Powered By Blogger

wtorek, 31 grudnia 2024

NL nad cmentarzem w Hiszpanii

 


Albert Rosales

 

Lokalizacja: Trasmoz, Saragossa, Hiszpania

Data: 11-13.VI.1974

Czas: noc

Opis incydentu:

W tej małej wiosce przez trzy noce z rzędu miejscowi widzieli tajemnicze i ciche światła krążące nad głowami. W tym czasie miało miejsce jeszcze dziwniejsze wydarzenie. Według doniesień jedno z tajemniczych świateł unosiło się pewnej nocy nad miejscowym cmentarzem przez całą noc. Najwyraźniej wywierało ono jakąś siłę magnetyczną, która przyciągała metalowe krzyże na grobach cmentarza, przesuwając większość z nich (!). Następnego dnia oszołomieni miejscowi musieli solidnie przymocować krzyże z powrotem do grobów.

Dodatek HC

Źródło: J. J. Benitez, „Solo para tus ojos: Cuarenta años de investigacion Ovni” (Tylko dla twoich oczu: 40 lat badania UFO).

Typ: X

Komentarze: Dziwne. Co dziwniejsze, to samo miejsce było w średniowieczu sceną słynnych polowań na czarownice, w trakcie których zamordowano wiele niewinnych kobiet.

Przekład z angielskiego - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz

poniedziałek, 30 grudnia 2024

Świetlisty dysk w otchłani

Obraz z końca lat 50., przedstawiający DSV Trieste działającego na dnie oceanu. Zdjęcie NH 96806 U.S. Marynarka Wojenna Bathyscaphe Trieste (1958-1963) z kolekcji Archiwum Fotografii Historii i Dziedzictwa Marynarki Wojennej.


Luc Corabel

 

Co leży pod powierzchnią?

 

15 listopada 1959 r., nurkowanie nr 61: Jacques Piccard, słynny szwajcarski oceanograf i Andreas Rechnitzer, amerykański oceanograf, pobili rekord świata w nurkowaniu w batyskafie DSV Trieste, osiągając głębokość 18.150 stóp (5530 metrów) w Rowie Mariańskim 30 mil na południowy wschód od wyspy Guam.[1]

Na głębokości 4200 stóp (1280 metrów) podczas zejścia obserwowali „solidnie duży obiekt w kształcie dysku o licznych punktach świetlnych (około 1 błysku na 1/2 metra³… Ogólnie odosobnione punkty)”. Ta obserwacja jest rejestrowana na stronie 36 raportu badawczego Andreasa Rechnitzera na temat nurkowania w batyskafu Trieste w latach 1958-1960[2]...

Podczas nurkowań Trieste wykonano niemal ciągłe obserwacje w celu określenia obecności bioluminescencji w dużej kolumnie wody. Te nurkowania wykazały, że bioluminescencja była obecna na wszystkich głębokościach, ale niekoniecznie była równomiernie rozłożona od powierzchni do dna.

Według raportu Rechnitzera, który zawiera rozdział poświęcony obserwacjom bioluminescencji, pierwotniaków, koerizatorów, ctenophorów, euphausiidów, skorupiaków dekapodów, sals i ryb są typowym pelagicznym i przebywającymi (pomiędzy 1000 a 4000 metrów) źródłami bioluminescencji.

Te grupy zwierząt wykazują zarówno przerywaną, jak i stałą luminescencję. Bezpośrednie obserwacje wizualne ujawniają, że fauna głębinowo-morska wykazuje głównie przerywane miganie. Wydaje się, że błyski bioluminescencyjne są normalne na wielkich głębokościach i niekoniecznie wymagają stymulacji dotykowej, na przykład takiej, jaką generowała się na przykład przez ruch batyskafu.

Obserwacja Jacquesa Piccarda została ogłoszona w najnowszej książce Daniela Gerritzena pt. „La crise cosmique - Pourquoi les extraterrestres ne nous sauveront pas’''[3], w którym przegląda historię nieznanych fenomenów.

Dziennikarz Matthias Bieder podchwycił te informacje w artykule opublikowanym w niemieckim dzienniku „Bild” w dniu 28.05.2024: "Jacques Piccard zanurkował w Rowie Mariańskim. Słynny odkrywca oceanu zgłosił podwodne UFO! Dziennik mówi o „jasnym dysku”[4]..

Po skontaktowaniu się z Danielem Gerritzenem na ten temat, pisarz i dziennikarz wskazał nam na kolejną interesującą obserwację w transkrypcjach nagrań audio Jacquesa Piccarda i Roberta Dietza dotyczących nurkowania w DSV Trieste w latach 1958-1963.[5]

Chociaż obserwacja nie jest bezpośrednio związana z obserwacją świetlnego dysku, na stronie 21 tych transkrypcji, które można pobrać ze strony internetowej biblioteki Uniwersytetu w San Diego, wzmianka o „groźnej masie” widocznej w oddali przez Piccarda z jego iluminatora, takiego jak duża skała, półka lub jakiś przedmiot.

 

Daniel Gerritzen dał nam swoją wersję tych obserwacji:

 

    Na pierwszy rzut oka „raczej duży obiekt w kształcie dysku o wielu punktach świetlnych” można wyjaśnić bioluminescencyjnymi meduzami lub sowieckimi technologią nurkowymi oraz „groźną masą” przez skałę. W głębinach jest bardzo ciemno, a ludzkie oko i mózg mają trudności z przystosowaniem się do tej ciemności. Ale Piccard i Rechnitzer nie nazwaliby zwierzęcia głębinowego „obiektem w kształcie dysku”. Nazwaliby go „nieznanym gatunkiem bioluminescencyjnym” i dodaliby pewne cechy ruchu, których można by oczekiwać od meduz. Sowieci nie wyposażyliby statku szpiegowskiego w „wiele świateł”.

    Tak więc, jak wspomniano powyżej, „obiekt” jest niezidentyfikowany. Jednak opcja „pozaziemska” jest ostatnią, którą powinniśmy rozważyć. Najprawdopodobniej było to coś naturalnego i ziemskiego, a my nie mamy wystarczających dowodów, aby powiedzieć, co to było a posteriori. Musimy również pamiętać, że Piccard i Rechnitzer byli bardzo doświadczonymi nurkami. Jest bardzo prawdopodobne, że rozpoznaliby naturalne rzeczy w oceanie, nawet w trudnych warunkach oświetleniowych.

Skontaktowaliśmy się również z Marco Bianchinim, prezydentem CISU (Centro Italiano Studi Ufologici). Marco Bianchini bada UFO od ponad 33 lat, a USO w szczególności przez 25 lat. Od 1995 roku koordynuje USOCAT, krajowy katalog włoskiej UFO. Według jego wiedzy nie ma przypadków obserwacji światła głębinowego w 350 raportach we włoskim katalogu. Istnieją tylko przypadki obserwacji na lub tuż pod powierzchnią morza (na głębokości kilku metrów). Dla niego trudno zatem wiedzieć, czy jest to bioluminescencja, czy inne zjawiska naturalne czy nienaturalne (np. lampy używane przez nurków).

W przypadku ekspertyzy naukowej zapytaliśmy od 2020 r. Sverine Martini, badaczkę CNRS z Institut M'diterran'en d'Ocanologie, której badania koncentrują się na zrozumieniu ekologicznych ról bioluminescencji morskiej i jej wpływu na biologiczną pompę węglową. Jej zdaniem „biorąc pod uwagę liczbę zwierząt w oceanie, które mogą być bioluminescencyjne, nie ma sposobu, aby dowiedzieć się, który organizm jest odpowiedzialny za tę bioluminescencję”..

Jak kończy swoją publikację w 2017 roku na temat ilościowego badania bioluminescencji od powierzchni do głębokiego morza[6], gdzie 76% oceanicznych organizmów morskich obserwowanych w głębokich wodach w Kalifornii jest zdolnych do bioluminescencji. [...] Nie ustalono jeszcze zakresu zdolności bioluminescencji, szczególnie w głębokim oceanie, gdzie spodziewane są nowe odkrycia. Jednak biorąc pod uwagę, że głęboki ocean jest największym siedliskiem na planecie pod względem objętości, z pewnością możemy powiedzieć, że bioluminescencja jest główną cechą ekologiczną na Ziemi.

 

O czym należy zdecydować? Obiekt czy zwierzę?

 

Obserwacja Jacquesa Piccarda na głębokości 1280 metrów jest wyjątkowa. Nasza bardzo częściowa wiedza na temat bioluminescencyjnych form życia, które zamieszkują głębiny oceanu, nie pozwala nam zidentyfikować wymienionego gatunku zwierząt. Czy może to być nieznany, bardzo duży gatunek, którego okrągły kształt sugeruje meduzę? Podobnie jak ta niezwykle duża, czerwona meduza głębinowa, którą naukowcy z Monterey Bay Aquarium Research Institute - MBARI) opisane w 2022 r. w czasopiśmie naukowym „Zwierzęta”[7]. Nazwali swoje odkrycie Atolla reynoldsi na cześć ucznia, pierwszego wolontariusza w Monterey Bay Aquarium.

Czy może to być niesklasyfikowany podwodny pojazd? Nie mamy wiedzy na temat łodzi podwodnej w kształcie dysku zdolnej do nurkowania na głębokości 4000 stóp w 1959 roku. Głębinowcem, którego kształt jest zbliżony do dysku, jest DSV SP350 „zwiadowców nurkowych” znany jako Denise. Ten podwodny pojazd został opracowany przez Jacques Yves Cousteau i inżyniera Jeana Mollarda w Centre Francais de Recherche Sous-Marine (CFRS) w 1959 roku. Przy średnicy 2,85 m spodek mógł nurkować tylko do maksymalnie 350 metrów. Dopiero w 1965 roku, wraz z projektem Deepstar 4000, nowy spodek, ponownie zaprojektowany przez Jacques Yves Cousteau i zbudowany przez Westinghouse, osiągnął głębokość 1200 metrów.

Świetlisty obiekt obserwowany przez Jacquesa Piccarda w 1959 roku prawdopodobnie pozostanie sklasyfikowany jako niezidentyfikowany przez długi czas. Być może pewnego dnia wyjdzie z sterty niewyjaśnionych obserwacji, aby być wyjaśnione w świetle naszej przyszłej nowej wiedzy... lub otchłań pochłonie ją na zawsze w głębi zapomnienia.

 

Opracował - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz

 



[1] Porucznik Don Walsh, Navy Electronics Laboratory Research Report 1096, 27 lipca 1962, The bathyscaph TRIESTE. Aspekty technologiczne i operacyjne, 1958-1961

[2] Andreas Buchwald Rechnitzer, Navy Electronics Laboratory Research Report 1095, 2 kwietnia 1962, Podsumowanie programu bathyscaph TRIESTE Research Wyniki (1958-1960).

[3] Daniel Gerritzen „Die kosmische Krise – Warum Auerirdische uns nit retten werden”. Matthes & Seitz Berlin, 2024

[4] Jacques Piccard tauchte w den Marianengraben: Berahmter Ozeanforscher meldete Unterwasser-Ufo! Im Logbuch ist von einer „leuchtenden Scheibe” die. https://www.bild.de/leben-wissen/meeres-aliens-beruehmter-ozeanforscher-sah-unterwasser-ufo-664f6216fee5Baeb18f510

[5] Nures of the Bathyscaph Triest, 1958-1963: Transkrypcje sześćdziesięciu jeden nagrań w Robert Sinclair Dietz Papers, 1905-1994 z Manuscript Collection MC28. Archiwa Instytutu Scripps Uniwersytetu Oceanografii w Kalifornii, San Diego https://oac.cdlib.org/view?docId-8s46zct; developer-local;style-oac4;doc.view-items 

[6] Martini, S. i Haddock, S. H. D. Kwantyfikacja bioluminescencji z powierzchni do głębokiego morza pokazuje jego przeważenie jako cechy ekologiczne. Sci. Rep. 7, 45750; doi: 10.1038/srep45750 (2017).

[7] Matsumoto, G.I.; Christianson, L.M.; Robison, B.H.; Haddock, S.H.D.; Johnson, S.B. Atolla reynoldsi sp.  (Cnidaria, Scyphozoa, Coronatae, Atollidae): Nowy gatunek koronatu Scyfozoanu znalezionego na wschodnim północnym Pacyfiku. Zwierzęta 2022, 12, 742. https://doi.org/10.3390/ani12060742.

niedziela, 29 grudnia 2024

CE3/CE-III-B z istotą UMMO w Hiszpanii

 


Albert Rosales

 

Miejsce: Algeciras, Hiszpania

Data: 1975

Godzina: noc

Przebieg incydentu:

Świadek (który poprosił o anonimowość) był sam w domu, gdy nagle zgasło całe zasilanie elektryczne w domu. Gdy wyjrzał przez okno, zdał sobie sprawę, że przerwa w dostawie prądu była szeroko rozpowszechniona, najwyraźniej całe Algeciras było zaciemnione. Następnie zauważył dyskowaty obiekt leżący na ziemi po drugiej stronie ulicy od jego domu. Przed dyskiem stał niski humanoidalny stwór, który nagle zaczął zbliżać się do domu świadka. W tym samym momencie pojazd przejeżdżał pobliską drogą i świadek zauważył, że jego światła również nagle zgasły. Humanoidalny stworek miał na sobie zielony strój, a na piersi miał coś w rodzaju emblematu przypominającego dużą literę „H” (Krzyż UMMO). Wyglądało na to, że nosił coś w rodzaju świecącego okrągłego hełmu, a świadek nie mógł dostrzec żadnych włosów. Miał duże skośne „rybie oczy”. Mały człowiek miał około 1 metra wzrostu i nosił wysokie białe buty. Poruszał się unosząc się tuż nad ziemią, czasami dotykając jej, podobnie jak „astronauci”. Świadek zauważył również coś, co wyglądało jak gruby pas z dwoma czerwonymi światłami i czymś, co wyglądało jak „sprzączka paska”, która emitowała świetlistą wiązkę światła. Po około 15 minutach humanoidalny człowiek powrócił na wylądowany dysk i odleciał. Niedługo potem światła znów zabłysły na mieście.

Dodatek HC

Źródło: http://www.planetabenitez.com/prensa/ummo05.htm

Typ: B

Przekład z angielskiego - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz


piątek, 27 grudnia 2024

CE3/CE-III-A w Brazylii



Albert Rosales

 

Lokalizacja: Perus, SP, Brazylia

Data: luty 1975

Godzina: wieczór

Opis incydentu:

Świadkowie opisali, że widzieli duży, unoszący się, przezroczysty obiekt o kulistym kształcie z metalowym dnem. Wewnątrz, przez górną połowę, mogli zobaczyć trzy ludzkie postacie. Jedna siedziała przy widocznym panelu sterowania, a dwie inne stały, najwyraźniej zajęte rozmową. Mężczyzn opisano jako wysokich, z długimi blond włosami i ubranych w luźne, srebrzyste kombinezony z butami. Po chwili obiekt wzniósł się w niebo i zniknął z pola widzenia.

Dodatek HC

Źródło: Claudier Covo, Brazylia

Typ: A

 

Przekład z angielskiego - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz

niedziela, 22 grudnia 2024

Błędne ognie i Nocznice na Kysucach...

 

Lokalizacja Oszczadnicy 

Krzysztof Dreczkowski

 

W tym poście będę sukcesywnie przedstawiać informacje i opisy, które zebrałem na Kysucach, a które odnoszą się do tajemniczych widmowych świateł, które najczęściej prowadzą ludzi w dzicz, trudny teren czy niebezpieczne miejsca.

W przeszłości zjawisko to było powszechne, ale po tym, jak w kościołach na całym świecie zaczęto odmawiać modlitwy egzorcystyczne (= modlitwa do św. Michała Archanioła papieża Leona XIII), zjawiska te stały się mniej powszechne. Podobnie jak na Kysucach, pojawiają się w Czechach, Polsce, Anglii i Ameryce, gdzie nad terenami pustynnymi nazywane są „Światłami Marfy”.

Znam też przypadki z Orawy. Zjawisko to zachowuje się inteligentnie, a niektóre opowieści mówią nawet, że czasami przemawia ludzkim głosem i nawołuje ludzi, aby za nim podążali. Potrafi także wpłynąć na osobę za pomocą pewnego rodzaju telepatycznej hipnozy, tak że gdy osoba podąża za nim, widzi przed sobą piękną ścieżkę, ale w rzeczywistości wchodzi już na bagno, staw lub rzekę. Podobne sytuacje tego typu notowane są także na polskim Śląsku.

Folklor mówi o tych tajemniczych światłach, że gdy ludzie próbowali ich dotknąć, w dotyku przypominały żel, a te tajemnicze ognie nie były ciepłe.

W opowieściach śląskich pojawiają się także motywy zabijania ludzi przez te ogniste stworzenia, nie tylko przez utonięcie na bagnach, ale także w sytuacjach przypominających samospalenie człowieka – gdyż napadnięty został spalony na popiół w taki sposób, że na przykład tylko warkocz dziewczynki pozostał niespalony.

Rzadko zdarzają się dobre światła, które prowadzą do celu lub zabierają ludzi do domu – wtedy trzeba im za to podziękować: „Niech cię Bóg błogosławi”.

Istnieją przesłanki, że tzw. Gwiazda Betlejemska była także dobrym duchem w postaci takiego światła, które doprowadziło królów do miejsca narodzin Jezusa, tak jak kilka wieków później bardzo podobne zjawisko doprowadziło ludzi do miejsca, gdzie ukryto grób św. Jakuba i gdzie później zbudowano świątynię Santiago de Compostela (co oznacza „pole gwiazd”) i gdzie wizerunek „gwiazdy” wskazującej miejsce, w którym znajdował się grób świętego ukryty jest przedstawiany jako pamiątka: https://www.travel-images.com/photo/photo-galicia28.html

Na początek mamy dwa opisy doświadczeń, o których dowiedziałem się około 2020 i 2024 roku. Są to niezależne raporty (z XX w.) o tajemniczym świetlistym obiekcie, w rejonie góry w pobliżu drogi pomiędzy Čadcą - Czadcą a Kysuckim Nowym Miastem... Zob. https://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2020/03/manifestacje-z-okolic-pogranicza-polsko.html?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTAAAR3J8xMMeqfChEwJpLyr1a1wqmlsUYoogOav5RrxfELth6d226PSWjtE6Ss_aem_HJn67kaby-CBwbvMfoMgJA

W wolnej chwili będę dodawał inne ciekawe rzeczy na ten temat, które zebrałem na Kysucach.

W świetle tego, czego dowiedziałam się na Kysucach, brzmi to bardzo ciekawie i uzupełnia te historie:

1.      Błędny ognik latający zygzakiem. Tą historię opowiedział mi jeden z myśliwych z Oščadnicy (Oszczadnicy), który przeżył to za młodu (dziś jest emerytem). Pewnego wieczoru ujrzał on małe światełko nad górą oddaloną o parę kilometrów. Góra ta znajduje się nieopodal Czadcy i jest dobrze widoczną z Oszczadnicy. Światełko przyciągnęło jego uwagę, kiedy było niedaleko od szczytu, ale po chwili zaczęło szybko lecieć w dół zygzakiem, aż zatrzymało się w połowie góry. Kolega powiedział, że nie jest to możliwe, by ktoś zrobił to w tak krótkim czasie idąc z latarką. Zjawisko znów potem leciało na dół zygzakując, aż wreszcie znalazło się u podnóża góry. Świadek nie czekał aż światełko doleci do niego zdecydował się szybko wrócić do domu, by nie stało się mu coś złego. Według tego, co powiedział myśliwy, światełko wyglądało jak płomień świecy i nie było optycznie duże.

2.     Niebezpieczna Nocznica – rodzaj widma podobny do świecącej kuli (BOL). Miejsce incydentu: droga wiodąca z Oszczadnicy, u przysiółka Dreviny do Kysuckiego Nowego Miasta, które już było blisko. Istnieje domniemanie, że kobieta mogła przechodzić koło nieodległego cmentarza. Była już noc, kiedy to pewna kobieta będąca przyjaciółką 80-letniej starowinki, z którą rozmawiałem, wracała z pracy do domu. W pewnej chwili zauważyła, żę jest śledzona przez światło. Najpierw myślała, że to ktoś idzie za nią z zapaloną latarką, ale po chwili zrozumiała, że leci za nią świetlista kula. Kobieta przestraszyła się i zaczęła przed obiektem uciekać, ale ten nadal leciał za nią i ją śledził. Kobieta w celu uniknięcia tej Nocznicy uciekła pod most i tam się ukryła, a po chwili obiekt nadleciał nad most i zaczął nad nim krążyć. Latał już to w prawo, już to w lewo, jakby jej szukając. Potem znikł albo odleciał.  Dalsze informacje mam od rodziny tej babciu, z którą rozmawiałem. Z ich relacji wynika, że incydent ten miał miejsce kilkadziesiąt lat temu i wspomniano, że z tą Nocznicą miało do czynienia więcej ludzi. Ta istota była niebezpieczna dlatego, że trapiła ona ludzi, których dopadła: …ta Nocznica męczyła ludzi na łące tak, jakby wytarzała ich na ziemi, że wyglądali tak jakby byli pijani. Nocznica prześladowała ludzi, którzy mieli przy sobie coś świętego i szli skrajem drogi. A jak szli środkiem drogi i mieli przy sobie Różaniec albo wodę święconą albo coś święconego, to dawała im spokój.

3.     Liczne błędne ogniki widoczne były na górskich łąkach w górnej części Oszczadnicy. Miejsce: łąki na stoku góry nad cmentarzem w Oszczadnicy, który znajduje się u jej podnóża. Rozmawiając z miejscowymi kobietami mieszkającymi koło kościoła w górnej części Oszczadnicy (która znajduje się w pobliżu granicy z Polską) pozyskałem ciekawe informacje, że na górze po prawej stronie wsi, na łąkach …kiedyś objawiło się wiele światełek… - a kiedy zapytałem, czy były one dobre (tzn. prowadziły do drzwi domów) czy złe (tzn. prowadziły na manowce, to powiedziano mi …że były złe… Ciekawym jest to, że kiedy poszedłem obejrzeć to miejsce, to po drodze natknąłem się na wspomniany wcześniej cmentarz, który znajduje się jakieś 200 m pod łąkami na których widziano te błędne ogniki. O zagadkowych światełkach pląsających na obszarze starego cmentarza w pd-wsch. Polsce pisał także zagadkolog Arkadiusz Miazga. Zjawiska takie widywane są na obszarach pozostałości pogańskich budowli i miast (m.in. na Tribeczu).    

 

Moje 3 grosze

 

O Nocznicach pisał w swych bajkach i baśniach śląskich słynny pisarz Gustaw Morcinek. A mnie to przypomina pewną aferę z lat 90., kiedy to Marcin Mioduszewski badał tajemnicze światła ukazujące się na cmentarzu w jednej z podkrakowskich miejscowości. TVN poświęciła temu jeden z odcinków programu „Nie do wiary”, w którym rzucono hipotezę, że światełka te były wynikiem samorzutnego zapalania się gazów powstałych wskutek procesu rozkładu materii organicznej: metanu – CH4 i fosfiny (wodorku fosforu) – PH3. Coś podobnego może mieć miejsce także na Słowacji. I w wielu innych miejscach też, szczególnie na terenach podmokłych i bagiennych, gdzie te gazy są wytwarzane z większą intensywnością i w większej ilości. Aliści nie oznacza to, że za Nocznicami i błędnymi ognikami nie stoją inne procesy fizykochemiczne.

 

Źródło:  https://www.ufoklub-trnava.sk/?strana=clanok&id=bludicky-a-svetlonosi-na-kysuciach--481&kategoria=kryptozoologia-9&zoradenie=datum&stranka=1%E2%81%A9&fbclid=IwY2xjawHUpwNleHRuA2FlbQIxMAABHaoh_BVd7cdYY2SS6kr_S8WeHkd6UjJXni6S__nGL4aEwuyyxkQbLTJoFw_aem_pWtzBdAmbl7jl6DIgnHjxw

piątek, 20 grudnia 2024

Zapomniana katastrofa

 


Stanisław Bednarz

 

Te samoloty miał być chluba LOT. Po dwóch katastrofach wycofano je. 19 grudnia 1962 miała miejsce katastrofa samolotu rejsowego PLL LOT Vickers Viscount 804 w pobliżu lotniska Okęcie; zginęły w niej 33 osoby. Wśród nich był inżynier Fryderyk Bluemke, konstruktor silnika Syreny.

Do czasu katastrofy w Zawoi 1969 była to największa katastrofa polskiego samolotu. Wykonywał powrotny lot z Brukseli do Warszawy. Podczas podejścia do lądowania rozbił się i spłonął – 1335 metrów od pasa.

Jak doszło do tego wszystkiego? Wiosną 1962 LOT uruchomił połączenia do Amsterdamu i Rzymu. Na Iłach-18, pasażerowie z Zachodu nie chcieli latać, Polskie linie miały trzy ConvairyCV-240, ale wstyd było je wysyłać w takim były stanie. British Airlines wystawiły na sprzedaż trzy Vickersy Viscounty 804, pięcioletnie. Były z hermetyzowaną kabiną, i czteroma turbośmigłowymi silnikami. Zabierały na pokład 56 pasażerów, latały dwukrotnie szybciej niż Ił-14. Był tylko jeden problem: radar. We wrześniu 1962 roku grupa pilotów wyjechała do Wielkiej Brytanii na szkolenia. Viscount był bardzo skomplikowany Dla Polaków latanie z wykorzystaniem systemu umożliwiającego lądowanie przy braku widoczności, było nowością. Takie urządzenie od dwóch lat było już na w magazynie na Okeciu ale zabrakło dewiz na zakup kabla. Anglicy zachwycali się, patrząc, jak Polacy lądują z wykorzystaniem starszej metody, na radiolatarnie. Ten archaiczny system wciąż był w PRL wykorzystywany jeszcze w 1969 przy katastrofie w Zawoi. W rezultacie odmówili podpisania licencji uprawniających do samodzielnego pilotowania. Dyrekcja LOT podjęła decyzję, że nasze załogi będą latać w trójkę z pilotem brytyjskim. Pozostał jeszcze problem radarów, ale LOT musiał dopłacić. Dyrektor uznał, że bez nich też można latać.

6 listopada pierwszy Viscount wylądował na Okęciu. Witały go tłumy warszawiaków Kilka dni przed katastrofą wszystkie gazety pisały o nowych pięknych samolotach, a tu katastrofa. Podchodząc do lądowania, popełniono fatalny błąd. ILS wciąż nie działał, więc piloci jak zwykle podchodzili na sygnał radiolatarni. Tyle że tego dnia z trzech radiolatarni, które pracowały na Okęciu, dwie były zepsute. Gdy w końcu udało się złapać sygnał jedynej działającej, samolot był już zbyt nisko. Zwyciężył odruch z samolotów tłokowych. Aby poderwać maszynę, pilot raptownie zwiększył moc. Całą winą za wypadek obciążono kapitana. O zepsutych radiolatarniach, braku systemu ILS nie wspomniano.

Pech jednak nie opuszczał tych maszyn. Zimą 62/63 drugi Viscount, miał niezwykłą przygodę. W śnieżycy, dwukrotne podejście do lądowania w Warszawie. Paliwa było zbyt mało, aby dotrzeć na lotnisko zapasowe. Wtedy odezwał się w radiu nieznany głos, który podał częstotliwość radiolatarni w Łęczycy (lotnisko wojskowe). Był to żołnierz, pełniący służbę na wieży kontrolnej. Złamał procedury. Lądowanie w Łęczycy odbyło się bez przeszkód. Władze wojskowe zareagowały błyskawicznie... aresztując załogę i pasażerów.

20 sierpnia 1965 rozbił się w Belgii drugi, zginęła 4 osobowa załoga samolot wracał bez pasażerów. Pozbawiona radaru maszyna wleciała w burzę. Po utracie drugiej maszyny zapadły decyzje, które na długie lata skazały nas na dostawy wyłącznie radzieckich samolotów. One także się rozbijały. Eksploatacja ostatniego Viscounta stała się nieopłacalna. W 1969 roku sprzedano go do Nowej Zelandii. I tak nastała era turbośmigłowego AN-24 z tragicznym finałem w Zawoi.

czwartek, 12 grudnia 2024

Kolejne spotkanie robocze



Miloš Jesenský, Robert Leśniakiewicz

 

Dzisiejsza sesja autorska z Robertem. Oprócz podpisania naszej najnowszej książki "Pociągi widma i widma w pociągach" u niektórych czytelników zaplanowaliśmy również kolejną twórczą współpracę. Jak zwykle było o czym rozmawiać. Mamy w planach dwie książki o tematyce ezoteryczno-historyczno-katastroficznej. Ale to już in spe, w roku przyszłym…

I ta pogoda – sypało śniegiem, temperatura koło zera. Nastrój świąteczny i w ogóle było miło, jak to na Słowacji.

Zdjęcie: Wiktoria Leśniakiewicz


CE0/CE-III-E z Nordykami w Argentynie

 


Albert Rosales

 

Lokalizacja: pomiędzy Winifredą i Santa Rosą, La Pampa, Argentyna

Data: Luty 1997

Godzina: 02:00 ART

Opis incydentu:

Oscar F., 45-latek wracał do Santa Rosa drogą krajową nr 35 swoim samochodem ciężarowym, gdy na odizolowanym obszarze między obiema społecznościami zauważył jasne, białe światło na poboczu drogi. Gdy zbliżył się do światła, zauważył, że była to odwrócona stożkowata wiązka światła umieszczona około 6 do 7 metrów nad ziemią, u podstawy stożka światła mógł zobaczyć 3 humanoidalne postacie stojące obok drogi. Humanoidalne postacie miały ponad 2 metry wzrostu, z wyglądu były to 2 mężczyzn i 1 kobieta. Nosili obcisłe, jednoczęściowe szare kombinezony, a na rękawach mieli coś, co wyglądało na fluorescencyjne pomarańczowe paski, tego samego koloru co ich 7-centymetrowe paski i buty. Oscar zauważył również, że mieli białą skórę, blond włosy sięgające ramion i wyrzeźbione nordyckie rysy twarzy. Doświadczenie to potwierdził drugi świadek, który przejeżdżał obok tego samego miejsca swoim pojazdem i również widział światło i humanoidy.

Dodatek HC

Źródło: Raul Oscar Chaves, „Ciufoslapampa” Argentyna

Typ: E

 

Przekład z angielskiego - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz

sobota, 7 grudnia 2024

CE6/CE-III-H/ψ z "robotami" w Kolcowie, Rosja



Albert Rosales

 

Lokalizacja: Kolcowo, Nowosybirsk, Rosja

Data: 13.VI.1991

Godzina: popołudnie

Opis incydentu:

Świadek jechał autobusem wahadłowym na lotnisko, gdy nagle za oknem promu pojawił się ogromny UFO. Statek był srebrzystym dyskiem o średnicy około 600-700 metrów. Poruszał się wzdłuż autobusu migając w promieniach słońca. Niedowierzający świadek krzyknął do pozostałych pasażerów autobusu: „Hej, spójrzcie, ogromne UFO nad nami!”. Dziwne, że nie było żadnej reakcji, ponieważ reszta pasażerów wydawała się być w jakimś stanie katatonicznym, zupełnie nieświadoma tego, co się wokół nich dzieje. Oszołomiony świadek nagle poczuł jakiś rodzaj wibracji i poczuł, jak jego „ciało” unosi się z miejsca, zaczyna unosić się w kierunku cienkiej chmury, jednak gdy spojrzał w dół, nadal mógł zobaczyć swoje „ziemskie” ciało nadal siedzące przy oknie i wpatrzone w UFO. Nadal czuł połączenie ze swoim ciałem fizycznym, gdy unosił się wyżej, pozornie otoczony pewnego rodzaju chmurą, która umożliwiała mu przenikanie przez obiekty stałe. Poczuł się przyciągany w stronę dna unoszącego się srebrzystego obiektu. Czuł się całkowicie bezradny, gdy podróżował przez otwór przypominający lejek, najwyraźniej w kierunku unoszącego się UFO. Wkrótce znalazł się przy drzwiach unoszącego się szarego metalicznego obiektu. Obok niego stały dwa ponad 2-metrowe byty, podobne wyglądem do ludzi. Nosili obcisłe srebrzyste kombinezony, które zakrywały ich stopy i dłonie. Obaj nosili ciemne daszki. Bez ostrzeżenia został złapany przez stworzenia i zaniesiony głębiej do wnętrza obiektu. Nagle znalazł się otoczony ciemnością i nie pamięta, co wydarzyło się później. Wkrótce „obudził się” w autobusie, niejasno pamiętając, że został przeniesiony z powrotem na miejsce, delikatnie przenikając przez solidne ściany autobusu, a następnie umieszczony w swoim „fizycznym ciele”. A potem natychmiast zasnął, zapominając o UFO. Obudził się tuż przed przybyciem na lotnisko, gdzie pracował jako artysta, a po pracy wrócił do domu.

W domu czuł się bardzo słaby i miał okropny ból głowy. Później, z pomocą ufologa i przyjaciela Siergieja Jury, zaczął odzyskiwać część brakujących wspomnień. Pamiętał, jak wszedł do obiektu, a za nim dwa wysokie, srebrzyste, ubrane „roboty”. W tym momencie Siergiej, w stanie medytacyjnym, nagle był w stanie dołączyć do świadka, będąc również poza swoim ciałem i w jakiś sposób „uczestniczyć” w poprzednim doświadczeniu. Znikąd Siergiej pojawił się obok świadka, co zaniepokoiło dwie istoty przypominające roboty. Podnieśli się i podnieśli ramiona, a nagle przed Siergiejem pojawiła się niewidzialna bariera, której nie mógł przebić, potężna siła rzuciła nim do góry nogami i bezradnie zawisł w powietrzu. Następnie został wrzucony do pokoju, który był pokryty licznymi aparatami przypominającymi macki, które natychmiast połączyły się z kilkoma częściami ciała Siergieja, najwyraźniej wykonując badania medyczne i odczyty. Nagle został wyniesiony z pokoju i wpadł w jakąś pustkę. W międzyczasie główny świadek został skonfrontowany z dwoma wysokimi, srebrzystymi, odzianymi w robotyczne istoty, które teraz wydawały się „spokojniejsze”. Przerażony zapytał, dlaczego zabrano go na pokład statku, był bardzo pobudzony i miał trudności z oddychaniem. Ściany pokoju nagle się rozstąpiły i nagle pojawił się przestronny pokój z dużym ekranem na suficie. Miękki wir nagle posadził go na przezroczystym krześle, co automatycznie umieściło świadka w wygodnej pozycji. Na ekranie nagle pojawiło się kilka „znajomych” stworzeń. „Co cię do nas sprowadza” zapytały istoty. Jednak stworzenia wydawały się nerwowe, gdy świadkowie usłyszeli, jak ktoś krzyczy: „Odpowiedz!” Wszystko zaczęło wibrować i brzęczeć wokół niego, nagle zobaczył Siergieja siedzącego w pokoju, gdy niewidzialna siła lub promień nagle uderzył Siergieja, najwyraźniej go parząc. Nagle zapadła dziwna cisza. Promień światła podniósł świadka i przeniósł go do poprzedniego pokoju, gdzie czekali na niego jego przyjaciele, w tym teraz oszołomiony Siergiej.

Dodatek HC

Źródło: Hope Maslov 13 marca 2008 r., z materiałów badawczych Swietłany Aninowej 2007

Typ: X

 

Przekład z angielskiego - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz


piątek, 6 grudnia 2024

2 CE0/CE-III-E z „wilkołakiem” w Oklahomie

 


Albert Rosales

 

Lokalizacja: Lawton, OK

Data: 26.II.1971

Godzina: 23:00 CST

Opis incydentu:

Pan C. Edward Green i jego żona jechali do domu wzdłuż Lake Avenue, gdy zobaczyli dziwną postać idącą obok drogi. Szedł pochylony jak goryl — wspominał Green niedługo potem w wywiadzie dla źródła — ale nie na czworakach. Miał na sobie czarne spodnie, które były podcięte lub podarte na kolanach i miał dużą brodę — zaczynała się wyżej na twarzy niż zwykle brody — i długie włosy, bardzo zaniedbane.

Gdy Greenowie dotarli do swojego mieszkania wkrótce po zobaczeniu dziwnego stworzenia, wezwali policję. Przypuszczali, że widzieli osobę z zaburzeniami psychicznymi. Kilka minut później, o 23:15 dźwięk policyjnych syren przyprowadził Greena do okna jego mieszkania na drugim piętrze. Odsunął zasłony i zobaczył, że wpatruje się w twarz postaci, którą zobaczył na drodze. Siedział w kucki na chodniku – relacjonował Green – i chociaż sam byłem zaskoczony, zauważyłem, że ta osoba lub cokolwiek innego było albo bardzo przestraszone, albo nie orientowało się w otoczeniu. W jego oczach było coś szklistego, jakby nie do końca rozumiał, gdzie się znajduje. Miał bardzo czarne włosy i brodę, a on sam miał ciemną cerę. Chodził boso – jego stopy wyglądały normalnie – i miał co najmniej sześć stóp wzrostu. Nic w jego ciele nie wydawało się nieproporcjonalne.

- Kiedy mnie zobaczył, skoczył na żwir poniżej, to jest około piętnaście stóp skoku, ale to go nie obchodziło. Musiał być niezwykle silny. Nie zostałem, żeby patrzeć, jak ucieka. Tuż przed jego doświadczeniem przy oknie grupa przechodniów zobaczyła „małpopodobną” postać biegnącą ulicą niedaleko, unikającą samochodów, chowając się za krzakami, a następnie biegnącą dalej.

HC dodatek # 3003

Źródło: Jerome Clark i Loren Coleman, „Creatures from the Goblin world” s. 59-60

Typ: E

 

I jeszcze jeden incydent:

 

Lokalizacja: Lawton, OK

Data: luty 1971

Godzina: wieczór

Opis incydentu:

Pan Ron Dee i jego żona relaksowali się wieczorem, gdy Jackie zdała sobie sprawę, że zapomniała przynieść kilka rzeczy z tylnego ganku. Gdy otworzyła drzwi i wyszła na ganek, Jackie zdała sobie sprawę, że nie jest sama. W świetle księżyca zobaczyła humanoidalne stworzenie, którego ciało było pokryte futrem, a jego twarz była dziwaczną mieszanką wilka i człowieka. Ron Dee pobiegł przez pokój, gdy usłyszał krzyk swojej żony. Był u jej boku na tyle wcześnie, aby zobaczyć, jak „człowiek-wilk” przeskakuje przez drewniany płot otaczający ich podwórko i znika w ciemności. Wydał okropny warczący dźwięk, gdy odchodził.

Dodatek HC nr 3003

Źródło: Sharon Jarvis, Dark Zones

Typ: E

 

Przekład z angielskiego - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz

czwartek, 5 grudnia 2024

Zum Glück!

 


Stanisław Bednarz

 

Dziś o zapomnianym zagłębiu węglowym koło Krzeszowic w rejonie Tenczynka tak blisko Krakowa.

Pół wieku temu, w roku 1955, zakończono wydobycie w rejonie Krzeszowic. Pierwsze kopalnie powstały tu w końcu XVIII w. Aktualnie w okolicach Tenczynka i Rudna koło Krzeszowic przebiega słabo spopularyzowany szlak Dawnego Górnictwa. Jest on znany tylko Miłośnikom Ziemi Krzeszowickiej. W pobliżu Krzeszowic przebiega wschodnia granica Górnośląskiego Zagłębia Węglowego z wychodniami utworów karbonu produktywnego. Łączna miąższość formacji węglonośnej sięga tu 900 m. Pokłady mają miąższości od 0,2 do 3 m i są bardzo zmienne, zazwyczaj cienkie. Do najgrubszych należy pokład 118 (miąższość do 2,7 m). Eksploatacja była prowadzona w obszarach najpłytszego występowania węgla, tj. głównie w Kotlinie Tenczynka.

W roku 1787 znana była płytka kopalnia koło Filipowic, którą odwiedził nawet Król Stanisław August Poniatowski – jak pisał Adam Naruszewicz – król był „ukontentowany z tak potrzebnego, bo niedostatek drzew zastępującego wynalazku Pierwsze kopalnie z regularnym wydobyciem węgla – Adam i Rieda – powstały w Tenczynku pod koniec XVIII w.

W rejonie Filipowic kopalnie działały od 1805 r. Burzliwy rozwój górnictwa węglowego w tej okolicy nastąpił po uruchomieniu w roku 1847 linii kolejowej. Powstały nowe kopalnie m.in. Katarzyna, Kmita, Barbara i Andrzej (lata 1864–1869), także mała kopalnia pod wzgórzem zamkowym w Rudnie (szyb Bolesław i sztolnia Franciszek). W ostatniej dekadzie XIX w. założono kopalnię Franciszek (1891) i największą z krzeszowickich kopalnię Krystyna. Istniała do roku 1929, kiedy została zatopiona.

W latach okupacji i po II wojnie światowej do roku 1955 istniała kopalnia Nowa Krystyna obejmująca część dawnej kopalni Kmita i kop. Krystyna. Ogółem w różnych latach od końca XVIII w. do roku 1955 funkcjonowało w okolicy Krzeszowic 17 kopalń i wydobyto przez 160 lat 3,2 mln ton węgla. Najwięcej śladów i pozostałości dawnej eksploatacji węgla zachowało się w rejonie kopalni Krystyna i Nowa Krystyna w Lesie Zwierzyniec. Są one wyraźne, ale źle udostępnione. Pozostały budynki nadszybia szybu Krystyna. W lesie zwierzynieckim rozległe hałdy poeksploatacyjne. Na stokach wzgórza zamkowego w Rudnie obserwuje się ciągle leje po szybach oraz ślady sztolni Franciszek. Taka ciekawostka dla entuzjastów. Wspomnijmy o tych górnikach w dniu św. Barbary.

 







Moje 3 grosze

 

Ze swej strony chciałbym Czytelnikom polecić kamieniołomy w rejonie Krzeszowic, w których łamano przede wszystkim skały wylewne i metamorficzne. W wielu z nich można znaleźć pięknie wybarwione kryształy kwarcu i ametystów. Ma to związek z ich napromieniowaniem promieniami γ, które emitowane są z rozpadających się jąder atomów ciężkich pierwiastków i ich izotopów.

Działalność wulkaniczna w tym rejonie należy do zjawisk towarzyszących końcowym ruchom górotwórczym, określanych jako waryscyjskie lub hercyńskie, które miały miejsce 280 milionów lat temu – w Permie. Zamek Tenczyn w Rudnie to piękna forteca na Szlaku Orlich Gniazd, perła Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Ciekawostką, o której nie wszyscy jednak wiedzą, jest fakt, że zamek Tenczyn posadowiony jest na dawnym stożku wulkanicznym. Wzgórze, na którym się wznosi, ma około 400 metrów nad poziomem morza. Jest to najwyższe wzniesienie Garbu Tenczyńskiego. Ślady po dawnych wulkanach występują również w rejonie Miękini, Krzeszowic, a także w Alwerni. W Regulicach koło Alwerni znajduje się nieczynny kamieniołom. Przy wejściu do niego (we wschodniej części) odsłaniają się warstwowane, miękkie, seledynowe i brunatno-czerwone tufy. Są one złożone z drobnego materiału popiołów wulkanicznych osadzonego w zagłębieniu na stoku dawnego wulkanu. Występują tu również wulkaniczne skały melafiry, a także fioletowa odmiana kwarcu – ametyst, który jest szczególnie ładny i warto go poszukać w czasie wycieczki. Nieco odmienną skałą wulkaniczną jest porfirowa skała, z nieczynnego kamieniołomu w Miękini. W tej skale o barwie od szaro-fioletowej do ciemnoczerwonej widoczne są fenokryształy skaleni, kwarcu i biotytu. Na podstawie składu mineralnego określona jest jako kwaśna skała - riolit. Riolity były eksploatowane w tym kamieniołomie od 1852 roku. Używane były głównie do budowy dróg i do betonu.[1]

280 mln lat temu znajdował się tam superwulkan, który utworzył kalderę o średnicy co najmniej 25 km. Ślady jego erupcji w postaci czół potoków lawowych znajdują się w okolicach Woli Filipowskiej. W szarej skale znajdują się czerwonawe wtrącenia żelaziste. Można je zobaczyć jadąc z Woli Filipowskiej do Paryża Górnego.

Jako że wydobycie kamienia też ma związek z górnictwem, to nie od rzeczy należałoby o tym wspomnieć w święto wszystkich górników!