Kapsuła czasu na tle gmachu Muzeum Narodowego
Od wielu lat
praktykowane jest wysyłanie w przyszłość różnych przedmiotów w kapsułach czasu.
W Jordanowie taka kapsuła znajduje się w budynku Sądu Miejskiego – dzisiaj Poczty
Polskiej. W 1959 roku taką kapsułą czasu stała się książka pod redakcją Stanisława Aleksandrzaka pt. „Przygody
z tej i nie z tej Ziemi, czyli świat za wiele, wiele lat” (Nasza Księgarnia, Warszawa
1961), w której zamieszczono rysunki, krótkie opowiadania i malowanki ukazujący
świat Przyszłości w 2059 roku. Taką cezurą był jednak rok 2000, w którym świat
miał być miejscem przyjaznym dla ludzi, loty w Kosmos powszedniością,
mieszkanie na dnie Wszechoceanu i planetach - czymś normalnym i codziennym. Komputery
i roboty miały ułatwiać życie ludziom, którzy wreszcie uwolnieni od ciężkiej
pracy mogli realizować swe marzenia i założone cele - ale przede wszystkim
ekspansję w Kosmos. Energia jądrowa i termojądrowa miała służyć całej Ludzkości.
Atom miał być źródłem postępu i dobrobytu.
Opis niektórych artefaktów z kapsuły czasu
Mamy rok 2020 i możemy sobie
porównać, które z tych wszystkich marzeń zostało zrealizowanych… Raczej
niewiele, poza burzliwym rozwojem informatyki i robotyki, które to roboty
rzeczywiście coraz bardziej zastępują człowieka.
Kolejna kapsuła
czasu znajduje się w Krakowie przed Muzeum Narodowym. Zgromadzono w niej m.in.
teksty i rysunki wykonane przez krakowskie i nie tylko dzieci oraz młodzież.
Czytając załączone opisy zawierające próbkę ich twórczości zauważyłem przede
wszystkim spadek optymizmu. Młodzi ludzie -– owszem – opisują Przyszłość -–ale już
nie w takich różowych barwach, jak ich rówieśnicy z 1959 roku. Przeważa troska
o Ziemię i o Człowieka. Troska o to, czy technika nie zabije człowieka w
człowieku. Czy nie sprowadzi nas do roli biologicznych automatów. Czy Ziemia
nie zostanie doszczętnie zatruta i czy nie grozi nam wojna nuklearna i
termojądrowy Armagedon?
No, cóż - do 2059
roku pozostało nam już niewiele - cztery dekady bez roku, w czasie których może
się stać wszystko z nuklearnym i/albo chemiczno-biologicznym Holokaustem
włącznie. I wszystko to zależy tylko i wyłącznie od nas…