do British Museum.


Wszystkie plotki otaczające mumię skłoniły dziennikarzy, takich jak Bertram Fletcher Robinson, do zbadania natury artefaktu. Czy rzeczywiście był on przeklęty? Robinson miał podobno zweryfikować niektóre z wydarzeń, ale tak się stało, że zanim udało mu się sfinalizować jakiś fragment podsumowujący jego wysiłki dochodzeniowe, nagle zmarł.

Do sprawy tej włączyli się sławni ludzie, między innymi Sir Arthur Conan Doyle, który zastanawiał się, jak dziwna była śmierć Robinsona. Być może słynny pisarz nie chciał przegapić dobrej powieści kryminalnej, ale nie straciłby chwili, by wypowiedzieć się na temat śmierci Robinsona. Okazało się, że „spowodowały to egipskie” żywiołaki „strzegące kobiecej mumii, ponieważ pan Robinson zaczął śledzić efekty wrogości mumii.”

Doyle rzekomo ostrzegał także Robinsona przed mumią, ale dziennikarz i tak kontynuował swoją pracę. Pisarz zauważył dalej, że: „Bezpośrednią przyczyną śmierci był dur brzuszny (salmonella), ale w ten sposób mogą działać żywiołaki strzegące mumii.”   

Kiedy Robinson przeprowadził swoje dochodzenie, artefakt znajdował się już w British Museum, czyli tam, gdzie jest do tej pory, i gdzie było to kilka lat później, po śmierci Robinsona, kiedy Titanic zatonął. Nie jest do końca jasne, w jaki sposób opowieści rozniosły się wokół sprawy na pokładzie oceanicznego liniowca, ale niektóre relacje wskazują na nazwiska Murraya i jego przyjaciela, słynnego dziennikarza Williama Steada, który, niestety, stracił życie w katastrofie Titanica.

Podobnie jak wielu innych ludzi w końcu XIX wieku i na początku XX wieku, Murray zainteresował się zjawiskami paranormalnymi. W pewnym momencie usłyszał opowieść opowiedzianą o kobiecie w Anglii, która także miała przywiezioną z Egiptu mumię. Po tym jak kobieta pokazała mumię w jednym z jej pokoi, następnego dnia, wszystko co było łamliwe w tym pokoju zostało roztrzaskane na kawałki. To działo się w innych zakątkach domu, bez względu na to, gdzie kobieta przeniosła mumię.

Historia zwróciła jego uwagę na sprawę mumii, którą przywiózł z Egiptu, spoczywającej teraz wśród muzealnych zbiorów. Wraz ze swoim przyjacielem dziennikarskim, Steadem, poszli oni sprawdzić, w którym miejscu była ona eksponowana w muzeum.

Stead został również przypisany do pojawienia się niektórych z pierwszych wiadomości o klątwie mumii. Po przeanalizowaniu artefaktu „poczuli, że wyraz twarzy na okładce jest wyrazem żywej duszy w udręce”. Podobno para ta chciała wykonać seans, aby usunąć „udrękę i niedolę z oczu postaci z trumny”. Ale taka oferta została odrzucona przez urzędników muzeum. Tymczasem gazety wciąż wydawały więcej historii na temat mumii.

W 1912 roku Stead znalazł się na pokładzie Titanica jako pasażer pierwszej klasy. Wyruszył w tę podróż ze względu na udział w kongresie w Carneggie Hall. Został tam zaproszony osobiście przez prezydenta Tafta. Jego dziennikarstwo śledcze było tak dobrze znane, że nawet w tym samym roku był kandydatem do Pokojowej Nagrody Nobla. Mógł to zrobić, ale mu się nie udało. Ostatnio widziano go po przeczytaniu książki w palarni w pierwszej klasie Titanica.

Po jego śmierci pojawiło się zeznanie jednego z tych, którzy przeżyli, mówiąc, że Stead opowiedział o sprawie klątwy mumii na pokładzie Titanica w czasie poprzedzającym tragedię. Następnie pojawiły się pewne sugestie, że ​​British Museum rzekomo chciało usunąć taki niefortunny przedmiot z jego zbiorów. Fałszywe wieści twierdziły również, że muzeum zorganizowało sprzedaż skrzyni z mumiami w muzeum w Ameryce, dlatego ta właśnie mumia podobno znalazła się na pokładzie nieszczęsnego statku. Przypuszczalnie był to również powód, dla którego Titanic uderzył w górę lodową i rozbił się na dwie części.

Jednak prawda jest bardzo prosta. Trumna arcykapłanki nigdy nie opuściła Muzeum Brytyjskiego, ale była wspaniałą historią kryminalną, a niektórzy dziennikarze najwyraźniej przeszli długą drogę.



Moje 3 grosze


Czy była to klątwa mumii? Sprawa klątwy, która dosięgła RMS Titanic pamiętnej nocy 14/15.IV.1912 roku zainteresowała mnie od czasu, kiedy jeszcze w latach 60-tych ubiegłego stulecia jako nastolatek obejrzałem film „Titanic” w reżyserii Jeana Negulesco z 1953 roku. Potem przeglądając w dziadkowej bibliotece roczniki przedwojennego miesięcznika „Naokoło świata” (to było coś w rodzaju czasopisma kulturalno-literackiego skrzyżowanego z digestem prasy światowej lat 20-tych i 30-tych, wydawanym jako dodatek do „Tygodnika Ilustrowanego”) natknąłem się w jednym z numerów na osobliwe opowiadanie noszące tytuł „Zemsta mumii”.

Nie pamiętam już numeru tego czasopisma i autora, który je napisał, wszak upłynęło od tego czasu ponad pół wieku (!!!), ale pamiętam, że było tam o tym, że jakiś archeolog znalazł mumię kapłanki Amona Ra. Mumia ta rzucała klątwę na każdego, kto zakłócił jej spokój. I faktycznie – ci, którzy się z nią spotkali ginęli – jak to się mówi – nie swoją śmiercią. Przypominało to dość dokładnie klątwę mumii faraona Tutenhamona, dlatego początkowo sądziłem, że chodzi o nią. Ale nie – chodziło właśnie o żeńską mumię kapłanki Amona Ra. Wedle autora tego opowiadania mumia wyglądała całkiem zwyczajnie, ale charakterystycznym dla niej był „dziwnie złośliwy uśmiech” – pełen złośliwej pogardy i szyderstwa. Mumia ściągała na tych, którzy się z nią zetknęli rozmaite nieszczęścia, które wyglądały jak zdarzenia naturalne, ale zawsze ze skutkiem jakim było śmiertelne zejście. Oczywiście przedwczesne. W końcu postanowiono wyprawić ją do USA na pokładzie najnowszego statku White Star Line – RMS Titanic


Patrząc na twarz mumii – pokazaną w „Pearson’s Magazine” z 1909 roku – nie dostrzegam w niej żadnej złośliwości, a raczej gorycz, sceptycyzm i zwątpienie, które czai się gdzieś w ugięciu warg i wielkich, ciemnych oczach… Jakby chciała nam powiedzieć vanitas vanitatum et omnia vanitas est. Czyżby pod koniec życia zwątpiła w to, czemu swe życie oddała? Teraz możemy sobie tylko zgadywać.

Ale wróćmy do faktów. Oczywiście efekt zaokrętowania mumii był wiadomy – superstatek otarł się o górę lodową i w dwóch kawałkach poszedł na dno, gdzie spoczywa do dzisiaj pod czterokilometrową warstwą wody. Czy mumia wraz z nim? Jeżeli tak, to zapewne już od dawna rozłożyła się w oceanicznej głębi wraz z ciałami ofiar tej katastrofy i klątwa została zneutralizowana siłami Natury. Ale jeżeli została zabrana na pokład RMS Carpathia to dlaczego nie dosięgła tego statku lub innego, który ją wyratował?

Tak już à propos starożytnej klątwy, to wydaje się jednak, że nieszczęsne fatum dosięgło także sister-ship Titanica – HMHS Britannic ex RMS Giantic, który także zatonął w niezbyt jasnych okolicznościach w dniu 21.XI.1916 roku. Statek ten najprawdopodobniej wszedł na minę postawioną przez kajzerowskiego U-boota SM U-73, albo uległ niemieckiemu sabotażyście na Morzu Egejskim – zdania co do tego są podzielone. Dziś wrak spoczywa nieopodal wyspy Keos na głębokości 133 m. Tragedia ta została sfilmowana w 2000 roku przez Briana Trencharda-Smitha, który w rolach głównych obsadził m.in. Edwarda Attertona, Amandę Ryan, Jacqueline Bisset, Bena Danielsa, Johna Rhysa-Daviesa i Bruce’a Payne’a.

To, że Titanic był przeklętym być może wynikało z pychy i buty jego konstruktorów oraz niefrasobliwości jego właściciela. Statek miał dość fatalny horoskop, o czym swego czasu pisała Zoša Klinkorova w swym artykule pt. „Nawet gwiazdy nie sprzyjały Titanicowi”. Poza tym statek nie został ochrzczony. Chrzest morski polegający na polaniu jego dziobu szampanem, winem lub morską wodą w jego przypadku się nie odbył… I to mogło być główną przyczyną katastrofy, nie mówiąc już o tym, że na statku nie było lornetek, oficerowie wachtowi zlekceważyli ostrzeżenia o górach lodowych, radiotelegrafiści nadawali depesze od możnych pasażerów I klasy, właścicielowi zamarzyła się Błękitna Wstęga Atlantyku i kazał dać FULL AHEAD, dzięki czemu mający masę 46.000 ton statek został rozpędzony do prędkości 22 kts/40,74 km/h, a niektórzy autorzy twierdzą że nawet do 26 kts! – podczas kiedy droga hamowania tej rozpędzonej masy w czasie prób morskich wynosiła ponad 770 m. Kiedy wachtowi na bocianim gnieździe zauważyli górę lodową, to znajdowała się ona w odległości tylko pół kilometra od statku…

Tak więc widzimy, że przeciwko ludziom sprzysięgły się żywioły i technika stwarzając piekielną maszynę egzekucyjną, która w końcu dała bolesną nauczkę ludziom. Pycha i próżność zostały ukarane, jak w opowiadaniu Morgana Robertsona, napisanym na kilka lat przed tragedią Titanica.

Czy była to zemsta mumii? Trudno powiedzieć. Jako racjonalista mówię zdecydowanie – nie. Titanica zgubił ciąg zaniedbań i wydarzeń, których synergiczne działanie MUSIAŁO doprowadzić do katastrofy. Działały tu tylko i wyłącznie siły oparte o prawa fizyki i logiki. Natomiast klątwy i inne tego rodzaju rzeczy pozostają w umysłach ludzi i mogą mieć moc sprawczą. Ale to już jest kwestia psychiki ludzkiej. Jeżeli ktoś chce wierzyć, to w nie wierzy i ta wiara będzie miała moc sprawczą. I tak na to należałoby spojrzeć…        


Źródło – „The Wintage News” - https://www.thevintagenews.com/2017/12/16/the-unlucky-mummy-2/ Przekład z angielskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz