Powered By Blogger

środa, 30 grudnia 2020

Bidaki i UFO

 


Stanisław Bednarz

 

Do napisania tego postu skłoniła mnie lektura znakomitej książki  J.D. Vance’a „Elegia dla bidaków”, a także obawa  że pas rdzy  pojawić się może wszędzie. Są różne pasy w USA: pas słońca, pas biblijny, pas kukurydzy

Najgorszy jest pas rdzy.  Horror USA  czyli pas rdzy. Pas rdzy – określenie terenów, obejmujący stany Michigan, Indiana, Ohio, Pensylwania, charakteryzujących się dawniej  znacznym rozwojem przemysłu ciężkiego. Był to kiedyś pas stali.

Termin pas rdzy narodził się w latach 80., a słowo „rdza” symbolizuje rozpad. Bogactwo surowców spowodowało powstanie wielu fabryk i rozwój przemysłu motoryzacyjnego czy obronnego. Był on w tym czasie silnikiem amerykańskiej gospodarki. Na świecie zaszły jednak zmiany, które spowodowały, że przemysł ten zaczął tracić na znaczeniu. W latach  80-tych  XX wieku fabrykom dała się we znaki globalizacja i automatyzacja produkcji. Amerykańskich pracowników zastępowały maszyny lub tańsza siła robocza za granicą.

Powstające jak grzyby po deszczu fabryki, stalownie, huty kusiły (obecnie już nie kuszą, gdyż większość z nich zamknięto), a dziś dosłownie zardzewiały. Do dziś w wielu miastach stoją dowody tego upadku – opuszczone fabryki i zakłady pracy, zniszczone domy, opustoszałe place w miejscach, gdzie stały kiedyś wieżowce (wyburzenie odkupionego budynku i przekształcenie terenu w parking).

Wyrazistym przykładem „zardzewiałego” miasta jest Detroit. Upadek fabryk motoryzacyjnych  sprawił, że miasto opustoszało – od 1950 do 2010 roku liczba jego mieszkańców spadła o 60 proc. Był to też region tradycyjnie głosujący raczej na demokratów, jako że robotnikom - lub byłym robotnikom - bliższe były hasła głoszone przez to ugrupowanie. Tę ścianę w 2016 roku rozbił Trump, wygrywając w trzech stanach pasa rdzy - Michigan, Wisconsin i Pensylwanii. Trump intensywnie podróżował po miastach pasa rdzy, obiecując mieszkańcom odrodzenie przemysłu oraz, jak zapewniał, powrót miejsc pracy z Chin. Obietnica Trumpa się nie spełniła. Nowe miejsca pracy  powstają raczej na południu kraju. Na przykład w Teksasie  przybyło więcej miejsc pracy w przemyśle niż w Ohio, Michigan, Wisconsin i Pensylwanii razem. Trump zderzył się tutaj z tendencją, która jest od niego niezależna - środek ciężkości amerykańskiej gospodarki przesuwa się z północno-wschodnich i środkowych stanów do regionu tzw. pasa słońca (od Kalifornii na zachodzie, przez Arizonę i Teksas do Florydy) poprzez napływ taniej siły roboczy z Meksyku.

Obecnie region pasa rdzy zamieszkują tzw. bidoki. Bidoki to próba przetłumaczenia słowa angielskiego hillbillies oznaczającego białego robotnika  pochodzenia szkoto-irlandzkiego bez stabilizacji finansowej. Przybyli tu kiedyś z regionów kopalń Apallachów  za stabilizacją. Bidoki mają własny akcent, kodeks honorowy. Są nieufni wobec przyjezdnych, niechętnie wyciągają ręce po pomoc i źle znoszą, gdy ktoś z zewnątrz ocenia ich zachowanie oraz styl życia. Kiedy sprzedawca zwróci uwagę ich dziecku, że jest niegrzeczne  – mogą zdemolować cały sklep.








„Robotnicy  bez wyższego wykształcenia”, dla których „bieda to rodzinna tradycja”, bo bidoki (hillbillies) to przedstawiciele zubożałej białej klasy robotniczej, o której waszyngtońska administracja wolała w ostatnich dekadach nie pamiętać, a przemysł wolał wyprowadzić się do Azji. Wśród mieszkańców górują długi, chwilówki, lichwiarze, lombardy, przemoc domowa, narkotyki, brak perspektyw. Np. w Midletown małym mieście w Ohio była wielka stalownia - Armco Steel. Budowała ona parki, galerie, boiska i utrzymywała kluby. W 90-latach wyniosła się, galerie zabito dechami, parki zdziczały, kluby splajtowały. Współczuję…

 

Moje 3 grosze

 

Pamiętam, jak w latach 80-tych, w czasie reaganowskiego zbrojeniowego boomu, to właśnie pas stali był oczkiem w głowie rządu. Oczywiście wiadomo dlaczego – USA gotowały się do walnej rozprawy z ZSRR, więc stal była potrzebna do rozbudowy instalacji wojskowych na całym świecie. Potem przyszedł koniec prosperity z wiadomym skutkiem – pas stalowy zardzewiał.

A co ma do tego UFO? A ma, bo w latach 70. i 80. To właśnie nad tymi stanami obserwowano pojawienia się NOL-i. Nie dziwota, skoro to właśnie tam znajdowały się kuźnie produkujące elementy wszelkich broni Ameryki, a jak dowodzą badania Roberta Hastingsa, to właśnie instalacje obronne zawsze interesowały Ufiastych.

No i jeszcze jedna uwaga – USA nie chwali się bidokami – bo to jest w jawnej sprzeczności z lansowanym przez amerykańską propagandę państwa powszechnego dobrobytu i nieograniczonych możliwości, na co dało się nabrać wielu naiwnych ludzi. I nadal się daje nabierać, bowiem magia dolara wciąż działa…

Ameryce potrzebny jest kolejny impuls rozwojowy – kolejna wojna na miarę II Wojny Światowej, więc od czasu do czasu wywołuje lokalne wojenki tu i tam. Niestety, po 1989 roku my także staliśmy się elementem tej polityki, czego doświadczyliśmy w Iraku i Afganistanie, a wkrótce (oby nie!) w Iranie, bo wojna z Persami to tylko kwestia czasu. A teraz każda wojna może stać się przyczyną ogólnoświatowego konfliktu, w którym albo skończy się nasza cywilizacja, albo wyjdzie z niego wzmocniona – w co wątpię, bo nie ma takiej wojny, która Ludzkości wychodzi na zdrowie, a nakręca tylko spiralę nienawiści i przemocy…   

niedziela, 27 grudnia 2020

LUDZIE CZY UFONAUCI?

 


Jarosław „Fox Mulder” Krzyżanowski (LKBZN)

 

Czy człekokształtny wygląd ufonautów odbywa się na zasadzie konwergencji z gatunkiem ludzkim? To pytanie zadaje sobie wielu ambitnych badaczy w następstwie badań nad UFO oraz Obcymi. Co naprawdę o nich wiemy? Czy znamy ich pochodzenie? Czy wiemy jak wygląda i jaki wpływ wywarła na nich ich własna ekosfera? Co wiemy o tym jaką dysponują psychiką i jak doszli do swego etapu cywilizacyjnego?

Jedyną rzeczą jaką wiemy to względne podobieństwo do człowieka. Ale czy dowodzi ono również podobieństwo do innych dziedzin jakie znamy? To w końcu ludzkość odkryła że np. ryby i ssaki tylko dzięki przebywaniu w takim samym środowisku upodobniły się  do siebie, nawet uwieczniliśmy to nazwą wieloryba, ale co takiego wspólnego ze sobą mają taki właśnie wieloryb i ryba? Czy możemy zatem zakładać że podobnie na zasadzie konwergencji(czyli zbieżności podobieństwa) sprawa ma się tak samo między nami a ufonautami?

Większość bowiem z nich na bazie obserwacji jeśli nie wszyscy swoją zewnętrzną budową mniej-więcej przypominają człowieka. Mają podobnie jak my cztery kończyny-dwie ręce i dwie nogi i podobnie ich używają. Mają również po jednej głowie jak my, nie jak w filmach science-fiction więcej głów i kończyn. Porozumiewają się też gestykulacją. Czy więc przy tak daleko posuniętej analogii w wyglądzie fizycznym i w zachowaniu między naszymi gatunkami możemy założyć istnienie podobnych reakcji psychicznych?

Jeżeli obiekty typu UFO są pilotowane przez istoty inteligentne, to musimy wstępnie przyjąć że ich inteligencja musi chociaż trochę być zbliżona do naszej. Inna sprawa to ich reakcje i zachowanie wobec nas. Czy nie są one takie same jak nasze kiedy to my ich obserwujemy i najczęściej wycofujemy się na bezpieczne pozycje aby móc obserwować ich z dystansu?

Podobieństwa te wykraczają poza samą inteligencję i mogą dotyczyć także wyglądu zewnętrznego. Pytanie pozostaje otwarte czy model człowieka powiela się również na zasadzie konwergencji w każdej części wszechświata czy też niekoniecznie. Prawdopodobnie na tej zasadzie zarówno w biologii jak i w procesie rozwoju społeczeństw i cywilizacji w wyniku działania podobnych lub identycznych warunków zupełnie niezależnie od wzajemnego pokrewieństwa kształtują się podobne cechy budowy i funkcji.

Jeżeli walenie nie mające żadnego pokrewieństwa z rybami tylko dzięki przebywaniu w tym samym środowisku wodnym tak bardzo potrafiły się do nich upodobnić, dlaczego  nie pokusić się  o twierdzenie że i ufonauci upodobnili się do nas lub rasa ludzka do nich mimo prawdopodobnie braku najmniejszego pokrewieństwa między naszymi gatunkami i że musieli przejść te same stadia rozwoju jakie obowiązywały na Ziemi?

Możliwe jest że na podobnych do Ziemi planetach Wszechświata żywe istoty musiały powstawać w trakcie konkurencyjnego separowania się od otoczenia tak jak na naszej planecie zakładając że i my i oni podlegamy tzw. ewolucji rozwoju. Pytanie pozostaje więc czy zarówno na Ziemi jaki i we Wszechświecie życie jest oparte na tych samych pryncypiach i prawach oraz czy rozwija się w warunkach identycznych lub chociaż podobnych do ziemskich? Czy te założenia mogą świadczyć o warunkowaniu naszego rozwoju zewnętrznego i wewnętrznego?

Rozwijające się analogicznie jak ziemskie inteligentne istoty w kosmosie zgodnie zasadą konwergencji muszą dysponować takimi samymi lub podobnymi  narządami ruchu, zmysłu dotyku, węchu, słuchu i przede wszystkim wzroku oraz jakimś układem centralnym gromadzącym wszelkie doznania i podejmującym właściwe decyzje. Niemniej ich struktura wewnętrzna wcale nie musi pokrywać się z naszymi kształtami zewnętrznymi. Na razie jednak nie wiemy czy i jak wygląda ta struktura wewnętrzna stwierdzając na razie jedynie podobieństwo zewnętrzne i też tylko częściowo. Dlaczego więc życie wszędzie we Wszechświecie prawdopodobnie wygląda inaczej? Na pewno z powodu rozwijania się w odmiennych np. od ziemskich warunkach środowiskowych. Organizmy żywe musiały się do nich odpowiednio przystosować.

Bowiem życie wszędzie we Wszechświecie prawdopodobnie mimo możliwie wspólnego pochodzenia zgodnie z regułą panspermii, czyli rozsiewania cząstek życiowych w sposób naturalny bądź kierowany(stąd nazwa panspermia naturalna lub sztuczna) oraz prawdopodobnie podobnego składu chemicznego  jest lub może być bardzo zróżnicowane. Pierwiastki życia ziemskiego są oparte m.in. na tlenie, węglu i wodzie. We  Wszechświecie mogą być oparte na krzemie i wodorze czy siarce. Niewykluczone że też na innych nośnikach czy minerałach. Dlatego też hipotetycznie istniejące takie życie może przyjmować bardzo rozmaite kształty. Według naukowców istnieje jednak naturalna bariera dotycząca rozmiaru żywych istot-aby funkcjonować organizm nie może zapadać się pod własnym ciężarem. Jeśli bowiem chodzi o kształtowanie się samego życia w różnych formach, ostatnie zdanie zawsze należało i będzie zawsze należeć do praw fizyki.

 

Legnicki Klub Badań Zjawisk Nieznanych

foxmulder5@wp.pl

https://foxmulder5.wixsite.com/lkbznkontakt

środa, 23 grudnia 2020

Wykryto tajemniczą emisję radiową z gwiazdy Proxima Centauri

 

Lokalizacja gwiazdy Proxima Centaura

 

Cronosmos

 

Wydaje się, że dziwne transmisje radiowe pochodzą z naszego najbliższego układu gwiezdnego; teraz naukowcy próbują dowiedzieć się, co ich wysyła. Nie będą one od Kosmitów, dopóki tego się nie dowiedzie. Niedawno do brytyjskiej gazety „The Guardian” wyciekła wiadomość o tajemniczym sygnale pochodzącym od najbliższej naszej gwiazdy Proxima Centauri (α Cen C, Toliman C), gwiazdy zbyt ciemnej, aby można ją było zobaczyć z Ziemi gołym okiem pomimo tego, że znajduje się tylko o jeden rzut kosmicznym beretem, w odległości zaledwie 4,26 lat świetlnych.

Znaleziono tą informację w danych archiwalnych zebranych w zeszłym roku, sygnał wydaje się pochodzić z kierunku naszej sąsiedniej gwiazdy i nie można go jeszcze wykluczyć jako interferencji ziemskiej, co stwarza bardzo mglistą perspektywę, że jest to transmisja niektórych form zaawansowanej pozaziemskiej inteligencji – ETI – czyli tak zwany „sygnał technologiczny”.

Teraz, w rozmowie z „Scientific American”, naukowcy stojący za odkryciem ostrzegają, że jest jeszcze wiele do zrobienia, ale przyznają, że zainteresowanie to jest uzasadnione. Andrew Siemion z University of California w Berkeley powiedział:

- Ma pewne szczególne właściwości, które sprawiły, że przeszedł wiele naszych kontroli i nie możemy tego jeszcze wyjaśnić.

Najciekawsze jest to, że sygnał zajmuje bardzo wąskie pasmo widma radiowego: 982 MHz, co jest pasmem zwykle pozbawionym transmisji ze sztucznych satelitów i statków kosmicznych.

 

Wykrywają tajemniczy sygnał z gwiazdy Proxima Centauri

 

64-metrowy radioteleskop w Obserwatorium Parkes w Australii, który wykrył w zeszłym roku potencjalne sygnały z Proxima Centauri. Zdjęcie: Daniel John Reardon, CC BY-SA 4.0

Siemion powiedział:

- Nie znamy żadnego naturalnego sposobu kompresji energii elektromagnetycznej do pojedynczego kanału częstotliwości. Być może -  mówi - niektóre nieznane dotąd egzotyczne dziwactwa fizyki plazmy mogą być naturalnym wytłumaczeniem dla bardzo skoncentrowanych fal radiowych. Ale „w tej chwili jedynym źródłem, o którym wiemy, jest technologia”.

Pokaz został wykonany w ramach wartego 100 milionów dolarów projektu Breakthrough Listen, kierowanego przez Siemiona i finansowanego przez miliardera technologicznego Yuri Milnera w ramach inicjatywy Milner Innovative Initiatives.

Celem tych wieloletnich wysiłków, które rozpoczęły się w 2015 r. z reklamą z gwiazdorskim udziałem Stephena Hawkinga i innych luminarzy nauki o kosmosie, jest uzyskanie czasu na obserwacje radioteleskopów na całym świecie w celu przeszukania nieba w poszukiwaniu dowodów istnienia cywilizacji technologicznych. To poszukiwanie jest oczywiście bardziej znane jako Poszukiwanie Pozaziemskiej Inteligencji (ang.: Search for Extraterrestrial Intelligence - SETI).

 

Jak dotąd nie znaleziono jednoznacznych dowodów pomimo ponad pół wieku skromnej, ale stałej aktywności SETI i prawie zawsze ustala się, że jakiekolwiek potencjalne sygnały pochodzą z satelitów orbitujących wokół Ziemi lub innych zakłóceń powodowanych przez człowieka…

Widok nieba z Proximy b - widoczna jest tarcza Proximy, a na prawo od niej dwa słońca Alfy Centaura - Toliman A (jaśniejszy) i Toliman B (słabszy). Sama Proxima zwana jest także Tolimanem C

Sygnał "wow" 


 

A co piszą bracia Czesi?

 

Radioteleskop wyłapał zagadkowy sygnał z Wszechświata. Astronomowie ukrywali to od miesięcy.

Astronomowie już od kilku miesięcy nadaremnie łamią sobie głowy nad pochodzeniem zagadkowego radiosygnału napływającego z okolicy najbliższej do Słońca gwiazdy – Proximy Centaura. Przejęta emisja fal radiowych odpowiada zakładanym wiadomościom od inteligentnych istot.  Astronomowie z projektu Breaktrough Listen chcieli opublikować swe odkrycie, kiedy dokończą analizy. Tajemnicę tą ujawnił dziennik „The Guardian”.

- Jest to najlepszy kandydat (na sygnał od Istot Pozaziemskich) od czasu odkrycia sygnału WOW z lat 70. ub. stulecia – powiedział „Guardianowi” jeden pragnący zachować anonimowość członek Breaktrough Listen , który zajmuje się na serio poszukiwaniem pozaziemskiego życia. Dostał na to 100 mln USD.

Ten tzw. sygnał WOW wychwycono w 1977 roku w ramach projektu SETI przy pomocy radioteleskopu Big Ear w Ohio. Chodziło o wąskopasmowy sygnał radiowy, który jakoby pochodził z zewnątrz Układu Słonecznego i wydawał się być sztucznego pochodzenia. Astronom, który zobaczył to po raz pierwszy wydał z siebie okrzyk podziwu – WOW! Ale sygnał wygasł po 72 godzinach i mimo nasłuchów nie pojawił się po raz drugi.

W Galaktyce istnieje 36 cywilizacji, twierdzą astrofizycy ze Szkoły Wiedzy.

 

Ponownie usłyszany

 

Nowy sygnał BLC1 o częstotliwości 980 MHz jest interesujący ze względu na wąskie pasmo emisji i nie da się tego wyjaśnić w żaden naturalny sposób.

Ponowne skierowanie teleskopu pokazało, że źródło sygnału znajduje się w obszarze występowania hipotetycznych planet Proximy i że się przesunęło. Przesunięcie to odpowiadało ruchowi planet. Jedna z nich znajduje się w tzw. zamieszkałej strefie, czyli w jej ekosferze – strefie, w której możliwe jest powstanie i rozwój życia.

Proxima Centauri to czerwony karzeł typu widmowego M, chłodna i ciemna gwiazdka, oddalona od Ziemi i 4,2 ly.

- Sygnał przybył z kierunku, gdzie znajduje się potwierdzona egzoplaneta, która mogłaby być zamieszkana, ale to są tylko domysły. Może także chodzić o sygnał, który jest także ludzkiego pochodzenia. Trzeba to jeszcze potwierdzić.   Dopiero po wielokrotnym wykryciu i wykluczeniu wszystkich innych generatorów sygnału można spekulować o nienaturalnym pochodzeniu - powiedział dla „Novinky” Petr Kabáth z Instytutu Astronomicznego Akademii Nauk Republiki Czeskiej.

Chociaż Obcy są na ostatnim miejscu w rankingu wyjaśnień, wszyscy uczestnicy projektu Breaktrough Listen mają nadzieję, że tak jest.

Pozostaje wykluczyć inne możliwe warianty. Najbardziej prawdopodobnym jest człowiek. W szczególności transmisje radiowe z Ziemi, satelitów lub sond kosmicznych. Inną możliwością jest naturalne pochodzenie sygnału z kosmosu. Problem polega na tym, że żaden obiekt znany astronomom ani żadne zjawisko nie wysyła podobnych sygnałów.

 

Australijski radioteleskop Parkesa

A oto oryginalny tekst z „The Guardian” udostępniony przez Marzenę Rabczewską na blogu „Przyroda, pogoda i klimat”:

 

Poszukiwacze pozaziemskiego życia badają tajemniczą falę radiową pochodzącą z pobliskiej nam gwiazdy

 

Astronomowie stojący za najbardziej rozległymi dotychczas poszukiwaniami obcego życia są obecnie skupieni na badaniu intrygującej emisji fali radiowej, która wydaje się pochodzić z Proxima Centauri, najbliższej Słońcu gwiazdy.

Wąska wiązka fal radiowych została wychwycona podczas 30-godzinnych obserwacji przez teleskop Parkesa w Australii w kwietniu i maju zeszłego roku – informuje gazeta The Guardian. Analiza wiązki trwa już od jakiegoś czasu, ale naukowcy nie potrafili wskazać ziemskiego „winowajcy”, takiego jak sprzęt naziemny czy przelatujący satelita.

Naukowcy biorący udział w wartym 100 mln dolarów projekcie Breakthrough Listen zwykle rejestrują dziwne fale radiowe za pomocą teleskopu Parkesa czy Obserwatorium Zielonego Brzegu w Zachodniej Wirginii, ale jak dotąd wszystko ich obserwacje przypisuje się działalnościom człowieka czy źródłom naturalnym.

Jednak ostatniego sygnału jak na razie naukowcy nie potrafią wyjaśnić. Kierunek wąskiej wiązki o częstotliwości 960 MHz i pozorna zmiana częstotliwości, która – jak twierdzą eksperci – jest zgodna z ruchem planety, zwiększyły kuszącą naturę tego odkrycia. Naukowcy przygotowują teraz artykuł na temat wiązki, nazwanej BLC1, dla Breakthrough Listen – projektu mającego na celu poszukiwanie dowodów życia w przestrzeni kosmicznej. Wiązka, która wydaje się pochodzić z Proxima Centauri, czerwonego karła znajdującego się 4,2 lat świetlnych od Ziemi, nie została zidentyfikowana od czasu pierwszej obserwacji – zauważa osoba ze społeczności astronomicznej, która poprosiła o anonimowość, ponieważ trwają prace. „To pierwszy poważny kandydat od czasu: „Sygnał! Wow” – wyjaśnił.

„Sygnał! Wow!” był krótkotrwałym wąskopasmowym sygnałem radiowym odebranym podczas poszukiwań pozaziemskiej inteligencji, czyli SETI, przez Big Ear Radio Observatory w Ohio w 1977 roku. Jego nazwa to efekt napisu „Wow!” obok danych zgromadzonych przez astronoma Jerry Ehmana, które wyzwoliły ekscytację wśród społeczności naukowej.

Projekt Breakthrough Listen, zainicjowany w 2015 roku przez Yuri Milnera, inwestora naukowego i technologicznego z Doliny Krzemowej, polega na podsłuchiwaniu milionów gwiazd znajdujących się najbliżej Ziemi w nadziei wykrycia zbłąkanych transmisji generowanych przez obcych. Dziesięcioletni wysiłek został określony przez nieżyjącego już wybitnego fizyka – Stephena Hawkinga – niezwykle ważnym. „Ludzkość ma głęboką potrzebę odkrywania, uczenia się i poznawania. Tak się składa, że jesteśmy istotami towarzyskimi. Ważne jest, abyśmy wiedzieli, czy jesteśmy sami w ciemności” – podkreślił podczas przemówienia z okazji uruchamiania projektu Hawking.

Wielkim wyzwaniem dla astronomów z Breakthrough Listen oraz innych, którzy zajmują się poszukiwaniem inteligentnego życia w kosmosie, jest dostrzeżenie potencjalnych „znaków” pośród nieustannych odgłosów fal radiowych emitowanych przez urządzenia na Ziemi, naturalne zjawiska kosmiczne czy sprzęt krążący wokół planety. Nie jest to jednak łatwe zadanie. W 1997 roku amerykańska łowczyni kosmitów Jill Tarter, która zainspirowała postać Ellie Arroway w filmie Kontakt, zidentyfikowała potencjalny sygnał, ale później okazało się, że jest on nadawany z anteny statku kosmicznego SOHO, wspólnej misji NASA i ESA, której celem jest badanie pogody kosmicznej.

Chociaż Proxima Centauri jest zbyt słaba, by można było ją dostrzec gołym okiem, została poddana szczegółowemu badaniu. Wiadomo, że wokół gwiazdy wirują dwie planety. Jeden to gazowy gigant, a drugi uważany jest za skalisty świat o 17% masywniejszy niż Ziemia. Planeta, znana jako Proxima b, okrąża swoją gwiazdę co 11 dni i znajduje się w tak zwanej „strefie nadającej się do zamieszkania”, gdzie temperatura jest odpowiednia dla istnienia wody w stanie ciekłym.

Jednak nie oznacza to, że na Proximie b znajduje się woda. Pomimo pozornie przytulnego położenia planeta może być wrogo nastawiona do życia. W 2017 roku naukowcy z NASA wykorzystali modele komputerowe, dzięki którym wykazano, że gdyby Proxima b miała atmosferę podobną do ziemskiej, mogłaby z łatwością zostać usunięta przez intensywne promieniowanie i rozbłyski słoneczne wyzwolone przez jej macierzystą gwiazdę. Z tego powodu planeta licząca 4 miliardy lat mogła stracić całą swoją atmosferę w ciągu 100 milionów lat.

„Zespół Breakthrough Listen wykrył kilka nietypowych sygnałów i dokładnie je bada. Sygnały te są prawdopodobnie zakłóceniami, których nie możemy jeszcze w pełni wyjaśnić. Obecnie trwają dalsze badania” – mówi Pete Worden, były dyrektor NASA Ames Research Center w Kalifornii i dyrektor wykonawczy Breakthrough Initiatives, jednocześnie podkreślając, że należy poczekać i zapoznać się w wynikami badania, które niebawem zostaną opublikowane przez projekt badawczy.

„Szanse na to, że jest to sztuczny sygnał z Proximy Centauri, wydają się być niezwykłe” – wyjaśnia Lewis Dartnell, astrobiolog i profesor komunikacji naukowej na Uniwersytecie Westminster. „Szukamy obcego życia od dawna, a hipotezy, że może się ono znaleźć na progu naszych drzwi, w następnym systemie gwiezdnym, jest wręcz nieprawdopodobne” – zaznacza.

„Gdyby rzeczywiście istniało tam inteligentne życie, prawie na pewno rozprzestrzeniłoby się znacznie szerzej po galaktyce. Szanse, że jedyne dwie cywilizacje w całej galaktyce staną się sąsiadami, wśród 400 miliardów gwiazd, absolutnie rozciągają granice racjonalności” – dodał ekspert. (Marzena Rabczewska - Przyroda, pogoda, klimat)

 

Źródła:

·        Cronosmos - https://cronosmos.com/space/detectan-misteriosa-senal-proxima-centauri/

·        „Novinky” - https://www.novinky.cz/zahranicni/svet/clanek/teleskop-zachytil-zahadny-signal-z-vesmiru-astronomove-to-mesice-tajili-40345910

·        „The Guardian”

Przekład z hiszpańskiego i czeskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz

wtorek, 22 grudnia 2020

Najstarsza gwiazda?

 


Richard Zliechovský

 

Gwiazda starsza od naszego Wszechświata? Uczeni do dziś dnia nie są w stanie wyjaśnić jej wieku. Niektóre pomiary gwiazdy Matuzalem wskazują na to, że jest starsza od Wszechświata!

 

Matuzalem

 

Gwiazda oznaczona jako HD 140283 (Waga, RA 15h44m10.4s DEC -10°59'48.6", znajdująca się w okolicy gwiazd 37 Lib i IU Lib, klasyfikacja widmowa sdF3, jej jasność +7,28 mag., jej odległość od Słońca wynosi 190,07 ly, porusza się z prędkością 361,1 km/s – a zatem jest szybsza od Gwiazdy Barnarda, która porusza się względem Słońca z prędkością 142,64 km/s), albo znana jako Matuzalem jest najstarszą gwiazdą w naszym Wszechświecie. Jej wiek uczeni obliczają na 14,5 mld lat. Jest to dziwne, bowiem Wszechświat nie jest starszy niż 13,8 mld lat.

Jest więc możliwe, aby kosmiczny obiekt powstał wcześniej niż czasoprzestrzeń i cały Wszechświat, jaki dzisiaj znamy? Gwiazda Matuzalem była w polu widzenia uczonych przez ostatnie 100 lat, aliści do niedawna nie wiedziano o niej nic. Znajduje się w konstelacji Wagi, 190 ly od nas. Dla naukowców gwiazda ta nie była interesującą, aż do roku 2000. W tamtym roku astronomowie pokusili się o zbadanie jej wieku.

 

Starsza od Wszechświata

 

Pierwsze pomiary wreszcie ukazały, że gwiazda liczy sobie 16 mld lat. Uczeni nie wierzyli, że coś takiego jest możliwe i podjęli dalsze badania. Howard Bond w Uniwersytetu Pensylwania zebrał wraz ze swymi kolegami aż 11 zestawów danych, które uzyskano z Hubble Space Telescope pomiędzy latami 2003 – 2011.

Co ciekawe, podczas badań Bonda nie udało mu się wyjaśnić wieku gwiazdy, który pochodzi z wstępnych badań. Dlatego pomyślał, że gdzieś, w poprzednich obliczeniach, musiał to być błąd. Wiek gwiazdy został obliczony przez naukowców na podstawie szybkości jej reakcji jądrowych. Kiedy gwiazda płonie, jako paliwo wykorzystuje głównie wodór. Im szybciej spala wodór, tym młodsza jest gwiazda. Z biegiem czasu powstaje hel, który zastępuje wodór jako paliwo. Po około miliardach lat gwiazda traci część swojej jasności.

Powyższa metoda nie należy do najbardziej wiarygodnych, więc naukowcy szukali kolejnej wskazówki, która potwierdziłaby, że gwiazda jest młodsza, niż mówią wstępne obliczenia. Ten ślad to był tlen. Na początku wszechświata tlen praktycznie nie istniał, ale wewnątrz gwiazdy naukowcy odkryli stosunkowo wysokie stężenie tlenu. Dzięki obecności tlenu, wraz z innymi wskaźnikami, naukowcom udało się obniżyć wiek gwiazdy z 16 miliardów do 14,46 miliardów. Później naukowcy określili ten wiek na 14,2 miliarda. Następnie pewien naukowiec obniżył ten wiek do 14 miliardów, ze względu na tolerancję, która kompensowałaby każdy błąd w obliczeniach. Niemniej jednak gwiazda jest wciąż 200 milionów lat starsza od wszechświata. Możemy tylko czekać, aby zobaczyć, czy naukowcy mogą wyjaśnić tę tajemnicę.

 

Moje 3 grosze

 

Wikipedia podaje takie dane, na temat tej osobliwej gwiazdy:

Jest ona jedną z najstarszych znanych współcześnie gwiazd. Położona jest w gwiazdozbiorze Wagi w odległości około 190 lat świetlnych od Ziemi. Jej obserwowana wielkość gwiazdowa wynosi +7,223 mag. Temperatura powierzchni gwiazdy wynosi 5777 ± 55 K (należy do typu widmowego F).

Gwiazda ma bardzo niską metaliczność wynoszącą zaledwie [Fe/H] = −2,40 ± 0,10 (mniej niż 1% metaliczności Słońca), składa się prawie wyłącznie z wodoru i helu. Ewolucyjnie gwiazda znajduje się w fazie późnego podolbrzyma w bardzo późnym stadium rozwoju i zaczyna przemieniać się w czerwonego olbrzyma. Bardzo niska, ale niezerowa metaliczność gwiazdy świadczy o tym, że należy ona do gwiazd drugiej populacji. Pierwsze gwiazdy, które uformowały się tuż po Wielkim Wybuchu (gwiazdy trzeciej populacji) składały się wyłącznie z helu i wodoru. Czas życia dużych gwiazd był bardzo krótki i wynosił zaledwie kilka milionów lat, po czym gwiazdy te eksplodowały jako supernowe, rozrzucając przy tym po Wszechświecie wytworzone w ich wnętrzach metale (pierwiastki cięższe od helu i wodoru). HD 140238 powstała tuż po eksplozji pierwszych gwiazd, kiedy we Wszechświecie było jeszcze bardzo małe stężenie metali.

Gwiazda narodziła się w jednej z pierwotnych galaktyk karłowatych, która została zniszczona przez Drogę Mleczną po ich zderzeniu ponad 12 mld lat temu.

Wiek gwiazdy szacowany jest na 14,46 ± 0,8 mld lat, co jest porównywalne, w granicach błędu, z wiekiem Wszechświata wynoszącym około 13,8 mld lat. Przed odkryciem wieku tej gwiazdy najstarszą znaną gwiazdą była HE 1523-0901, której wiek szacowano na 13,2 mld lat, ale ze znacznie większą niepewnością wynoszącą aż dwa miliardy lat.

Co z tego wynika? Rzeczywiście, jeżeli wyniki pomiarów i obliczenia są prawidłowe, to mamy do czynienia z autentyczną zagadką. Przedstawiona hipoteza, że gwiazda ta jest fragmentem jakiejś galaktyki karłowatej, która zderzyła się z Galaktyką brzmi wiarygodnie, ale nie tłumaczy jej wieku. Moim zdaniem to nie jest to. Wydaje mi się, że prawda wygląda nieco inaczej.

Spójrzmy na mapę rozkładu tzw. promieniowania reliktowego tła (CMB) po Wielkim Wybuchu. Są tam gorętsze i chłodniejsze obszary. Gdyby Wszechświat był ekspandującą nadkulą, to rozkład ten byłby równy i wszędzie długość tej mikrofali wynosiłaby 1,1 mm. A tymczasem jest inaczej. Dlaczego?

Uważam, że Wszechświat jest otoczony innymi wszechświatami – jedne ekspandują, inne implodują. Tam, gdzie implodują jest chłodniej, gdzie eksplodują jest cieplej. To wyjaśnia te różnice temperatur. A co to ma wspólnego z tą gwiazdą? Otóż ma – ta gwiazda mogła do nas przylecieć właśnie z takiego implodującego lub eksplodującego wszechświata. Dlatego jest starsza od Wszechświata o te 200 mln lat. No i typ widmowy F wskazuje na to, że powinna być młodsza od Słońca, tymczasem jest starsza. Kolejna zagadka.  

Czy wymiana materii pomiędzy tymi wszechświatami jest możliwa? Jak widać może być. Jak dotąd wiemy o wymianie materii pomiędzy układami planetarnymi, które posyłają sobie komety i asteroidy. Tak samo może być w przypadku wszechświatów, które się przenikają. I w takim przypadku niepotrzebna byłaby teoria o ciemnej materii… - ale to już temat z innej ballady.     

 

Źródła:

·        https://vosveteit.sk/hviezda-starsia-ako-cely-vesmir-vedci-si-doteraz-nedokazu-vysvetlit-jej-vek/

·        Wikipedia

Przekład ze słowackiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz

poniedziałek, 21 grudnia 2020

Człowiek z Piltdown

 


Stanisław Bednarz

 

Czaszka od człowieka ze średniowiecza  z Ziemi Ognistej, żuchwa od orangutana z Borneo, ząb to kopalny ząb szympansa. 18 grudnia  1912 dokonano największego oszustwa w historii paleontologii. Brytyjczyk Charles Dawson zaprezentował spreparowaną przez siebie czaszkę tzw. „Człowieka z Piltdown”, mającego być brakującym ogniwem między małpą a człowiekiem…

Człowiek z Piltdown  – jedno z najbardziej znanych oszustw przeciw nauce, którego autorem był prawdopodobnie archeolog i paleontolog-amator, adwokat Charles Dawson – Dawson twierdził, że czaszkę  odkrył w roku 1908 pracownik żwirowni w Piltdown, wiosce w pobliżu Uckfield, w hrabstwie East Sussex.

Pasowało ono do powszechnej wówczas teorii, że gatunek taki powinien posiadać czaszkę podobną do ludzkiej oraz szczękę podobną do małpiej. Z czasem jednak znalezisko z trudem dawało się pogodzić z nowymi znaleziskami hominidów, np. z odkryciem dziecka z Taung, które miało małą czaszkę, za to szczękę zbliżoną do ludzkiej.

Tak było do czasu przeprowadzenia szczegółowych badań w latach 1949–1953, które doprowadziły ostatecznie do wykrycia oszustwa i jego ujawnienia 21 listopada 1953 roku. Względne datowanie kości wykazało inną zawartość fluoru w czaszce i szczęce. Okazało się wówczas, że „człowiek z Piltdown” to: fragment czaszki od człowieka (mieszkańca Ziemi Ognistej) z okresu średniowiecza, żuchwa, mająca około 500 lat, należała do orangutana z Borneo, a ząb to kopalny ząb szympansa. Znalezisko wyglądało na starsze, niż było w rzeczywistości, dzięki zamoczeniu go w roztworze żelaza i kwasu chromowego...

Wydaje się, że kilka czynników spowodowało zdemaskowanie oszustwa dopiero po 40 latach. Po pierwsze, wykopalisko zaspokoiło oczekiwania europejskich naukowców, że najstarszy przedstawiciel człowiekowatych pochodził z Eurazji, a nie z Afryki. Wielu Brytyjczyków było dumnych, że „człowiek z Piltdown”, nazywany „pierwszym Brytyjczykiem”, był starszy od znalezisk odkrytych w innych częściach Europy, zwłaszcza we Francji i Niemczech.








Niektóre teorie zakładają, że cała mistyfikacja była tylko niewinnym żartem znanego dowcipnisia Horace’a de Vere Cole’a, którego ofiarą miał być albo Dawson, albo też środowisko naukowe paleontologów.  Ale wśród grona podejrzanych znaleźli się również Arthur Conan Doyle i Pierre Teilhard de Chardin  filozof jezuicki twórca fenomenologii (który w tym czasie mieszkał w East Sussex i brał udział w wykopaliskach na żwirowni, w czasie których odnaleziono fragment żuchwy).

Obecnie jednym z głównych podejrzanych jest Martin A.C. Hinton, pracownik Muzeum Historii Naturalnej w Londynie. W 1975 r. odnaleziono w magazynie muzeum należący do niego kuferek, w którym znajdowały się fragmenty ludzkich kości i zębów, które były poddane podobnym zabiegom, co znalezisko „człowieka z Piltdown”. Motywem miałby być konflikt z przełożonym, sir Arthurem Smith - Woodwardem.

Moje trzy grosze: tak naprawdę to całemu kolonialnemu Imperium Brytyjskiemu chodziło o to, by  brakujące ogniwo było brytyjskie, a nie daj Boże z Afryki albo Francji…

niedziela, 20 grudnia 2020

Bliskie spotkanie Jowisza z Saturnem na niebie będzie najpiękniejsze od 1226 roku

 


Pavel Gabzdyl

 

O niektórych zjawiskach astronomicznych zazwyczaj się pisze, że są rzadkie, unikalne, i że zobaczymy je tylko raz w życiu. O tegorocznym spotkaniu Jowisza i Saturna, które będzie miało miejsce wieczorem, dnia 21.XII można powiedzieć, że jest podwójnie prawdziwe stwierdzenie.

 

Jedna na 20 lat

 

Jasne planety Jowisz i Saturn na ziemskim niebie spotykają się raz na 20 lat. Dla miłośników dziwnych zjawisk jest oczywiste, że będzie to bardzo bliska koniunkcja, a także jak daleko od Słońca (na ziemskim niebie) ona przebiegnie. Doskonale ilustruje to ostatnie rendez-vous Jowisza i Saturna w dniu 28.V.2000 roku, tego dnia obie planety zbliżyły się do siebie o 1° łuku, czyli na 2 średnice naszego Księżyca w pełni. Koniunkcja ta wydarzyła się niestety zbyt blisko Słońca, tak że to wyglądało na dobrze skrywaną schadzkę, którą można było obserwować na niebie jedynie przy pomocy teleskopu. 

 

W polu widzenia teleskopu

 

Tegoroczne spotkanie Jowisza z Saturnem nie będzie już tajne. Obie planety będą widoczne blisko siebie nad SW horyzontem jeszcze przez 2 godziny po zachodzie Słońca, tak że do ich obserwowania będzie potrzebne tylko bezchmurne niebo i dobry widok na SW część nieba. Unikalne będzie także ich pozorne zbliżenie do siebie. W poniedziałek, 21 grudnia obie planety zbliżą się do siebie na 6’ łuku, czyli 1/5 średnicy Księżyca! Spotkanie to będzie na tyle bliskie, że obie planety wejdą w pole widzenia teleskopu. Poza tym będzie widać cztery największe księżyce Jowisza, pierścienie Saturna i jego największy księżyc – Tytan.

 


Widok przez teleskop – schemat tego, co możecie zobaczyć przez lunetę 21.XII.2020 roku

 

W roku 7 p.n.e. koniunkcja planet najwidoczniej stworzyła Gwiazdę Betlejemską

 

Wieczorem, 21 grudnia, dwie największe planety Układu Słonecznego przybliżą się do siebie tak blisko, że obserwując je gołym okiem będziemy widzieli jedną jasną „gwiazdę”. Niektórzy specjaliści twierdzą, że takie „zejście się” planet w 7 roku p.n.e. stworzyło tzw. Gwiazdę Betlejemską, która miała zwiastować narodziny Zbawiciela.

 

Możesz teraz spojrzeć w niebo

 

Ale jak zauważyłeś, w ostatnich tygodniach gwiazdy nie pojawiały się na niebie zbyt często z powodu chmur. Dlatego nie czekaj do 21 grudnia, aby obejrzeć tegoroczną „Gwiazdę Betlejemską”, ale wykorzystaj każdą pogodną noc przed i po tej dacie! Nawet teraz obie planety są tak blisko, że patrzenie na nie jest niezwykłym przeżyciem. Wszystko, co musisz zrobić, to obserwować południowo-zachodni horyzont w dowolnym momencie dwie godziny po zachodzie słońca (do około 18:00). Możesz znaleźć prognozę zachmurzenia (ale nie jest to korzystna i w najbliższych dniach będzie dużo chmur, ale mogą się załamać regionalnie).

 


Spotkanie Jowisza, Saturna i Księżyca na zdjęciu z 16.XII.2020 roku wykonanego przez Marianá Runkasa w Chile.

 

Naprawdę piękne widowisko!

 

Jeśli pogoda nam w tym roku nie dopisuje, zapewne zaciekawi Cię, kiedy czeka nas kolejne podobne spotkanie obu planet. Prawdopodobnie nie będziemy Was zadowolić, ponieważ kolejne takie zjawisko nastąpi dopiero rano 15.III.2080 roku, kiedy Jowisz i Saturn będą tak daleko od siebie, jak w tym roku. Inne podobne podejście pojawi się dopiero w 2417 r. A jak było w przeszłości? Podobnie jak w tym roku „Králomoc” i „Hladolet” ostatni raz zbliżyli się do siebie 16.VII.1623 r. W tym czasie spotkanie odbyło się jednak tylko nisko nad zachodnim horyzontem, niespełna godzinę po zachodzie słońca. Warunki były więc dalekie od tak idealnych jak w tym roku. Na bardziej interesujące spotkanie Jowisza i Saturna musielibyśmy więc udać się do 5.III.1226 r., Kiedy obie planety zbliżyły się do siebie trochę bardziej niż w tym roku. Więc nie czekaj na nic i uważaj na czyste niebo razem z nami!

 


A oto schemat tego, co można było zobaczyć przez teleskop 5.III.1226 roku.

 

 

Źródło - IN - https://www.in-pocasi.cz/clanky/astro/setkani-jupiter-saturn-18.12.2020

Przekład z czeskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz

sobota, 19 grudnia 2020

CE-0 w czeskim lesie

 


Karl Banhof

 

Zabrałem córkę do lasu i nastraszyłem ją, że jeśli nie pójdzie, to diabeł ją porwie. Ale spotkaliśmy w lesie coś, co mnie też przeraziło:

Sam próbowałem na własnej skórze, jak moja córka może być niegrzeczna. Poszedłem z nią do lasu, żeby się zmęczyła i przez chwilę w domu było cicho. Ale w lesie spotkaliśmy dziwną postać, której oboje się przestraszyliśmy. Moja córka słucha się mnie od tamtej pory.

Najpierw nie rozumiałem, dlaczego moja żona Lenka była zawsze rozdrażniona, kiedy wracałem z pracy. Była podenerwowana i z jej wypowiedzi wynikało, że to Natalka (córka) tak ją denerwuje.

- Natalka? Przecież to kompletny aniołek – dziwiłem się. Jednak los chciał, bym się o tym przekonał na własnej skórze. Lenka dostała jakiejś paskudnej anginy, a ja dostałem parę dni opieki nad córką, by żona mogła to odleżeć. Już pierwszego dnia miałem nerwy w strzępach. Nie miałem pojęcia, czego potrafi dokonać nasza córka. Nie spodziewałem się, co potrafi nasza czterolatka. W domu z nią nie dało się wytrzymać, więc powiedziałem, że wyjdziemy na dwór. Przekonałem powoli córkę, byśmy poszli do lasu. Nie chciała ze mną tam pójść. Nie wiem, co mnie napadło, ale powiedziałem:

- Jak się zaraz nie ubierzesz, to porwą cię diabli, a jutro jest św. Mikołaj…

Z oporami zaczęła się ubierać. Nigdy nie użyłem wobec niej takiej groźby. Nie podobało mi się to, bo potem dzieci mogą się bać diabłów, niż to jest wskazane. Trudno – nie pozostawiła mi wyboru. Chciałem, żebyśmy byli jak najdłużej, więc wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do dalekiego lasu poza miasto. Natalka była już znudzona czekaniem na diabła i znowu była bardzo zła. Biegała po lesie, rozwalała szałasy, które zbudowały tam inne dzieci. Powiedziała całemu lasowi, że jest nudno. Trzeba było ją zaciągnąć do domu, żeby położyła się wieczorem i zasnęła. Przerosło mnie to. Cały dzień krzyczałem na nią i rozweselałem ją. Weszliśmy bardzo głęboko w las, gdzie było ciemno. Natalia też się rozglądała i widać było, że chyba się trochę boi. Była o kilka kroków przede mną, gdy oboje się cofnęliśmy.

Przed nami we mgle stała postać brzydkiego mężczyzny. Natalia skoczyła na mnie z przerażenia. Trzymała się mnie jak kleszcz i obiecywała, że już będzie grzeczna, byle ten diabeł poszedł precz. Sądzę jednak, że to nie był diabeł, ale jej oczy właśnie widziały diabła. Dałbym sobie rękę uciąć, że to był jakiś duch. Trzymając córkę na rękach, daliśmy stamtąd dyla. Kiedy biegłem przez las, to bałem się odwrócić. Córka cały czas piszczała ze strachu, że ten diabeł jest tuż za nami. Zmoczyła się ze strachu. Już widziałem polną drogę, którą tam przyszliśmy i trochę mi ulżyło. W ostatniej chwili się odwróciłem i zobaczyłem tego człowieka jak podnosi rękę tak jakby chciał powiedzieć – Już tu nie wracajcie! Natalka wreszcie zeszła ze mnie, złapała za policzki i cała się trzęsła.

- Tatusiu, przyrzekam, że już będę grzeczna. Dziękuję, żeś mnie nie oddał temu diabłu – powiedziała.

Lepiej mi się od tego nie zrobiło, bowiem cały czas się bałem o nas. Mam jednak wrażenie, że Natalka była tak przestraszona, że będzie bardzo uważna, żeby słuchać nas w domu i być miła. Kiedy Lenka to powiedziała, to ona znowu płakała. Lenka właśnie do niej powiedziała:

- Po prostu trzeba być miłym. Przekonałaś się sama, że nie warto jest być niegrzecznym.

    Tekst został przetworzony na podstawie prawdziwej historii. Macie podobne doświadczenia?

 

Moje 3 grosze

 

Tyle Karl Banhof. Początkowo rzuciłem na ten tekst okiem i pomyślałem, że to jeszcze jedna historyjka z cyklu „zobaczył chłop ducha, przestraszył się, uciekł”, ale kiedy zabrałem się za jego tłumaczenie, to poczułem się jak posokowiec na świeżym tropie. I dlatego podciągnąłem ten przypadek pod Bliskie Spotkanie Zerowego Rodzaju (CE0) czyli spotkanie z jakąś istotą bez udziału UFO.

Przede wszystkim przypomniała mi się historia opisana na stronie - https://wszechocean.blogspot.com/2018/11/ce0-o-zmierzchu.html - o tym, jak kilkoro dzieci zostało nastraszonych przez jakąś dziwną istotę o zmierzchu październikowego dnia.

Za swej strony pragnę polecić także cykl artykułów o pociągach-widmach i widmach w pociągach:

·        https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-1.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-2.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-3.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-4.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-5.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-6.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-7.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-8.html

i inne.

Osobiście uważam, że to są jedne i te same przejawy jednego i tego samego zjawiska. Nie zostało ono zbadane przez naukę ze względu na jego „nieuchwytność”, a to wskazuje na energetyczną naturę tegoż, a czy ktoś spróbował złapać energię???