W 2011 roku pisałem o znacznym
pojawie mniszka lekarskiego (Taraxacum
officiale) w okolicach Jordanowa, który przypominał jakieś spotworniałe
formy tej rośliny. Nie dość, że liście jej mierzyły do 40 cm długości, to
jeszcze wielokrotne kwiaty były umieszczone na bardzo grubych łodygach. Uznałem
to wtedy za jakieś mutacje radiogenne czy coś w tym rodzaju. Jednakże to może
wynikać z samej natury mniszka, a dokładniej z jego rozrodu.
Rzecz opisałem dokładnie w
jednym z moich artykułów o kłamstwach anty-ekologii, gdzie odsyłam Czytelnika -
https://wszechocean.blogspot.com/2011/10/o-kamstwach-anty-ekologii-2.html.
Teraz spacerując po
jordanowskich łąkach znów odkryłem poliploidalne osobniki z tego gatunku. Czyżby
miały jakiś związek z jakąś awarią atomową? Tego nie wiem, ale…
W marcu 2011 roku miała
miejsce katastrofa w Daiichi-Fukushima I EJ, po której tysiące litrów skażonej
wody dostało się do Pacyfiku, a tony produktów reakcji do atmosfery, która
rozwlokła je na całą północną hemisferę naszej planety. Ostatnio płonęły lasy
wokół Czarnobylskiej EJ i być może jakieś skażenia zostały przywleczone i
tutaj. Wedle różnych źródeł są to tereny skażone do 30 mSv/h. Moje pomiary jak
na razie nie przekroczyły poziomu naturalnego promieniowania tła – 0,04-0,20 μSv/h,
jednakże nie zapominajmy, że opady deszczu, które (na szczęście) nie były zbyt
intensywne, mogły spowodować powstanie radioaktywnych plam, których
promieniowanie mogłoby oddziaływać na rośliny. A może jest jeszcze jakiś inny
czynnik działający tak na rośliny, np. grzyb, wirus czy bakteria? Tego niestety
nie wiem…