Powered By Blogger

piątek, 3 lipca 2020

Krakowska kapsuła czasu


Kapsuła czasu na tle gmachu Muzeum Narodowego

Od wielu lat praktykowane jest wysyłanie w przyszłość różnych przedmiotów w kapsułach czasu. W Jordanowie taka kapsuła znajduje się w budynku Sądu Miejskiego – dzisiaj Poczty Polskiej. W 1959 roku taką kapsułą czasu stała się książka pod redakcją Stanisława Aleksandrzaka pt. „Przygody z tej i nie z tej Ziemi, czyli świat za wiele, wiele lat” (Nasza Księgarnia, Warszawa 1961), w której zamieszczono rysunki, krótkie opowiadania i malowanki ukazujący świat Przyszłości w 2059 roku. Taką cezurą był jednak rok 2000, w którym świat miał być miejscem przyjaznym dla ludzi, loty w Kosmos powszedniością, mieszkanie na dnie Wszechoceanu i planetach - czymś normalnym i codziennym. Komputery i roboty miały ułatwiać życie ludziom, którzy wreszcie uwolnieni od ciężkiej pracy mogli realizować swe marzenia i założone cele - ale przede wszystkim ekspansję w Kosmos. Energia jądrowa i termojądrowa miała służyć całej Ludzkości. Atom miał być źródłem postępu i dobrobytu. 







Opis niektórych artefaktów z kapsuły czasu

Mamy rok 2020 i możemy sobie porównać, które z tych wszystkich marzeń zostało zrealizowanych… Raczej niewiele, poza burzliwym rozwojem informatyki i robotyki, które to roboty rzeczywiście coraz bardziej zastępują człowieka.



Kolejna kapsuła czasu znajduje się w Krakowie przed Muzeum Narodowym. Zgromadzono w niej m.in. teksty i rysunki wykonane przez krakowskie i nie tylko dzieci oraz młodzież. Czytając załączone opisy zawierające próbkę ich twórczości zauważyłem przede wszystkim spadek optymizmu. Młodzi ludzie -– owszem – opisują Przyszłość -–ale już nie w takich różowych barwach, jak ich rówieśnicy z 1959 roku. Przeważa troska o Ziemię i o Człowieka. Troska o to, czy technika nie zabije człowieka w człowieku. Czy nie sprowadzi nas do roli biologicznych automatów. Czy Ziemia nie zostanie doszczętnie zatruta i czy nie grozi nam wojna nuklearna i termojądrowy Armagedon?

No, cóż - do 2059 roku pozostało nam już niewiele - cztery dekady bez roku, w czasie których może się stać wszystko z nuklearnym i/albo chemiczno-biologicznym Holokaustem włącznie. I wszystko to zależy tylko i wyłącznie od  nas