Powered By Blogger

sobota, 29 października 2011

ŚLAD NIEBIAŃSKIEGO PRZYBYSZA



Dimitrij Pisarenko


Rok temu wszystkie agencje prasowe podały elektryzującą informację: Zagadkowe ciało kosmiczne powaliło 100 km2 lasu w syberyjskiej tajdze. Poniższy artykuł pochodzi z gazety „Argumenty i fakty” nr 32/2003.

Oczywiście została natychmiast zawiązana ekspedycja Towarzystwa Naukowo-Badawczego „Kosmopoisk”[1], która przeszukała miejsce spadku Meteorytu Witimskiego, który spadł na Ziemię we wrześniu 2002 roku. Uczeni twierdzą, że jest im jasna natura i pochodzenie tego zagadkowego ciała kosmicznego. Przypominamy, że kosmiczny pocisk eksplodował w tajdze pod Irkuckiem, w nocy 24/25 września 2002 roku. Po tym incydencie, w ciągu kilku dni miejscowi mieszkańcy  obserwowali na niebie dziwne świecenie, cierpieli na bóle głowy i kichanie. Niektórzy z nich pośpieszyli się z zawiadomieniem mediów, że w tajdze rozbił się UFO.

- We wskazanym punkcie las okazał się czystym – mówi szef „Kosmopiska” Wadim Czernobrow. – Zrobiwszy standardowe badania i obliczenia, postanowiliśmy udać się na południowy-wschód i po kilku dniach zobaczyliśmy pierwsze złamane drzewa. Wkrótce badacze zobaczyli następujący obraz – na obszarze o powierzchni około 100 km2 leżały drzewa opalone ogniem i powyrywane z korzeniami. Na koniec znaleźli oni około 20 niewielkich kraterów. Niektóre z nich mierzyły 20 m średnicy.

- To dało nam możliwość założyć, że ciało to rozpadło się w atmosferze na wiele odłamków. Wybuch miał miejsce na wysokości około 5 km, przy czym nad tym spokojnym krajobrazem doszło do efektu kumulacyjnego eksplozji – mówi Czernobrow - epicentrum eksplozji okazało się być nad ziemią. Sądziliśmy początkowo, że ów tajemniczy bolid nie był meteorytem, ale kometą. Świadczy o tym cały szereg poszlak, a w pierwszym rzędzie – promieniowanie. W czasie spadków meteorytów, poziom promieniowania radioaktywnego tła Ziemi nie podnosi się. Natomiast w opisywanym przypadku, radioaktywność wzrosła dwukrotnie!

Ekspedycja „Kosmopoiska” przywiozła do Moskwy próbki kometarnej materii – w gałęziach drzew znaleźli oni jednorodne krople szkliwa, odłamki i pyły, w kraterach znaleziono kry lodowe z anormalnie podwyższoną zawartością radioaktywnego izotopu wodoru – 3H - trytu (T).

- Tryt spotyka się w Przyrodzie, ale jego koncentracja jest zazwyczaj setki razy mniejsza. Taką koncentrację tego izotopu można napotkać tylko w okolicach elektrowni atomowych – mówi pracownik naukowy Instytutu Fizyki Rosyjskiej AN dr Rusłan Sarimow. – We wziętych stamtąd próbkach wody znaleźliśmy kobalt (Co) i selen (Se) – pierwiastki, które w warunkach ziemskich szybko rozpadają się. A zatem, spadłe ciało kosmiczne nasiąkało pierwiastkami radioaktywnymi w czasie podróży przez kosmiczne przestrzenie.

Badacze wspominają, że roztopiony śnieg, którego oni używali do picia i przyrządzania jedzenia, miał gorzki smak. Wadim Czernobrow uściśla: po spadku Meteorytu Tunguskiego w czerwcu 1908 roku, zamieszkujący tajgę Ewenkowie twierdzili, że śnieg miał gorzki smak. Uczeni nie zwrócili wtedy uwagi na to spostrzeżenie.

Według opowiadania Czernobrowa, miejsce epicentrum eksplozji pozostawia przygniatające wrażenie i ponure wspomnienia. Z tego miejsca uciekły zwierzęta, nie ma nawet kleszczy i komarów! – tego przekleństwa syberyjskich lasów i mokradeł.

- To martwa strefa. Przy tym nie bardzo wiadomo, dlaczego niektóre drzewa są spalone, zaś niektóre stoją całe i nienaruszone – opowiada jeszcze jeden uczestnik ekspedycji, geolog dr Aleksandr Solenyj. – Zdarzały się także zupełnie anormalne rzeczy – np. dziwne gubienie się czasu. Zostawiliśmy na drzewie plecak, żeby obejrzeć i opisać miejsce postoju, a potem go zabraliśmy. W tym czasie, kiedy plecaka na drzewie już nie było, druga grupa naszej ekspedycji nie wiedzieć dlaczego, go tam widziała...!

A tak w ogóle, to Irkutskaja Obłast’ jest słynna ze swych anomalii. Naoczni świadkowie opowiadają, że to właśnie tutaj często obserwuje się chronomiraże – na niebie pojawiają się cudowne miasta, zaś na wiejskich drogach pojawiają się karety i powozy z XIX wieku. Wielokrotnie spotyka się relacje o obserwacjach UFO i piorunów kulistych. I na dodatek teraz Witimskij Fenomen – nie zjawisko anomalne, ale bezsporny fakt naukowy, przy badaniach którego nie postawiono jeszcze kropki nad i. Uczeni wyliczają na podstawie zniszczeń lasów, że moc tego wybuchu równała się mocy eksplozji lotniczej bomby wodorowej o mocy 1 Mt TNT.

- Gdyby coś takiego spadło na centrum Moskwy, to do obwodnicy Sadowoje Kolco byłaby kompletna pustynia, a poza nią – ruiny – twierdzi Wadim Czornobrow.

 

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©












CDN.

[1] Dosł. „Kosmiczne poszukiwania”.