Powered By Blogger

piątek, 7 października 2011

O kłamstwach anty-ekologii (2)

Kadr z filmu "Alien Autopsy". Kosmitka czy radiacyjny mutant? 
A może kobieta z chorobą genetyczną?

BARDZO POWAŻNE OSTRZEŻENIE?

W czasach tzw. „komuny” władza straszyła ludzi zachodnimi głowicami jądrowymi i tamtejszymi elektrowniami atomowymi. Opowiadano, co to będzie, kiedy dojdzie do III Wojny Światowej, albo do awarii elektrowni. Katastrofę Three Mile Island EJ koło Harrisburga w Pensylwanii rozdmuchano do rangi atomowego Armagedonu – którym de facto ona była. Przeciwstawiano temu nasze bezpieczne urządzenia i instalacje jądrowe. Jak były one bezpieczne – wszyscy wiemy... Lekcja Czarnobyla była okrutna, ale jak widać – nie wpłynęła w ogóle na postępowanie uczonych i polityków.
O czeską Temelin EJ trwa spór pomiędzy rządem Republiki Czeskiej a rządami i ekologami w Austrii (która wyrzekła się energii jądrowej) i Niemiec (które likwidują swoją energetykę jądrową). Temelin EJ jest przede wszystkim sprawą prestiżu i propagandy rodem z lat 70. i 80. XX wieku, która nie pasuje już do realiów wieku XXI. I teraz, kiedy w dniu 6 czerwca 2004 roku doszło do kolejnej awarii – poważnej w skutkach, bowiem wylanie się 3.000 l skażonej radioaktywnie wody z pierwotnego obiegu reaktora – a zatem opływającej jego rozgrzany rdzeń – nie było taką fraszką, jak przedstawiły to media. A najgorsze jest to, że dokładnie tak jak w przypadku Czarnobylskiej EJ – władze Republiki Czeskiej usiłowały rzecz całą utajnić przed swymi obywatelami i swoimi sąsiadami – nami też! Klasyczne myślenie rodem sprzed 1989 roku!... Tylko realia już nie te – otwarte granice, TV i radio satelitarne, telefony komórkowe i Internet. Nie można ukryć tak łatwo tego, że stało się coś złego...
Atomiści wmawiają nam, że wszystko po tych piekielnych awariach jest OK. i pod kontrolą. To się im tak wydaje – bo naprawdę wcale tak nie jest. Oto przykład: na łąkach w Beskidzie Makowskim, gdzie mieszkamy, można znaleźć dowody na powyższe stwierdzenie. Nie tak dawno znalazłem kilka spotworniałych egzemplarzy mniszka lekarskiego – Taraxacum officinale – vide zdjęcia, które zerwałem i sfotografowałem. Parę dni później przeglądając strony internetowe poświęcone katastrofie nuklearnej na Three Mile Island zobaczyłem coś dziwnie znajomego – były to spotworniałe kwiatostany mniszka, które zerwano w niewielkiej odległości od reaktora Three Mile Island EJ! Kwiatostany te znalazła i sfotografowała Mary Osborn. A do tego zniekształcone inne kwiatostany, czworonogie pająki przypominające nartniki...
Ktoś powie, że to przypadkowa mutacja. Dziwne tylko, że takich „przypadkowych” mutacji w świecie roślin, zwierząt i grzybów jest coraz więcej. Mieszkamy w kraju będącym strefą bezatomową, ale wokół nas znajdują się kraje, które korzystają w energii jądrowej. Radioaktywny fall-out – jak wykazała praktyka Czarnobyla – nie uznaje granic i kordonów. Bezpieczne awarie elektrowni jądrowych – o których opowiadali w mediach uczeni w dniu 8 i 9 czerwca 2004 roku – wkładam pomiędzy bajki dla małych dzieci. Znalezione przez nas spotworniałe mniszki są na to najlepszym dowodem.
Kto jest za to odpowiedzialny? Czy są to „echa” katastrofy w Czarnobylskiej EJ? A może jeszcze wcześniejszych katastrof w Kysztymie czy radzieckich testów jądrowych na poligonach Nowej Ziemi, Semipałatyńska, Orenburga i Orska lub chińskich na pustyni Takla-Makan? A może „prezent” z Temelina, Mochoviec, Ignalina albo Jaslovskych Bohunic? Tak czy inaczej panowie politycy i uczeni – Przyrody nie oszukacie! Ona nie idzie na lep waszych pięknych słówek i miodopłynnych acz pustych, czczych zapewnień oraz waszego myślenia życzeniowego i moralności Kalego. Natury się nie da zastraszyć, czy przekupić. Ona swoje wyegzekwuje swe prawa od nas – dość wspomnieć lata 1997 i 2001. Czy w tym roku będzie podobnie? Zobaczymy. Każda eko-katastrofa jest spowodowana przez ludzi i ich bezmyślną, bezrozumną działalność obliczoną na szybki i tani zysk. Tylko, że miłe są złego początki, ale koniec żałosny. Czasami aż za bardzo, ale na naprawę szkód najczęściej już nie ma czasu, a żyje się tylko raz...
Polecam Czytelnikom następujące strony internetowe: www.tmia.com, www.nrc.gov, www.ucsusa.org oraz www.earthfiles.com z której pochodzą załączone zdjęcia - na których można znaleźć wiele ciekawych informacji na temat katastrof jądrowych w USA i ich skutkach. Jest to lektura porażająca wyobraźnię. Problem zaś leży w tym, że polscy politycy i uczeni są jej całkowicie pozbawieni (poza rzecz jasna wymyślaniem coraz to chytrzejszych sposobów na wyciąganie pieniędzy z kieszeni podatników) i działanie na nią mija się całkowicie z celem...
Co mają z tym wspólnego Nieznane Obiekty Latające – ktoś zapyta. I słusznie zapyta. W czynie pierwszomajowym przeszedłem się po mojej zwykłej trasie spacerowej w nikłej nadziei ujrzenia wreszcie jakiegoś smardza na terenie przyległym do Jordanowa. I jak zwykle tego roku rozczarowałem się niemile. Susza plus dość silne nocne mrozy spowodowały, że smardzów – i w ogóle grzybów, poza piestrzenicami – mamy tutaj jak na lekarstwo… Taki jest już urok tej wiosny, słonecznej, suchej i chłodnej.
Oczywiście piestrzenice rosły sobie w najlepsze. Niestety, panująca susza spowodowała, że starsze owocniki były wysuszone na wióry. W lesie sucho, jak pieprz. Ścioła jest przesuszona i przewiana. Wystarczy iskra do wywołania pożaru. Na szczęście skończyło się paranoiczne wypalanie suchych traw i poza zaprószeniem ognia przez przypadkowego turystę czy spacerowicza lasom nic nie grozi. Przynajmniej ze strony płomieni.

GMO na łąkach

Wychodzę na łąki pokryte kwiatami mniszka. Kwiecie świeci się, jak złoto. Widok przepiękny – kwidesencja wiosny. I naraz zdziwienie – pochylam się nad kwiatami, bo coś mi jest nie tak. Po chwili zrozumiałem – to roślina-potwór. Krzaczek mniszka ma wiele kwiatów, które zlały się w jeden wielki kwiat. Zresztą znajduje się on na zwielokrotnionej łodyżce – która przypomina płaską rurę. Widok jest niesamowity. Widywałem już takie w latach ubiegłych, ale były to pojedyncze egzemplarze. A tutaj?
Szybko wymierzam krokami 10 metrów na 10 metrów i zaczynam poszukiwania. Po paru minutach intensywnego szukania znajduję 6 takich wielokrotnych kwiatów mniszka, a więc 6/1 a czyli 600/1 ha. Dużo to, czy mało? – zastanawiam się. Z tego, co uczono mnie w TL pamiętam, że podwójne kwiaty mniszka nie są czymś niezwykłym – istnieje taka mutacja. Ale kwiaty 3, 4- czy nawet 8-krotne – o, to już wzbudza niepokój. A przecież Amerykanie ostrzegali, że takie wielokrotne kwiaty mniszka lekarskiego wyrosły po rzekomo nieszkodliwym „wypadku” w elektrowni jądrowej Three Mile Island k./Harrisburga (PA) – co pokazała m.in. Linda Moulton-Howe na swej stronie internetowej www.earthfiles.com. Tam też znajdowano kwiaty-potwory nawet 12-krotne! W Jordanowie znalazłem 8-krotny – vide fotografie. Katastrofa na Three Mile Island z dnia 28 marca 1979 roku wywołała skażenie wyziewami radioaktywnymi z pierwotnego obiegu reaktora wynoszące około 480 PBq. Dla informacji dodam, że – jak podaje CLOR – skażenia radioaktywnym cezem-137 po katastrofie w Czarnobylu w Beskidach wyniosło do 5 - 8 kBq/m², zaś na Opolszczyźnie >70 kBq/m². 
Od katastrofy w Czarnobylskiej EJ upłynęło 21 lat. Wyrzucone siłą wybuchu i kominem termicznym pożaru radionuklidy pozostałe po reakcjach jądrowych rozproszyły się po całej północnej hemisferze naszej planety. Nas grzybiarzy interesuje szczególnie radionuklid cezu Cs-137 o T1/2 = 30,2 roku, które kumuluje się w roślinach oraz w grzybach i stanowi niebezpieczeństwo dla tych, którzy je spożywają. Wprawdzie atomiści zapewniali mnie, że musiałbym spożyć jednorazowo 5 kg suszu z podgrzybków brunatnych, bym odczuł skutki radioaktywności, ale jak widać coś zaczęło się dziać w genomie mniszka lekarskiego, czego efektem jest pojawienie się roślin-potworków. Tego roku wyrosło właśnie 21 pokolenie tych roślin po wybuchu.
I jeszcze więcej – w czerwcu 2007 roku postanowiłem poszukać jeszcze innych anomalii mniszków. Nie musiałem szukać daleko – mniszki mutanty rosły na polach i w ogrodach… Uczone encyklopedie i Wikipedia podają na temat mniszków bardzo ciekawą informację, pozwól Czytelniku, że ją zacytuję:

Mniszek ma 10-40 cm wysokości. Posiada łodygę dętą z jednym dużym koszyczkiem kwiatostanowym. Liście są odziomkowe, często głęboko pierzasto wcinane, małe, płaskie, lśniące, zielone, wydłużone, nagie lub nieco owłosione. Po środku biegnie główny przewód mleczny, tworzący uwypuklenie z obu stron liścia - żeberko. Kwiaty są języczkowate, obupłciowe koloru jasnożółtego lub złocistożółtego, na pustych wewnątrz szypułkach. Gdy roślina osiąga dojrzałość, kwiatostan, zamienia się w charakterystyczny "dmuchawiec", którego fragmenty są roznoszone przez wiatr. […]

Łodyga: Pusty w środku (dęty) głąbik, początkowo wełniście owłosiony, później gładki, jasnobrunatny lub czerwonawy. Osiąga wysokość 10-20 cm, poliploidy do 50 cm.  

Czym są owe tajemnicze poliploidy? I na to jest odpowiedź z Wikipedii:

Poliploidy (czyli euploidy) - u tych organizmów zostaje zwielokrotniony cały garnitur chromosomów, np. 3n, 4n, 5n. Mutację tę można wywołać sztucznie (np. kolchicyną), blokując rozejście się chromosomów w czasie podziału komórki.
Istnieją:
autopoliploidy – zwielokrotnienie garnituru chromosomów zachodzi w obrębie jednego gatunku.
allopoliploidy (amfiploidy) – zwielokrotnienie garnituru chromosomów zachodzi przy tworzeniu mieszańców, np. żubroń, pszenżyto, kuro-indyk. U tych osobników brak chromosomów homologicznych. Nie tworzą gamet.
6n - amfiheksaploidy - np. ziemniaki, rzepak, fasola, groch, wszystkie zboża. Powstają na skutek zwielokrotnienia własnego i obcego garnituru chromosomów: 2n + 2n + 2n.

A zatem mamy tutaj do czynienia z mutantami – innymi słowy mówiąc genetycznie modyfikowanymi organizmami – GMO. Czy modyfikacja ta powstała wskutek promieniowania jonizującego? – w przypadku Three Mile Island jest to raczej oczywiste. W przypadku Jordanowa i innych miejscowości w Polsce być może też jest to wpływ nuklearnych katastrof w byłym ZSRR, wypadków w elektrowniach b. CSRS i NRD, a do tego jeszcze dochodzi radioaktywny fall-out po próbnych testach jądrowych na stepach Kazachstanu, polarnych pustkowiach Nowej Ziemi, pustyń Arizony, Newady i Nowego Meksyku, atoli na Pacyfiku i piaskowych mórz Sahary i Pustyni Wiktorii…
Oczywiście może się mylę i przyczyna jest inna, ale w takim przypadku radbym wiedzieć – jaka? I drugie pytanie – jeżeli jest to skutek napromieniowania, to czy istnieje niebezpieczeństwo ujawnienia się negatywnych skutków napromieniowania po eksplozji czarnobylskiej w następnych pokoleniach? Czy należy spodziewać się pojawienie się ludzi-potworków w nieokreślonej Przyszłości, którzy będą mutacją powstałą jako długofalowy efekt porażenia promienistego ich przodków w pamiętnym kwietniu i maju 1986 roku? Na to pytanie nie potrafił mi odpowiedzieć żaden atomista.
A może nie chciał? Zwolennicy energetyki atomowej jakoś dziwnie milczą, albo szybko zmieniają temat rozmowy, kiedy zaczyna się mówić o dalekosiężnych skutkach działania promieniowania atomowego! No i oczywiście zaczynają pomstować na Zielonych. Ostatnio posunęli się do tego, że oskarżyli Greenpeace o to, że są oni finansowani przez lobby węglowe. Żałosne…

UFO, atom i geny

A co to ma do UFO? Niby nic, pomijając fakt, że UFO były obserwowane w rejonie każdej katastrofy jądrowej, jakby Oni monitorowali ich przebieg – o czym mówi Raport Roberta Duvala (opublikowany niedawno przez „Nieznany Świat”). Jest jednak rzecz ważniejsza, a mianowicie: w czasie wszystkich CE3 i CE4 Obcy starają się przeprowadzić badania komórek organizmów porwanych ludzi i zwierząt. Ufolodzy słusznie kojarzą te badania z badaniami genetycznymi współcześnie żyjących ludzi, a także ludzi żyjących w Przeszłości. Rodzi się słuszne pytanie – dlaczego?
Opowiastki o drugiej Ziemi i krzyżówkach rasy ludzkiej z Kosmitami wkładam od razu pomiędzy bajki. Takie „wyjaśnienia” satysfakcjonują może zwolenników bajek o Kontakcie z Innymi, natomiast prawda wygląda tak, że mamy do czynienia z owszem, mamy kontakty, ale nie z Kosmitami, ale z przedstawicielami ludzkiej rasy zdegenerowanej fizycznie właśnie wskutek nadużycia energii jądrowej. Co to było? – wojna termojądrowa czy katastrofa ekologiczna na miarę Czarnobyla razy ileś tam? Ważne jest to, że rasa ludzka wyszła z tego zdegenerowana fizycznie i aby się odrodzić z fizycznej postaci Szaraków i Potworaków musieli przeprowadzić restytucję całej genetycznej puli Ludzkości. Efektem tych działań będzie pojawienie się anielskich istot utożsamianych przez świadków Kontaktów z Nordykami. Być może wszystkie dziwne stwory, cała ta menażeria powstała wskutek prób naprawy sytuacji metodami inżynierii genetycznej – dodam chybionymi metodami, które zawiodły. Stąd właśnie wszystkie dziwne potworki i hybrydy.

Spójrzmy zatem na to, na co ludzie mogą zachorować manipulując genami. Oto lista chorób genetycznych z „Wikipedii”:
1 Aberracje chromosomowe
1.1 Zespół Downa
1.2 Zespół Pataua
1.3 Zespół Edwardsa
2 Zaburzenia w liczbie chromosomów płci
2.1 Zespół Turnera
2.2 Zespół Klinefeltera
2.3 Nadkobieta
3 Delecje
3.1 Zespół kociego krzyku
3.2 Zespół Wolfa-Hirschhorna
3.3 Zespół Angelmana oraz Pradera–Wiiliego
3.4 Zespół Di George'a
4 Mutacje punktowe
4.1 Mukowiscydoza
4.2 Hemofilia
4.3 Dystrofia mięśniowa
4.4 Anemia sierpowata
4.5 Zespół Retta
5 Mutacje dynamiczne (kodonowe)
5.1 Zespół łamliwego chromosomu X

Jak widać, wachlarz jest dość szeroki. Ale my skupmy się na dwóch przypadkach znanych w ufologii – chodzi mi tutaj o stwierdzenie, że Szaraki są po prostu ludźmi chorującymi na progerię. Według „Wikipedii”:

Progeria (zespół progerii Hutchinsona-Gilforda, łac. progeria, z gr. "przedwczesna starość", ang. Hutchinson-Gilford progeria syndrome, HGPS) - genetycznie uwarunkowany zespół chorobowy charakteryzujący się przyspieszonym procesem starzenia. Dziedziczy się w sposób autosomalny dominujący. HGPS spowodowany jest mutacją w położonym na chromosomie 1 genie LMNA kodującym laminę A (OMIM 150330). Białko to stabilizuje błonę otaczającą jądro komórkowe, a jego mutacje powodują zaburzenia w strukturze i funkcjach jądra komórkowego.

W szerszym znaczeniu progerią nazywa się każdy zespół związany z przedwczesnym starzeniem się organizmu. W przeciwieństwie do tych jednostek chorobowych, progeria Hutchinsona-Gilforda nie jest związana z nieprawidłowym funkcjonowaniem mechanizmów naprawy DNA. Do grupy tych chorób zalicza się:

zespół Wernera
zespół Blooma
zespół Cockayne'a
xeroderma pigmentosum
zespół Downa.


Objawy i przebieg:
 
Pierwsze objawy progerii można dostrzec u dzieci powyżej 2 roku życia. Należą do nich: napięcie skóry, nieprawidłowy przyrost wagi, utrata włosów na głowie. Na tym etapie zazwyczaj rodzice zaczynają przypuszczać istnienie jakieś choroby.

U dzieci z progerią później formują się zęby, dzieci te mają starszy wygląd skóry (m.in. liczne zmarszczki), są zwykle łyse i niskorosłe. Z tych powodów wyglądają o wiele starzej. Nos jest "ściągnięty", policzki zapadnięte - z powodu utraty tkanki tłuszczowej). Utrata tkanki tłuszczowej może być również przyczyną owrzodzeń na przedniej powierzchni goleni i na stopach. Mogą też pojawiać się problemy ze sztywnością stawów, problemy z przemieszczaniem się stawu biodrowego. Zdarzają się krwawienia z nosa, bóle głowy, stwardnienie tętnic i problemy sercowo-naczyniowe. Zanotowano także przypadki, gdy dochodziło do zaniku mięśni. Charakterystyczny jest także wysoki ton głosu. Czaszka jest duża w porównaniu z resztą ciała, z nieproporcjonalnie małą dolną częścią twarzy. Aktualny wiek ciała chorych zmienia się o 8-10 lat na każdy przeżyty przez chorego rok. Jednak rozwój umysłowy nie jest zaburzony. Osoby z tym zespołem wykazują iloraz inteligencji powyżej przeciętnej.

Podsumowując, do charakterystycznych cech w pełnoobjawowej progerii należą:

1. mały wzrost
2. niska masa ciała
3. niedojrzałość płciowa
4. makrocefalia, nieproporcjonalnie mała dolna część twarzy
5. niedorozwój żuchwy
6. przepełnienie żył skóry głowy
7. uogólnione łysienie (brak rzęs i brwi)
8. wyłupiaste oczy
9. opóźniony rozwój uzębienia
10. gruszkowata klatka piersiowa
11. krótkie obojczyki
12. koślawe biodra
13. chód na szerokiej podstawie
14. cienkie kończyny
15. cienka, sucha skóra z brązowymi plamami i zmarszczkami
16. „rzeźbiony”, ptasi koniec nosa
17. dystroficzne paznokcie
18. wysoki ton głosu.
19. czasami wygląd opisywany jest jako wygląd „oskubanego ptaka”.

Jak widać – na 19 cech pełnoobjawowej progerii aż 16 pasuje do opisów Przybyszy z Kosmosu zwanych Szarakami… Idea ta nie jest moja, czytałem o niej już na łamach „UFO” w jednym z opublikowanych tam artykułów. (=> D. L. Blumenthal – „Czy Szaraki chorują na progerię” w „UFO” nr 3 (27)/1996, s.21-35)

Drugą chorobą genetyczną, pod którą można podciągnąć wygląd rzekomych Kosmitów jest tzw. Syndrom Turnera. Rozpatrywano ten problem jesienią 1995 roku, w czasie IV. Międzynarodowego Środkowoeuropejskiego Kongresu Ufologicznego w słowackich Koszycach przy okazji prezentacji okrzyczanego „filmu Santilli’ego” ukazującego sekcję zwłok rzekomej Kosmitki znalezionej w okolicach Roswell w 1947 roku. I jak w poprzednim przypadku zacznę od definicji tej jednostki chorobowej:
Zespół Turnera (ang. Turner's syndrome) – genetycznie uwarunkowany zespół objawów spowodowanych całkowitym lub częściowym brakiem jednego z chromosomów X we wszystkich komórkach organizmu lub w pewnej ich części. Najważniejsze cechy zespołu Turnera to niski wzrost, słabo zaznaczone cechy żeńskie i wrodzona dysgenezja gonad powodująca w większości przypadków bezpłodność.

Zespół Turnera jest jedną z najczęstszych aberracji chromosomowych. Ocenia się, ze występuje u 3% wszystkich ludzkich płodów. Jednakże tylko 1% spośród tych płodów dożywa porodu. Tym samym, zespół Turnera odpowiada za około 7-10% spontanicznych poronień. Szczególnie duża liczba płodów z zespołem Turnera nie przeżywa pierwszego trymestru ciąży, co ilustrują wyniki badań prenatalnych: częstość zespołu Turnera wykrytego w amniocentezie (16. tydzień życia płodowego) szacuje się na 176/100.000, a w CVS (średnio 11. tydzień) 392/100.000. Choroba występuje raz na 2000-2500 żywych urodzeń noworodków płci żeńskiej; oznacza to, że każdego roku w Polsce rodzi się około 100 dziewczynek dotkniętych zespołem Turnera, a liczbę chorych na tę chorobę w Polsce można szacować na około 10 tysięcy osób. Na całym świecie liczba pacjentów z zespołem Turnera wynosi 1,5 miliona. Istotny wpływ na częstość zespołu Turnera ma przerywanie ciąży po prenatalnym zdiagnozowaniu zespołu Turnera; duże badanie przeprowadzone w jedenastu krajach europejskich wykazało, że 66% tych ciąż było przerywanych, przy najwyższym wskaźniku aborcji po rozpoznaniu postawionym na podstawie badania USG (79%, w porównaniu z 42% przerwanych ciąż rozpoznanych kariotypowaniem). W Danii, gdzie w Arhus znajduje się jeden z czołowych ośrodków badań nad zespołem Turnera, upowszechnianie wiedzy o zespole i możliwościach jego leczenia zmniejszyło częstosć aborcji płodów zdiagnozowanych prenatalnie ze 100% w latach 1970-1980 do 60% w latach 1985-1988.

Poza monosomią chromosomu X zespół Turnera może być też spowodowany strukturalnymi zmianami jednego chromosomu X (delecje fragmentu chromosomu, izochromosom X, chromosom pierścieniowy). W zależności od wielkości zmian objawy kliniczne są zróżnicowane i nie wszystkie występują. Także w wypadku mozaicyzmu - część komórek ma jeden chromosom X (kariotyp 45,X), a część ma prawidłowy kariotyp (46,XX) - może nie występować pełne spektrum objawów.
Niektórzy badacze sugerują, że "czysty" kariotyp 45,X warunkuje letalny zespół i płody o takim kariotypie są ronione przez matki. Hipotezę tą potwierdzają badania kariotypu komórek innych niż limfocyty na obecność mozaicyzmu. [...]

Jedną z najważniejszych cech zespołu jest niski wzrost, występujący w blisko 100% przypadków zespołu. Zespół Turnera w krajach zachodnich jest najczęstszą, po konstytucyjnie niskim wzroście i rodzinnym niskim wzroście, przyczyną niskorosłości u dziewczynek. Średni ostateczny wzrost osiągany przez pacjentki z zespołem Turnera wynosi 143 cm i jest o około 20 cm niższy niż przeciętna wzrostu kobiet w danej populacji. Tempo wzrastania w dzieciństwie jest wolniejsze i nie obserwuje się skoku pokwitaniowego; zwolnienie szybkości wzrostu można stwierdzić już w 18 miesiącu życia. Zakończenie wzrastania jest opóźnione i przypada na 20-21 rok życia. Proporcje ciała chorych są nieprawidłowe: budowa ciała jest krępa, szyja jest krótka, a kończyny dolne skrócone w stosunku do długości tułowia. [...]

W zespole Turnera spotyka się charakterystyczne cechy o charakterze małych wad wrodzonych (anomalii, cech dysmorficznych); zwykle u jednego pacjenta występuje kilka takich cech, nie spotyka się natomiast wszystkich cech u jednej osoby. Te charakterystyczne cechy fenotypowe to:

1. poduszeczkowate obrzęki limfatyczne dłoni i stóp (ang. "puffy feet") w okresie noworodkowym i niemowlęcym (22%)
2. nadmiar skóry na karku, płetwista szyja (25%)
3. nisko osadzone, zrotowane ku tyłowi uszy, uszy dysplastyczne, odstające (15%)
4. uboga mimika
5. bogata oprawa oczu
6. opadanie powiek (ptoza) (10%)
7. antymongoidalne ustawienie szpar powiekowych
8. zmarszczka nakątna (epicanthus) (20%)
9. hiperteloryzm oczny
10. zez (15%).
11. wysokie, "gotyckie" podniebienie (38%)
12. wady zgryzu
13. mikrognacja (60%)
14. niska linia tylna włosów (42%)
15. włosy "wełniste"
16. nadmierne owłosienie (rzadko)
17. krótka szyja (40%)
18. szeroko rozstawione brodawki sutkowe (hiperteloryzm brodawek sutkowych)
19. wciągnięte brodawki sutkowe (łac. inversothelia) (5%)
20. szeroka, puklerzowata klatka piersiowa (30%)
21. dysplazja paznokci (13%)
22. koślawość łokci (47%) i kolan (35%)
23. krótka czwarta kość śródręcza (37%)
24. skolioza (11%)
25. deformacja Madelunga (7%)
26. objaw Kosowicza (pionowe wydłużenie wewnętrznego wyrostka kości udowej)
27. objaw Archibalda (chakterystyczne zmiany w obrębie śródręcza)
28. liczne znamiona barwnikowe (25%).

I znowu czytając opis człowieka porażonego Syndromem Turnera i efekty somatyczne tej choroby ma się nieodparte wrażenie, że pasuje to do opisów Obcych – Szaraków, którzy nawiedzają Ziemię, by dokonywać eksperymentów na ludziach i innych żywych istotach, a także pasuje do wyglądu i opisów Kosmitki z Roswell. Lekarze, którzy brali udział w IV. Kongresie potwierdzili to spostrzeżenie. No i wynikałoby z tego, że „film Santilli’ego” jest autentyczny pod tym względem, ale wcale nie wynika z tego, że w lipcu 1947 roku na prerii w pobliżu Roswell rozbił się nie statek kosmiczny Obcych z Kosmosu, a już prędzej jakiś czasolot z dalekiej Przyszłości.

A może było to celowe działanie, które było dla nas ostrzeżeniem przed rozkręcaniem wyścigu zbrojeń i wojną jądrową, która skończyłaby się nade wszystko genetycznym spotwornieniem całej Ludzkości? Wszak zaczęła się Zimna Wojna i oba supermocarstwa mogły w każdej chwili unicestwić się nawzajem, co stało się piekielnie realnym po zdetonowaniu w ZSRR pierwszej sowieckiej bomby atomowej w 1949 roku.

Co z tego wynika?

A to, że nie mamy do czynienia z Kosmitami, ale Wędrowcami w Czasie, którzy wykonują tu misję ratowania Ludzkości przed zagładą, którą sama sobie sprokurowała. Nie zapominajmy, że nasza Rzeczywistość, którą tworzymy kreując Teraźniejszość jest dla Nich daleką być może Przeszłością, która ma ważki wpływ na Ich Teraźniejszość i Rzeczywistość, która jest z kolei naszą Przyszłością. Zatruwając środowisko, wpływamy na kształt Ludzkości w kolejnych wiekach. Nie zapominajmy, że wady genetyczne kumulują się z upływem czasu i dają znać w czasie sztafety pokoleniowej.  Ta prosta prawda jakoś nie chce jeszcze dotrzeć do półmózgów, które są odpowiedzialne za stan środowiska. Te tzw. Szaraki są niczym innym, jak naszymi dalekimi potomkami, którzy są zdegenerowanymi ludźmi – i niczym innym. Przeżyć pomaga Im tylko i wyłącznie technika. Najprawdopodobniej Oni postanowili naprawić błędy przez nich popełnione, stąd tak zintensyfikowana działalność UFO i Ufitów w XX wieku – wieku drugiej rewolucji naukowo-technicznej. Stąd właśnie ta cała szopka z porywaniem ludzi, badaniem ich tkanek i nade wszystko te podchody z próbami krzyżowania ludzi i Kosmitów – a tak naprawdę z ludźmi. Stara sprawdzona metoda „odświeżenia, mieszania krwi”, w celu oczyszczenia genów!

Czy da zamierzony rezultat? Mam nadzieję, że tak – i efektem tych działań stanie się wariant Homo sapiens super – czyli tzw. Nordycy albo Aniołowie. Ta hipoteza, którą przekazałem tutaj w telegraficznym skrócie, wyjaśnia właściwie wszystkie zaobserwowane przez ufologów fakty i zjawiska. A kwiaty mniszków są tylko jednym z długiego łańcucha dowodów potwierdzających (niestety) jej prawdziwość.

I szkoda tylko tego, że nie ma prawdziwych Kosmitów. A może to i lepiej, bo wciąż w mocy jest Postulat Bronisława Rzepeckiego, który stanowi, że nie jest nigdzie powiedziane, iż Istoty z Kosmosu są dla nas zawsze przyjazne…

* * *

Te słowa napisałem 22 czerwca 2007 roku. Jak dotąd wiele zdarzyło się na świecie. Skażona chemicznie Zatoka Meksykańska po erupcji ropy naftowej, skażona radioaktywnie Japonia po straszliwym tsunami… Człowiek nadal nie jest w stanie powstrzymać się od wrogich naszej planecie działań, które w końcu uderzają w niego i tylko w niego.

Chciałbym przypomnieć tutaj materiał na temat tego, jak nasi uczeni – a raczej powinienem pisać „uczeni” – po macoszemu traktują problematykę ochrony środowiska. Przeraża fakt, że ci „uczeni” pozostając na usługach wielkiego biznesu nie zdają sobie sprawy z tego, że podcinają gałąź, na której sami siedzą, a my obok niego. I robią to za cenę chwilowego rozgłosu, a nade wszystko chwilowego przypływu gotówki. Korupcja wśród ludzi nauki jest tajemnicą poliszynela, uczeni to też ludzie, a mieszkając w kraju, w którym ułamek procenta PKB przeznaczony jest na inwentykę i rozwój nauki, to nie ma się co dziwić, że sprzedają się wielkim koncernom chemicznym czy tworzą atomowe lobby w celu zgarnięcia ochłapów, które łaskawie rzucają im wielkie koncerny, a za które będą nam udowadniać, że ekolodzy to idioci, trucizny są błogosławieństwem, a promieniowanie atomowe jest nieszkodliwe…

A oto wypociny jednego z nich, które dowolnie potwierdzają to, co napisałem powyżej…

CDN.