Stanisław Bednarz
W okolicy gdzie byliśmy jest dużo
wielkich głazów narzutowych w tym największy w Polsce i jeden z największych w
Europie Triglav. Był miejscem kultu
słowiańskiego. Trudno było nie zajrzeć na niego. Jest zlokalizowany w Tychowie
w obrębie cmentarza. To gnejs, jego obwód wynosi 44 m, wysokość 3,8 m, długość
13,7 m, szerokość 9,3 m. W ziemi zagłębiony jest na około 4 m, a jego wagę
ocenia się na 2000 ton.
Legenda opowiada, że jeden z
książąt pomorskich wjechał na niego karetą i jeszcze dał radę zawrócić. Z kolei
w okolicach Czaplinka jest głaz Tempelburg
– granit, największy na terenie gminy Czaplinek. Obwód 19,5 m, a wysokość nad
powierzchnię gruntu: 3,5 m. Na powierzchni głazu wykuty jest napis: „Tempelburg
1858” (Tempelburg to przedwojenna nazwa Czaplinka).
Gdy lądolód cofał się, czyli po
prostu topniał, bloki pozostały na miejscu, do którego zostały
przetransportowane. Dominują jasnoszare i bladoróżowe granity oraz brązowe i
czerwone porfiry. Rzadziej można wśród nich spotkać skały metamorficzne (gnejsy
i amfibolity), a także skały osadowe (piaskowce, kwarcyty i wapienie
gotlandzkie). Typowe to: porfir Bredvad, granit Vånevik, granit Rapakivi,
granit sztokholmski czy piaskowiec Tessini, piaskowiec jotnicki, granit
Karlshamn, piaskowiec Kalmar.
Pozostała część głazów
narzutowych to najczęściej bliżej nieokreślone skały magmowe i metamorficzne,
które pochodzą z Tarczy Bałtyckiej. Ogromne głazy często nazywane są eratykami.
Słowo to pochodzi od greckiego wyrazu „errare”, co oznacza „błądzić” i
nawiązuje do „zagubienia się” wielkich, skandynawskich litych głazów na obcym
dla nich obszarze, pokrytym niegdyś zlodowaceniami. Nazwę tę – blocks erratiques – zawdzięczamy
francuskiemu geologowi Aleksandrowi
Brogniartowi (1770-1847).
Znając rodzaj skały można często
zidentyfikować miejsce pochodzenia poszczególnych głazów i tym samym poznać
drogę przemieszczania się lodowców. Duże głazy narzutowe są uznawane za pomniki
przyrody nieożywionej. Jest ich w Polsce około 1000 w zachodniopomorskim 100.
Im dalej na południe tym, ze zrozumiałych względów, mniej głazów i głazowisk,
dlatego w Polsce południowej mogą być spisywane i chronione mniejsze okazy niż
te w północnej części kraju.
Największym głazem narzutowym
Europy jest głaz Ehalkivi na
bałtyckim wybrzeżu Estonii, granit pegmatytowy o obwodzie ok. 50 m i objętości
ok. 980 m³. Wybrzeże Estonii jest w ogóle największym skupieniem głazów w
Europie. Ze względu na fakt, że w Polsce północnej narzutniaki stanowiły
jedynie źródło pozyskania skał, były one powszechnie wykorzystywane do budowy
kościołów, zamków i murów obronnych. Dzisiaj poszukiwane są głównie bloki o
dużych walorach dekoracyjnych, dlatego ilość narzutniaków stale maleje i
konieczną staje się ich ochrona.
Moje
3 grosze
Mało kto wie, że
Czaplinek figuruje w zagranicznych katalogach jako jedno z miejsc, gdzie po raz
pierwszy w Polsce zaobserwowano i sfotografowano UFO. Miało to miejsce w 1947
roku. Rzecz ciekawa, że zdjęcie tegoż pojawiło się najpierw na Zachodzie, ale
kto w 1947 roku w Polsce zaprzątał sobie głowę Ufiastymi?
Kolejna sprawa – sieć Wilka i Bzowskiego. Według nich, cały
świat pokrywa sieć ultradelikatnych wibracji, której węzłami są głazy narzutowe
i wychodnie. Są one specjalnie oznakowane – na ich powierzchni znajdują się
odciśnięte, (wypalone? wymalowane? wykute?) ludzkie dłonie i stopy. NB, rzecz
ciekawa, że ludzkie dłonie uwidocznione są także w Jaskini Obłazowej k./Nowego
Targu. Znaleziono tam także najstarszy, bo liczący sobie 30.000 lat bumerang. Dzięki
temu są one mianowane jako diabelskie, bowiem w ich okolicach dzieją się
niezwykłe rzeczy i widziane są UFO. W praktyce owe głazy i wychodnie tworzą
sieć nawigacyjną, wzdłuż której UFO poruszają się na naszym globie.
Ale to już temat z
innej ballady…