poniedziałek, 24 czerwca 2019

Lodowy „Octavius”




Igor Nikitin


Oczywiście większość ludzi słuchając wystąpień uczonych dotyczących Efektu Globalnego Ocieplenia (EGO) i, niemal jednocześnie, nowej Epoki Lodowej doświadcza pewnego rodzaju rozdwojenia rzeczywistości. I w rzeczy samej: jak może być jednocześnie ocieplenie i ochłodzenie? Okazuje się, że jedno wynika z drugiego i są na to historyczne dowody.


„Pojutrze”


W 1956 roku, geofizycy Maurice Young i William Dunn postawili hipotezę, zgodnie z którą zlodowacenie (Epoka Lodowa) następuje zawsze po okresie EGO. Topnienie lodowych czap polarnych (w czasie EGO) doprowadza do właściwie niemożliwej do przewidzenia zmiany klimatu  - w tym do skoków temperatury do niemożliwych wartości. Taki właśnie skok temperatury pokazano właśnie w filmie „The Day After Tomorrow” z 2004 roku, kiedy to z powodu zatrzymania się Wielkiego Oceanicznego Konwejera (przemieszczającego wody i masy powietrzne wokół planety) temperatura powietrza w pewnych punktach Ziemi spadła do -100ºC, co spowodowało w tych miejscach śmierć wszystkiego co żyje.


Spotkanie z Octaviusem i wnętrze kubryku według relacji załogantów z Geralda


To już nie film


Jednakże są to tylko hipotezy i hollywoodzki film fabularny. A czy może się zdarzyć, że temperatura spadnie tak szybko iż ludzie nie będą w stanie zrobić czegokolwiek by się ratować? Jakby nie było, istnieje jedna historyczna relacja o podobnym wydarzeniu. To jest historia statku Octavius

W sierpniu 1775 roku, wielorybniczy statek Gerald płynął wzdłuż brzegów Grenlandii. Naraz od pobliskiej góry lodowej odpadła ogromna kra lodowa z wmarzniętym w nią drewnianym statkiem, na burcie którego można było odczytać jego nazwę – Octavius

Wszedłszy na pokład statku-widma, wielorybnicy odkryli, że jest on literalnie wypełniony trupami. Cała załoga – od kapitana do jungi[1] - była na miejscu, ale ci ludzie – sadząc ze wszystkiego – zmarli od momentalnie następującego zimna. Kilku marynarzy „spało” na kojach, kapitan siedział na swym fotelu, sternik stał wczepiony w koło sterowe. Ale najbardziej zagadkową kompozycję stworzyło ciało jednego z marynarzy: on klęczał na kolanach z krzesiwem w ręku, a przed nim na pokładzie leżała garść strużyn. Sądząc z tego wszystkiego – chciał on rozniecić ogień, ale już nie zdążył nawet skrzesać iskry…


Zamiast do Chin – na północ


Z przerażeniem obejrzeli oni statek-widmo, udali się oni w dalszą drogę, nie zapominając zabrać ze sobą dziennik okrętowy Octaviusa, a właściwie to, co z niego zostało. Z zapisów stało się jasne, że 10.IX.1761 roku, Octavius wyszedł z Liverpoolu i płynął do Chin. Dalsze zapisy się nie zachowały, ale z ostatnich można było wywnioskować, że statek jakimś sposobem wpadł w lodową pułapkę – obszar ostrego spadku temperatury. Na tym nieliczne zapisy z dziennika okrętowego się urwały. A samego Octaviusa od momentu jego spotkania z wielorybnikiem już nikt więcej nie widział…


Źródło – „Tajny i zagadki”, bn/2019, s.3
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz



[1] Chłopiec okrętowy.