Powered By Blogger

piątek, 26 lipca 2024

Piramida w paśmie Tribecza?

 

Góra Żibrica w kształcie piramidy

František Kovár

 

Wzgórze w Górach Tribeckich o piramidalnym wierzchołku wznosi się nad miejscowościami Žirany, Štitare i Podhorany. Sam szczyt jest zalesiony i prawie bez widoków, ale otwierają się one od szlaku pieszego pod szczytem.

Wzgórze Žibrica (617 m) należy do pasma górskiego Tribeč, charakteryzuje się piramidalnym kształtem, jego wapienny szczyt jest zalesiony, a widoki są bardzo ograniczone. Ładne widoki na okolicę można zobaczyć tuż pod szczytem, ​​gdzie jest więcej otwartych przestrzeni. Przez szczyt Žibricy przebiega czerwony Szlak Ponitrian. Najkrótsza i najszybsza trasa prowadzi ze wsi Podhorany (znaki niebieskie i czerwone). Inną opcją jest rozpoczęcie od miejscowości Štitare (znaki niebieskie i czerwone) lub od wsi Žirany (znaki zielone i czerwone). Do Žibricy można dojść także z Nitry, trasą ścieżki dydaktycznej Zoborské vrchy.




Duża część masywu wchodzi w skład rezerwatu przyrody Žibrica o powierzchni 68,59 ha, chroniącego rzadkie zbiorowiska stepowe, leśno-stepowe i leśne. Można tu spotkać na przykład orchideę adriatycką i groszek wenecki, które nie rosną nigdzie indziej na Słowacji. Znajduje się tu także niedostępna przepaść krasowa o głębokości 62 m. Wejście do niej prowadzi przez komin jaskiniowy o głębokości 40 m. W podziemiach znajduje się dekoracja naciekowa o specyficznym żółtym kolorze, a kształtem nacieki przypominają kalafior. W zalesionej górnej części znajdują się pozostałości grodu obronnego. Zamieszkiwany był przez ludność kultury łużyckiej pól jesionowych od późnej epoki brązu do wczesnej epoki żelaza (X-VI wiek p.n.e.). Nazwa kultury pól popielniczkowych wzięła się od zwyczaju grzebania zmarłych poprzez palenie ich i umieszczania prochów w urnach. Cytadelę o powierzchni 4,5 ha chronił wał kamienno-ziemny o długości około 864 m. Owalne fortyfikacje otaczały szczyt Žibricy. Pierwotne wejście do zamku znajdowało się prawdopodobnie w części zachodniej.

 

Tajemnice wierchu Žibrica

Ze wzgórzem Žibrica wiążą się legendy o zaginionych ludziach w Górach Tribeckich. Kręcono tu także niektóre sceny znanego thrillera kryminalnego „Trhlina”, powstałego na podstawie powieści „Trhlina” słowackiego pisarza Jozefa Kariki. To opowieść o jednej z największych tajemnic Słowacji, o niewytłumaczalnym zniknięciu ludzi w Górach Tribečskich. Takie zaginięcia miały mieć miejsce zarówno w Žibricy, jak i w innych częściach pasma górskiego Tribeč. W związku z Žibricą mówi się również, że w jej wnętrznościach, głęboko pod ziemią, kryje się jezioro -Wielkie Oko Morza. Niektórzy wspominają, że na Žibricy można usłyszeć niewytłumaczalny, dudniący dźwięk, dochodzący z jej wnętrza.

 

Źródło - https://www.inovinky.sk/vrch-v-pohori-tribec-je-znamy-svojim-vyraznym-pyramidovym-tvarom/?fbclid=IwY2xjawEP-sVleHRuA2FlbQIxMAABHTItdFhSGKB_i4GPGwtq2tA8vIV242dCNjFmYgBLIb30u0iTLkZlMQKYBw_aem_rolkamgDapwMbBc6IKXV5w

Przekład ze słowackiego - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz

czwartek, 25 lipca 2024

Nowe dziwne wydarzenia na Tríbeču

 

Tajemnicze pasmo górskie Tribecza. Markery znaczą incydenty, które ponoć się tam wydarzyły...

Na temat Tribecza i dziwnych wydarzeń związanych z tym pasmem górskim na Słowacji pisał dr Miloš Jesenský na moim blogu na stronie https://wszechocean.blogspot.com/2017/09/zagadka-tribeca-1.html i dalszych, co polecam niezorientowanym w sprawie.

A teraz najnowsze wydarzenia:

 

Pisze František Kovar:

Niedawno napisała do mnie znajoma... Mam informację z pierwszej ręki, jak pewna osoba, odwiedzając znajomych samochodem w okolicach Tribeča, znalazła się w miejscu, którego zupełnie nie znała. Najwyraźniej nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie tego horroru.

To było dawno temu... Drodzy moi, urodziłam się w Złotych Morawach. W 2005 roku pojechałam na wycieczkę do Jelenac z koleżanką z pracy, która była u nas na stażu z Niemiec. Poszłyśmy wyznaczoną ścieżką turystyczną do zamku Gýmeš. Spotkałyśmy też rowerzystów, żartowaliśmy. Następnie poszłyśmy leśną ścieżką, ja i moja niemiecka koleżanka. Poczułam się nagle dziwnie, poczułam strach i niepokój, znaleźliśmy się w głębokim lesie, który wyglądał jak jesienią lub zimą, tyle że był koniec czerwca i kwitły słoneczniki, było cicho jak w grudniu, żadnej zieleni. Nagle dotarło do mnie, że kazałam koleżance zawrócić i szybko uciekać. Biegłam, moja niemiecka koleżanka w klapkach, ledwo za mną dotrzymywała. Nawet nie wiem kiedy nagle zrobiło się zielono, ptaki zaśpiewały i znaleźliśmy się w lecie.

Miloš Jesenský: Franek, dziękuję, to ważna informacja, na pewno z niej skorzystamy!

Robert Leśniakiewicz: Bardzo ciekawa relacja! U nas takie strefy opóźnionego lub przyspieszonego czasu występują w Beskidach i Karkonoszach. Znam kilka takich przypadków, kiedy świadkowie znajdowali się w jakimś lesie, w którym występowały zupełnie inne drzewa i kwiaty. Różnica w czasie sięgała pół roku. Podobnie rzecz ma się w miejscach obserwacji lądowań UAP.

František Kovár: Szkoda, że ​​filmik profesjonalistów już nie jest dostępny, coś błysnęło w jednym krótkim odcinku, nie wyglądało to jak zwierzę i pewnie tego nie zauważyli, bo o tym nie wspomniano. Myślę, że była to jakaś postać w oddali przed nimi.

A te kompasy, które pokazywały im różne pozycje, to ciekawe. Na tym zapewne polega także istota dezorientacji i zagubienia mieszkańców Tribeczu, o której ludzie wspominają w swoich oświadczeniach.

 



Romantyczne i tajemnicze ruiny tamecznych zamków...

I jeszcze jeden kwiatek z Tribecza:

 

Opustoszały namiot

 

To wydarzyło się niedawno. W okolicy Tribecza znaleziono opuszczony namiot bez jakiegokolwiek dozoru. Wyglądało to tak, jakby jego właściciele po prostu wyszli zostawiając otwarty namiot ze sprzętem obozowym w środku. Jak dotąd to nikt nie przyznał się do niego… Czyżby więc tajemnicze siły w tych górach dały o sobie znać?

Od zeszłego tygodnia na szczycie Velky Tribec w górach Tribec stoi opuszczony namiot. Kilka osób widziało go wielokrotnie i nikogo nigdzie nie ma, to już ostatnie zdjęcie z wtorku z naszej grupy poświęconej Tribecowi. Sprawa została zgłoszona organizacjom poszukującym osób zaginionych, lecz jak dotąd nie odnaleziono żadnego ze zgłoszonych przypadków. W okolicy są pracownicy leśni, może to też do nich należy, ale niestety nikt ich o to nie pytał. Zamieszczam go tutaj na wypadek, gdyby ktoś przypadkiem znał to miejsce lub znał kogoś, kto wybrał się w te miejsca na dłuższą wycieczkę. Pierwsze informacje pochodzą z weekendu, kiedy namiot stał już kilka dni.

Nie chodzi tu o żarty itp., ale o możliwość, że ktoś się zgubił, doznał kontuzji lub „chciał się zgubić” (istnieje też możliwość, że ktoś po prostu żartuje, niestety, ale procent tego, że coś się wydarzyło, nadal jest obecny w moja opinia). Plecak i but należą do osób, które zrobiły zdjęcie. („Turistika na Slovensku”)

Majo Griesbach: Nie zapominajmy, że ludzie z tej legendy zniknęli od listopada do lutego. Jako osoba z terenu Republiki Czeskiej wiem, że zaginęli także inni robotnicy i zbieracze grzybów, gdyż podobno lista czeskiego twórcy legendy Howadoora została wymyślona. Nawet według książkowych opowieści Pechociakowej późną jesienią i zimą w lesie działy się dziwne rzeczy. W Internecie nie znajdziemy na przykład informacji o nieudanym eksperymencie medycznym w 70-letniej placówce, o którym dowiedziałam się przypadkiem podczas kwerend archiwalnych i studiowania różnych przypadków związanych z pasmem górskim i jego okolicami. Z drugiej strony Internet podsyca bzdury spiskowe na temat różnych tajnych wojskowych bunkrów, magazynów i tym podobnych pod Tribečem.

Jest jeszcze jedna możliwość, a mianowicie – naśladownictwo. Po prostu ktoś naczytał się bzdetów z legend miejskich i postanowił dołożyć cegiełkę od siebie. Niestety, żyjemy w czasach, w których idiotów pragnących mieć swe wielkie 5 minut w mediach mamy multum. Dlatego, niestety, nie ufam takim materiałom prasowym jak powyżej. Temat jest atrakcyjny i bardzo medialny, a że mamy sezon ogórkowy, to i rozmaici łaknący sensacji pismacy go podchwytują i idą te głupoty między ludzi wzbudzając strach i podziw. Podejrzewam, że w bieżącej sytuacji politycznej ktoś mógłby to wykorzystać jako zasłonę dymną.

Co nam pozostało? Czekać aż sprawa się wyjaśni. No i oczywiście zbierać i weryfikować informacje na temat dziwnych zjawisk w tych górach, bo tam faktycznie dzieje się coś dziwnego. Zresztą nie tylko tam, bo u nas też. Osobiście zetknąłem się z takimi Strefami D (od słowa „dezorientacja”) w Polsce: w Beskidach, Tatrach i Karkonoszach. Takie Strefy D (SD) mogą znajdować się także w górach słowackich, a czemużby nie?

Nawiasem mówiąc realizując Projekt Tatry doszedłem do wniosku, że istnienie takich SD mogło doprowadzić do zguby wielu nawet doświadczonych turystów, którzy znalazłszy się na jej obszarze tracili orientację i schodzili z utartego szlaku wprost w objęcia górskiej śmierci... – tylko co się działo z ich zwłokami? Bo Strefy D nie tłumaczą fenomenu zwanego Rip van Winkle… No chyba że ratownicy sami zmyleni przez siły działające w SD wielokrotnie przechodzili obok zwłok nieszczęśników i dopiero odnajdywali je przypadkiem…?

Pozostaje pytanie: Jaka jest natura sił działających w SD i jak się przed nimi chronić?

 

Opracował - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz    

poniedziałek, 22 lipca 2024

CE5/CE-III-F na Ukrainie



Albert Rosales

 

Lokalizacja: obszar Lewobiereżnyj (lewy brzeg), Dniepropietrowsk, Ukraina

Data: 1985

Czas: po 21:00 EEST

Opis zdarzenia:

Maria Nikołajewna Snobko, mieszkanka 10-piętrowego bloku nr 12 położonego na lewym brzegu Dniepru, czekała w swoim mieszkaniu na 9. piętrze na swojego najmłodszego syna, który pojechał do dziadków. Zamknęła drzwi balkonowe, wyłączyła telewizor i położyła się na sofie naprzeciwko drzwi balkonowych. Zaczęła zasypiać, gdy na zewnątrz szalała potężna burza. Nagle Maria usłyszała niewyjaśniony szelest dochodzący z balkonu. Było to dla niej niesamowite, ponieważ mieszkała na 9. piętrze i mogła się tylko domyślać, że w jakiś sposób złodzieje „wspinający się po ścianach” weszli na jej balkon. Strach trzymał ją przyklejoną do sofy, ale przez szklane drzwi wyraźnie widziała, co się dzieje w odległości około 5 metrów od niej. Następnie zobaczyła, jak „mężczyzna” wskoczył „przez” oszklony balkon i pochylił się, aby umieścić jakieś urządzenie na środku balkonu, na małym pasku dywanu. W kolejnym błysku światła Maria zobaczyła błyszczące urządzenie, które nieproszony gość położył na podłodze. Tymczasem dziwny mężczyzna był zajęty urządzeniem na dywanie; następnie wspiął się na balustradę i pochylił się, wciągając skądś z zewnątrz innego mężczyznę lub kolegę na balkon.

W tym czasie świadek usłyszał dziwny, melodyjny dźwięk lub metaliczne dzwonienie, które zdawało się dobiegać z wnętrza pustej puszki, co przyciągnęło jej uwagę. Po tym jak pierwszy mężczyzna przeciągnął drugą istotę przez szybę balkonu, posadził ją na framudze okna i podparł ciało ramionami, drugi mężczyzna zdawał się nie być w stanie utrzymać nóg i cicho jęczał. Wszystko wskazywało na to, że prawdopodobnie był kontuzjowany lub chory. Żaden z mężczyzn nie patrzył w stronę Marii i nie wydawał się ją ignorować, pierwszy humanoid był zajęty na balkonie.

Przy kolejnym błysku urządzenie na balkonie zaczęło trzeszczeć. W tym momencie Maria zauważyła, że ​​pierwszy mężczyzna miał na sobie coś, co wyglądało na metalową zbroję i metalowy hełm na głowie. Błyszczące urządzenie na środku podłogi miało 4 metalowe pręty lub rury wystające wokół podstawy poniżej. Kiedy pierwszy mężczyzna stanął profilowo do świadka, podniósł ręce do klatki piersiowej. Następnie drugi mężczyzna wygiął ciało w pobliżu ściany i zdawał się walczyć. Marii wydawało się, że mężczyźni czekają, aż burza się skończy. Maria była przerażona i mogła się tylko modlić, pytając Boga: „Kim są ci ludzie?” W następnej chwili pomysł wpadł jej bezpośrednio do głowy. Nagle zrozumiała, że ​​ci mężczyźni byli posłańcami i nie miała się czego bać, że złapali ich w pułapkę z powodu złej pogody i odejdą, gdy tylko przestanie padać. Trzęsąc się ze strachu, Maria zapytała w myślach: „Ale dlaczego przyszli na mój balkon? Dlaczego nie jej sąsiadka z góry, Stiepanowna, która miała otwarty balkon, w następnej chwili usłyszała w myślach odpowiedź: „Nie, nie mogliśmy tam iść, to miejsce było «zajęte»”.

Następnie walcząc ze strachem i rozpaczą Maria postanowiła udać się do sypialni, lecz mimo usilnych prób nie mogła ruszyć się z sofy, poczuła przygniatanie straszliwą siłą i głośne pulsowanie w głowie. Uświadomiła sobie, że dziwni goście umieścili niewidzialną tarczę lub barierę pomiędzy nią a ich lokalizacją na balkonie. Zbierając siły, udało jej się wstać i przejść do przedpokoju. Wchodząc do przedpokoju, poczuła się znacznie lżejsza i zdała sobie sprawę, że ciężka atmosfera już zniknęła, najwyraźniej opuściła obszar pod wpływem niewidzialnej bariery. Mogła nawet łatwiej oddychać. Buczenie w jej umyśle ucichło i ledwo mając siły i nawet się nie rozbierając, upadła na łóżko. Od razu zasnęła i obudziła się dopiero o 9:00 następnego dnia. Później poszła na balkon i znalazła wypalony okrąg na kawałku dywanu, dokładnie w miejscu, w którym znajdowało się dziwne urządzenie. Następnie postanowiła sprawdzić balkon sąsiadki na 10. piętrze i rzeczywiście był on zagracony meblami i innymi przedmiotami. Maria również miała wrażenie, że w sprawę zaangażowana była „osoba trzecia”, która przekazała jej te informacje w jej umyśle, osoba trzecia, której nigdy nie widziała. Po zdarzeniu nie mogła już mieszkać w mieszkaniu i przeprowadziła się.

Dodatek HC

Źródło: dr Anton A. Anfalov, Krym, Ukraina

Typ: E

Przekład z angielskiego - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz


niedziela, 21 lipca 2024

Eagle has landed!

 


 

Stanisław Bednarz

 

Pamiętam ten wieczór  20 lipca 1969 r., wracałem wieczór z plażowania na Międzywodach, pogoda była taka jak dzisiaj. Nagle wzeszedł Księżyc wtedy sobie uzmysłowiłem oni tam będą za chwilę i pomknąłem na transmisję. Dziś jest dla mnie nie wyobrażalne że przy tym poziomie postępu technologicznego było to możliwe. „To był  mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości". A od tego momentu minęło już 55 lat.

Mimo postępu technologicznego zaistniałego od tamtego czasu, nikt nie powtórzył jak dotąd sukcesu programu Apollo.

 

21 lipca 1969

 

21 lipca o godz. 02:56 UTC, pięć dni po starcie rakiety nośnej Saturn V z misją Apollo 11, amerykański astronauta Neil Armstrong postawił pierwszy krok na powierzchni Księżyca. Transmisja na żywo z lądowania Apollo 11 była oglądana w telewizji przez ponad pół miliarda ludzi. Pobiła ówczesny rekord oglądalności. Wydarzenie transmitowano również w polskiej telewizji, choć żaden z krajów boku wschodniego nie zdecydował się na taki krok…

Lot na Księżyc wymagał m.in. opracowania nowej, potężniejszej rakiety nośnej, niż stosowane do tej pory. W ramach misji Apollo 11 użyto rakiety Saturn V...

Start misji Apollo 11 nastąpił 16 lipca 1969 r. z Centrum Lotów Kosmicznych na przylądku Canaveral (Floryda).

Dzień później uruchomiono główny silnik, aby skorygować kurs w stronę Księżyca.

19 lipca minięto punkt, w którym grawitacja Księżyca przezwycięża grawitację Ziemi, dokonano też wejścia na orbitę okołoksiężycową.

20 lipca moduł księżycowy Eagle (Orzeł) oddzielił się od głównego statku. Załogę modułu stanowili: Neil Armstrong i E. Buzz Aldrin; w statku na orbicie okołoksiężycowej pozostał Michael Collins. Tego samego dnia o godz. 20:17 UTC Orzeł wylądował na powierzchni Księżyca na Morzu Spokoju (ciemne obszary widoczne ciemno na Księżycu nazwano morzami, Podczas lądowania trzeba było przejść na częściowe sterowanie ręczne, bowiem automatyczny system kierował statek ku regionowi zbyt usianemu skałami. Astronauci byli w pogotowiu do natychmiastowego startu, gdyby okazało, iż jedna z podpór zapada się w księżycowym pyle lub gdyby nastąpił jakiś inny problem.

Wyjście astronautów na powierzchnię nastąpiło po kilku godzinach od wylądowania. 21 lipca o godz. 02:56 UTC Neil Armstrong po drabince zszedł z lądownika i postawił pierwszy krok na powierzchni Księżyca, Następnie astronauci robili zdjęcia, nagrywali filmy, przeprowadzili badania naukowe, zebrali próbki skał (trochę ponad 21 kg) i postawili amerykańską flagę. Umieścili też odbłyśnik do odbijania wysyłanych z Ziemi wiązek laserowych, co umożliwiło precyzyjne zmierzenie odległości do Księżyca. Armstrong i Aldrin pokonali na Księżycu dystans około 250 metrów, spędzili na powierzchni 21 godzin i 36 minut (w tym 2 godziny - poza lądownikiem), po czym powrócili do modułu dowodzenia na orbicie i udali się w podróż powrotną na Ziemię.

24 lipca Apollo 11 wodował na Oceanie Spokojnym. Potem astronauci musieli przejść kwarantannę trwającą trzy tygodnie, na wypadek, gdyby zarazili się jakimiś bakteriami lub wirusami…

Najciekawsze, bo moc obliczeniową i inne parametry komputerów, których używano w misji Apollo 11, porównuje się czasem z dzisiejszymi możliwościami analogicznych urządzeń - podkreślając, że obecnie większość smartfonów ma moc obliczeniową znacząco przekraczającą możliwości komputerów ze statku Apollo 11

Istnieją teorie spiskowe ja to nazywam legendy miejskie twierdzące, że lądowania amerykańskich wypraw programu Apollo na Księżycu w latach 1969–1972 były mistyfikacją. Zwolennicy tego poglądu uważają, że amerykańscy astronauci nie wylądowali na Księżycu, a NASA sfałszowała zdjęcia, próbki skał księżycowych. W każdym kraju są świry.

 

Moje 3 grosze

 

W noc lądowania na Księżycu po prostu spałem snem sprawiedliwego. Sam moment lądowania obejrzałem sobie później, bo był pokazywany przez naszą TV i to wielokrotnie w różnych programach. Tym razem nasza TVP stanęła na wysokości zadania i rangi wydarzenia. W krajach socjalistycznych rzecz przedstawiono jako niezbyt ważną i eksponowano przede wszystkim osiągnięcia kosmonautyki ZSRR. To było oczywiste. Potem oczywiście pomniejszano rangę tego osiągnięcia i lansowano podbój przestrzeni kosmicznej przy użyciu automatów. Radzieckim sukcesem były wtedy miękkie lądowania aparatów z serii Łuna, jako pierwsza Łuna-9 lądowała 3.II.1966 roku na Oceanie Burz. Potem była Łuna-10 i inne. Odpowiedzią na program Apollo był radziecki program Łunochod, który zaczął się w 1969 roku od wystrzelenia księżycowego łazika Łunochod-201, który uległ katastrofie na kosmodromie Bajkonur. Dopiero łazik Łunochod-1 wylądował bez problemów w dniu 10.XI.1969 roku w okolicach Przylądka Heraklidesa na styku Morza Deszczów i Zatoki Tęczy. Jednakże mimo tych sukcesów, Rosjanie na Księżycu nie wylądowali zadowalając się długotrwałymi lotami orbitalnymi…  

sobota, 20 lipca 2024

CE3/CE-III-B,C we Francji

 


Albert Rosales

 

Lokalizacja: Cussac Cantal, Francja

Data: 29.VIII.1967

Godzina: 10:30 CET

Opis incydentu:

Francois (13 l.) i Anne-Marie Delpeuch opiekowali się bydłem w gospodarstwie swoich rodziców, kiedy zauważyli, że bydło wydawało się zaniepokojone i przemieszczało się na jedną stronę pola, a następnie na drugą. Zaganiając krowy, Francois zobaczył czworo dzieci za żywopłotem oddalonym o 40 metrów, w kierunku, z którego przybyło bydło. Stojąc na stosie kamieni, zobaczył sylwetki czterech istot na tle boleśnie olśniewającej dużej kuli, częściowo ukrytej za żywopłotem. Jedna z istot badała glebę, a druga trzymająca coś, w czym odbijało się słońce, machała rękami. Wciąż myśląc, że to dzieci, Francois zawołał je, po czym jedno ze stworzeń wzbiło się pionowo i zanurzyło głową w kulę, drugie i trzecie zrobiły to samo. Czwarty wzniósł się w powietrze, ale potem ponownie zanurkował w stronę „lustra”, po czym zanurzył się w kulę, która wzniosła się już spiralnie na wysokość 15 metrów. Gdy obiekt uniósł się w górę, światło wzrosło i wydało cichy, ostry, gwiżdżący dźwięk zmieszany z szmerem, który dzieci mogły porównać jedynie do niewyczuwanego wiatru.

W miarę jak obiekt zataczał kolejne kręgi, światło stawało się coraz intensywniejsze, a dźwięk ucichł. Następnie kula przeniosła się z dużą prędkością na północny wschód. Po okolicy zaczął unosić się zapach siarki, bydło zaczęło się niepokoić, a pies próbował gonić obiekt. Dzieci były zbyt zajęte bydłem, żeby zobaczyć, jak obiekt znika. Jak najszybciej odesłali bydło i przestraszeni i płacząc pobiegli do domu. Dźwięk usłyszał pan Delecher, policjant wiejski, który udał się na miejsce i również zauważył siarkowy zapach. Potem przez jakiś czas oczy Francois były załzawione i zaczerwienione.

Opisali obiekt jako niczym nie wyróżniającą się kulę o średnicy 2 m. Anne-Marie, ale nie Francois, widziała podwozie i 3-4 cienkie nogi zakończone podkładkami o średnicy 10 cm, które po prostu zniknęły, gdy obiekt wystartował. Istoty miały od 1 do 1,2 m wzrostu, miały jedwabiste, nienaturalnie długie i cienkie ramiona, a ich nogi były krótkie i cienkie, a stopy były błoniaste. Ich głowy były proporcjonalne, ale ich czaszki i podbródki były niezwykle spiczaste, a po bokach twarzy i pod brodą mieli kępki włosów.

Humcat 1967-88

Źródło: Joel Mesnard i Claude Pavy dla GEPA, Phenomenes Spatiaux, czerwiec 1968.

Typ: B

 

Przekład z angielskiego: ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz